Wiek: 36 Dołączył: 28 Cze 2012 Posty: 69 Skąd: mniej więcej Lublin
Wysłany: 2012-07-19, 20:43 Udawanie
Tak z ciekawości zapytam: udajecie innych ludzi? Tzn. żeby poznać ludzi, zakładacie jakieś wygodne przebranie w którym jesteście atrakcyjni, przystojni, zaradni, szczęśliwi i optymistyczni?
Chyba kwestia poznawania ludzi nie różni się za bardzo od rynku - liczy się dobry marketing. No bo kto kupi stary, mało atrakcyjny sprzęt o topornym designu, bijący żelastwem po oczach (co z tego, że zrobiony za czasów kiedy miał służyć latami a nie miesiącami). Każdy wybierze nowy model o opływowych kształtach.
Przepraszam za kretyńskie porównanie, jakoś na poetyckość mnie wzięło.
Czy ja mam udawać, żeby kogoś poznać? Czy to nie oszukiwanie siebie i innych? Czy pomimo naszych zalet ludzie widzą tylko wady?
A może po prostu tak już ma być, że mam być sam?
Sen [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-19, 20:51
Czasami jak mam się z kimś umówić to postanawiam sobie, że będę grał i nie pokazywał kim jestem i jak się naturalnie zachowuję.
Koniec końców i tak o tym zapominam i automatycznie jestem sobą... xd
Grishnak [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-19, 21:06
Udawałem długo, właściwie większość mojego życia. W końcu jednak pogodziłem się sam ze sobą, zaakceptowałem siebie i polubiłem. I teraz jestem w 100% naturalny (prawie jak 100% cotton;)
Cały czas udaję kogoś kim naprawdę nie jestem. Gdyby ludzie naprawdę mnie poznali, to pewnie uciekliby z prędkością światła. To zaczyna robić się męczące
Mariette [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-19, 22:13
random0x735e8 napisał/a:
Tak z ciekawości zapytam: udajecie innych ludzi? Tzn. żeby poznać ludzi, zakładacie jakieś wygodne przebranie w którym jesteście atrakcyjni, przystojni, zaradni, szczęśliwi i optymistyczni?
Nie, przynajmniej ja tego nie robie, staram sie byc taka jaka jestem. Czasami jest pod wozem, a czasami na wozie.
Atrakcyjna juz nie bede, bo lata uplywaja,zaradna w zyciu nadal jestem, szczesliwa nie do konca,a optymizm mnie nie opuszcza. Ciesze sie z kazdego dnia, czasami jest on ponury, ale nie ciagle.
Optymizm dodaje mi checi do zycia, do dzialania i wiem, ze to na dobre mi wychodzi i mojemu otoczeniu.
Wiek: 36 Dołączył: 28 Cze 2012 Posty: 69 Skąd: mniej więcej Lublin
Wysłany: 2012-07-19, 22:24
no a jak ktoś nie jest optymistą, to co ma zrobić?
brak optymizmu == wszelkie zło tego świata ?
Ostatnio zmieniony przez random0x735e8 2012-07-19, 22:25, w całości zmieniany 1 raz
Mariette [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-19, 22:34
random0x735e8 napisał/a:
brak optymizmu == wszelkie zło tego świata ?
Nie, to nie jest podejscie do zycia, cieszyc sie z kazdej chwili, pomyslec takze, o tym, ze wiele ludzi ma gorzej oddemnie,choruja, sa niesprawni,biedni, a w krajach III swiata,
nawet dzieci musza pracowac, aby utrzymac rodzine.
Ty nie masz optymizmu, zdarza sie, ja tez ciagle nie jestem wesola,ale zawsze mysle o "moim bliznim" bo niektorzy zyja gorzej niz ja sama. Przemysl to i zrozumiesz.
Ja nie udaję - a po co? I tak przecież prawda wyjdzie na jaw. Może na początku jestem nieco cicha, zdarza mi się być nieśmiałą, ale jak już poznam ludzi, to mi to mija.
Nawet nie pamiętam.. Kiedyś chyba nie musiałam, bo byłam optymistyczniej nastawiona, ewentualnie ze zwykłym odruchem chciałam to ukryć.. Później się zmieniłam, nie byłam szczęśliwa, ale bardzo mocno starałam się udawać, że taka jestem. Po prostu raz, drugi, można sobie pozwolić na szczery smutek, ale, skoro i tak byłam już osobą samotną, nieśmiała i wrażliwą, nie chciałam pogarszać sprawy i siedzieć ciągle z neutralną miną, bo jedynie to odstraszało ode mnie ludzi jeszcze bardziej, ale w końcu to staranie gdzies wyparowywało... i ostatnio mam wyrzuty sumienia za to, że pokazałam się z tej strony. Sporo osób zauważyło przez to, że jestem taka, a nie inna i szczerze mówiąc - to nie było coś w rodzaju "Co się stało? Może ci pomóc?", tylko zostawienie mnie zupełnie, zupełnie samej. Chcąc czy nie - zdanie o mnie już sobie wyrobiły.. A to na pewno nie pomoże mi w znalezieniu znajomych.
Co do zainteresowań, gatunków muzycznych czy nawet zespołów, których słucham, to nigdy nie potrafiłam tak na prawdę tego określić ze zbyt wielkiego strachu przez zdziwieniem, wyśmianiem.
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-19, 23:10
Ja do końca nie wierzę,że można nie udawać.. w sensie, nie pokazywać się choć trochę z lepszej strony.
Bo jeśli ma się niskie poczucie wartości, to właśnie ucieka się w nieśmiałość, albo nadmierny egocentryzm ( w sensiepokazuję się lepszy/a niż jestem).
Staram sie być sobą, ale dopóki, nie zaakcpetuję siebie w całej oakzałości, to pewnie czasem uciekam w jedną lub drugą stronę..
Trochę nie zgadzam się z Grishnakiem, że 100%.. chyba,zemówimy o "tu i teraz", bo w nowej rzeczywistości, doswiadczeniach, znów wychodzi w nas coś co jest dla nas samych trudne, albo czego się wstydzimy i zanim ten nowy proces akceptacji siebie nastąpi.. to jednak czasem "gramy".
A tak wogóle to kocham się przebierać - bale przebieranców - super.. ale też zdarza mi się na codzień.. czasem muszę być Businesswoman, choć wcale nie lubię tego wcielenia
Wiek: 36 Dołączył: 28 Cze 2012 Posty: 69 Skąd: mniej więcej Lublin
Wysłany: 2012-07-20, 00:29
Mariette napisał/a:
Nie, to nie jest podejscie do zycia, cieszyc sie z kazdej chwili, pomyslec takze, o tym, ze wiele ludzi ma gorzej oddemnie,choruja, sa niesprawni,biedni, a w krajach III swiata,
nawet dzieci musza pracowac, aby utrzymac rodzine.
Ty nie masz optymizmu, zdarza sie, ja tez ciagle nie jestem wesola,ale zawsze mysle o "moim bliznim" bo niektorzy zyja gorzej niz ja sama. Przemysl to i zrozumiesz.
Ok, więc źródłem optymizmu i radości w życiu ma być porównywanie się z innymi? Z gorszymi? A czemu nie z lepszymi? Kiepski ten pomysł. Za dużo ludzi tak myśli, za duży jest popyt na "gorszych od nas". Poza tym w czym oni są gorsi? Jaką miarą ktoś biedny jest gorszy od Ciebie?
Ja generalnie nie umiem udawać, nie jestem dobrą aktorką, wszystko od razu po mnie widać i czuję się niezręcznie... ale co zauważyłam u siebie, gdy jestem z kimś, to staram się być lepsza niż w rzeczywistości, wydaje mi się, że w ten sposób ten ktoś bardziej mnie polubi, gdy zobaczy, że potrafię więcej żartować, czy się śmiać, ale i tak nigdy nic z tego nie wychodzi, moja ponura natura zawsze wyjdzie na jaw prędzej czy później.... ale pracuję nad tym, by być po prostu sobą
Ostatnio zmieniony przez Mona85 2012-07-20, 05:05, w całości zmieniany 1 raz
a przyznam jeszcze, że udaję jedynie przed rodziną, że wszystko dobrze, że jest OK, by się nie martwili i nie zadawali głupich w/g mnie pytań... oni by nie zrozumieli i nie potrafili by pomóc, bo nigdy tej pomocy nie otrzymałam
Mr.eM [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-31, 17:42
Nie ma mowy o udawaniu. Nie mam zamiaru wyzbywać się naturalności, będącej jedną z fundamentalnych cech osobowości, z tego względu że mogę się w pewnym momencie wydać, co więcej - gdy ludzie się przyzwyczają do innej wersji mnie, to będzie trudno to odkręcić...
no i chyba najważniejsze - ja poprostu nie chcę, bo to by było oszustwo. Najwyżej mogę poudawać że mam inny nastrój czy cos takiego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach