Od roku jestem w szczęśliwym związku. Wcześniej nie miałam nikogo "na poważnie". I tak, chociaż mój Ukochany jest wspaniały i pasujemy do siebie idealnie, to oboje jesteśmy mocno poturbowani przez życie. Oboje z rodzin dysfunkcyjnych, oboje z zaburzeniami psychicznymi, oboje samotni i poszukujący prawdziwej miłości, przyjaźni...
W pewnym momencie było trudno. Ścieraliśmy się, nie wiedzieliśmy jak sobie poradzić z tym, co mamy. Jednak - przy pomocy naszych psychologów, wsparciu rodzin i znajomych oraz własnych determinacji - udaje nam się leczyć nasze przywary, choroby i boleści.
Moja psycholożka powiedziała, że nasz związek ma też charakter terapeutyczny.
I tu pytanie do Was - zdarzało się Wam coś takiego? Może nie tyle w związku, ale w zwykłej relacji z kimś? Musieliście kiedyś zmieniać się i pracować nad sobą razem z kimś innym?
Cześć. Piękna historia. Gratuluje sukcesu i życzę dalszych sukcesów i wytrwałości.
Ja nie miałem takiej relacji, ale chciałbym mieć. Być może uda mi się kogoś znaleźć.
Ostatnio zmieniony przez długopis 2017-02-10, 19:17, w całości zmieniany 1 raz
"Wcześniej nie miałam nikogo "na poważnie"," Kiedy jest związek na poważnie a kiedy nie? Zawsze mnie to zastanawiało. Wydaje mi się że kiedy pojawia się seks to można już nazwać to związkiem.
Związek jest wtedy na poważnie, kiedy osoby będące w związku stwierdzą, że to jest poważne.
Mi chodziło w tym o to, że wcześniej nigdy nie spotykałam się z kimś tak, żeby nazwać go moim chłopakiem, albo moją dziewczyną, żeby poznać czyjeś rodziny, wspólnie wyjeżdżać, wyznawać miłość. Zdarzyło mi się tylko raz i trwało dwa miesiące - nie sądzę, żeby to był poważny związek.
A jeśli seks jest dla Ciebie wyznacznikiem związku, to ok - nic się w moim przypadku nie zmienia. To nadal mój pierwszy poważny związek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach