Czasami samemu trzeba zostać rodzicem, żeby nabrać innej perspektywy. Rodzice - wyjąwszy sytuacje patologiczne - zwykle mają dobre intencje. To, że są, jacy są też przecież wynika z tego, że mieli jakieś uwarunkowania rodzinne (i nie tylko). Też mają jakieś braki, frustracje, lęki.
Czasami chcą dla nas czegoś lepszego niż sami osiągnęli - jakby zapominając, ze jesteśmy nie nimi cofniętymi w czasie, tylko odrębnymi osobami, które muszą same przeżyć swoje życie.
Czasami tłamszą w nas, to czego nienawidzą u siebie.
Jako córka mogę się czuć zdołowana i zawiedziona matką. Jako matka , czasami mam wrażenie, że robię krzywdę własnemu dziecku - wcale nie z rozmysłem - a po prostu będąc sobą (a więc osobą z pewnymi deficytami, z brakiem zasobów, a nie super-matką, jaką sama chciałabym sama mieć).
No cóż, trochę rozumiem kolegę, bo sam z dobrego domu nie pochodzę i nie mam normalnego ojca i matki.
Ja mieszkałem w domu, w którym były wyzwiska, ojciec to: pijak, alkoholik, który przez alkohol dużo stracił, narobił długów i był nawet agresywny, wulgarny po alkoholu.
Nic dobrego do niego nie dostałem, podobnie jak i od matki.
Ogólnie mówiąc, mam niewydolnych rodziców i tyle.
Ja się od nich wyprowadziłem w bardzo młodym wieku, bo mając prawie 19 lat. Nie wytrzymywałem już psychicznie i nerwowo. Ojciec i matka nie pomagali mi, nie wspierali, choć powinni to robić i nie interesowało ich to, jak ja się czułem.
Chciałem od nich uciec i uciekłem.
Tak się złożyło, że przyjechałem do ciotki, w okolice Radomia i tutaj już zostałem, a mogłem do domu wrócić, ale nie zrobiłem tego.
Tutaj już się załapywałem do różnych prac, a z ojcem i matką kontaktu nie chciałem utrzymywać.
Do dnia dzisiejszego, "żyję na własny rachunek", bez żadnego wsparcia i pomocy ze strony ojca i matki, a nawet ze strony dalszej rodziny.
Sam spędzam każde święta i dzisiejszy Sylwester, Nowy Rok również sam spędzę.
Mój ojciec jest wulgarnym i niemiłym człowiekiem, jak jest pijany.
Sam sobie na taką opinię zapracował, to teraz tak ma. Ja nie byłem winny.
Rozumiem kolegę.
[ Dodano: 2018-12-31, 11:54 ]
No cóż, trochę rozumiem kolegę, bo sam z dobrego domu nie pochodzę i nie mam normalnego ojca i matki.
Ja mieszkałem w domu, w którym były wyzwiska, ojciec to: pijak, alkoholik, który przez alkohol dużo stracił, narobił długów i był nawet agresywny, wulgarny po alkoholu.
Nic dobrego do niego nie dostałem, podobnie jak i od matki.
Ogólnie mówiąc, mam niewydolnych rodziców i tyle.
Ja się od nich wyprowadziłem w bardzo młodym wieku, bo mając prawie 19 lat. Nie wytrzymywałem już psychicznie i nerwowo. Ojciec i matka nie pomagali mi, nie wspierali, choć powinni to robić i nie interesowało ich to, jak ja się czułem.
Chciałem od nich uciec i uciekłem.
Tak się złożyło, że przyjechałem do ciotki, w okolice Radomia i tutaj już zostałem, a mogłem do domu wrócić, ale nie zrobiłem tego.
Tutaj już się załapywałem do różnych prac, a z ojcem i matką kontaktu nie chciałem utrzymywać.
Do dnia dzisiejszego, "żyję na własny rachunek", bez żadnego wsparcia i pomocy ze strony ojca i matki, a nawet ze strony dalszej rodziny.
Sam spędzam każde święta i dzisiejszy Sylwester, Nowy Rok również sam spędzę.
Mój ojciec jest wulgarnym i niemiłym człowiekiem, jak jest pijany.
Sam sobie na taką opinię zapracował, to teraz tak ma. Ja nie byłem winny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach