Ja nie utrzymuje kontaktu, a raczej mam bardzo powierzchowne relacje z najbliższą rodziną. Wiele razy sprawiają mi przykrość, więc w pewnym stopniu odcięłam się od nich. Mamy relacje grzecznościowe na zasadzie zapytać co tam od święta, bo tak wypada i dać odpowiedź wszystko w porzadku. Mam odczucia, że jestem odrzuconym członkiem rodziny na rzecz faworyzacji rodzeństwa.
Powracając do tego tematu, kochani ludzie to ja cały czas nie utrzymuję żadnego kontaktu z dalszą rodziną.
Mieszkam sam od 17 lat i nawet nie wiem co się dzieję z matką i bratem...
Oni mieszkają, o ile wiem poza Szczecinem ( ja pochodzę z tego miasta ), gdzieś w Goleniowie.
Oczywiście, na samym początku mieszkali w Szczecinie, gdzie i ja razem z nimi mieszkałem, a potem z matką i ojcem przeprowadziłem się na inną dzielnicę miasta, z centrum miasta.
Była to w latach 90 - tych jedna z najbardziej nieprzyjemnych dzielnic w całym mieście, ale też i na początku lat 2000.
No a potem, jakoś w 2001 roku ponownie przeprowadziłem się z ojcem i matką poza Szczecin, do małej miejscowości, za Pyrzycami.
Tam niestety nie było dobrych i normalnych warunków mieszkaniowych, bo to był jeden, mały domek, gdzie nie było łazienki i mała działka poza domkiem.
Ja stamtąd często wyjeżdżałem do Szczecina, jak tylko mogłem, bo tam nie chciałem przebywać.
No i stamtąd też trafiłem w te okolice, w których teraz mieszkam do dzisiaj.
Jeszcze, mieszkając tutaj, w okolicach Radomia, co jakiś czas do Szczecina podróżowałem, bo miałem tam znajomych, ale tylko widziałem się z matką.
Potem już przestałem do Szczecina podróżować i już nie miałem całkowicie kontaktu z ojcem i matką, ani z bratem.
Ojciec już nie żyję od paru lat, ale ja nie byłem na jego pogrzebie.
Ojciec był alkoholikiem i sam siebie zmarnował przez alkohol.
Matką zresztą też lubiła alkohol.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach