SaySOS, doskonale Cię rozumiem. Również nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktu, ale dość rzadko wychodzi coś pozytywnego z tego. Poza tym też momentami czuję się jak desperatka, ale wciąż mam nadzieję, że jakoś mi się w życiu poukłada ostatecznie, bo ile razy można dostawać po dupie, no nie? ;)
SaySOS, doskonale Cię rozumiem. Również nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktu, ale dość rzadko wychodzi coś pozytywnego z tego. Poza tym też momentami czuję się jak desperatka, ale wciąż mam nadzieję, że jakoś mi się w życiu poukłada ostatecznie, bo ile razy można dostawać po dupie, no nie? ;)
Ja też coś robię źle i nawet wiem co. Jestem ciągle za mało otwarty.
Kurcze, niekiedy mam pozytywne nastawienie, humor, ale... nic z tego. Nie potrafię się zintegrować, bo milczę, nie mam nawet takiej wewnętrznej ochoty, żeby gadać pierdoły. Z drugiej strony bym chciał... ale blokada do przełamania się jest zbyt duża.
Zresztą, są chyba gorsi ode mnie. W grupie na studiach zagadałem do dwóch facetów (dziewczyny pieprzyły o butach), bo stali i z nikim kompletnie nie rozmawiali. Gdyby nie ja, to chyba nadal do nikogo by się nie odezwali (zwłaszcza jeden, który nadal nie jest do tego skory xD).
Ale tam takie pojedyńcze zapoznanie się z kimś, to inna bajka, a całościowe zintegrowanie z grupą - to nie dla mnie. Nigdy się tak nie czułem obcy w pewnej społeczności, w szkole zazwyczaj nie miałem problemów z klasą, wszyscy ze sobą gadali,a tutaj? Ludzie są coraz bardziej obcy :)
Ja za bardzo się przywiązuję, a potem strach przed utratą tej osoby doprowadza do tego że stopniowo sam ją zrażam do siebie.
U mnie to zazwyczaj wygląda tak że jestem długo sam, potem poznaje kogoś kto mówi o przyjaźni na zawsze, jednak gdy potem to zaczyna słabnąć, ja staram się to na siłę ratować przez co czasem wychodzi z tego spam i próbowanie zwrócenia uwagi na siłę, druga strona zaczyna rozumieć to jako nachalność i wkońcu ma mnie dość.
Nie potrafię się zintegrować, bo milczę, nie mam nawet takiej wewnętrznej ochoty, żeby gadać pierdoły. Z drugiej strony bym chciał... ale blokada do przełamania się jest zbyt duża.
Zresztą, są chyba gorsi ode mnie. W grupie na studiach zagadałem do dwóch facetów (dziewczyny pieprzyły o butach), b
Ale tam takie pojedyńcze zapoznanie się z kimś, to inna bajka, a całościowe zintegrowanie z grupą - to nie dla mnie.
Czasami z całą grupą się po prostu nie da
Ale w sumie musze przyznać, że mam podobnie - nie lubię gadać o pierdołach. Nie interesuje mnie moda, buty torebeczki, kosmetyki więc z dziewczynami trudno mi się jest dogadać.
Łatwiej łapię kontakt z facetami, ale mimo to nie mam chłopaka. Zawsze byłam typem kumpeli - wyjść na piwo - tak, na koncert -tak, do kina na film o zabijaniu, samochodach czy horror - tak.
No i to właśnie był mój problem. Był bo ostatnio uświadomiłam sobie, że po prostu samej lepiej mi się żyje ... Mój wybór. W przyszłości będę mogła mieć pretensje tylko do siebie. Ale tak jest dobrze ....
Nie potrafię się zintegrować, bo milczę, nie mam nawet takiej wewnętrznej ochoty, żeby gadać pierdoły. Z drugiej strony bym chciał... ale blokada do przełamania się jest zbyt duża.
Zresztą, są chyba gorsi ode mnie. W grupie na studiach zagadałem do dwóch facetów (dziewczyny pieprzyły o butach), b
Ale tam takie pojedyńcze zapoznanie się z kimś, to inna bajka, a całościowe zintegrowanie z grupą - to nie dla mnie.
Czasami z całą grupą się po prostu nie da
Ale w sumie musze przyznać, że mam podobnie - nie lubię gadać o pierdołach. Nie interesuje mnie moda, buty torebeczki, kosmetyki więc z dziewczynami trudno mi się jest dogadać.
Łatwiej łapię kontakt z facetami, ale mimo to nie mam chłopaka. Zawsze byłam typem kumpeli - wyjść na piwo - tak, na koncert -tak, do kina na film o zabijaniu, samochodach czy horror - tak.
No i to właśnie był mój problem. Był bo ostatnio uświadomiłam sobie, że po prostu samej lepiej mi się żyje ... Mój wybór. W przyszłości będę mogła mieć pretensje tylko do siebie. Ale tak jest dobrze ....
Mnie też powyższe tematy nie interesują, dlatego z dziewczynami nie gadam. Prawie w ogóle. Wolę towarzystwo facetów do rozmowy.
Oczywiście są wyjątki, ale tylko potwierdzają regułę. Sam taki wyjątek przyjąłbym z pocałowaniem dłoni
A Ty musisz być zacną kumpelą, piwo, koncert ... bardzo ładnie
Bo ja mam jakieś takie ... "męskie" zainteresowania
Lubię siedzieć w barze z mocną rockową/metalową muzą i pić piwo (nie jakieś siki z sokiem) potem wrócić do domu, obejrzeć horror albo poczytać komiks (Kto dziś czyta komiksy? )
Jak ostatnio "podsłuchałam" rozmowę dziewczyn z mojego roku, o tym w których miejscach na twarzy się "świecą" i muszą nakładać puder to ... musiałam wyjść do łazienki, żeby się wyśmiać bo jeszcze trochę a wybuchnęłabym niekontrolowanym śmiechem psychopaty
Co tutaj rzec, doskonale Cię rozumiem, bo nikt inny jak facet nie wie chyba jak to jest :P
Puder, kosmetyki, nawalanie bez przerwy o butach, ploty, rozwody i nie wiadomo co jeszcze. I siedzi takich paru biedaków u mnie w grupie i patrzy na siebie myśląc "Kiedy one w końcu przestaną?"
Nie wiem kto dziś czyta komisky, ale nie wymarli jeszcze ludzie z pewnymi talentami i zaintersowaniami. Wizytując akademik widziałem ostatnio jak ktoś robił genialne komiksowe rysunki, chciałbym mieć taką kreskę
Ja jak już z kimś gadam na roku to tylko z facetami, bo są konkretni i nie nawijają o dupie Maryny za przeproszeniem Dziewczyny też są ok, nie jakieś paniusie, ale jak już wlezą na tematy kosmetyków czy mody to ja odpadam w przedbiegach
Ja kiedyś rysowałam i tak się zastanawiałam czy do tego nie wrócić ....
A ja rysuję komiksy już prawie 20 lat z wymyśloną przez siebie postacią :) Miałem 7 lat, jak ją wymyśliłem i teraz robię z nią grę. Talentu nie mam za grosz, ale lubię to robić.
Komiksów takich kupionych nie czytałem już dość dawno, kiedyś miałem stos Kaczorów Donaldów. Ale mam w domu parę takich z dzieciństwa.
Ostatnio zmieniony przez kamiledi15 2014-11-05, 14:59, w całości zmieniany 1 raz
"Thora" i ręsztę Marvelowej drużyny średnio trawię w wydaniu komiksowym, ale "Batman" i "Sandman" to jest coś. Chociaż żaden ze mnie ekspert bo komiksy od początku roku dopiero czytam, ale nawet próbuję coś swojego rysować
ja usłyszałam od swojego byłego "naprawdę żyjesz wśród ludzi, czy jesteś cały czas z doskoku, przecież przez to nasze drogi sie rozeszły"
chodzi chyba o to, że zwykle uciekam...buduje głębokie relacje z ludźmi, ale nie umiem im zaufać na 100%
może to dobrze, a moze nie, ale znów jestem wybitnie opuszczona i sama
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach