Kiedyś nie potrafiłem, a teraz... to zależy. Przeważnie nie mam z tym problemu, ale kiedy obiekt mojego zainteresowania jest w bliskim sobie gronie - jak ktoś z rodziny chociażby - wtedy nawet nie podchodzę.
Hakim [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-20, 22:04
Różnie z tym bywa, zależy od sytuacji. Zagadać i zacząć rozmowę to jedno, a rozwinąć z tego ciekawą znajomość to drugie i też nie zawsze się udaje.
Odnośnie tematu. Mimo, iż w tym momencie ta umiejętnośc nie jest mi raczej potrzebna to wydaje mi się, że i tak miałbym z tym problem. Od 8 lat jestem w jakimś związku, i mimo tego chyba nie nauczyłem się jak zagadywać dziewczyny - pomijam już fakt, że czasami w ogóle mam problem z rozmową z ludzmi.
Ostatnio zmieniony przez Piotrek86 2013-11-21, 12:08, w całości zmieniany 1 raz
Przeczytałem ten wątek i ogólnie stwierdzam że dlatego większość z nas jest samotna bo nie potrafi z płcią przeciwną swobodnie rozmawiać. Ja też mam taki problem, ciężko mi wyjść pierwszemu z jakąś inicjatywą, a jak już to zrobię to jest to dla mnie ogromny wysiłek i stres. Inna sytuacja się ma jak dziewczyna pierwsza zagaduję, wtedy mi jest jakoś łatwiej. Ale niestety nie mam tej umiejetności zagadywania kobiet jednej po drugiej. Kilka razy wspiąłem się na swoje wyżyny i zagadywałem pierwszy do dziewczyn, ale to były dziewczyny które cholernie mi się podobały, z jednymi bardziej kleiła się rozmowa z innymi w ogóle, ale zawsze ostatecznie wszystkie te znajomości kończyły się porażką.
Miałem też sytuacje w których dziewczyny pierwsze wychodziły do mnie z inicjatywą, rozmowę mi się wtedy dobrze prowadzi, ale nie wiąże z tą drugą osobą jakichś nadzieii bo jest mi całkowicie obojetną, widocznie przyciągam same takie dziewczyny które nie są dla mnie atrakcyjne.
Zdarza mi się umieć. Za to jak ktoś zagaduje do mnie, to tylko w tył zwrot i nie wiem co robić ;D Irytuje mnie to zazwyczaj. Jednak od drugiej strony jakaś znajomość ze mną wymaga pewnej dozy cierpliwości, bo potrafię swobodnie rozmawiać tylko z kimś, kogo już trochę znam.
Kiedyś (parę lat temu) nie umiałam totalnie, płomieniłam się i wgl. Teraz wychodzi mi to całkiem w porządku, umiem sensownie porozmawiać z płcią przeciwną - do czasu, bo jak chodzi o rozmowę z kimś, kto mi się podoba, wtedy koniec. Ściana, milczenie, ratunku pomocy. I ta myśl, że pewnie jestem cała czerwona.
Więc nie do końca jednak opanowałam tę sztukę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach