Tak jakby miał zdolność zaglądania do mojego wnętrza.
Bez obrazy ale większość kobiet na tym etapie znajomości jest dość prosta w obsłudze i sumie realizuje pewien schemat. (Czy też pewien wariant schematu zależny od temperamentu danej pani)
iluzja napisał/a:
I teraz ciągle borykam się z tą świadomością, z tym, że gdybyśmy tylko spotkali się w innych okolicznościach, gdyby los nie skazał nas odgórnie na klęskę... to może byłabym wreszcie szczęśliwa, może dostałabym wreszcie to, czego pragnę i potrzebuję najbardziej.
W innych okolicznościach pewnie by nawet do Ciebie nie zagadał. Więc Nie, po prostu Nie.
To jest chyba Twój problem. Angażowanie się w jakiekolwiek relacje tylko dlatego, że jest się samotnym do niczego dobrego nie prowadzi.
Cytat:
Tak jakby miał zdolność zaglądania do mojego wnętrza
Wiele rzeczy można dostrzec, jak się tylko chce. To nie jest żadna szczególna zdolność. Mówił to, co chciałaś usłyszeć, nie ma co wnikać dlaczego.
Cytat:
I teraz ciągle borykam się z tą świadomością, z tym, że gdybyśmy tylko spotkali się w innych okolicznościach, gdyby los nie skazał nas odgórnie na klęskę... to może byłabym wreszcie szczęśliwa, może dostałabym wreszcie to, czego pragnę i potrzebuję najbardziej
To nie los. Nic nie było odgórnie narzucone, teoretycznie mogło się zakończyć w różny sposób. Pamiętaj, że nikt nie zapełni tej pustki, którą masz w sobie. Sama musisz sobie z tym poradzić. Znam dziewczyny, które właśnie tak jak Ty liczą, że ktoś to zrobi za nie i ciągle wchodzą w różne dziwne relacje. Myślę, że lepiej wyciągnąć wnioski po pierwszym razie.
Ostatnio zmieniony przez panna Z. 2012-06-24, 23:02, w całości zmieniany 1 raz
Tak poczucie wewnętrznej pustki, nie do opisania tu każdy prawdziwy samotnik, dogłębnie wie o co chodzi, na swój sposób.
ale niema rzeczy ze się nie da, ale to nie zmienia faktu że to jest cholernie trudne.
i najprawdopodobniej u każdego zn as jest na to inny lek, zmieniony czasem nieco, a czasem w ogóle inny.
iluzja, jak ja Cię doskonale rozumiem. Jeszcze niedawno napisałabym post zupełnie podobny do Twojego, wiedz, że to mija. Wiem, że teraz wydaje Ci się, że to koniec świata, ale uwierz mi, wyleczysz się z tego zauroczenia, bo to raczej jeszcze nie miłość. Nie obejdzie się bez skutków ubocznych, ale poradzisz sobie. Z autopsji wiem, że dobrze zrobiłaś wyrzucając to z siebie, krok w dobrą stronę. Pytanie "dlaczego?" pewnie długo nie zniknie, ale nie warto się nim zadręczać a tym bardziej szukać odpowiedzi, która może Cię jeszcze dotkliwiej zranić. Popatrz na to z tej strony- niewiedza może być lepsza niż znalezienie odpowiedzi.
LazyEye, panna Z., Wasze wypowiedzi wiele mi wyjaśniły. Szczerze mówiąc podziałały jak kubeł zimnej wody, choć w moim przypadku długo po fakcie. Szkoda, że wcześniej nikt niczego podobnego mi nie powiedział. Mam szczerą nadzieję, że na Iluzję również podobnie wpłyną i już niedługo będzie uśmiechnięta szukała prawdziwej miłości, a nie dawała się wciągnąć w podobne sytuacje. Jestem z Tobą. :)
Wybacz, nie umiem przekazać odpowiednio wszystkiego, co bym chciała.
Ostatnio zmieniony przez baronowa 2012-06-26, 20:10, w całości zmieniany 1 raz
nie warto się nim zadręczać a tym bardziej szukać odpowiedzi, która może Cię jeszcze dotkliwiej zranić
Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić, warto szukać odpowiedzi, żeby nie popełniać ciągle tych samych błędów.
Miałam na myśli szukanie odpowiedzi na pytanie "dlaczego on tak postąpił?". Moim zdaniem na to najlepiej z góry odpowiedzieć sobie, że po prostu nie wyszło, a nie szukać na siłę wytłumaczenia. Masz rację, uczenie się na błędach jest bardzo ważne dlatego najodpowiedniej zastanowić się co się samemu zrobiło w tej sytuacji źle, ale tu znowu nie można popadać w obwinianie się za wszystko. Prawda jest taka, że dogłębne myślenie i analizowanie nie ułatwia sprawy i współwinne w tym wszystkim zazwyczaj jest zbyt szybkie zaangażowanie czy tez przywiązanie się. To trudne znaleźć tu jakiś złoty środek i iść dalej.
baronowa, dziękuję bardzo za Twoją odpowiedź, dobrze jest mieć świadomość, że ktoś z problemem podobnym do mojego wyszedł na prostą i poradził sobie w ten czy inny sposób z zaistniałą sytuacją. Jeżeli mogę zapytać, Twoim lekarstwem okazał się po prostu sam czas, czy znalazłaś kogoś w rodzaju... zastępstwa? (brak mi lepszego określenia, przepraszam.
Czas. Zastępstwa nie znalazłam i mam wrażenie, że się jakoś oddaliłam od spraw sercowych, to chyba ten skutek uboczny. Staram się wrócić do pozytywnego nastawienia w kwestii uczuć. Długo sobie nie mogłam poradzić z tamtą sytuacją, z tym że ja obwiniałam siebie- nie popełniaj tego błędu. Myślę, że jakby teraz nie było to wszystko zmierza ku dobremu, wyleczyłam się już niemal całkowicie i mam nadzieję, że z Tobą też tak będzie. :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach