Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
koniec związku
Autor Wiadomość
justyna24
Nowy

Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 6
Wysłany: 2013-07-06, 14:46   koniec związku

moje zycie bogate jest przede wszystkim w problemy. mam trudne i skomplikowane relacje rodzinne i brak wsparcia. duzo bolu mnie kosztowalo wszystko, jestem czlowiekiem bardzo wrazliwym. bylam w dwoch powaznych zwiazkach. w pierwszym byly zdrady tej drugiej osoby, w drugim ... ciezko powiedziec, wszystko co zle, oprocz zdrad. chlopak z ktorym sie zwiazalam rok temu, wiedzial o moich problemach, powiedzial ze bedzie moim wsparciem, jednak pozniej okazalo sie ze nie ma na to ochoty. wybaczalam mu jego oschlosc, gdy chcialam odejsc, na poczatku prosil bym tego nie robila. teraz ja go blagalam, ponizalam sie... powiedzial mi, ze nie jest moim mezem i ze nie ma obowiazku byc przy mnie. mielismy wstepne oswiadczyny 9 miesiecy temu, przypomnialam mu to, ze chce odejsc mimo tego ze mi cos przysiagl a on powiedzial bezczelnie, ze to jest wazne tylko rok i nie ma on zadnego obowiazku.

nie moge odejsc z podniesiona glowa, bo duzo tez reagowalam negatywnie, ale zdecydowana wiekszosc reakcji byla podyktowana moja choroba, a raczej - zaburzeniem. odszedl, gdy zaczelam terapie. mowil ze kocha, a mimo tak, odszedl. mowil ze nie bedziemy szczesliwi, ze roznimy sie charakterami. powiedzial mi to po 11 miesiacach zwiazku. czasem wiadomo -lepiej zapomniec te 11 miesiace niz cale zycie sie meczyc.

ale on nie dal nam nawet szans na ten zwiazek tak naprawde, powiedzial ze bedzie sie staral a potem powiedzial ze sie staral przez 5 dni i nie widzi poprawy. oceniajac calkiem obiektywnie to nie traktowal mnei dobrze i moj stan glownie poglebil sie przez niego.

ale mialam nadzieje, ze jak on mnie kocha to bedzie dla mnie wsparciem i pomoze w trudnych chwilach. ja tez chcialam sie poprawic, wyzdrowiec, ta terapia i leki mialy pomoc.

mam wrazenie ze traktuje mnie jak zabawke - powiedzial, ze 'odezwie sie jak przemysli, ale raczej nic z tego nie bedzie'. z jednej strony potrzebuje kogos, ale tez nie byle kogo, by mi pomogl, byl przy mnie, zebym mogla z druga osoba stworzyc dom, zycie nowe, bardzo mi na tym zalezalo.

duzo sie zmienilam ostatnio, kiedys bylam gadatliwa, jakies 2 lata temu jeszcze, ale potem sie to zmienilo, stwierdzilam ze lepiej nic sie nie odzywac, wtedy bedzie sie lepiej postrzeganym pzrez innych.

boje sie, ze nigdy nie spotkam juz drugiej osoby, uczciwej, uduchowionej... ale prawdziwie uduchowionej, nie takiej wierzacej slepo w cos i niepotrafiacej wprowadzic tego w zycie...

nie wiem co mi jest... sama sie ze soba mecze, jesli chodzi o to zaburzenie na ktore cierpie i zdaje sobie sprawe, ze moze dzialac to toksycznie, ale wiem tez ze osoba z ktora bylam tez nie jest 'swieta'. bardzo duzo jej w zyciu swym poswiecilam, nie docenil tego...

bola slowa ktore powiedzial, byl bardzo oschly, nic go nie interesowalo...

ostatnio coraz czesciej mysle o smierci i to nie sa takie o mysli. naprawde chcialabym umrzec, ale boje sie tego cierpienia przed tym czynem, cos mnie jeszcze tu trzyma, ale coraz mniej i tego sie bardzo boje. ta osoba wiedziala o tym, ze jej oschlosc doprowadza mnie do tych stanow, ale mam wrazenie ze sie z tym nie liczyla... nie potrafie zrozumiec jak mogl mi mowic ze mnie kocha...
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-06, 15:53   

:<
Z tym, że wiesz, skoro jesteś uduchowiona, to wiesz co się dzieje z ludźmi, którzy popełniają samobójstwo? ;3
 
     
Anonimka 
Początkujący



Wiek: 33
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 197
Skąd: 3city
Wysłany: 2013-07-06, 23:12   

Kochana, wiem, łatwo powiedzieć, ale musisz sobie ułożyć życie bez niego i co ważniejsze nie tracić ufności w ludzi, których spotkasz jeszcze w swoim życiu. Sama wiem jak to jest, gdy zależy Ci bardziej niż drugiej stronie, gdy ktoś wykorzystuje Twoją dobroć i oddanie, a tak naprawdę sam nie wie czego chce. To potrafi człowieka wypalić od środka i sprawić, że czuje się bezwartościowy. Był palantem, to trzeba powiedzieć wprost...

Nie czuj się tak przez niego. Czasem, gdy życie kopie i wydaje się, że nic nie ma sensu, warto podnieść nos do góry. Uśmiechnij się cynicznie do otaczającej nas rzeczywistości i spróbuj jeszcze raz udowodnić sobie, że wartościowa z Ciebie kobieta, bo niewątpliwie jesteś taka, po tym wpisie widać, że musisz być wrażliwą, dzielną osobą:)
 
 
     
alionix
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-06, 23:58   

I powiedzcie mi ludzie jak tu nie być złym człowiekiem skoro tyle zła nas otacza co do tematu trafiłaś na drania byłaś jego zabawką do puki nie znalazł sobie pewnie nowej nie przejmuj się trafisz jeszcze na taką osobę z którą będziesz szczęśliwa nie myśl o samobójstwie jeszcze czeka cię dużo wspaniałych chwil
 
     
NovemberRain
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-07, 06:10   

justyna24, mówisz, że zaburzenie może działać toksycznie, a ja ośmielę się stwierdzić, że zapewne nie bardziej toksycznie niż on.
Nie był Ciebie wart i nie zasłużył na Ciebie.
I tak jak Anonimka napisała wyżej: widać, że jesteś wrażliwą i dzielną osobą, zatem: wytrwałości, Kochana! :przytul:
Zjawi się ktoś, kto na Ciebie zasłuży i w pełni będziesz mogła mu zaufać, bez obaw, że Cię skrzywdzi - to najważniejsze.
 
     
justyna24
Nowy

Dołączył: 14 Cze 2013
Posty: 6
Wysłany: 2013-07-08, 10:36   

dziekuje za dobre slowa. wczoraj wyladowalam wieczorem na sorze bo mialam napad nerwicy, myslalam ze to zawal. wczesniej mialam cos takiego w lutym ale inaczej to przebiegalo rowniez przez te osobe.

on twierdzi jednak ze to wcale nie jest przez niego, ze to przez siebie tam laduje bo mam nerwice i on nie jest niczemu winien. nie wiem, czy ktos stara sie ze mnie zrobic wariatke, czy naprawde trafiam na nieodpowiednich ludzi... jesli ktos z Was chce, chcialabym zeby sie odezwal/a na priv, bo chcialabym napisac wiecej, bo naprawde nie wiem gdzie lezy problem - czy we mnie, mojej psychice, czy w zlym otoczeniu, nie potrafie tego ocenic.

z gory dziekuje.
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-08, 12:44   

Wg mnie "winy" należy szukać po obu stronach. Jedna z osób stara się za bardzo, a druga ma kompletnie na to wyjebane. A co za tym idzie, osoba pierwsza popada w stany skrajne, co może być odczytane w bardzo negatywny sposób przez osobę drugą...
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-07-08, 15:35   

Cytat:
ale on nie dal nam nawet szans na ten zwiazek tak naprawde, powiedzial ze bedzie sie staral a potem powiedzial ze sie staral przez 5 dni i nie widzi poprawy.


Ta jego wypowiedź świadczy głównie o tym, że gówno wiedział. Tak naprawdę to nie miał pojęcia, co się z tobą działo i co ci jest. Jak można wymagać poprawy w ciągu 5 dni?.
Pomimo tego, że mówiłaś, co z tobą jest, on tak naprawdę tego nie zrozumiał. A kiedy zobaczył to na żywo, zwyczajnie zwiał, bo go to przerosło. Pewnie nie miał zielonego pojęcia z czym przyjdzie mu się zmierzyć. A kiedy przejrzał na oczy, to się ulotnił.
Poza tym przy nerwicy, czy też innych schorzeniach tego typu potrzeba naprawdę dużo cierpliwości tej drugiej osoby, wsparcia i miłości. I tego ostatniego chyba zabrakło, a właściwie zabrakło wszystkiego.
Ostatnio zmieniony przez cytrynka83 2013-07-08, 15:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-08, 17:28   

justyna24 napisał/a:
ostatnio coraz czesciej mysle o smierci i to nie sa takie o mysli. naprawde chcialabym umrzec, ale boje sie tego cierpienia przed tym czynem, cos mnie jeszcze tu trzyma, ale coraz mniej i tego sie bardzo boje.


Jedno powiem, on nie jest Ciebie wart, daj sobie z nim spokój!!!
Dlaczego właśnie Ty myślisz o śmierci??. Dla mnie to jest odwrotne, Justynko życie jest piękne, na tej ziemi mamy jedno, uszanuj go.będzie dobrze daj sobie czasu.
Wierzę, że znajdziesz jeszcze dobrego i wartościowego mężczyznę.
A śmierć, no cóż, słabość szatana. Nie poddawaj się słabościom. Pozdrawiam
 
     
Anonimka 
Początkujący



Wiek: 33
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 197
Skąd: 3city
Wysłany: 2013-07-10, 18:59   

Sen napisał/a:
Wg mnie "winy" należy szukać po obu stronach. Jedna z osób stara się za bardzo, a druga ma kompletnie na to wyjebane. A co za tym idzie, osoba pierwsza popada w stany skrajne, co może być odczytane w bardzo negatywny sposób przez osobę drugą...

Też prawda, jeśli za bardzo się staramy, to potem ponosimy konsekwencje...
Niejednoznaczny sygnał to jedno, a zbytnia gorliwość to drugie, niestety to częsty błąd, sama go popełniam czasami i łapię się na tym po jakimś czasie.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS