Wysłany: 2014-11-07, 14:48 jak odciąć się od myślenia o kimś, kto cię rani i olewa?
naszkicuję swoją sytuację.
jestem zakochana w pewnym chłopaku od kilku lat. zwróciłam na niego uwagę już na początku, jednak przez pierwsze lata nie mieliśmy dobrego kontaktu, rzadko się widywaliśmy, taka zwykła znajomość. w pewnym momencie coś się zmieniło i kontakt się poprawił - często się spotykaliśmy, chodziliśmy razem na imprezy, wyjeżdżaliśmy itd. wiedziałam, że mimo tego, że jesteśmy blisko, nigdy nie będziemy parą, ale mimo to nie wiadomo kiedy uzależniłam się od niego i uświadomiłam to sobie za późno.
postanowiłam zerwać z nim zupełnie kontakt, żeby o nim nie myśleć, jak najszybciej się odciąć i aby ta relacja mnie nie prześladowała. najciekawsze jest to, że on, mimo tego, że wcześniej byliśmy dobrymi znajomymi, przez te kilka miesięcy ani razu się do mnie nie odezwał, totalnie mnie olał. niby nie powinnam się przejmować, widząc taką reakcję z jego strony, ale było mi bardzo ciężko, były momenty, że zupełnie się rozsypywałam i mimo upływu czasu nie radziłam sobie z tym.
w pewnym momencie (po x miesiącach) przyszedł do mnie i mnie przeprosił, że się tak długo nie odzywał, nie potrafił mi tego wytłumaczyć, ale powiedział, że było mu przez ten czas ciężko i że chciałby naprawić kontakt. powiedziałam, że naprawienie relacji po takim czasie wymaga dużo pracy i jedna rozmowa tego nie załatwi, powiedział, że o tym wie i że będzie próbował. tymczasem mijają kolejne tygodnie i nie zmienia się nic. sama właściwie nie wiem, czy chcę, aby coś się zmieniło, bo tak naprawdę nie chcę, abyśmy byli tylko znajomymi i bawienie się w przyjaźnie nie ma sensu. nie zmienia to jednak faktu, że jego zachowanie bardzo mnie rani, bo momentami czuję się jak śmieć, którego można w każdej chwili kopnąć i pójść sobie dalej.
wiem, że nie powinnam przejmować się osobą, która mnie nie szanuje i której na mnie nie zależy, ale naprawdę nie potrafię. jestem od niego uzależniona i choć minęło już tak dużo czasu, nic się nie zmieniło w moim stosunku do niego. nie pomaga tysiąc zajęć, zrywanie kontaktu, nie widywanie się, bo tworzy się z tego strasznie destrukcyjna mieszanka, która momentami odbiera mi chęci na cokolwiek. stąd też zwracam się do Was - może ktoś z Was był w podobnej sytuacji, albo przynajmniej potrafi mi jakkolwiek wytłumaczyć to, co się dzieje? może ja czegoś nie rozumiem, nie dostrzegam albo przeinaczam, odbieram na opak jego zachowanie, jestem przewrażliwiona albo zdesperowana? może jest jakieś wyjście z tej sytuacji, którego nie widzę i możliwość, żebym w końcu pogodziła się z tym, że ta znajomość nie jest nic warta i przyzwyczaiła się do życia bez niego?
proszę tylko, nie piszcie, że trzeba czasu. czas nie pomaga.
Sand [Usunięty]
Wysłany: 2014-11-07, 16:37
Moim zdaniem czas po części pomaga. Z takiego uzależnienia nie da się wyleczyć w tydzień czy dwa.
Po rozstaniu z dziewczyną, na której bardzo mi zależało, znaliśmy się ponad 6 lat, zerwałem z nią kontakt.
Później wyjechałem na jakiś czas. Po mniej więcej 15 miesiącach zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.
To wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nigdy więcej ze sobą nie będziemy i powoli samo przeszło.
Mimo że nadal jesteśmy przyjaciółmi, to nie angażuję się aż tak bardzo. Wiadomo, że nie
jest to ta sama relacja między nami co wcześniej. Trudno określić, jak to przebiegało, ale wyleczyłem się z niej.
Poza tym naprawdę szkoda mi było marnować tylu lat przyjaźni.
Trzeba trochę zmienić myślenie, zamiast ciągłego gadania, że jesteś od niego uzależniona, musisz postanowić, że z tym zerwiesz, ale na amen. Bez wymówek, trzeba spalić mosty.
Wiadomo, że jest trudno, myśli się o danej osobie, beznadziejny nastrój, tęsknota, dół, zero radości... ale to musi minąć i mija.
Recepty nie ma, trzeba po prostu się zberać w sobie, spalić mosty i być cierpliwym. Tyle.
Ostatnio zmieniony przez Johnston 2014-11-07, 16:57, w całości zmieniany 1 raz
Nie jesteś z nim w żaden sposób związana. Nie macie wspólnego mieszkania, kredytu na 30 lat, dzieci... Jesteś ty
i gdzieś tam sobie jest on.
Myślę, że ta znajomość nie ma sensu
Sądzę, że do pewnych osób czuje się coś w rodzaju... sentymentu ? Ja na przykład bardzo przywiązuję się do osób, które były mi w jakimś stopniu bliskie i często o nich myślę, choć niektórych z nich nie widziałam już kilka lat. Coś w serduchu zawsze pozostaje i na samą myśl o tej osobie robi się tak jakoś dziwnie w środku.
To nie jest łatwe, ale może trzeba otworzyć się na nowe znajomości i poczekać aż przyćmią one te stare uczucia?
Cześć :). Zgadzam się z lacrimą :). Ponadto musisz uwierzyć w siebie i być silna. Nie może być tak, że jesteś od kogoś uzależniona.. To raczej siedzi w Twojej głowie. Jeśli sama siebie nie uszanujesz to ktoś inny też nie będzie Cię szanował. Chodzi mi tu o to, że ten chłopak pogrywając z Tobą w ten sposób ukazuję, że tak naprawdę jesteś dla niego tylko zabawką, do której zawsze może wrócić, bo przecież Tobie ciągle na nim zależy, prawda? A on to ewidentnie wie. Teraz to Ty powinnaś mu pokazać, że jesteś niezależna i Ty decydujesz o tym jak potoczy się wasza relacja. Ja na Twoim miejscu odprawiłabym go z kwitkiem. Kiedyś byłam w podobnej sytuacji. Zawsze do mnie przychodził z podkulonym ogonem i mówił, że w końcu zrozumiał, że jestem dla niego ważna. Niestety ja wierzyłam w każde jego słowo. Ale zmądrzałam i ja zaczęłam rozdawać karty. Powinnaś zrobić to samo.
Ja właśnie tak zrobiłam. Ktoś obiecywał mi od dluuuugiego czasu wyjście na kawę, obiecywał się na spotkaniu wytłumaczyć, dlaczego ongiś zostawił mnie z dnia na dzień bez słowa. Terminy owej kawy były wciąż przestawiane, przy czym to ja byłam skłonna dopasować swoje plany do jego. Nadszedł ten ostatni termin, on jeszcze dzień przed się zapowiadał, po czym w umówiony dzień nie dał znaku życia. Scenariusz więc się powtórzył, nie wiem, który już raz. Odezwał się dopiero po dwóch tygodniach, twierdząc, że złapał go ... atak wyrostka robaczkowego. Już nie uwierzyłam, bo wcześniej z milion razy pokrętnie się tłumaczył, a kiedy zaproponował kolejne spotkanie (do którego pewnie zwyczajowo by nie doszło), odmówiłam. Powiedziałam twardo, że nie chcę się już z nim spotykać. Zdałam sobie sprawę, że dawno temu zakochałam się w fałszywym wyobrażeniu osoby.
Aby odciąć się od myślenia o kimś, trzeba sobie zdać sprawę, że wiele rzeczy, które wiemy o danej osobie, mogą być tylko naszymi wyobrażeniami, ułudą, projekcją cech, które życzyłybyśmy sobie otrzymać w tej osobie. Trzeba się zastanowić, czy żywimy uczucia faktycznie do tej osoby, którą w rzeczywistości jest (olewając i raniącą) czy też kochamy idealną postać, której obraz sobie sami stworzyliśmy. Trzeba realnie ocenić zachowanie takiej osoby i niestety oddzielić wyobrażenia o kimś od rzeczywistości. To powinno nas przywołać do porządku. No i chyba nic tak nie pomaga, jak powstrzymywanie się od mówienia o tej osobie. Zniknie z mowy, zniknie z serca, a po jakimś czasie zniknie z głowy zupełnie.
Ostatnio zmieniony przez liliana 2015-02-21, 13:27, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach