Opowiem Wam moją historię, może Wy będziecie mogli spojrzeć na to z innej perspektywy.
Całe moje 24 letnie życie byłam sama. Aż w końcu poznałam jego, w sierpniu tamtego roku podszedł do mnie i zagadał. Spodobał mi się na tyle, że nie mogłam przestać o nim myśleć. Ale to było jedno krótkie spotkanie, nic więcej. W grudniu, 4 miesiące później spotkaliśmy się w centrum handlowym. Przez przypadek. Było tam wtedy chyba z milion ludzi, a my się po prostu tak przypadkiem spotkaliśmy. Nabrałam w sobie tyle odwagi, że nawet nie wiedziałam, że tyle jej w sobie mam i podeszłam do niego. Porozmawialiśmy chwilę, później wracaliśmy w tym samym kierunku do domu. Wymieniliśmy się numerami, umówiliśmy na pierwsze spotkanie, później kolejne i kolejne a ja miałam wrażenie, że nigdy nie spotkam lepszego faceta. Ma w sobie tyle dobroci, że rzadko się to zdarza. I tu zaczyna się problem, Jest ode mnie 7 lat starszy, 1,5 roku temu zakończył 2 letni związek. Był bardzo zakochany,to miała być ta jedyna i nie potrafił dojść do siebie, Zapytałam go, czy ją dalej kocha, powiedziała że nie-ale ciągle myśli dlaczego tak się stało. Wszytko było dobrze, spotykaliśmy się codziennie, przegadaliśmy tyle godzin, dogadywaliśmy się, dobrze się razem czuliśmy. Później wspólne gotowanie, zapraszanie do siebie. Ale w maju zauważyłam, że się trochę wycofał. Zapytałam o co chodzi, powiedział, że nie chce mnie ranić, ale on jeszcze się nie potrafi zaangażować ale dalej chce się ze mną spotykać. Płakałam jak bóbr. Postanowiłam dać nam czas i zobaczyć co będzie dalej. Ale od tamtej pory on mnie nie przytula, nie całuje, nie daje poczucia, że znacz dla niego coś więcej. Widzimy się prawie codziennie, byliśmy sami nad morzem, ale bardziej na zasadzie kolega- koleżanka. Ja już nie daję sobie rady, zakochałam się w nim jak głupia. A on...nie chcę go naciskać i stawiać pod ścianą. Ale ja codziennie płaczę w poduszkę. Rozum mówi- zakończ to, on i tak nigdy Cię nie pokocha. A serce mówi- dajcie sobie czas, może musi się wyleczyć z tamtej miłości, żeby otworzyć się na nową. Nie wiem co mam robić, codziennie mam inne myśli, ciągle chodzę smutna. Co o tym wszystkim myślicie Czy to może mieć jakąś szansę? Czy warto czekać? Może Wy będziecie potrafili spojrzeć na to obiektywnie, bo ja jestem tak zagubiona, jak jeszcze nigdy w życiu.
Ewidentnie facet nie widzi w tobie tego, czego oczekiwał, pamiętaj apetyt rośnie w miarę jedzenia, im zdobywasz większe doświadczenie w związku/związkach, tym stajesz się bardziej wybredna.
Nie czekaj, nie marnuj swojego cennego czasu, wiele jest lepszych facetów od niego w naszym pięknym kraju, wystarczy się tylko rozglądnąć.
no cóż, to trudna sytuacja, radzić też tu trudno, w sumie najlepiej wypadało by poradzić, żebyś też sobie dała czas na zastanowienie się nad sytuacją, ale wiem, że to bardzo trudne...
jego postępowanie wydaje mi się trochę dziwne, tak jakby odpowiadała mu sytuacja, że ma przy sobie zakochaną w sobie kobietę i trzyma ją na dystans... to naprawdę trochę dziwne, czy wiesz coś o jego poprzedniej dziewczynie, czy istniała naprawdę czy to tylko jego opowieści...
może spróbuj poczytać coś problemach w związkach
Robin Norwood – Kobiety, które kochają za bardzo.
Susan Forward – Toksyczne namiętności
Pia Mellody – Toksyczna miłość
Karen Horney – Neurotyczna osobowość naszych czasów
Isabelle Nazare-Aga - "Nie pozwól sobą manipulować w miłości.
Susan Forward – „Gdy twój partner łże jak pies”
Marie-France Hirigoyen - Molestowanie moralne: perwersyjna przemoc w życiu codziennym
Susan Froward – Gdy on nie kocha, a ona za nim szaleje
Patricia Evans – Toksyczne słowa
Wojciech Kruczyński, Paweł Droździak – Zawsze bezpieczna. Psychologiczne aspekty samoobrony kobiet.
Isabelle Nazare-Aga - "Nie pozwól sobą manipulować w życiu.
Jacques Regard – „Stop manipulacji”
to taki dość dowolny zestaw, może sobie coś poczytać, na pewno nie zaszkodzi
Wiek: 31 Dołączył: 01 Sie 2016 Posty: 37 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-08-01, 23:01
Wszystko zależy od tego, jak bardzo mocno był związany z tamtą dziewczyną. Możliwe, że bliski kontakt z tobą przypomina mu o niej, przez co czuje ból i smutek po stracie bliskiej osoby. Czasami użalanie się nad stratą może trwać latami, dlatego lepiej z nim porozmawiaj na ten temat i wyciągnij konkretne wnioski. Musisz przeanalizować całą sytuację na spokojnie, postaraj się wyciszyć emocje, ponieważ wpływają na twoją wizję tej znajomości.
Wiek: 30 Dołączyła: 01 Sie 2016 Posty: 12 Skąd: Wągrowiec
Wysłany: 2016-08-02, 16:41
Hmmm... Tak właśnie przeczytałam Twój post i myślę, co mogłabym Ci poradzić.
Po pierwsze - wiek nie gra różnicy, to fakt, ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego dorosły już facet tak ubolewa nad stratą dziewczyny? Może odczuwać ból, to prawda, ale żeby aż tak długo? Ja jestem po wielu przejściach w związkach, ale szybko się umiałam pozbierać i nie widzę potrzeby, żeby to rozpamiętywać. Dlaczego też on nie może?
Po drugie - jeżeli chodzi o Ciebie Lenko, to nie wiem jakbyś mogła postąpić. Jeżeli tak zachowuje się dojrzały już facet i nie wie czego chce od życia, to lepiej to olać i znaleźć sobie lepszy materiał na chłopaka/męża. Możliwe, że tylko chciał się tak zabawić i zagrać na uczuciach albo też spróbować zapomnieć. Jednak myślę, że dłuższe ciągnięcie tego nie ma sensu, bo skoro nie potrafi zapomnieć ani też spróbować żyć z kimś innym, to nie ma najmniejszego sensu.
Pamiętaj, jest wielu mężczyzn, może akurat uda Ci się znaleźć tego jedynego. Wychodzi na to, że to zwykły kretyn, skoro nie potrafi się zaangażować
Co o tym wszystkim myślicie Czy to może mieć jakąś szansę? Czy warto czekać? Może Wy będziecie potrafili spojrzeć na to obiektywnie, bo ja jestem tak zagubiona, jak jeszcze nigdy w życiu.
Mi się wydaje, że tu nie ma co filozofować. Wychodzi na to, że po prostu nie chce być z Tobą.
On jest załamany, bo jego mama choruje na bardzo ciężką chorobe. Widze to po nim kazdego dnia, jest jedynakiem i nie ma nikogo, kto moglby go w tym wesprzec. Zawsze mi mowil, ze on bardzo dlugo podejmuje decyzje, bo musi byc pewien, ze to najlepszy wybor. Troche go rozumiem, ale mimo wszystko nie powinien bawic sie uczuciami. Z jednej strony mowi takie rzeczy jak: a co jak poznasz moja babcie... z drugiej sie odsuwa. Moze przezywam to mocniej, bo pierwszy raz sie bardziej zaangazowalam i boje sie, ze go strace. A moze jestem po prostu nienormalna masochistka i nie potrafie zyc szczesliwie sama ze soba.
Wiek: 30 Dołączyła: 01 Sie 2016 Posty: 12 Skąd: Wągrowiec
Wysłany: 2016-08-02, 22:34
To nie tak, że jesteś nienormalna. Ani tym bardziej masochistka. Jest wiele osób, które nie potrafią żyć same ze sobą, np. ja. Każdy jest inny i każdy przeżywa inaczej :)
Hm, to już będzie Twoja decyzja, jak postąpisz. Może jednak dać trochę czasu, skoro dochodzi do tego choroba matki. Nie wspominałaś, więc ciężko byłoby jednoznacznie stwierdzić. Ale też to nie powinno być przeszkodą w miłości, jeżeli widzi, że Ci zależy to powinien to uszanować i pozwolić Ci być tą, która będzie wspierać nawet w najgorszych chwilach
To nie tak, że jesteś nienormalna. Ani tym bardziej masochistka. Jest wiele osób, które nie potrafią żyć same ze sobą, np. ja. Każdy jest inny i każdy przeżywa inaczej :)
Hm, to już będzie Twoja decyzja, jak postąpisz. Może jednak dać trochę czasu, skoro dochodzi do tego choroba matki. Nie wspominałaś, więc ciężko byłoby jednoznacznie stwierdzić. Ale też to nie powinno być przeszkodą w miłości, jeżeli widzi, że Ci zależy to powinien to uszanować i pozwolić Ci być tą, która będzie wspierać nawet w najgorszych chwilach
Własnie na to pozwala. Ciagle mowi jak bardzo mu pomagam,jak przy mnie moze w koncu sie zrelaksowac i nie myslec o tej chorobie. Widze, ze bardzo cierpi, jest bardzo zwiazany z mama. Ale wlasnie...nie powinien mnie z tego powodu odtracac. Dam sobie troche czasu, widujemy sie codziennie i ja juz nie mysle trzezwo. Moze pare dni przerwy od spotkan dobrze mi zrobi i spojrze na wszystko chłodnym okiem. Nie chce go stracic, bo pomimo tych jego dziwactw jest dla mnie wyjatkowy.
Wiek: 42 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-08-02, 23:10
Może też być tak, że obawia się stracić kolejną bliską osobę. Szczególnie teraz, gdy mamę ma chorą i biorąc pod uwagę tamten nieudany związek. Te słowa o tym, że "nie chce się jeszcze angażować" równie dobrze mogą oznaczać, że boi się ewentualnego zranienia. Jednak tych teorii może być wiele i jak jest, tylko on wie. Ja bym jeszcze raz spróbowała szczerze pogadać i jeśli nadal nic się nie wyjaśni, to sobie odpuścić.
Ja bym jeszcze raz spróbowała szczerze pogadać i jeśli nadal nic się nie wyjaśni, to sobie odpuścić.
Zgadzam się.
Uważam, że nie ma co usprawiedliwiać ludzi. Wychodzę z prostego założenia, że jak ktoś chce, to znajdzie sposób, a jak nie chce, to znajdzie powód. Ratuj się, póki możesz. Jak będzie chciał, to sam Cię znajdzie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach