Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Wasza historia samotności...
Autor Wiadomość
iskierka503 
Częsty bywalec


Wiek: 32
Dołączyła: 02 Paź 2012
Posty: 507
Wysłany: 2012-10-12, 22:58   

ja uwazam, przynajmniej tak mi sie wydaje (bo sama kochalam szczerze raz)....ze mozna pokochac po raz kolejny....owszem pierwsza milosc bedzie sie pamietalo bo to jest jakies doswiadczenie... ale to nie znaczy ze nikogo wiecej sie juz nie pokocha
 
     
Senny 
Aktywny



Dołączył: 11 Paź 2012
Posty: 251
Skąd: Centrum
Wysłany: 2012-10-13, 14:09   

Czasem tęsknimy za związkiem tylko dlatego, że obecnie w nim nie jesteśmy. Idealizujemy go i osobę z którą byliśmy ale tak naprawdę bardziej boli nas pustka niż brak osoby do której po prostu się przyzwyczailiśmy, bo związek to nie zawsze miłość.
Najczęściej dociera to do nas po dość długim czasie, wtedy nałatwiej to ocenić.
Ja tak mam.
Ostatnio zmieniony przez Senny 2012-10-13, 19:16, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-13, 17:57   

Senny napisał/a:
Czasem tęsknimy za związkiem tylko dlatego, że obecnie w nim nie jesteśmy. Idealizujemy go i osobę z którą byliśmy ale tak naprawdę bardziej boli nas pustka niż brak osoby do której po prostu się pzywyczailiśmy, bo związek to nie zawsze miłość.
Najczęściej dociera to do nas po dość długim czasie, wtedy nałatwiej to ocenić.
Ja tak mam.


Witać, nie tylko nick nas łączy xd
Ostatnio zmieniony przez Sen 2012-10-13, 17:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ciamcie 
Milczący



Wiek: 40
Dołączyła: 25 Lis 2012
Posty: 63
Wysłany: 2012-12-30, 21:40   

Moja samotność zaczęła się gdy byłam dzieckiem. Od zawsze byłam outsiderem i miałam tendencję do znajdowania się w jakiejś mniejszości (niechodzenie na religię w szkole, leworęczność, bycie jedynakiem)
nigdy nie spotkałam osoby, która byłaby w stanie mnie zrozumieć i z którą czułabym się dobrze. aż do momentu, gdy spotkałam kogoś z kim do dziś tworzę związek z którego już od początku chcę rezygnować, lecz coś nie daje mi tego zrobić. Może ze strachu, że musiałabym znów szukać. Udało mi się spotkać innego outsajdera.To jest wielka miłość, która od początku ma same problemy. To jest miłość wypalona jak dla mnie i myślę, że odeszłabym gdybym nie zachorowała. Pewnie byłabym jedną z tych lasek, które szukają kogoś idealnego. W moim przypadku szukanie kogoś idealnego byłoby co najmniej śmieszne.
Jestem samotna, bo odizolowałam się od ludzi.
Nie Czuję się dobrze będąc chora, brak mi sił, jestem wrażliwa na ból. Cały wysiłek wkładam w ćwiczenia i opiekę nad naszym dzieckiem. Wiem, że gdy nie będę ćwiczyć, to zniszczy mnie choroba i on zostanie półsierotą. Problemy innych wydają mi się dosyć przyziemne, lecz nie chcę nikogo oceniać.
Kiedyś byłam strasznym zarozumialcem, teraz jestem zalęknionym człowiekiem, który boi się nawet rozmawiać z ludźmi przez telefon. Teraz mam prawie 29 lat, zachorowałam mając 15. Niczego nie zdążyłam zrobić. Nigdzie nie byłam, niewiele osób znam.
taka jest historia mojej samotności.
 
     
Dreamska
Aktywny



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 470
Wysłany: 2012-12-30, 21:46   

ciamcie :przytul:
ciamcie napisał/a:
Niczego nie zdążyłam zrobić
Wydaje mi się, że zdarzyłaś zrobić wiele, tylko chyba tego albo nie dostrzegasz, albo nie doceniasz.
Czy bycie w wielu miejscach, znane mnóstwa osób sprawia, ze nie czujemy się samotni? podnosi nie jak naszą samoocenę?
Można być wyjątkowym samotnikiem outsajderem z jednym wiernym przyjacielem który nawet o północy wyskoczy z Tobą na spacer.
 
     
Rossa 
Początkujący


Wiek: 40
Dołączyła: 03 Paź 2012
Posty: 131
Wysłany: 2012-12-30, 21:51   

ciamcie, czytając Twoj post po części samą siebie w nim widze, no moze ta różnica ze jestem zdrowa- o żadnej chorobie nic mi nie wiadomo, ale musze zaznaczyć ile w Tobie jest sily, mocy a przede wszystkim MILOSCI do Twojego maluszka i to jest piękne, nie poddawaj sie bo masz dla kogo żyć:), a w związku tak czasem bywa, nie mozna mieć wszystkiego ale zycze Tobie duzo duzo sily i wytrwałości, pogody ducha..
 
 
     
ciamcie 
Milczący



Wiek: 40
Dołączyła: 25 Lis 2012
Posty: 63
Wysłany: 2013-01-01, 21:46   

dzięki :-)
 
     
Blaise 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączył: 06 Sty 2013
Posty: 170
Skąd: pomorskie
Wysłany: 2013-01-07, 01:07   

jeśli macie ochotę o to moja historia

4 lata temu poznałem wspaniałą dziewczynę przeżyłem z nią wiele wspólnych chwil takich "pierwszych razów". Myślałem że będziemy już zawsze razem ale około roku temu ona odeszła ode mnie tak po prostu. Przestała to czuć i zostawiła mnie. Ja wtedy zaczynałem życie po szkole średniej, pierwsze zderzenie z tym że 5 na maturze nic nie daje i że dyplom technika mogę sobie w buty wepchnąć jeśli nie mam znajomości... brutalne zderzenie z rzeczywistością i jeszcze że co do studiów to prawda że to czego nas nie nauczyli w szkole średniej i co nie miało znaczenia to jest wymagane na studiach i to bardzo. I że w systemie zaocznym człowiek więcej zalicza niż potrafi i się uczy.

Ogólnie mój system życia praca nauka raz na jakiś czas filozoficzne pytania jaki to ma sens, potem znowu praca nauka sprawia, że nie spotykam się często ze znajomymi, prawie wcale się nie spotykam. Mam tylko jednego kolegę, takiego prawdziwego z którym czasem chodzę na piwo. Do samic gatunku ludzkiego mam raczej małą śmiałość... a moja ostatnia śmiałość skończyła się dialogiem

ja: cześć!
ona: cześć!
ja: yyy... :-)
ona: :lol:
ja: :lol2:
podchodzą jej znajomi : idziesz na fajkę?
ona: ok, idę na papierosa na razie ;-)

I wszystko przez krzesło o które się potknąłem, całe 2 godziny myślałem jak zacząć rozmowę a potem jedno głupie potknięcie gdy podchodziłem do niej :cry:

pocieszyłem się tym że nie palę i nie chciałbym palącej dziewczyny :zeby:

Jestem zdrowy, a przynajmniej tak się czuję, ze schorzeń mam tylko daltonizm, ale lekki.
Mam pracę, zarobki wystarczające na mnie, studiuję zaocznie informatykę. czyli nie mam powodów do smutku. Ale właśnie czuję się samotny. Chciałem na początku napisać więcej ale to był taki emocjonalny bełkot że... aż mi za siebie wstyd.

Chociaż może wtedy poznalibyście mnie najlepiej...

Ciągle powraca do mnie to że mi jej brakuje tęsknie za nią, nie chce jej widzieć ale gdy widze kogoś podobnego to przypatruję się czy to nie ona. Całe moje życie od czasu skończenia szkoły średniej układałem pod to żeby żyć z nią, wiele poświęcałem. Osłabiłem kontakt z kolegami bo przecież z kolegami się nie żenię i zawsze mogę poznać nowych, osłabiłem kontakt z rodziną oddając uwagę temu związkowi. W zamian usłyszałem że tak się nie kocha i na tym nie polega miłość i zostałem z niczym. To już prawie rok.
Czuję że muszę zmienić swoje życie zacząć spotykać się z dziewczynami umawiać na randki i żyć...
bo nie jestem pewien na ile brakuje mi jej konkretnie, a na ile brakuje mi kogoś komu mógłbym powiedzieć i poczuć takie kojące ciepło na duszy gdy ktoś przytula... ktoś z poczuciem humoru mógłby powiedzieć że to wcale nie ciepło tylko gruczoły mleczne samicy gatunku ludzkiego tak działają :lol2:
Nie mam kiedy spotkać kogoś poza tym na codziennie spotykam jakichś przypadkowych ludzi nic się nie powtarza tak żeby zagadać do osoby którą się codziennie widuje i namówić ją do jakiegoś spaceru/kawy/herbaty/kina? Na dodatek organizm nauka-praca pochłonął cały mój czas do tego.
W klubach i pubach ciężko spotkać dziewczęta które można by zaprosić na sok i porozmawiać z nimi, taka którą chciałbym poznać pewnie siedzi gdzieś przy książkach/ kompie i uczy się, a może właśnie zastanawia się czy zarejestrować się na tym forum bo też czuje się samotna i może właśnie mnie tu spotka... hmm marzyć piękna rzecz, marzenia są dla ludzi ;-)

Po za tym nie potrafię się odważyć na ten pierwszy krok i nie jestem pewien, czy spacer/kawa/herbata/kino może zostać źle odebrany? hmm chyba najpierw muszę się nauczyć opanowania i tego żeby nie wyobrażać sobie że to zaraz będzie miłość na całe życie ;-)

temat poważny podszedłem trochę luzacko... za co jestem na siebie zły ale już 3 raz przymierzam się do napisania o swojej samotności...

Czy po tym jak zostałem sam miałem myśli samobójcze? Odpowiem że jedyne o czym wtedy pomyślałem to że nie mogę tego zrobić mojej mamie... a tamta nie była warta mojego życia.

Lepiej mi.
Gdy 3 godziny temu próbowałem coś napisać nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.. teraz wiem że wziąć się w garść i walczyć. Wyrazy szacunku dla założyciela forum! ;-)
 
 
     
Monixa7 
Dyskutant


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 1350
Skąd: woj. lubelskie
Ostrzeżeń:
 4/4/4
Wysłany: 2013-01-07, 11:27   

fajna historia :) elementy mojej :) jeszcze raz witam :D
 
     
neo-geisha
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-07, 12:48   

Blaise napisał/a:
jeśli macie ochotę o to moja historia

4 lata temu poznałem wspaniałą dziewczynę przeżyłem z nią wiele wspólnych chwil takich "pierwszych razów". Myślałem że będziemy już zawsze razem ale około roku temu ona odeszła ode mnie tak po prostu. Przestała to czuć i zostawiła mnie. Ja wtedy zaczynałem życie po szkole średniej, pierwsze zderzenie z tym że 5 na maturze nic nie daje i że dyplom technika mogę sobie w buty wepchnąć jeśli nie mam znajomości... brutalne zderzenie z rzeczywistością i jeszcze że co do studiów to prawda że to czego nas nie nauczyli w szkole średniej i co nie miało znaczenia to jest wymagane na studiach i to bardzo. I że w systemie zaocznym człowiek więcej zalicza niż potrafi i się uczy.

Ogólnie mój system życia praca nauka raz na jakiś czas filozoficzne pytania jaki to ma sens, potem znowu praca nauka sprawia, że nie spotykam się często ze znajomymi, prawie wcale się nie spotykam. Mam tylko jednego kolegę, takiego prawdziwego z którym czasem chodzę na piwo. Do samic gatunku ludzkiego mam raczej małą śmiałość... a moja ostatnia śmiałość skończyła się dialogiem

ja: cześć!
ona: cześć!
ja: yyy... :-)
ona: :lol:
ja: :lol2:
podchodzą jej znajomi : idziesz na fajkę?
ona: ok, idę na papierosa na razie ;-)

I wszystko przez krzesło o które się potknąłem, całe 2 godziny myślałem jak zacząć rozmowę a potem jedno głupie potknięcie gdy podchodziłem do niej :cry:

pocieszyłem się tym że nie palę i nie chciałbym palącej dziewczyny :zeby:

Jestem zdrowy, a przynajmniej tak się czuję, ze schorzeń mam tylko daltonizm, ale lekki.
Mam pracę, zarobki wystarczające na mnie, studiuję zaocznie informatykę. czyli nie mam powodów do smutku. Ale właśnie czuję się samotny. Chciałem na początku napisać więcej ale to był taki emocjonalny bełkot że... aż mi za siebie wstyd.

Chociaż może wtedy poznalibyście mnie najlepiej...

Ciągle powraca do mnie to że mi jej brakuje tęsknie za nią, nie chce jej widzieć ale gdy widze kogoś podobnego to przypatruję się czy to nie ona. Całe moje życie od czasu skończenia szkoły średniej układałem pod to żeby żyć z nią, wiele poświęcałem. Osłabiłem kontakt z kolegami bo przecież z kolegami się nie żenię i zawsze mogę poznać nowych, osłabiłem kontakt z rodziną oddając uwagę temu związkowi. W zamian usłyszałem że tak się nie kocha i na tym nie polega miłość i zostałem z niczym. To już prawie rok.
Czuję że muszę zmienić swoje życie zacząć spotykać się z dziewczynami umawiać na randki i żyć...
bo nie jestem pewien na ile brakuje mi jej konkretnie, a na ile brakuje mi kogoś komu mógłbym powiedzieć i poczuć takie kojące ciepło na duszy gdy ktoś przytula... ktoś z poczuciem humoru mógłby powiedzieć że to wcale nie ciepło tylko gruczoły mleczne samicy gatunku ludzkiego tak działają :lol2:
Nie mam kiedy spotkać kogoś poza tym na codziennie spotykam jakichś przypadkowych ludzi nic się nie powtarza tak żeby zagadać do osoby którą się codziennie widuje i namówić ją do jakiegoś spaceru/kawy/herbaty/kina? Na dodatek organizm nauka-praca pochłonął cały mój czas do tego.
W klubach i pubach ciężko spotkać dziewczęta które można by zaprosić na sok i porozmawiać z nimi, taka którą chciałbym poznać pewnie siedzi gdzieś przy książkach/ kompie i uczy się, a może właśnie zastanawia się czy zarejestrować się na tym forum bo też czuje się samotna i może właśnie mnie tu spotka... hmm marzyć piękna rzecz, marzenia są dla ludzi ;-)

Po za tym nie potrafię się odważyć na ten pierwszy krok i nie jestem pewien, czy spacer/kawa/herbata/kino może zostać źle odebrany? hmm chyba najpierw muszę się nauczyć opanowania i tego żeby nie wyobrażać sobie że to zaraz będzie miłość na całe życie ;-)

temat poważny podszedłem trochę luzacko... za co jestem na siebie zły ale już 3 raz przymierzam się do napisania o swojej samotności...

Czy po tym jak zostałem sam miałem myśli samobójcze? Odpowiem że jedyne o czym wtedy pomyślałem to że nie mogę tego zrobić mojej mamie... a tamta nie była warta mojego życia.

Lepiej mi.
Gdy 3 godziny temu próbowałem coś napisać nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.. teraz wiem że wziąć się w garść i walczyć. Wyrazy szacunku dla założyciela forum! ;-)

Rok.. to sporo czasu. Dobrze piszesz, trzeba się ogarnąć! Najwyższy czas;).
Heh, wiesz, że jak miałam czarne myśli, to to samo sobie wówczas myślałam? Że nie mogę tego zrobić mamie:) (a pewnie i tak zbyt bym się bała jakby przyszło co do czego...).
Moim zdaniem zaproszenie na kawę czy gdziekolwiek nie będzie źle odebrane. Jak się nie zgodzi- trudno, ważne, że próbowałeś:P.
 
     
Blaise 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączył: 06 Sty 2013
Posty: 170
Skąd: pomorskie
Wysłany: 2013-01-07, 13:38   

Monixa7, cieszę się, że historia została określona jako fajna ;-)

Mi się nie podoba z samego faktu, że tak się źle porobiło, i że opisałem to trochę nie tak jak na początku sobie wyobrażałem. Ale już chyba tak jest że nie można sobie za dużo wyobrażać.

neo-geisha, przez ten rok na przemian było ze mną dobrze/źle i już prawie się pogodziłem.
Ogarnąłem i było mi dobrze. Żyłem swoim życiem skupiałem się na nauce, miałem przez te rozstanie 3 poprawki i udało się ;-)
Spotkaliśmy się przypadkiem i prawie zeszliśmy się, ale ona się wycofała bez poinformowania mnie.
Głupi byłem że na to pozwoliłem po raz kolejny wierząc w to, że coś się zmieni.
To zachwiało moje poukładane życie, moją samotnie w której czułem się już dobrze.
 
 
     
neo-geisha
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-07, 13:57   

Jak dla mnie niepojętym jest jak można lubić "samotnię".
Eh, ponoć nie wchodzi się dwa razy... Jak dla mnie czasami można, ale zwykle się nie opłaca, zależy jaki był powód rozstania.
Działaj, działaj, nie pozwól by samotnia Cię uwięziła:)
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-01-07, 16:16   

Cytat:
Jak dla mnie niepojętym jest jak można lubić "samotnię"
.

Jest taki moment, po zakończonym związku. Kiedy człowiek trochę poukładał sobie swoje sprawy, jest jeszcze zraniony, po rozstaniu, ale jeszcze nie gotowy na coś nowego. To jest właśnie ten czas, kiedy dobrze mu samemu ze sobą i na ten moment nikt mu nie jest potrzebny. Ja to przynajmniej tak rozumiem.

Cytat:
hmm chyba najpierw muszę się nauczyć opanowania i tego żeby nie wyobrażać sobie że to zaraz będzie miłość na całe życie ;-)
.

Takie myślenie wiele ci ułatwi. Nie będziesz czuł presji przy nowo poznanej dziewczynie, że to musi być ta i tylko ta. Będziesz miał wybór: to może być ta, ale nie koniecznie. Równie dobrze może nic z tego nie wyjść i też nic się nie stanie :usmiech:
 
     
Blaise 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączył: 06 Sty 2013
Posty: 170
Skąd: pomorskie
Wysłany: 2013-01-07, 16:39   

Samotnia, tak cytrynka83, dobrze to rozumiesz. Może nie tyle dobrze (bo dobrze, to pojęcie względne, ktoś może inaczej rozumieć samotnię), rozumiesz to co ja miałem na myśli. :usmiech:
 
 
     
Dreamska
Aktywny



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 470
Wysłany: 2013-01-07, 19:31   

cytrynka83 napisał/a:
Cytat:
Jak dla mnie niepojętym jest jak można lubić "samotnię"
.

Jest taki moment, po zakończonym związku. Kiedy człowiek trochę poukładał sobie swoje sprawy, jest jeszcze zraniony, po rozstaniu, ale jeszcze nie gotowy na coś nowego. To jest właśnie ten czas, kiedy dobrze mu samemu ze sobą i na ten moment nikt mu nie jest potrzebny. Ja to przynajmniej tak rozumiem.
Tak, każdy od czasu do czasu potrzebuje takiej samotni, nie tylko po zakończeniu związku.
Ciebie miłość 'wchłonęła" zarzuciła Ci klapki na oczy. Każdemu na jakiś czas zarzuca. Ty zaangażowałeś się w 100% tracąc równie cenną rzecz jaką są koledzy, ona najwidoczniej połowicznie. Albo czuła się zagłaskana Twoją atencją i miłością. Nie każdy lubi się izolować i ograniczać tylko do partnera. Nie które osoby chcą, potrafią koncetrować uwagę również na znajomych.
Twoja sytuacja jest identyczna jak mojego brata, tyle, że on po 8 latach w związku nagle został sam, bez nikogo, tylko z siostrą która jeszcze wiernie tkwi przy jego boku patrząc jak ignoruje i odrzuca wszystkich i wszystko (nawet swoje marzenia) dla tej ponoć "jedynej". Nie słuchał moich rad, spostrzerzeń, po co? przecież miał miłość i bycł chyba kochany. Został sam, wypalonay z 30 na karku i depresją, że żył tylko dla niej, a nie dla siebie. Nie zatracajmy się całkowicie w miłości. Pamietajmy o sobie, naszych planach, marzeniach, naszych znajomych.
Widzisz, on, tak jak ty, zaczyna powoli żyć, wraca do swoich porzuconych pasji, stara się odnowić kontakty, dawne przyjanie. Robi w końcu coś dla siebie, a nie dla niej. :oczko:
Tobie radzę to samo i podobnie jak neo-geisha uważam, że 2 razy do tej samej rzeki się nie wchodzi.
Ty i tak zrobiłeś mega krok, nie przejmuj się krzesłem, to pestka! ważne że sam pierwszy zgadałeś. Powodzenia :przytul:
Ostatnio zmieniony przez Dreamska 2013-01-07, 19:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS
X