Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Toksyczna, chora miłość
Autor Wiadomość
lady_destroy 
Nowy

Dołączyła: 02 Maj 2012
Posty: 13
Wysłany: 2012-05-02, 11:41   Toksyczna, chora miłość

Witam, jestem kobietą. Jestem tutaj nowa i samotna jak Wy, postanowiłam napisać, pomyślałam, że dobrze będzie jak poznam Wasz punkt widzenia. Chociaż sporo mnie kosztuje pisanie tego posta do Was.... Uprzedzam, że to nie jest prowokacja, autentycznie mam taki problem :(Mam obecnie 28 lat, a mimo to nadal jestem dziewicą. Fakt, że nią jestem zapewne jest powiązany z sytuacją, w jaką się uwikłałam. Nie umiem siebie ocenić, bo to nie będzie obiektywne, na pewno bardzo dbam o siebie, staram się ładnie wyglądać, ubieram się kobieco, jestem szczupła. Wiele osób dziwi się, jestem sama. Jak zaczęłam pracować zakochałam się niemal obsesyjnie w pewnym kawalerze, który ma około 40 lat. To było jak grom z nieba, nigdy tak nie wpadłam po uszy. Jest przystojnym facetem, na dobrym stanowisku, ma spore powodzenie. Jest kawalerem, ale związał się z kobietą 10 lat starszą, która miała męża, trójkę dzieci, jednym słowem prawdopodobnie rozbił jej małżeństwo. Przez wiele lat tworzył z nią związek na odległość, a jakieś 2 lata temu ona przeniosła się dla niego do naszego miasta. Nie wiem dokładnie jak było, ale raczej często ją zdradzał. Zanim jeszcze zaczęłam pracować omal nie rozbił małżeństwa jednej ze współpracownic. Zostawała po godzinach, w końcu stanowcza postawa jej męża spowodowała, że się zwolniła z pracy niedługo jak ja się zatrudniłam. Krążą plotki, że on uprawiał seks nawet z petentkami w pracy, korzystał również z prostytutek. Jak doszłam do pracy najpierw długi czas nie nawiązywał kontaktu ze mną, obserwował mnie. W końcu zaczął mnie czarować, mamić, a ja się nabrałam, jak nieopierzona gęś. Sporo z nim rozmawiałam, on tak prowadził rozmowę, że ja mu niemal wyśpiewałam wszystko o sobie, między innymi, że jestem jeszcze dziewicą. Po jakimś czasie zaczął mnie "niewinnie" dotykać. To miało miejsce w pracy. Nie umiałam się temu oprzeć, byłam (jestem) tak zaślepiona, że niemal mnie hipnotyzował. Jego macanki stawały się coraz śmielsze, w końcu dochodziło do intensywnych pieszczot. Zawsze po godzinach pracy. Nigdy jednak nie doszło do pełnego seksu. Kiedy on zauważał, że ja coraz bardziej się angażuję to on się wycofywał, ot tak po prostu mnie odstawiał, kompletnie się nie odzywał, nie szukał kontaktu itp. Ja cierpiałam, nie mogłam się z tym pogodzić, w końcu postanawiałam dać sobie z tym spokój. Wówczas on wtedy niemal automatycznie ponownie mnie czarował, zwodził, uwodził, a ja ponownie mu ulegałam! Takich epizodów, podczas których mnie mamił i odtrącał było kilkanaście między nami! 3 lata temu doszła do naszej pracy pewna kobieta, 36 lat. Ma 10-letnią córkę i miała wtedy partnera, starszego o 20 lat. Ona mu rozbiła rodzinę, facet był żonaty, miał dzieci. Jego żona nadal nachodziła ją w pracy, robiła awantury, między innymi dlatego ona postanowiła przenieść się do nas. Czekała aż partner dostanie rozwód i w końcu pod koniec sierpnia zeszłego roku wzięła z nim cichy cywilny ślub. Ja jednak zauważyłam, że tuż po ślubie ona wyraźnie miała się ku sobie z tym facetem z mojej pracy, w którym jestem tak zakochana. Myślę, że właśnie dlatego zauważyłam, że jest coś między nimi. Nikt inny w pracy tego nie zauważył, wszyscy myśleli, że mi odbiło. Kilka razy nakryłam ich razem na mieście, speszyli się jak mnie widzieli, potem ta kobieta zaczęła być agresywna wobec mnie, szykanować. Po jej zachowaniu odczytałam, że na pewno musi mieć z nim romans, skoro nie może utrzymać emocji na wodzy. Potem kilka innych koleżanek z pracy widziało ich razem na mieście. Zaczęły się plotki. Od kilku miesięcy ta kobieta nie nosi już obrączki. A jedna z koleżanek widziała ją w Wielkanoc, siedziała z tym facetem w jego aucie, na tylnym siedzeniu siedziała jej córka. Bardzo się zmieszali widząc tą koleżankę. Nadal jednak oficjalnie się nie przyznają do związku. Jedynie w pracy niemal nie wychodzą ze swoich gabinetów. Unikają rozmów z innymi ludźmi. W końcu nasz ochroniarz wygadał się, że wie o tym, że oni są razem i mieszkają razem już od stycznia. Ona zostawiła męża w mieszkaniu, za które spłacają kredyt hipoteczny, zabrała córkę i wynajęła mieszkanie razem z tym facetem z pracy. Nie wiem co się stało z dotychczasową partnerką tego faceta. Wpadłam w jakąś dziką obsesję na tym tle, nie umiem odczepić się od tego, nie wiem jak jest naprawdę a dopatruję się związku między nimi. Oczami wyobraźni widzę, że są razem, biorą ślub, mają dzieci. Czuję się PRZEGRANA, gorsza od tej kobiety (( Ja byłam potraktowana jak rzecz, a do związku wybrał ją. Musiał zakochać się w niej skoro dla niej zostawił swoją kobietę (( Od pewnego czasu chodzę do psychologa, ale na razie nic mi to nie daje ( Psycholog już traci do mnie cierpliwość, mówi, że chyba siłą trzeba będzie mi wybić tego faceta z głowy. Jestem tak zaślepiona, że nie potrafię ( Płaczę po nocach, czuję się jakbym przegrała i straciła. Schudłam, chociaż i tak jestem szczupła. Zaczęłam załatwiać sobie inną pracę, nie wiem, czy mi się uda, znajomy mi obiecał, że będzie miał mnie na uwadze. Nie jestem w stanie patrzeć się na nich, na niego, na nią, bo to mnie rozrywa Boję się też, że nie będę w stanie znieść informacji jak np. on się z nią ożeni itp. Lepiej będzie dla mnie i dla nich jak mnie już tam nie będzie. Nie wiem, czy ja kiedykolwiek wyrzucę tego człowieka z głowy i czy jeszcze mam szansę na miłość, rodzinę w takim wieku????
 
     
Luna 
Początkujący



Wiek: 29
Dołączyła: 24 Lut 2012
Posty: 153
Skąd: z własnego,małego Kosmosu
Wysłany: 2012-05-02, 12:59   

Na miłość i szczęście nigdy nie jest za późno !
Ten facet nie jest wart twoich uczuć i nerwów..
Najlepsze co możesz zrobić, to znaleźć sobie nową pracę.
Zajmij się czymś, jakieś zajęcia w wolnym czasie sprawią ,że nie będziesz miała czasu myśleć i się zadręczać, może zacznij zwracać uwagę na innych facetów ?
Pozdrawiam :wesoly:
Wiem, że mogę być dla Ciebie tylko jakaś gówniarą, ale na tym forum wszelkie granice dzielące ludzi się zacierają, tak więc gdybyś potrzebowała, to pisz na priv ;-)
 
     
Robsson 
Aktywny



Wiek: 33
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 415
Wysłany: 2012-05-02, 16:30   

Oczywiście, że masz szansę na miłość i rodzinę i nawet nie próbuj sobie wmówić, że jest inaczej!
Co do tego faceta, to naprawdę nie był Ciebie wart. Sama mówiłaś, że interesują go kobiety, nawet zamężne kobiety, więc nie wiadomo, czy on potrafi być wierny i pewny swoich uczuć.
Ja natomiast jestem pewny, że ktoś doceni i pokocha Ciebie taką jaka właśnie jesteś i będzie to wartościowy facet:)
 
     
myszka1604 
Częsty bywalec



Wiek: 33
Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 525
Wysłany: 2012-05-02, 17:16   

Ten facet jest jakiś chory (bez obrazy) ale to stary wyjadacz, lowelas, który czerpie przyjemność z samego zdobywania kobiet, wątpie czy się zakochał...może raczej trafił na podobną siebie, która była większym wyzwaniem i "bardziej" się zaangażował. A jak nawet się zakochał to życze mu już teraz aby ta kobieta rzuciła go z hukiem!
Na miłość szanse masz oczywiście, tylko skoro psycholog mówi że ciężki z ciebie przypadek to może pomysł ze zmianą pracy byłby dobry. Ale czasy są jakie są...więc dopóki nie ma możliwości, myśle że rozmowy z przyjaciółmi, psychologiem, wygadanie się daje bardzo dużo. No i nie trać sił, bo toksyczna miłosc jest niestety jak wrzód na....
Napisałaś że ładna z Ciebie kobieta, trochę wary w swoją siłę i niedługo znajdziesz jakiegoś mężczyzne, który wart będzie Twoich względów.
Bo jeśli chodzi o ten przykład kawalera po 40 to przypuszczam że mógłby być wart jedynie kiły.
Szukanie pomocy to już pierwszy krok to uleczenie ;) :przytul:
 
     
chocholica 
Początkujący


Wiek: 39
Dołączyła: 21 Kwi 2012
Posty: 107
Wysłany: 2012-05-02, 22:15   

Jak pozbyć się z głowy faceta? Prosty sposób - unikać miejsc, w których można go spotkać, tak więc zmiana miejsca pracy to jak najbardziej dobry pomysł (zgodnie z ludowym powiedzeniem "co z oczu to z serca"). Ale czy to nie wiąże się z ucieczką? Aby tak nie było, że cały czas uciekasz, pozwól sobie teraz na smutek, przepłyń ocean łez, przepracuj emocje, a następnie zbierz w sobie i już śmiało krocz przez siebie (bez tego kasanowy od siedmiu boleści). I nie zapomnij rozglądać się wokół siebie, bo los jest przewrotny i może szykować Ci już coś miłego. I tego Ci życzę!
 
     
lady_destroy 
Nowy

Dołączyła: 02 Maj 2012
Posty: 13
Wysłany: 2012-05-03, 00:15   

Ja już właściwie podjęłam decyzję o zmianie pracy. To śmieszne, ale jeszcze rok wstecz, jak on mnie wtedy czarował, bajerował, a właściwie chyba kpił ze mnie to nawet wtedy nie chciałam słyszeć o zmianie pracy. Chociaż wiele osób mnie namawiało, twierdząc, że marnuję się w tej firmie, skończyłam studia, a zarabiam tam najniższą krajową...

Uruchomiłm znajomości, jeden ze znajomych obiecał mi, że postara się coś załatwić dla mnie w swojej firmie. Ale oczywiście to nie jest takie pewne, gwarancji mi nie dawał, powiedział jednak, że są spore nadzieje i jest to kwestia kilku tygodni. Szczerze mówiąc jakoś nie bardzo wierzę, że się uda, ale to może przez mój pesymizm. Mój psycholog jest oczywiście przeciwny zmianie pracy twierdząc to samo, co tu napisała jedna osoba, że jest to ucieczka, że zamiast stawić czoła tej sytuacji to podkulam ogon i uciekam. W ogóle psycholog stwierdził, że wyolbrzymiam to wszystko i że te moje emocje, uczucia są nieco nieadekwatne do sytuacji, że w sumie nic aż takiego się nie stało, że może tego nie widzę, ale dużo gorzej ode mnie wychodzi dotychczasowa partnerka tego faceta i ta obecna, mężatka, która po kilku miesiącach od ślubu zamieszkała z nowym facetem... Faktycznie, ciężki przypadek ze mnie, ale ja tego tak nie widzę :(( Ciągle myślę o tym, teraz zamiast zrelaksować się w weekend majowy to ciągle myślę o nich, co robią, gdzie są. Prześladuje mnie myśl, że on uważa, że jestem gorsza, że czegoś mi brakuje w porównaniu z nią, że mężatka z dzieckiem i kredytem jest atrakcyjniejsza ode mnie, że może on naprawdę zakochał się w niej, że dla niej się odmieni, z nią się ożeni i będzie dla niej wspaniałym facetem i że taka partia się jej trafiła. Boli mnie to, że takie kobiety mają szczęście w życiu, dużo większe niż takie ofiary losu jak ja. Z premedytacją odbiła męża innej kobiecie, rozwaliła jej rodzinę (oczywiście facet też jest tutaj winien), ale ona wiedziała, że on jest żonaty. Jak trzy lata temu przyszła do nas z innej firmy, to właściwie przyszła ze skandalem, bo doszły plotki, że w poprzedniej firmie również wdała się w jakiś romans, generalnie wchodziły w grę sprawy damsko-męskie i ludzie nie dali jej tam żyć. Ale to są plotki, nie wiem, czy w to wierzyć, na pewno nie wierzyłam w to na początku, wydawała mi się zwyczajną, miłą osobą. Ona wiedziała, że ten facet z pracy mi się podoba. Kiedy odkryłam, że coś ich łączy, spotkałam ich kilka razy na mieście, to ona stała się wobec mnie agresywna. Urwała kontakt, przestała mówić cześć, trzaskała mi drzwiami przed nosem itp. Od niedawna jak coraz więcej osób z firmy ich widziało i w firmie wrze od plotek to trochę uszło z niej powietrze. Jak na razie oni oficjalnie jeszcze się nie ujawnili. Nadal codziennie rano przyjeżdżają razem do firmy, ale on ją wyrzuca kilka uliczek przed firmą, ona wysiada przy takiej ślepej uliczce i idzie na piechotę, a on "niby" przyjeżdża pod firmę sam. A i tak mnóstwo osób widzi to jak rozstają się przy tej ślepej uliczce... Czasami mam wrażenie, że to mi się śni :(

Rozmowy z psychologiem, przyjaciółmi, pomaga mi to, nawet bardzo, ale szkoda, że nie na stałe. Wygląda na to, że ja ciągle potrzebuję takich rozmów, a zarówno psycholog jak i przyjaciele są już zmęczeni tym tematem ::(
 
     
myszka1604 
Częsty bywalec



Wiek: 33
Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 525
Wysłany: 2012-05-03, 00:37   

Zmiany pracy nie nazwalabym ucieczką, a odcięciem się od od tego co było. Wszyscy co jakiś czas mamy potrzeby takich odcięć i nic w tym złego. Tym bardziej, że ta sytuacja sprawia Ci ból. Psycholog zmęczony? To się chyba z powołaniem minął.
Młode z Ciebie dziewcze, myśle że zmiany moga wpłynąć tylko na korzyść, jeśli nawet ze zmianą pracy się nie uda, to może jakaś odskocznia, hobby, coś zeby nie myśleć.
 
     
aniaw 
Nowy

Wiek: 36
Dołączyła: 29 Kwi 2012
Posty: 2
Wysłany: 2012-05-05, 21:36   

Hm, sama z pewnymi sprawami sobie nie radze, ale jednego jestem pewna...kazdy potrzebuje osoby, ktora kocha, potrafi wesprzec w ciezkich chwilach. Po prostu jest. Czekaj na taka osobe. Mysle, ze dlatego, ze pierwszy raz sie zakochalas, tak mocno to przezywasz. Potrzebujesz bliskosci, ale nie kogos, kto sie bedzie Toba bawil.
 
     
chimera 
Nowy

Wiek: 34
Dołączyła: 30 Lip 2011
Posty: 20
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-05-06, 10:15   

Psycholog ma rację. Twoje odczucia są niewspółmierne do wielkości problemu. Pomyśl o położeniu kobiet, które zmarnowały swój związek na tego typa - nie mają ani jednego partnera, ani drugiego (ani trzeciego, lol, pogubiłam się w tym wszystkim). A co ma pomyśleć dziecko takiej kobiety, kiedy ma co i rusz nowego tatusia? Może teraz nie za dużo myśli (chociaż jestem pewna, że nie pozostaje to obojętne), ale co wytknie matce po latach? Dalej czujesz się taka przegrana? Poza czasem nie straciłaś tak wiele... A zyskałaś, mam nadzieję, doświadczenie - komu ufać, komu nie.
Przeraża mnie ogrom tych wszystkich plotek. Żyjesz cudzym życiem, tak jak i wiele osób w twojego otoczenia. Nie uważasz, że to bez sensu? Nie lepiej budować SWOJE życie?
Post zaczęłaś od wzmianki, że jesteś dziewicą, ale czy ta informacja była czytelnikowi niezbędna? Wg mnie nie. Widać strasznie Cię to mierzi. Ale co jest złego w byciu dziewicą? Bo społeczeństwo wywiera presję, bo nie wypada w tym wieku? Czemu traktujesz cnotę jak towar?
 
     
myszka1604 
Częsty bywalec



Wiek: 33
Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 525
Wysłany: 2012-05-06, 14:07   

Chimera może nie tak agresywnie.
Myśle, że autorka tematu poprzez zaznaczenie, że jest dziewicą chciała dać do zrozumienia, że nie jest doświadczona w sprawach damsko-męskich i tym samym troszkę bardziej naiwniejsza...w tym przypadku może też więź z tym mężczyzną być silniejsza. Może był pierwszym, któemu pozwoliła na takie pocałunki i takie czułości? A może po prostu to był główny problem tego, że ten mężczyzna ją omotał. Nie jestem psychologiem, ale mężczyżni to łowcy, nie zapominajmy, a ten pan jak widać w opisie jest szczegolnym łowcą, może właśnie chciał ją zdobyć tylko z tego powodu że ona jest dziewicą?
Nie znamy dziewczyny, oceniamy tylko po tym co napisała, a tak krótki opis nie jest w stanie opisać tego co przeżywała przez kilka mięsięcy. Nie odczułam też aby traktowała swoją cnotę jak towar. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się że może ją "mierzić" z tego powodu, że przez to jest traktowana albo jako "dziwadło" albo jak taką zdobycz, inny "okaz".
Pewnie, że lepiej budować swoje życie i myśle że po tych niefajnych doświadczeniach lady_destroy zacznie je budować. Tylko najpierw musi wyrzucić z głowy tego mężczyzne i uświadomić sobie, że trzeba żyć dalej. Ale na to też potrzeba troszkę czasu.
 
     
lady_destroy 
Nowy

Dołączyła: 02 Maj 2012
Posty: 13
Wysłany: 2012-05-06, 14:08   

Ja generalnie nie traktowałam nigdy dziewictwa jako ujmy. Właściwie trzeba mieć do tego neutralny stosunek. Ale jednak co innego dziewictwo w wieku nastu, albo 20-23 lat, a co innego dziewica 28-letnia lub więcej. Mi aż tak ono nie przeszkadza, ale boję się reakcji ewentualnych facetów. Obawiam się, że jak się dowiedzą, jak dojdzie do rozmowy i będę musiała powiedzieć to taki facet będzie spieprzał jak najdalej i tyle go zobaczę. No bo społeczeństwo wywiera taką presję i większość osób uważa, że jak dziewica w tym wieku to musi być coś z nią nie tak.

Czy nadal czuję się przegrana w porównaniu z tą kobietą z pracy? Zależy jakimi kategoriami o tym pomyślę. Bo jak pomyślę, że przegrałam konkurencję z zamężną kobietą, z obciążeniami, z kredytem hipotecznym i 10-letnim dzieckiem to myślę sobie, że jednak nie bez kozery ludzie myślą, że dziewica w moim wieku to jakiś nienaturalny stwór. Ten facet widocznie tak myśli, tak uważa, skoro woli cudze mężatki.

U mnie w pracy większość osób raczej śmieje się z tego ich związku, nie wróżą im wielkiej przyszłości. Ale są też osoby, które uważają, że to faktycznie musi być ogromne uczucie, miłość skoro tak szybko zdecydowali się na związek, od razu ze sobą zamieszkali, a ona opuściła męża po kilku miesiącach ślubu. Mi też się wydaje, że muszą być bardzo mocno zakochani w sobie. Co do jej dziecka to nie wiem jak ono reaguje na to wszystko. Ona oficjalnie nie opowiada o swoim nowym związku, więc nie mówi o relacjach dziecka z nowym "tatusiem". Domyślam się tylko, że dziecko w wieku 10 lat nie jest już takie głupiutkie i sporo już rozumie. I na pewno takie nagłe, gwałtowne rozstanie rodziców może wywołac w nim szok i chaos. Tym bardziej, że matka bardzo szybko zafundowała dziecku nowego "ojca".

Czego mnie nauczyło to doświadczenie? Chyba tego, że straciłam wiarę w facetów. To nie jest prawda, że mężczyźni na stałe partnerki, żony wybierają kobiety porządne, wierne, stałe w uczuciach (jak mi wpajał mój psycholog). Wszystko to można wsadzić między bajki. Facetów kręcą cudze mężatki...
 
     
myszka1604 
Częsty bywalec



Wiek: 33
Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 525
Wysłany: 2012-05-06, 14:26   

Nie odbieraj tego jako przegranej z tą kobietą z 10 letnim dzieckiem i kredytami. Wręcz przeciwnie, odbierz to jako wygraną. A moze to rzeczywiście miłość i Twoja cnota nie ma tu nic do rzeczy?
Wręcz przeciwnie powinnaś to odbierac jako atut, myśle że wielu mężczyzn chciałoby zakochać się właśnie w kobiecie, która tak naprawdę będzie pod względem bliskości jako pierwsza będzie ich.
Co z tego że masz 28 lat? Co jest złego, że czeka się z tym na tego jedynego?
Są faceci, których kręcą cudze mężatki, a są tacy których kręcą stałe w uczuciach, wierne i porządne. Na siłe z tym nic nie zrobimy. Nie trać wiary w mężyzn, jakbyśmy traciły po każdym zawodzie miłosnym to wszyscy by samotni chodzili. Facet musi dojrzeć do takiej kobiety, tamten widocznie nie dojrzał i tyle. Nie wolno się tym załamywać.
Ostatnio zmieniony przez myszka1604 2012-05-06, 14:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Loverman 
Początkujący


Dołączył: 10 Kwi 2012
Posty: 119
Wysłany: 2012-05-06, 20:48   

Ten gość zasługuje na niezłe lanie za takie cyrki, potraktował Cię jak rzecz, na Twoim miejscu zacisnąłbym zęby i zapomniał o uczuciach, bo uczucia znikną jak mydlana bańka, a kłopotów jakich mógłby Ci przysporzyć mogłabyś sie tak łatwo nie pozbyć
 
     
wheezy 
Nowy


Wiek: 37
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 14
Wysłany: 2012-05-06, 21:10   

Dziewictwo nie jest żadną ujmą w żadnym wieku. Nie znam takiego faceta który by źle odebrał dziewictwo, wręcz przeciwnie :)
Cytat:
jak dziewica w tym wieku to musi być z nią coś nie tak
– ja bym powiedział że jak dziewica w tym wieku to znaczy że nie spotkała właściwego faceta :)
Cytat:
że dziewica w moim wieku to jakiś nienaturalny stwór. Ten facet widocznie tak myśli, tak uważa, skoro woli cudze mężatki.

Sądze że bardziej mógł podejść do sprawy praktycznie, tamta ma 10 letniego syna, to znaczy że jest szansa że nie będzie chciała kolejnego dziecka i tym samym ominie okres przewijania, zarwanych nocy etc. Takie dość wygodne podejście.

Podsumowując wszystko jest z tobą ok, to raczej z tym gościem jest coś nie tak. :przytul:
 
     
lady_destroy 
Nowy

Dołączyła: 02 Maj 2012
Posty: 13
Wysłany: 2012-05-06, 23:29   

Dziękuję Wam za wsparcie, dziękuję też męskiej części forumowiczów za Wasze opinie. Zaskoczyło mnie to, że jednak są faceci, dla których dziewictwo u kobiety to nie jest ujma i powód do ucieczki przed taką delikwentką ;)

Zdaję sobie sprawę, że ten facet potraktował mnie jak rzecz, jak dmuchaną lalę, jak przedmiot, ja się czuję niemalże jakbym w ogóle nie była dla niego żywym człowiekiem, który ma jakieś uczucia! I właściwie nadal tak mnie traktuje, bo teraz zachowuje się tak jakby między nami nigdy niczego nie było, jakbym sobie to wszystko wymyśliła, teraz najlepiej udawać, że ja w ogóle nie istnieję w tej pracy... Nawet nie wiecie jak mnie to męczy, tak się pogubiłam w tym wszystkim, że nie wiem jaka powinna być właściwa postawa u mnie, jak mam się zachowywać? Chyba tak jak on wobec mnie...

Z drugiej strony prawda jest taka, że nie można przelać całej winy na niego, on nie jest odpowiedzialny za mnie i moje życie. Oczywiście zbajerował mnie, wykorzystywał na zimno wiedząc jak bardzo się nim zauroczyłam i jak bardzo jestem zaślepiona, jak wiele byłam w stanie zrobić dla niego. I żeby jeszcze zrobił tak raz, a potem się opamiętał, to jeszcze można to zrozumieć. Ale on to zrobił tyle razy... Właśnie to jest najbardziej wstrętne w tym wszystkim. Ale suma sumarum nie wykorzystał nieletniej, w końcu jestem dorosła, sama biorę za siebie odpowiedzialność i musiałam liczyć się z tym, że to właśnie tak się skończy i ja będę najbardziej cierpieć na tym. I to go częściowo rozgrzesza...

Wheezy wspomniałeś o tym, że on może mieć praktyczne podejście, że może nie chce mieć dziecka itp. Też tak uważałam, zwłaszcza jak był związany z tą dużo starszą kobietą. Kiedyś dużo z nim rozmawiałam na ten temat, nawet mi mówił wielokrotnie, że nie lubi małżeństw, preferuje konkubenckie związki, a od dzieci wręcz stroni, nie wyobraża sobie ich wychowywać zwłaszcza w tym wieku (ok. 40). Myślałam wtedy, że mówi poważnie, ale teraz zmieniłam zdanie. Ta kobieta, z którą się teraz związał ma 36 lat i spokojnie może jeszcze mieć dzieci. I podejrzewam, że będą mieli dziecko, możliwe, że on też zmienił zdanie w tej kwestii, dlatego porzucił tamtą kobietę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS