Zawsze angażuję się w relacje z ludźmi i "inwestuję" w nie mnóstwo wysiłku, ale po jakimś czasie spotyka mnie zawód spowodowany nieodwzajemnionymi uczuciami i tracę motywcję(tak, wiem. To moja wina, ale nie potrafię inaczej). Stąd mam wielu znajomych, jeśli tylko chcę mogę wyjść przed blok i iść z kimś na piwo, znam MNÓSTWO ludzi, ale prawda jest taka, że nic dla siebie nie znaczymy. Jesteśmy tylko wzajemnymi zapychaczami czasu, doraźnymi środkami na samotność(o krótkotrwałym działaniu). Tym właśnie jest dla mnie samotność - wokół wielu ludzi, ale tak na prawdę nie ma nikogo.
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-25, 10:18
Samotność to dla mnie brak przyjaciela, tej jedynej na świecie osoby, której mogłam powiedzieć wszystko i czułam się bezpiecznie, wiedząc że gdzieś na świecie jest ten Ktoś, komu na mnie zależy i nie pozwoli mi zrobić krzywdy.
Samotność to odległość jaka dzieli mnie od miejsca, gdzie pozostała druga połowa mojej duszy i całe serce.
Samotność to codzienny kompan, który nie daje zapomnieć że gdy pewnego dnia zabraknie moich rodziców, zostanę na świecie zupełnie sama, nie mając w nikim oparcia. Wówczas jeśli zniknę, nikt tego nie zauważy nie wspominając że nikogo to również nie będzie obchodziło.
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-25, 21:40
Karolina napisał/a:
Samotność to dla mnie brak przyjaciela, tej jedynej na świecie osoby, której mogłam powiedzieć wszystko i czułam się bezpiecznie, wiedząc że gdzieś na świecie jest ten Ktoś, komu na mnie zależy i nie pozwoli mi zrobić krzywdy.
Samotność to odległość jaka dzieli mnie od miejsca, gdzie pozostała druga połowa mojej duszy i całe serce.
Samotność to codzienny kompan, który nie daje zapomnieć że gdy pewnego dnia zabraknie moich rodziców, zostanę na świecie zupełnie sama, nie mając w nikim oparcia. Wówczas jeśli zniknę, nikt tego nie zauważy nie wspominając że nikogo to również nie będzie obchodziło.
Jak pięknie ujęte...
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-25, 21:48
bargman napisał/a:
Karolina napisał/a:
Samotność to dla mnie brak przyjaciela, tej jedynej na świecie osoby, której mogłam powiedzieć wszystko i czułam się bezpiecznie, wiedząc że gdzieś na świecie jest ten Ktoś, komu na mnie zależy i nie pozwoli mi zrobić krzywdy.
Samotność to odległość jaka dzieli mnie od miejsca, gdzie pozostała druga połowa mojej duszy i całe serce.
Samotność to codzienny kompan, który nie daje zapomnieć że gdy pewnego dnia zabraknie moich rodziców, zostanę na świecie zupełnie sama, nie mając w nikim oparcia. Wówczas jeśli zniknę, nikt tego nie zauważy nie wspominając że nikogo to również nie będzie obchodziło.
Jak pięknie ujęte...
Ja też chciałam się pod tym podpisać, poza ostatnią częścią. Trzeba znaleźć kogoś, kto będzie z nami, bo niestety taka kolej rzeczy, że rodzice zwykle wcześniej umierają. Ej, nawet nie chcę o tym myśleć...
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-25, 21:55
neo-geisha,
Kiedyś wyobraziłem sobie taki obrazek:
Wracam późno z pracy do mieszkania. Tam ciemno, wszystko zostawione tak jak było, odkładam swoją torbę, odpalam komputer. Jedyny dźwięk w pomieszczeniu do wentylator PC. Niema komu powiedzieć "kochanie wróciłem", nikt na mnie nie czeka, nikt nie tęskni. Brak wiadomości do odsłuchania, brak kogokolwiek by zadzwonić...
Dobiłem się tym wyobrażeniem, ale cholera, aktualnie jestem na najlepszej drodze do takiego obrazka. Już teraz, kiedy czasem niema mojego współlokatora a wracam z zajęć po 19 czasem po 20 to ta pustka momentalnie przytłacza, dusi... Nikt nawet nie powie tego sławetnego "o, wróciła menda".
Żeby nie było dogaduję się ze współlokatorem to tylko taki typ relacji xD
Ostatnio zmieniony przez bargman 2012-10-25, 21:58, w całości zmieniany 1 raz
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-25, 22:36
Ja, zwykle mam podobne gadki z współlokatorkami, więc kminie o co chodzi. Ja czasami wole być sama w pokoju, ale cieszę się, że mam dwójkę. Do tego laska mi się udała, w sensie fajna z niej dziewczyna ...
bargman Twoja wizja w ogóle mnie nie zachwyciła wiesz? Zapominaj o tej, jak ją pięknie, nostalgicznie nazywasz "niedoszłej" i łów coś co dojdzie !
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-25, 23:26
neo-geisha napisał/a:
Zapominaj o tej, jak ją pięknie, nostalgicznie nazywasz "niedoszłej" i łów coś co dojdzie !
Staram się, żeby nie było
bartekk, Zobaczymy, zobaczymy jak to będzie.
Ostatnio zmieniony przez bargman 2012-10-25, 23:26, w całości zmieniany 1 raz
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-26, 08:02
bartekk "stary dziad" się znalazł ...
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-26, 09:40
bargman napisał/a:
neo-geisha,
Kiedyś wyobraziłem sobie taki obrazek:
Wracam późno z pracy do mieszkania. Tam ciemno, wszystko zostawione tak jak było, odkładam swoją torbę, odpalam komputer. Jedyny dźwięk w pomieszczeniu do wentylator PC. Niema komu powiedzieć "kochanie wróciłem", nikt na mnie nie czeka, nikt nie tęskni. Brak wiadomości do odsłuchania, brak kogokolwiek by zadzwonić...
Dobiłem się tym wyobrażeniem, ale cholera, aktualnie jestem na najlepszej drodze do takiego obrazka. Już teraz, kiedy czasem niema mojego współlokatora a wracam z zajęć po 19 czasem po 20 to ta pustka momentalnie przytłacza, dusi... Nikt nawet nie powie tego sławetnego "o, wróciła menda".
Żeby nie było dogaduję się ze współlokatorem to tylko taki typ relacji xD
"Wracam z pracy/z uczelni do mieszkania. Ciemno, cicho, pusto... nikt nie czeka. Jedyny dźwięk emituje TV lub laptop, jeśli któreś z urządzeń włączę. Sama jem kolację, dla siebie samej sprzątam, sama w nocy kładę się spać. Jeśli jest mi źle, otulam się kocem i udaję, że to ktoś, kto mnie przytula. Gdy dzieje mi się krzywda - liczę tylko na siebie. W trakcie choroby nie ma nikogo kto poda mi szklankę herbaty..." bargman u mnie to nie wizja... Zrób wszystko aby nie dopuścić do takiej sytuacji...
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-26, 11:07
Karolina napisał/a:
"Wracam z pracy/z uczelni do mieszkania. Ciemno, cicho, pusto... nikt nie czeka. Jedyny dźwięk emituje TV lub laptop, jeśli któreś z urządzeń włączę. Sama jem kolację, dla siebie samej sprzątam, sama w nocy kładę się spać. Jeśli jest mi źle, otulam się kocem i udaję, że to ktoś, kto mnie przytula. Gdy dzieje mi się krzywda - liczę tylko na siebie. W trakcie choroby nie ma nikogo kto poda mi szklankę herbaty..." bargman u mnie to nie wizja... Zrób wszystko aby nie dopuścić do takiej sytuacji...
Szczerze współczuję. Niestety, w dzisiejszych czasach wielu ludzi tak ma, i jeszcze więcej pewnie będzie tak miało...
Niestety, taki 'twój obrazek' to może być "normalność/codzienność". Ale ty nie myśl o tym na zapas jakby tak miało być, lepiej jak Karolina napisała rób żeby tak nie mieć
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-26, 13:24
bargman Napisałam to ku przestrodze. Nie współczuj, tylko od tego jak najdalej uciekaj
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-26, 14:16
Karolina, ale Ty też jeszcze możesz to zmienić :). A że fajna dziewczyna z Ciebie to sądzę, że jeśli tylko zechcesz na prawdę mieć kogoś, to będziesz go miała ;). Tylko chyba będziesz musiała też zmniejszyć swoje 300% normy :P.
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-26, 15:34
neo-geisha napisał/a:
Karolina, ale Ty też jeszcze możesz to zmienić :). A że fajna dziewczyna z Ciebie to sądzę, że jeśli tylko zechcesz na prawdę mieć kogoś, to będziesz go miała ;). Tylko chyba będziesz musiała też zmniejszyć swoje 300% normy :P.
Znasz moją sytuację prywatnie. Nie kontynuujmy tematu [/b]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach