Hmmm Dla mnie "samotność" jest stanem przejściowym, gdyż my jako ludzie, cywilizacja, ssaki jesteśmy stworzeni do życia w gronie. Sądzę, że prędzej czy później znajdzie każdy z nas swoje gron. Ale ja bym się tutaj zastanowił nad tym jak każdy z nas odczuwa tą "samotność" co jest dla niego "samotnością" i jak postępować by tą "samotność" zakończyć???
Samotność to moim zdaniem element towarzyszący nam przez cały czas, więc tym bardziej nie da się jej zakończyć, to tak jak byś usunął któreś z uczuć- miłość, szczerość, współczucie. Fakt, można stać się nieokazującym żadnych uczuć "twardzielem" który stojąc na szpitalnym korytarzu czekając na lekarza mając prawdopodobnie połamane żebra będzie się uśmiechał widząc krew kapiącą na jego buty. Ból ani sam wypadek będzie dla niego niczym przecież on nie ma uczuć! - Nic bardziej mylnego, wystarczą dobre słowa a uczucia które dusi w sobie wybuchną na tyle ze twardziej upadnie i będzie płakał, pokonany bez użycia siły lecz z użyciem słów(mimo że zewnątrz jest silny to stale ma uczucia we wnętrzu). Samotność to część nas, jest w nas. To jest moje zdanie.
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-14, 21:30
W moim przypadku są pozytywne strony samotności. Nie jest jednoznacznie zła, nigdy tak nie uważałem. Zastanawiam się nad traktowaniem jej jako atutu w drodze do czegoś fajnego. Ale wiadomo, czasami w drodze do tego czegoś fajnego dobrze byłoby się z kimś chociaż "skonsultować", a tu ni ma, pusto jak diabli...
A co chcesz prze to powiedzieć, że ludzie cie dołują czy, że ci ludzie nie są samotni tylko ty przez nich jesteś a może jeszcze obwiniasz ich bo to własnie ich wina, że ty jesteś w takiej sytuacji?? jeśli możesz rozwiń się!?!
Zgadzam się. Samotność otwiera głowę. Ale czasem cena jest za duża. Tak mi się wydaje.
SalaSamobójców [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-05, 00:27
Też się zgodzę, że otwiera głowę ... choć nie chciałbym już w tym trwać .. czym jest ?, na początku była jak dla mnie Rajem, nie wiem dlaczego ... czułem, że jestem sam ale byłem w jakimś tam małym stopniu szczęśliwy choć byłem ( i nadal jestem ), bardzo samotny .. Pozytywy samotności ... poznałeś już to uczucie, możesz w jakikolwiek sposób pomóc innym osobom, wiesz jak się czują. Negatywne ... zamykasz się na świat ... a to jest głupie ( choć często odczuwam że nie jest ). Teraz jest dla mnie po części smutkiem jak i szczęściem, wolę już być samotny, niż mieć masę przyjaciół, znajomych ... którzy jak się okazuje są idiotyczni itp. Chyba tyle z mojej strony ;).
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-05, 06:30
Dla mnie samotność to czas na rozmyślania. Samotność uczy zaradności i starej maksymie nadaje ponadczasowe przesłanie: "umiesz liczyć licz na siebie". Nigdy nie polegałem na innych, zawsze musiałem radzić sobie sam, nikt nigdy nie dał mi drogowskazu jak mam iść, co mam robić. Niestety samotność to też ból, na który nie kupię sobie leku w aptece. Czasem rola obserwatora pozwala zauważyć wcześniej to co inni wypatrzą dopiero dużo później. Ale czy warto? Samotność to też taki wewnętrzny areszt. Czasem boję się poznawać nowych ludzi. Z miejsca im nie ufam, i bywa że po kilku latach "znajomości" nadal nie mają nawet małego kawałka zaufania.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach