tydzień temu wybrałem się na 3 dni w góry sam. Wróciłem z mega kiepskim humorem który trzyma nadal i jakoś nie widzę szans poprawy.
chyba straciłem nadzieje że kiedyś będzie lepiej
czekolada88 [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-22, 22:10
MrWhite napisał/a:
Zdarzały się spotkania raz na miesiąc, może dwa. I to wszystko. Cała reszta to samotność w domu. Zawsze miałem plany jak to świetnie będzie, gdzieś wyjadę, będę się bawił. Ale szybko oblewał mnie kubeł zimnej wody i trzeźwiałem. I uświadamiałem szybko, że będzie tak jak zawsze - nigdzie nie wyjadę, cały czas będę siedział w domu, inni będą się świetnie bawić. Dlatego nawet starałem się nie przeglądać fb i jemu podobnych, bo zawsze łapałem doła jak widziałem zdjęcia znajomych. Całe moje życie tak wyglądało i wygląda do tej pory. Nigdy nie miałem przyjaciół, miałem znajomych i kolegów/koleżanki z którymi od czasu do czasu gdzieś wychodziłem. Teraz niestety znajomości się wypaliły i jestem kompletnie sam. Nie mam z kim wyjść na piwo, pójść na koncert. Do kina też chodzę sam.
Jakbym czytała o sobie. Jeszcze podczas wakacji w szkole, zdarzało mi się spotkać z jakąś koleżanką. Rzadko, bo rzadko, ale coś było. Natomiast jak poszłam na studia? Każde wakacje spędzone w domu. Każde. Nigdy nie miałam z kim. Żadnych wspomnień, żadnych zdjęć, żadnych przyjaźni.
Do kina też chodzę sama ;) Czasem wolę, bo jak chcę to idę, nie patrzę, czy komuś pasuje dzień/godzina/film, ale czasem chciałoby się z kimś.
Teraz kończę studia (właśnie próbuję skrobać pracę magisterską - z marnym skutkiem :P) i taki maleńki pomysł mi się tli w głowie, żeby objechać Polskę. Wolałabym z kimś, ale jeśli nie będę mieć kogoś, to chyba się w końcu odważę i pojadę sama. Mam nadzieję, że mi się uda to zrealizować. Czy samej czy z kimś.
Wiek: 39 Dołączył: 01 Paź 2013 Posty: 74 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-02-23, 14:27
Sam czasem wybiorę się gdzieś dalej, ale nie dłużej niż na jeden dzień. Myślę trochę o zbliżających się wakacjach i o tym, że być może sam gdzieś wyjadę. Ale mam obawy, że będąc sam ze sobą powiedzmy tydzień w obcym mieście po prostu zwariuję.
Cytat:
Niestety, góry mnie nigdy nie pociągały. Są, bo są, ale wolałabym, żeby było tam morze :D
Choć pływać nie umiem, nad czym ubolewam...
Mnie z kolei ciągnie w góry, bo morze kojarzy mi się z plażami i leżącymi ludźmi na kocykach, bawiącymi się dziećmi. Myślę, że leżąc sobie a plaży, czy nawet spacerując wśród tych tłumów, to jeszcze bardziej czułbym się samotny.
A chodząc po górach mam głowę zajętą podziwianiem widoków, poza tym lubię się zmęczyć.
Ale samemu się po prostu nie chce. Tylko czasem lepsze to, niż siedzenie w czterech ścianach.
czekolada88 [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-23, 23:02
Leander napisał/a:
Sam czasem wybiorę się gdzieś dalej, ale nie dłużej niż na jeden dzień. Myślę trochę o zbliżających się wakacjach i o tym, że być może sam gdzieś wyjadę. Ale mam obawy, że będąc sam ze sobą powiedzmy tydzień w obcym mieście po prostu zwariuję.
Cytat:
Niestety, góry mnie nigdy nie pociągały. Są, bo są, ale wolałabym, żeby było tam morze :D
Choć pływać nie umiem, nad czym ubolewam...
Mnie z kolei ciągnie w góry, bo morze kojarzy mi się z plażami i leżącymi ludźmi na kocykach, bawiącymi się dziećmi. Myślę, że leżąc sobie a plaży, czy nawet spacerując wśród tych tłumów, to jeszcze bardziej czułbym się samotny.
A chodząc po górach mam głowę zajętą podziwianiem widoków, poza tym lubię sięzmęczyć.
Ale samemu się po prostu nie chce. Tylko czasem lepsze to, niż siedzenie w czterech ścianach.
Ja morze właśnie najbardziej lubię rano albo wieczorami i poza sezonem, kiedy nie ma plażowiczów na każdym centymetrze :)
Może nie przepadam za górami, bo nie miałam okazji być tam często? Od urodzenia mieszkałam na północy Polski, w góry daleko i byłam tylko kilka razy, a i to nie było takie szwendanie się bez celu, żeby popatrzeć, pomyśleć, popodziwiać? Może musiałabym jeszcze raz spróbować?
Moje wakacje zawsze wyglądają beznadziejnie.
Zawsze siedzę w domu, mało kiedy z kim wyjdę. Ewentualne wyjazdy są z rodzicami, bo nie pozwalają mi na wyjazd ze znajomymi.
Jednak, jak tak myślę, to lubię taką "pustkę" na wakacjach. W ciągu roku wbrew pozorom otacza mnie tylu ludzi, że czasem chciałabym od nich odpocząć, od rodziny w szczególności...
elliot [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-28, 22:07
To moje wakacje rok w rok też wyglądają beznadziejnie. Kiedy była jeszcze okazja i było się dzieciakiem, to i tak nigdzie nie jeździłem - rodzice sami mi nie proponowali żadnej wycieczki czy kolonii (nigdy nie wyszli z taką inicjatywą). Zresztą i tak nigdy nie lubiłem "ciągnąć" od nich pieniędzy na swoje wydatki, więc o czym tu mówić.
Teraz mam prawie 23 lata, jestem bezrobotny, pracę znaleźć ciężko i za swoje pieniądze(których de facto nie posiadam) też nie pojadę. Już mam tyle lat a praktycznie zero świata widziałem Najbardziej się zdołowałem ostatnio, jak jedna osoba z którą od czasu do czasu popisuję pochwaliła się, że jedzie na Maltę - przesłała link do strony hotelu itd, nawet nie czytałem dokładnie, ale wyglądał na 5-gwiazdkowy, choć to mniej istotne. Przykro mi się znowu zrobiło, że ja nigdy sobie nie będę pewnie mógł na coś takiego pozwolić... chyba, że znalazłbym jakąś pracę za granicą, z czasem można coś odłożyć. Ale póki co - kiepsko to wszystko wygląda. On starszy tylko o3 lata ode mnie, gdzie jestem ja a gdzie on...Zycie ucieka, a marazmu ciąg dalszy.
No i oczywiście wakacje spędzam w domu - sam. Znajomych tu też nie mam za bardzo.
Ostatnio zmieniony przez elliot 2014-02-28, 22:10, w całości zmieniany 2 razy
elliot, A zastanawiałeś się nad pracą przy zbiorach za granicą? Zbieranie owoców czy coś w tym stylu. Można zarobić i w wolne zrobić sobie wakacje:) Może ktoś ze znajomych jeżdzi i weżmie Cię ze sobą?
elliot [Usunięty]
Wysłany: 2014-03-02, 18:25
Euni, napisałem, że kiepsko u mnie ze znajomościami .
A co do pracy za granicą, będę się próbował za taką rozglądać...no i trudno, będę musiał sam próbować przez jakąś agencję - na część rodziny, która jest za granicą też nie mam co liczyć Teraz mnie tylko egzaminy trzymają tutaj...więc na razie nie jestem na tyle dyspozycyjny, żeby jechać gdzieś daleko. Póki co, jest jeszcze czas żeby podszkolić język angielski.
Moje wakacje są tak zajebiste że aż siedzę w domu dzień w dzień z powodu bielactwa, czyli choroba przez którą moje ciało po prostu wybielało (Brak barwnika skóry) aktualnie w 68% a raczej przebywanie na słońcu w czasie około 5-10 min już jest przesadą ^.^ Bo wtedy biała skóra która jest rozrzucona po całym ciele staje się czerwona a później tak po kolejnych 10 minutach boli jakbym był obdarty ze skóry i chodził po rozżarzonym piachu :3 Tak więc jedynie zazdroszczę osobą tutaj piszącym o nudnych wakacjach tego że mogą wyjść i się przejść kiedy ja siedzę w pokoju przed kompem :) Od razu uprzedzam że nie działają żadne filtry, maści i inne chuje muje. Nawet mimo tej przytłaczającej samotności wolałbym wyjść sam i sobie odpoczywać na dworze niż siedzieć tutaj co lato od 8 roku życia.
Ostatnio zmieniony przez Nightmare95 2014-03-04, 15:58, w całości zmieniany 1 raz
Uuu szczerze Ci współczuje, kiedyś oglądałem jakiś film o albinosach z afryki, rzeczywiście straszna choroba.... to jest prawdziwy problem życiowy, a ludzie zdrowi nie doceniają tego co dostali od losu a wiele osób o tym marzy.. czyli zdrowia. Ale po sposobie Twojej wypowiedzi odnosze wrażenie, że w jakimś tam stopniu zaakceptowałeś to co Ci dolega?
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2014-03-04, 18:21, w całości zmieniany 1 raz
Nie, ja tego w ogóle nie akceptuje tak jak większości otaczających mnie rzeczy a tym bardziej nie akceptuje w ogóle swojego istnienia, po prostu jedyne co akceptuje to nienawiść do wszystkiego jaka mnie napędza przez wszystko co mnie spotkało a tym bardziej brak możliwości spędzenia normalnego czasu w wakacje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach