Widzisz - a ja właśnie mam odwrotnie bo może górnolotnie to powiem, ale nie ważne gdzie - ważne z kim.... Barutai pisze, ze ma filmy do obejrzenia... Ja też mam i co z tego, ze lubię oglądac, skoro sama zasiadając do seansu po 10 minutach mam ADHD i tysiąc rzeczy do zrobienia. Z kimś sam fakt wspólnego oglądania zmienia stan rzeczy...
Wychodząc gdzieś z kimś wcale nie muszę z nim rozmawiac. Możemy milczec, ale jesteśmy obok i to jest fajne.....
Wiek: 27 Dołączył: 27 Kwi 2013 Posty: 102 Skąd: Południe Polski.
Wysłany: 2013-08-13, 22:40
W pelni sie z Wami zgadzam. Co z tego ze jest piekne slonce, owszem mozna samemu pospacerowac pojezdzic na roowerze, ale to sie po jakims czasie nudzi,ta monotonnosc. Pomyslec ze ludzie ze przyjaxiolmi robia to tamto namioty cokolwiek to serce sciska... przez to nie lubie upalow czasami ladnej pogody bo jak widze w mediach i w ogole jak czasem jestem w miescie mlodych ludzi takich jsk ja to mi smutno.... zeby choc miec jedna osobe przyjaciela czy to miec dziewczyne czy przyjaciela chlopaka wyjsc pokopac to juz lepiej..aa tak to wiecie jak jest no ale co zrobic... sorry pisane z telefonu
Hakim [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-13, 22:44
teloyv napisał/a:
ale nie ważne gdzie - ważne z kim.... Barutai pisze, ze ma filmy do obejrzenia... Ja też mam i co z tego, ze lubię oglądac, skoro sama zasiadając do seansu po 10 minutach mam ADHD i tysiąc rzeczy do zrobienia. Z kimś sam fakt wspólnego oglądania zmienia stan rzeczy...
teloyv, mam dokładnie tak samo, takie samotne spędzanie po jakimś nuży i chciało by się z kims dzielić te zaiteresowania
Widzisz - a ja właśnie mam odwrotnie bo może górnolotnie to powiem, ale nie ważne gdzie - ważne z kim.... Barutai pisze, ze ma filmy do obejrzenia... Ja też mam i co z tego, ze lubię oglądac, skoro sama zasiadając do seansu po 10 minutach mam ADHD i tysiąc rzeczy do zrobienia. Z kimś sam fakt wspólnego oglądania zmienia stan rzeczy...
Wychodząc gdzieś z kimś wcale nie muszę z nim rozmawiac. Możemy milczec, ale jesteśmy obok i to jest fajne.....
Przez samotność obejrzałem kilkaset filmów, czasami trafił się naprawdę super, potrafił podnieść mnie na nogi, lecz zdarzały się i takie, które wbijały coraz mocniej nóż w serce, bo pokazywały to, czego nie mam i doświadczyć nie mogę.
No właśnie przydałaby się choć jedna taka osoba przy naszym boku, ogólnie robiąc coś samemu jest fajne do czasu. W moim przypadku, ten stan rzeczy im dłużej trwa, tym bardziej popadam w depresję, a co za tym idzie, człowiek czuje się bezużyteczny, niepotrzebny nikomu i co najgorsze ma myśli samobójcze.
Yogi....no co Ty mi tu piszesz! nawet nie myśl w taki sposób jak to przedstawiasz powyżej....A powiedz - tak na codzień masz ludzi wokół siebie z którymi możesz się spotkac, pogadac...?
a co do filmów - fakt - w każdej komedii romantycznej widzę elementy mojej historii....smutne to
kochamma [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-23, 01:06
dla mnie przykładowo iść samemu do kina to gorzej niż siedzieć w domu. przyznam byłem raz bo bardzo chciałem zobaczyć pewien film i wyszedłem po ok 30 minutach z płaczem. gdy widziałem tych ludzi którzy się śmieją, cieszą się, dzielą emocje bardzo mnie to dołowało. czarę goryczy przelały te spojrzenia ludzi takie współczujące ...
mój kolega jest np typem samotnika i mimo tego że nie ma nikogo jest szczęśliwy. poświecił sie pracy i oprócz tego prowadzi również pare treningów, zarabia w chój kasy i kupuje sb wszystko co cche podróżuje po świecie - sam i jest szczęśliwy. on cieszy sie wieczorami które spedza w samotnosci w domu bo ma cisze, spokój moze zajać sie sobą. ja np wieczorami siedząc samemu w pokoju zawsze łapie doła. wiem że jutro nie bedzie lepsze
To prawda że niektórzy lubią swoja samotnośc. Tylko że ich sytuacja jest zupełnie różna od tej przysłowiowej samotności. Bycie samemu z wyboru nie wprowadza w umysł poczucia osamotnienia. Samotnośc mimo woli wypełnia duszę pustką...
Wiek: 31 Dołączyła: 20 Sie 2013 Posty: 33 Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-08-23, 18:38
Faktycznie niektórzy potrafią bawić się dobrze w pojedynkę, ja jednak też nie należę do takich osób. Próbowałam nie raz, ale nawet samo przejście po mieście czy jakiś spacer jest dla mnie problemem. Wolę jednak zacisze własnego pokoju, niż pokazywanie wśród ludzi swoją samotność.
Wiek: 27 Dołączył: 27 Kwi 2013 Posty: 102 Skąd: Południe Polski.
Wysłany: 2013-08-27, 16:12
Dziewczyny i chłopaki, że się tak wyraże fajna dyskusja sie wywiązała. Wiecie tez mam coś takiego, chyba kazdy z NAS takie ma odczucie, idąc ulicą samemu i widząc ludzi w grupach, każdego z nas dopada przygnębiający nastrój, zwłaszcza ludzi WRAŻLIWYCH do których ja się zaliczam. Często jestem taki za przeproszeniem wkur**** jak to widzę. A napatrzyłem się sporo. Przykład : nie będę odgrzebywał sytuacji z gimnazjum, dam coś bliższego ostatni rok w LO, 1 klasa, zostałem odrzucony, nie miałem nikogo, normalnie jadąc tam do szkoły przygnębiało mnie to wszystko, będąc tam to samo, wracając na dworzec to samo. Pełno młodzieży szalejącej i w ogóle, a Ty samemu tak... To jest niestety smutne nie mieć nikogo , racja, a z drugiej strony nie macie czegoś takiego ze jak widzicie tych wszystkich przygłupiastych nastolatków, gównażerię to macie taką odrazę do tego? Ja mam takie coś, może trochę z zazdrości, sam nie wiem :)
P.S A ja samemu chodzę np na baseny i jest spoko :) albo rower :P
Zawsze samotność bardziej odczuwa się w takich sytuacjach jak wakacje, święta. Nie każdy ma na tyle silną psychikę, by z pozycji singla się dobrze bawić
Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2013-11-19, 21:43
frelov napisał/a:
Zawsze samotność bardziej odczuwa się w takich sytuacjach jak wakacje, święta. Nie każdy ma na tyle silną psychikę, by z pozycji singla się dobrze bawić
Dokładnie. Mi na święta to nikt nawet krótkich życzeń nie napisze. A w wakacje telefon milczy całymi dniami...
Właściwie dopiero w tym roku zacząłem podróżować, byłem na 4 wyjazdach, wszystkie były zorganizowane gdzie było ponad 50 osób, na każdych z nich poznałem osoby z którymi mogłem spędzić czas, pogadać. Obecnie utrzymuje kontakt tylko z jedną osobą.
Tylko powiem że czułem w głębi duszy że to jednak nie było to czego chciałem. Upalne lato, zachód słońca a ja chciałem się przytulić do moje "wybranki" i podziwiać go. A tak sobie stałem jak kołek, cyknąłem fote i no idziemy dalej.
tragiczne jest bycie samotnym, bo samemu. naprawde wielka przykrosc sprawia widok smiejacych sie, bawiacych Razem ludzi. odczuwana przykrosc sprawia ze nas to zlosci, ale tak naprawde zazdroscimy. dlatego nam to przeszkadza. chetnie przeciez przylaczylibysmy sie do takich grup, rozmawiali i smiali sie z nimi swobodnie, i wtedy by nam to nie przeszkadzalo. nie draznilo.
gorsza jednak jest moim zdaniem samotnosc we dwoje. bo niby masz kogos obok siebie. na cos liczysz, na ciekawa rozmowe, wspolne zwiedzanie, interesowanie sie tym samym, chcesz z kims dzielic radosc...i nic z tego. ta osoba obok ignoruje albo lekcewazy wszystko co podoba sie tobie, oglada sie za innymi, odpowiada polslowkami i zdajesz sobie sprawe ze wolalaby byc gdzies indziej, z kims innym. psuje ci to cale wakacje, choc jestes zbyt samotny by swiadomie powiedziec tej osobie" idz gdzie chcesz, skoro ze mna sie tak meczysz." i jednak sprobowac cieszyc sie swoim wolnym czasem bez narzekan.
Witam, czytam ten wątek i wszystkich co tu piszą świetnie rozumiem, bo przypomina mi się moje życie. Mam już 26 lat i zawsze najgorszym okresem w moim życiu były wakacje, ferie, wszystkie dni wolne. Nie lubiłem chodzić do szkoły (bo kto lubi), zawsze odliczałem dni do wakacji. Jednak gdy nadeszły to odliczałem dni powrotu do szkoły. Bo tam przynajmniej miałem kontakt ze znajomymi. Niby w szkole miałem znajomych, ale nigdy z nikim w wakacje nie wyjeżdżałem. Zdarzały się spotkania raz na miesiąc, może dwa. I to wszystko. Cała reszta to samotność w domu. Zawsze miałem plany jak to świetnie będzie, gdzieś wyjadę, będę się bawił. Ale szybko oblewał mnie kubeł zimnej wody i trzeźwiałem. I uświadamiałem szybko, że będzie tak jak zawsze - nigdzie nie wyjadę, cały czas będę siedział w domu, inni będą się świetnie bawić. Dlatego nawet starałem się nie przeglądać fb i jemu podobnych, bo zawsze łapałem doła jak widziałem zdjęcia znajomych. Całe moje życie tak wyglądało i wygląda do tej pory. Nigdy nie miałem przyjaciół, miałem znajomych i kolegów/koleżanki z którymi od czasu do czasu gdzieś wychodziłem. Teraz niestety znajomości się wypaliły i jestem kompletnie sam. Nie mam z kim wyjść na piwo, pójść na koncert. Do kina też chodzę sam.
A teraz zbliża się kolejny, jak dla mnie smutny, okres w roku/życiu - święta, Sylwester. W telewizji radosne, rodzinne filmy, piękne reklamy, a ja samotny (niby jest rodzina), ale ja chce spędzać ten czas ze znajomymi, przyjaciółmi, których niestety nie mam i gdzieś wyjść, bawić się a nie siedzieć tylko w domu przed TV/kompem i rozmyślać nad moją sytuacją. Dlatego postanowiłem coś zmienić i zarejestrowałem się na tym forum i założyłem wątek w dziale
Poznajmy się>Spotkania i zloty>Sylwester na rynku w Krakowie.
Zapraszam do odwiedzenia tego wątku i rozważenia takiego pomysłu. Bo chyba każdy z nas zagląda tu z nadzieją, że coś się zmieni, że kogoś poznamy, gdzieś wyjdziemy. I pragniemy tego w realu a nie wirtualu, bo wirtual wszystkim nam wychodzi już bokiem. Ale wymaga to od nas działania, jakiegoś zaangażowania a nie tylko pisania kolejnych postów i rozżalania się nad swoją sytuacją...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach