Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomocy?
Autor Wiadomość
DM 
Nowy

Dołączył: 24 Wrz 2019
Posty: 1
  Wysłany: 2019-09-27, 22:34   Pomocy?

Nie tyle co czuje się samotny, co rozbity psychicznie. Czuje, że nikt mnie nie rozumie. Znalezienie sobie kogoś, tak zwane wyjście do ludzi. To na nic, nie jestem usatysfakcjonowany nudnym życiem innych. Tym jaki to oni nie mają nowy samochód, co niesamowitego u nich w korpo pracy lub inne bzdury. Nie potrafię znaleźć kogoś kto by mnie zrozumiał, zastanawiam się czy to ja mam jakieś problemy i jestem tak rozbity psychicznie, że żaden człowiek nie rozumie moich myśli. Zauważyłem u siebie rozbicie emocjonalne. Raz jestem taki a kolejny raz inny. Cały czas czuje, że z zewnątrz musi to wyglądać jakby to wszystko było sztuczne. Próbuje ukrywać swoje problemy przed innymi, jak jest mi źle. Pół roku praktycznie żyłem sam w 4 ścianach. Rzuciłem studia, przez profesora. Następnie dorywczo gdzieś pracowałem w różnych miejscach. Ale cały czas sam w domu, u matki gdyż blisko studiów miałem. Teraz idę na nowe, inny kierunek. Mojej matki ciągle nie ma w domu, tak więc cały czas żyje w samotności od pół roku. Sam sobie to zrobiłem bo na początku podobało mi się. Kontrolowałem to. Byłem z dziewczyną 2 i pół roku. Niestety się zmieniła na tyle, że już nie mieliśmy o czym rozmawiać i się to skończyło. Ale zerwanie nie do końca było zapalnikiem. Raczej to, że wróciłem do nostalgicznych myśli i tworzenia nieosiągalnych marzeń, które miałem już za czasów gimnazjum. Wszystko sprowadza się do miłości, by być z kimś kto mnie zrozumie. Kto wejdzie mi do głowy i zobaczy ten chaos, ale niestety moje szczęście na to mi nie pozwoliło. Co do ludzi niestety, każdy jest egoistyczny, widać to w ich twarzach. Nie ważne ile byś pomagał ludziom, jak bardzo będą Ci "wdzięczni" i tak to wszystko na nic. Maska znika gdy odwracają od ciebie wzrok, wtedy na chwile możesz zauważyć ich prawdziwe oblicze, obojętności na Ciebie. Powstał we mnie gniew i strach, który trzyma ten gniew by nie wyszedł. Jestem kruchy i delikatny, ale ciągle udaje. Ukrywam to przed innymi. Nie chce by świat zobaczył, jaki jestem. Bo wiem, że to nic nie da. Ludzie są obojętni na twoje problemy. "Weź się w garść", "jakoś to będzie", to piękne porady ludzi, którzy nie wiedzą nic a się "starają pomóc". Jedyna pomoc jaką dostałem to rada by iść do psychologa. Nie mam siły pomagać staremu dziadu jak mnie rozgryźć, niby jak mi pomoże? Nie znajdzie mi lekarstwa w postaci osoby, która mogłaby ze mną być na zawsze i by mnie rozumiała. Nie zaprzyjaźni się ze mną, łączy nas tylko transakcja pieniężna. Chce kogoś kto mnie zrozumie, bym mógł poczuć ulgę. Czuje zmęczenie, ciężarem własnej selekcji. Może i jestem egoistą, który po prostu selekcjonuje ludzi na tych głupich i mądrych. Lecz to już moje zmartwienie, bo to ja na tym cierpię. Nie satysfakcjonuje mnie już nic. Nic nie daje mi przyjemności i radości. Cierpię wewnątrz własnej klatki. Moim marzeniem jest spotkanie kogoś od tak o 2 w nocy na mieście i spędzenia całej nocy na robieniu czegoś. Coś co wyrwie mnie z tego zła. Z tych 4 ścian, które trzymają mnie od pół roku. Moment, w którym jestem, to moment gdzie już cały, mój umysł pękł. Jestem mistrzem ukrywania własnego bólu, by innym "nie przeszkadzać", a gdy już to przełamałem dowiedziałem się, że ludzie są płascy i puści. Nie widzę ratunku dla siebie. Prawdzie całe życie byłem sam, ale teraz to już przesada. Mój własny egoizm i segregacja ludzi mnie zabije. I nic na to nie poradzę, bo nie zmienię własnego wewnętrznego uczucia na sercu, które mówi mi, że nie ma nadziei. Całe życie miałem nadzieje, to trzymało mnie przy życiu. A strata nadziei, to dla mnie koniec i to, że piszę ten tekst to chyba ostatnia cząstka tego co mi zostało. Pragnę tylko by ktoś zrozumiał mój chaos i wyciągnął mnie z niego. Inaczej zatracę się w nim już do końca i nie wrócę już nigdy. Mam 21lat i nic do stracenia, nawet swojej osobowości, bo tą już dawno straciłem i powstało w jej miejsce mnóstwo innych. Moja maska będzie żyć najdłużej ze wszystkich osobowości. A moja upartość nie pozwoli mi na inne warunki. Piszę to chyba tylko po to, by wydać na coś swoje resztki nadziei. Mam nadzieje, że nigdy nie skończycie jak ja.
PS. Przepraszam, za jakiekolwiek błędy, to mój pierwszy wpis i za dużo nie wiem.
 
     
Jov Tass 
Milczący



Wiek: 30
Dołączył: 02 Maj 2019
Posty: 99
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2019-09-27, 23:00   

Bardzo pochopnie oceniłeś ludzi mówiąc o nich, że wszyscy są egoistyczni. Ludzie są różni. Lepsi i gorsi, są też tacy jak ty, którzy mogliby zrozumieć każdy fragment twojej egzystencji. I to nieprawda, że "weź się w garść" to kiepska rada. Ktoś, kto nie przeżył tego co ty po prostu nie ma możliwości wiedzieć jak to jest, ale to nie znaczy że ma mniej rozumu. Poniekąd również rada o udaniu się do psychologa nie jest zła, bo ktoś taki może doradzić ci choćby małą, mało istotną rzecz, która ci trochę pomoże. Może być to pierwszy krok na drodze do wyjścia z twojego bagna. Ale zgadzam się z tym, że psycholog nie sprawi, że twoja samotność się skończy, bo ani on ani nikt inny nie ma takiej możliwości. Tylko zrządzenie losu i twoje własne działanie może na to wpłynąć.
 
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 335
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2019-09-28, 19:14   

Witam bardzo serdecznie!

No, ja tutaj również nie do końca bym się zgodził z kolegą, bo nie każdy jest egoistą i samolubem.
Uogólniać nie można. Ludzie są bardzo różni, z różnymi przekonaniami, różnie ludzie myślą i różnie postrzegają.
Oczywiście, po części tak jest w dzisiejszych czasach, że jest coraz więcej EGOISTÓW, którzy skupiają się tylko na sobie, dzisiaj się liczy: pogoń za pieniądzem, czasem nawet "ponad wszystko", a uczucia, wartości liczą się coraz mniej.
To widać.

Ale takich ludzi, jak, kolega - autor postu, z takimi problemami i przeżyciami też jest dużo.
Ja sam przeżywałem nie tylko samotność ( nadal się czuje samotny i jestem ze wszystkim sam, tyle że sobie potrafię radzić, dlatego się nie załamuje ), ale też miałem nieciekawe dzieciństwo, beznadziejnych rodziców, którzy byli nieudolni wychowawczo i musiałem z tym żyć.
Teraz już jestem dorosły i od kilkunastu lat nie mieszkam z ojcem i matką, a nawet nie mam z nimi żadnego kontaktu od lat, ale też nie chce mieć kontaktu z tymi osobami, bo mam co do tego swoje powody.

U mnie wiele rzeczy się nie układało, los nigdy dla mnie nie chciał dobrze i nie miałem w nikim wsparcia i nigdy też z nikim nie byłem w bliskim związku partnerskim.
I tutaj nie miałem do takich spraw dobrego szczęścia. Miałem relacje z różnymi dziewczynami i różne dziewczyny poznawałem, ale to było tylko, na zasadzie: luźnych relacji i nic więcej.
Los nie sprzyjał mi nigdy w "relacjach": damsko - męskich, ale z czasem potrafiłem to akceptować i jest mi z tym lżej.
Innego wyjścia nie mam. No a jeżeli tworzy się z drugą osobą jakieś, bliskie "partnerstwo", to też wymaga to, zarówno: wzajemności, jak i, dogadywania się w różnych sprawach, ugody i wartości.
Z tym bywa bardzo różnie i nie jest łatwo trafić na właściwą osobę i coś stworzyć. To nie jest prosta sprawa, tak jak by ludzie chcieli.
Wiem to z własnego doświadczenia, ale ja już to akceptuje, że z nikim nie jestem i sobie żyje.
Bez akceptacji, to byłoby trudno żyć. Po prostu trzeba się godzić z czymś, co jest dla nas nieosiągalne realnie.
A cudów nie ma.

Ja miałem podobne problemy i przeżycia, jak kolega, jak byłem znacznie młodszy. Ale potrafiłem sobie radzić, chociaż było bardzo trudno.

Los często jest dla ludzi niesprawiedliwy, w różnych sprawach i z tym trzeba się zmierzyć.
Można też się poddać, zabić, tylko czy to byłoby rozwiązanie?
 
 
     
gluon1 
Nowy

Dołączył: 30 Wrz 2019
Posty: 1
Wysłany: 2019-09-30, 08:51   

DM, jeśli chcesz, przerzuć się na samotne-serduszko(dot)pl (i nie przejmuj się nazwą :lol: ). Forum podobne jak tutaj (chociaż w zasadzie martwe), ale tam działają prywatne wiadomości.

Nie twierdzę, że Cię zrozumiem, nie jestem też drugą połówką, której szukasz. Ale jeśli rzeczywiście nie życzysz nikomu swojego losu - zarejestruj się i tam. Prawdopodobnie będziesz mógł komuś pomóc (drugiemu człowiekowi i pewnie także samemu sobie).

Prośba do admina/moderatora - jeżeli wpis jest sprzeczny z regulaminem, nie usuwajcie go od razu. DM prosi o pomoc, bądźcie ludźmi i dajcie mu szansę. Z góry dziękuję.
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 335
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2019-10-01, 12:09   

Pewne sprawy trzeba akceptować i pogodzić się z tym, bo innego wyjścia nie ma.
Ja tak od dawna zrobiłem, dlatego jest mi z tym lżej. Ja też nie mogłem się pogodzić z niektórymi sprawami, bo los nigdy dla mnie nie chciał dobrze i nie miałem szczęścia w życiu.

Jednak się z tym musiałem zmierzyć i sobie poradzić. Nikt mnie nie wspierał i nie miałem u boku nikogo.
Takim ludziom jest bardzo trudno, samemu, ale jak jest taki, podły los, to na to nic poradzić nie można.

Z losem jest trudno się bić...

Czasem lepiej sobie odpuścić i żyć, tak jak się potrafi. Mało kto wygrywa z podłym losem w swoim życiu.

Ważne jest, żeby sobie radzić w trudnościach, bo jak człowiek się załamie i podda, to wtedy będzie uważany za: tchórza.
A trzeba właśnie pokazać innym, że można sobie radzić, mimo trudności.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS