Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Od jak dawna jesteście samotni?
Autor Wiadomość
Matt 
Nowy


Wiek: 36
Dołączył: 09 Lip 2012
Posty: 5
Skąd: Belgia / Wrocław
Wysłany: 2012-07-09, 10:13   

Ja jestem sam od 3 lat, t en okres wpłynął na mnie w negatywny oraz ten pozytywny sposób. Nauczyłem się dbać o siebie. Mam na myśli o poznanie samego siebie oraz zagospodarowanie tak czasu, by odczuwać brak partnera jak najsłabiej. Siłownia, basen, zoo, rower to jedne z niewielu rzeczy, które dodałem do swoich zajęć. I nie przeszkadza a mi to, że te czynności muszę wykonywać sam. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby obok mnie był ktoś bliski, ale nie można się od tego uzależniać.

Z człowieka domatora stałem się osobą, która nie potrafi usiedzieć sam w domu, chociaż by z tego powodu, że traci się szansę na poznanie kogoś (chociażby tę najmniejszą).
 
     
deleted
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-15, 21:50   

A ja to od zawsze i nie wiem z czego to wynika (rodziny nie wliczam). Czasem się zastanawiam czy ja to jakaś inna, albo dziwna jestem bo wszyscy dookoła kogoś mają tylko nie ja. Jestem w miarę normalna i nie mam nałogów, a z tego co widzę to większość ludzi lubi osoby co przeklinają ile wlezie, chleją na umur i popisówy strzelają. Zastanawiam się tylko co w tym takiego fajnego?
 
     
Nightmare95 
Początkujący



Wiek: 28
Dołączył: 15 Lip 2012
Posty: 193
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 2012-07-15, 22:05   

Ja jestem bez znajomych może już z 6-7 lat? Żadnych znajomych jeśli chodzi o wyjście z kimś. Od 2 klasy podstawowej się odizolowałem chodź w sumie większość sama się odemnie odizolowała ^^ Ale i tak wszystko mi jedno przynajmniej jest tyle znajomych co znam z gier :zeby:
 
 
     
Mr.eM
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-15, 22:21   

Afterlife napisał/a:
A ja to od zawsze i nie wiem z czego to wynika (rodziny nie wliczam). Czasem się zastanawiam czy ja to jakaś inna, albo dziwna jestem bo wszyscy dookoła kogoś mają tylko nie ja. Jestem w miarę normalna i nie mam nałogów, a z tego co widzę to większość ludzi lubi osoby co przeklinają ile wlezie, chleją na umur i popisówy strzelają. Zastanawiam się tylko co w tym takiego fajnego?


Nie gonisz na ślepca za całym tym motłochem, dlatego. Wszystko z Tobą w jak najlepszym porządku. : ) Tych ludzkich przyzwyczajeń a raczej standardów, bo to bardziej adekwatne słowo, nie wyprzesz. Bądź sobą, cały czas i tego nie porzucaj :-) wbrew wszystkiemu...
 
     
maciekotw 
Nowy

Wiek: 35
Dołączył: 15 Lip 2012
Posty: 13
Skąd: Otwock
Wysłany: 2012-07-16, 16:28   

Ja tam czułem się samotny całe życie bo generalnie nie żyło mi się dobrze z ludźmi tak w ogóle na codzień. A przeżyć z tymi miałem co niemiara :mrgreen:

Dojmujące poczucie samotności miałem ok. rok po rozstaniu z dziewczyną - pierwszą i na razie ostatnią (albo w ogóle, jeszcze nie zdecydowałem).

A teraz nie jestem samotny tylko jestem sam. Bardzo rzadko dopada mnie smutek z tego akurat powodu.
Polecam więcej luzu i spokoju, jak i zajęcie się czymś pożytecznym i przyszłościowym dla siebie samego. Będzie wtedy bardzo dobrze :-)

Zresztą to poczucie smutku mnie dopada tylko jak pomyślę sobie, że wśród znajomych mam tylko kolegów. Choć jestem zdecydowanie heteroseksualny i polonofil do tego, to jednak dziewczyn dookoła brak (i czasem mam takie dziwne myśli - czy coś ze mną nie tak, :oczko: ). Ale przynajmniej mnie nic nie rozprasza bo to kurcze kawał czasu z życia zabierało onegdaj.

Pozdrowienia!
 
 
     
qwerty_a 
Nowy


Wiek: 35
Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 6
Wysłany: 2012-07-16, 23:16   

Przez przypadek trafiłam na tą stronę, nie mam zwyczaju mówić o sobie ale internet dodaje odwagi. Jestem sama od zawsze, chodź wydaje mi się że nie jestem gorsza od nikogo. Z czego to wynika? zastanawiałam się nie raz... i czasem tak bardzo, bardzo mi kogoś brakuje. Ostatnio szukam sensu, celu życia. Jeśli nie jest to szczęśliwa rodzinka to co? Co powinnam zrobić by być szczęśliwą? a może to co mam teraz jest szczytem szczęścia jakie mogę osiągnąć.. Miała sporo czasu na przemyślenia i jedno wiem na pewno: nic nie dzieje się bez przyczyny. Czas zwany samotnością wykorzystuje na poznawanie i kształtowanie samej siebie...studiuje, planuje, ciągle szukam szczęścia ale nic na siłę i nie dla każdego pojęcie szczęścia musi się wiązać ze słowem "związek".
Sama nie wiem po co to piszę...ale życzę wam wszystkim powodzenia:) i polecam: Myslovitz - Acidland na poprawę humoru.
 
     
Andskyru 
Aktywny


Wiek: 28
Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 320
Wysłany: 2012-07-16, 23:31   

Hm, szukanie sensu,celu istnienia, dobrze to czuję. Czasem mam ochotę oddać życie za odrobinę sensu
,,pojęcie szczęścia nie musi się wiązać ze słowem związek''. Miło spotkać kogoś kto nie patrzy na życie, tylko i wyłącznie przez pryzmat społeczeństwa.
 
     
Selcia 
Początkujący


Wiek: 49
Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 192
Skąd: Nieważne
Wysłany: 2012-07-17, 13:32   

Zaskakujące jest, że tak wiele młodych osób, czuje się samotnymi. Przed wami całe życie. Macie jeszcze czas na to, aby znaleźć kogoś bliskiego, nie macie jeszcze tak wielu przykrych doświadczeń, aby komuś zaufać.
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że przegrałam swoje życie. W moim wieku już nie spotkam nikogo, z kim mogłabym ewentualnie coś tam sobie poukładać. Wiadomo, teraz mężczyźni patrzą na urodę, ciało. Najlepiej nastoletniej panny i to jeszcze łatwej. Cóż... zawsze miałam nieco inne wartości.
Samotna jestem w sumie od czasów szkoły średniej. W klasie jakoś nie miałam dobrego kontaktu z dziewczynami, zawsze jakoś odstawałam od reszty. Wolałam książki i samotne spacery, rozmyślania. Potem jakimś cudem wyszłam za mąż, ( może dlatego, że zmusiła mnie do tego rodzina - wpadłam i rodzina nie chciała uznać panny z dzieckiem. Tak jak stałam z brzuchem, tak mnie wystawili za drzwi i kazali iść do ojca dziecka.) by równie szybko rozwieść się, gdy tylko zorientowałam się, że "szanowny pan małżonek" nie ma zamiaru nic zrobić z swoim alkoholizmem. Zostałam sama z dwójką maluchów i od tego czasu jesteśmy sobie w troje. Owszem był ktoś po drodze, ale okazało się, że nie jest tym odpowiednim dla nas.
I tak jakoś powoli to leci. Tylko coraz bardziej zaczyna doskwierać pustka w życiu prywatnym. Mam kilku znajomych z gier ( które notabene świetnie zabijają czas po pracy), jednak to tylko znajomości wirtualne. Kiedyś jeszcze próbowałam umawiać się z osobami poznanymi na jakichś portalach, jednak szybko okazywało się, że panom zależy wyłącznie na jednym. Tak, że odpuściłam sobie wszelkie spotkania.
Teraz pozostały więc samotne wieczory, opuszczenie, dzieci już nastolatki, mają swoje grono kolegów i koleżanek, a ja... coraz bardziej zaznajamiam się z tym jak samotność może boleć.
Ostatnio zmieniony przez Selcia 2012-07-17, 13:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Blackberry 
Milczący



Wiek: 33
Dołączyła: 08 Kwi 2012
Posty: 64
Wysłany: 2012-07-17, 13:50   

Selcia, piszesz o wszystkich opuszczonych i samotnych osobach tu na forum w wieku nastoletnim albo 20- kilkuletnim. Tak bardzo się nam dziwisz. Trochę to nie spójne z tym co napisałaś dalej.
Mając 37 lat piszesz, że już przegrałaś swoje życie. O nie nie... Tak na pewno nie jest. Masz co prawda prawo do użalania się nad sobą ale... Masz dzieci, pracę czyli ciepły dom. Jakie to jest przegranie? Czy uważasz, że nie możesz już nikogo spotkać? Mylisz się bardzo. Nigdy nie wiadomo co może być jutro. Ale kreskę na sobie postawić jest najłatwiej. Spójrz na wszystko z innej strony a zobaczysz, że to inni mogą Ci pozazdrościć.
 
     
Selcia 
Początkujący


Wiek: 49
Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 192
Skąd: Nieważne
Wysłany: 2012-07-17, 14:29   

Masz rację - po części dziwię się. Chodzi mi o to, że zawsze myślałam, że osoby młode poznają znajomych w szkołach, na kursach, chodzą gdzieś po klubach, po prostu mają jakby więcej okazji do poznawania ludzi, niż osoby w moim wieku.
Ciepły dom? Jesteś w błędzie, jeśli dzieci i praca oznaczają dla ciebie ciepły dom. Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale tutaj praca oznacza pracę za mniej niż minimum, co łącznie z alimentami daje grosze. Ciepły dom to dla mnie dom, który nie sypie się na głowę, jest w nim zawsze coś w lodówce, nie trzeba kombinować jak przeżyć od wypłaty do wypłaty, a rodzice mają czas dla dzieci. Mnie tego czasu często brakuje, bywam rozzłoszczona, kiedy przychodzi kolejne wezwanie do zapłaty, a już kolejna prośba młodych o kasę, powoduje nerwowe skurcze żołądka.
Dodatkowo cała odpowiedzialność, obowiązki spoczywają na mnie. Nie ma nikogo, komu można by się wypłakać, kto przytuli i powie, że będzie lepiej. Nie ma nikogo, kto zdjąłby ze mnie czasami część obowiązków.
To nie stawianie kreski na sobie, tylko realistycznie zrozumienie życia.
 
     
elena 
Nowy

Wiek: 43
Dołączyła: 24 Cze 2012
Posty: 11
Wysłany: 2012-07-17, 21:05   

Selcia , jak jak Ty, jestem samotna mama coraz mniej sil by przetrwac. Najbardziej boli mnie to ze rodzice mi nie pomagaja. Zadnego wsparcia psychicznego bo nie zalezy mi na materialnym.
Najbardziej smutne bylo dla mnie to gdy moj wlasny ojciec odwozil mnie do domu samotnej matki. Nie jestem sobie w stanie wyobrazic jakbym miala to zrobic wlasnemu dziecku. Moze jestem taka zla ze nie zasluzylam sobie na pomoc rodziny. Caly czas jestem w tym samym punkcie- znow bez pracy i ciagle bez mieszkania. Nie wiem jak dlugo to jeszcze zniose.
 
     
Selcia 
Początkujący


Wiek: 49
Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 192
Skąd: Nieważne
Wysłany: 2012-07-17, 21:25   

Ciebie przynajmniej odwiózł. Mnie wystawił za drzwi z nakazem powrotu do ojca dziecka. I jakoś nie obchodziło go nic. Tak samo, jak nie obchodziło go, gdy kiedyś uciekłam z dzieciaczkiem na ręku z awantury domowej. Środek nocy był, a on mi przez domofon powiedział, żę mam wrócić i ułagodzić męża.
A jak polazłam tej samej nocy pod ośrodek samotnej matki, to mnie zakonnice odesłały, bo nie miałam jakiegoś skierowania. Do dzisiaj nie wiem o co im chodziło. To były jednak nieco inne czasy, netu nie było i informacji też za wiele nie dało się uzyskać.
Jak się rozwodziłam, to tylko mama stała za mną. Ojciec miał pretensje - według niego byłam złą żoną i widać mój były mąż miał powód, aby pić i próbować podnosić na mnie rękę ( próbować - bo nie pozwolę sobie na rękoczyny z strony faceta. Może i oberwę, ale nie poddam się bez walki, a patelnia to naprawdę wspaniały wynalazek i można tym nieźle przywalić. )
Też mi się nieraz wydaje, że po prostu nie zasłużyłam sobie na miłość ojca. Poprawiły się nieco nasze stosunki po śmierci mamy. Jednak tego co było nie umiem i chyba nie chcę wybaczyć. Dla mnie jest po prostu starszym człowiekiem, raczej mi obojętnym. Owszem, jak będzie trzeba to się nim zaopiekuję, jeśli mu się pogorszy stan zdrowia czy coś, ale uczuć w tym nie ma żadnych. Jedyne wsparcie jakie po śmierci mamy od niego mam, to materialne. Psychicznego nie mam, poza tym jakoś nie umiałabym mu zaufać i z nim rozmawiać jak z kimś bliskim.
Z pracą i małym dzieckiem jest ciężko. Ja zaczęłam pracować na umowach dopiero jak młodzi podrośli i mogli sami w domu zostawać. Wcześniej łapałam byle co, na kilka godzin, na czarno, aby tylko trochę dorobić. Jeśli nie masz opieki dla dzieciaczka, trudno jest.
Mieszkanie wzięłam kiedyś do remontu. Coś tam w nim porobiłam, były mąż mi je zdewastował, jak musiał się wyprowadzić. Tak, że praktycznie dalej jest w remoncie, ale przynajmniej mamy dach nad głową. Co jakiś czas coś tam w nim porobię, jednak najczęściej nie starcza na to kasy po prostu.
Powiem ci jednak, że kobieta dla dziecka jest w stanie zrobić wiele. Nie wiem skąd uruchamiają się te pokłady siły i odporności psychicznej, ale tak jest. Ty też dasz radę i zobaczysz, że będzie dobrze.
 
     
Pestka 
Nowy


Wiek: 31
Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 44
Wysłany: 2012-07-18, 02:28   

Od zawsze to może nie, bo jako dziecko nie czułam się samotna (mimo, iż wielu znajomych nie miałam). Od kilku lat jednak cierpię z powodu samotności. Trudno powiedzieć od kiedy... Samotność przyszła chyba wraz z uzależnieniem od komputera, bo po pierwsze odcięłam się od świata realnego, a po drugie w tym wirtualnym poznawałam fajnych ludzi. Na dłuższą metę tak się żyć nie da. Myślałam, że potrafię wytrzymać odległość, jednak do czasu. Odcięcie się od realu miesza w psychice. Stąd też uzależnienie się od samotności. Bronię się przed ludźmi, od dawna pierwsza do nikogo nie piszę, urywam kontakty, nawet bardzo ważne. No i tak... Powiedzmy więc, że jestem samotna od około 4 lat.
 
     
bella47 
Początkujący


Wiek: 58
Dołączyła: 22 Cze 2012
Posty: 145
Skąd: warszawa
Wysłany: 2012-07-19, 07:34   

Podpisuję się pod tym co napisała Selcia,dziwnym trafem nasze losy są bardzo podobne i świetnie ją rozumiem....zrozumcie,że takie kobiety jak my nie stawiają kreski na sobie,tylko są zrezygnowane,faceci jakich poznawałam od rozwodu chcieli tylko jednego,żeby było łatwo,miło i przyjemnie,żaden nie chciał podjąć odpowiedzialności wspólnego życia...to smutne ale niestety prawdziwe.
 
 
     
Selcia 
Początkujący


Wiek: 49
Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 192
Skąd: Nieważne
Wysłany: 2012-07-19, 09:37   

Bella47 - ja po części się tym facetom nie dziwię. Kto by chciał sobie brać na kark osobę z zobowiązaniami, przeszłością, i.t.d. Wiadomo, że w takiej sytuacji facet nie będzie na pierwszym miejscu, bo na tym są już zawsze dzieci ( przynajmniej dopóki nie usamodzielnią się), a panowie lubią, kiedy są stawiani na piedestale. Kobietki samotnie wychowujące dzieci w większości zmuszone są do większej samodzielności. Nie ma u nas miejsca na poddanie, załamanie rąk. Z reguły nieraz umiemy zrobić więcej niż panowie, a do tego jeszcze ochrzanić, jak facet czegoś nie umie, co powinien:D
To o wiele łatwiej i przyjemniej im wyrwać jakąś niunię, która pomruga oczkami, zatrzepocze rzęskami, powie mu, że jest taki przystojny i och i ach, dowartościowuje go i zabawić się z nią bez zobowiązań. My potrzebujemy facetów silnych, a nie mamlasów, co to do trzech zliczyć nie umieją. Trudy codzienności i wspólnego życia nie są dla takich ciamcialamci:)
Nazbyt często próbują nas sprowadzić do poziomu tych niuniek i są rozczarowani, kiedy im się to nie udaje. Wtedy padają z ich strony dość przykre słowa.
Poza tym nie czarujmy się wolność seksualna panująca w necie, tv, sprowadza coraz częściej kobietę do roli odkurzacza, z głową na poziomie bioder faceta, czy okazu pokazującego co ma pod bluzką. I jeśli faceci kierują się wyłącznie tym, to co się dziwić, że tak mało jest prawdziwych mężczyzn?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS
X