Wspominałem to już kedys. Samotność sama w sobie nie jest czyms co istnieje obiektywnie, lecz jest odczuwana przez człowieka indywidualnie i zależy od całej masy czynników. Ja czuję się samotny, lecz ktoś inny w mojej sytuacji wcale by na to nie narzekał. Podobnie są tacy ludzie, którzy zawsze będą czuli się opuszczeni, nawet w dużym gronie znajomych. Są pewne cechy typowo osobowościowe, które mogą predysponować do uczucia samotności, ale to temat na odrębny wątek. Lekarstwa na samotność oczywiście nie ma, ponieważ nie jest ona chorobą, trzeba zmienić siebie, ażeby zmniejszyć jej dokuczliwość i/lub więcej korzystać z jej dobrodziejstw
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-07, 20:58
prezes napisał/a:
Ewentualnie prozac
To fluoksetyna - selektywny inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny. Stosuje się go w leczeniu jednobiegunowej choroby afektywnej. Mnie się leczy strzałem w pysk. Jest w pełni refundowany. Zawsze dostaje się go za darmo.
To fluoksetyna - selektywny inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny.
właśnie. Nie przejmujesz się wtedy takimi "bzdetami" jak samotnośc bo cieszysz sie że komar Cię właśnie gryzie i ssie Twoją krew a w tle delektujesz się dźwiękiem rosnącej trawy
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-07, 21:21
prezes napisał/a:
Mr. Z napisał/a:
prezes napisał/a:
Ewentualnie prozac
To fluoksetyna - selektywny inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny.
właśnie. Nie przejmujesz się wtedy takimi "bzdetami" jak samotnośc bo cieszysz sie że komar Cię właśnie gryzie i ssie Twoją krew a w tle delektujesz się dźwiękiem rosnącej trawy
Nie, fluoksetyna tak nie działa. Nie jest rozweselaczem.
Lekarstwa na samotność oczywiście nie ma, ponieważ nie jest ona chorobą, trzeba zmienić siebie, ażeby zmniejszyć jej dokuczliwość i/lub więcej korzystać z jej dobrodziejstw
A ja się z tym nie zgadzam
Jest lek na samotność, każdy mniej lub bardziej świadomie czuje czego mu brakuje i co by pomogło. I tu przychodzi druga rzecz, z którą się nie zgadzam - otóż nie zależy to tylko od nas i nieważne jak się zmienimy wciąż to ostatecznie wiele nie da.
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-07, 23:42
bartekk napisał/a:
Mr. Z napisał/a:
Lekarstwa na samotność oczywiście nie ma, ponieważ nie jest ona chorobą, trzeba zmienić siebie, ażeby zmniejszyć jej dokuczliwość i/lub więcej korzystać z jej dobrodziejstw
A ja się z tym nie zgadzam
Jest lek na samotność, każdy mniej lub bardziej świadomie czuje czego mu brakuje i co by pomogło. I tu przychodzi druga rzecz, z którą się nie zgadzam - otóż nie zależy to tylko od nas i nieważne jak się zmienimy wciąż to ostatecznie wiele nie da.
Lek z definicji to substancja chemiczna stosowana w leczeniu chorób. Samotność nie znajduje się na liście chorób, zaburzeń i deficytów. A zatem nie leczy się samotności. Jest czyms subiektywnym i może wynikać z całej masy czynników z czego większość tkwi w osobowosci np. lęk społeczny, reaktywność emocjonalna, dystymia, brak kompetencji społecznych etc. Na szczęście mózg człowieka jest plastyczny i zmnienia się pod wpływem nowych doswiadczeń - w chwili obecnej jest to niezaprzeczalny fakt, literatura na ten temat jest przeogromna. Problem polega na tym, zeby ruszyć 4 litery i zacząć dostarczać mózgownicy te doświadczenia, uczyć się nowych zachowań i oduczać się tych nieadekwatnych. Każdy jest w stanie wpłynąć na swoje samopoczucie, ale to wiąże się z ostrym zapieprzem. W sumie to nie dziwię się, że cała masa ludzi dochodzi do wniosku, że "i tak się nie zmienię, a jeśli nawet to i tak to nic nie da". Wyjście z takiego założenia jest po prostu łatwiejsze. Co więcej, niektórzy sa uzależnieni od tego stanu emocjonalnego, który towarzyszy uzalaniu się nad sobą i tak łatwo z niego nie zrezygnuje.
Za bardzo trzymasz się definicji i ustalonego przez niektórych toku rozumowania. Ja np cały czas staram się udowodnić, że logika jest ograniczeniem myślenia i wcale nie musi być właściwa.
A co do zmian to przez ostatnie 5-8 lat zmieniłem się praktycznie tak jak zamierzałem i o ile coś to dało to jednak zmiany wewnętrzne nie są w stanie dać mi szczęścia, tego czego mi brakuje. Aż tak nie jestem samowystarczalny.
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-08, 00:05
bartekk napisał/a:
Ja np cały czas staram się udowodnić, że logika jest ograniczeniem myślenia i wcale nie musi być właściwa
Udowadnianie czegoś, czyli dowodzenie to jeden z czterech elementarnych sposobów rozumowania odwołujących się do.... logiki A zatem starasz się przeprowadzić wnioskowanie logiczne mające na celu udowodnienie, że to o co opiera się wnioskowanie logiczne jest ograniczeniem myślenia i nie musi być właściwe Nieważne. Niech każdy zachowa swoją opinię dla siebie. Ja wiem, że człowiek jest w stanie się zmienić z własnej woli, widziałem to na własne oczy nie jeden raz i tyle w temacie.
Powiedzmy, że słowo "udowodnić" jest odpowiednikiem mojego myślenia, skoro całe słownictwo, mowa i porozumiewanie się opiera się na logice
Nie twierdze, że człowiek nie potrafi się zmienić. Jestem przykładem, że można; cierpliwość nabyłem w wyniku chęci zmian. Ale samo to nie dało mi tego czego najbardziej pragnę; nawet nie pomogło tak osiągnąć tego czego pragnąłem.
edit:
Cytat:
Niech każdy zachowa swoją opinię dla siebie.
Mimo wszystko wolę dyskusje. Gadanie samemu ze sobą i próba kwestionowania własnych argumentów jest nudna. Ale przynajmniej wiem, że nie mam schizofrenii.
Ostatnio zmieniony przez bartekk 2012-09-08, 00:19, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-08, 00:20
bartekk napisał/a:
Powiedzmy, że słowo "udowodnić" jest odpowiednikiem mojego myślenia, skoro całe słownictwo, mowa i porozumiewanie się opiera się na logice
Nie twierdze, że człowiek nie potrafi się zmienić. Jestem przykładem, że można; cierpliwość nabyłem w wyniku chęci zmian. Ale samo to nie dało mi tego czego najbardziej pragnę; nawet nie pomogło tak osiągnąć tego czego pragnąłem.
Cieszę się, że mój post Cię nie wkurzył. Czasami lubię się powymądrzać Być może potrzeba trochę więcej czasu. Chodzi o kobietę, tak? Sam jestem już 3 lata po rozstaniu i coraz intensywniej myślałem, żeby w koncu ustatkowac się itede. Ale z drugiej strony widze, że im wieksze ciśnienie jest, tym gorzej się z tym wszystkim czuje i tym mniej jestem atrakcyjny dla płci przeciwnej. Może właśnie tym sposobem na poradzenie sobie z brakiem bliskiej osoby jest zwyczajne poluzowanie gumy w gaciach, nie spinanie się, tylko np. rozwijanie zainteresowań i realizowanie się. Wtedy chyba atrakcyjność sama idzie w góre.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach