Witam!
A więc długo zbierałem się żeby tu cokolwiek napisać, zastanawiałem się czy ma to jakiś sens czy takie miejsce jest w stanie coś dać? Ale w końcu jesteśmy tutaj z takimi samymi problemami :/ Tak w skrócie, od czasu zakończenia mojego ostatniego związku minęło sporo czasu, a ja nadal nie potrafię sobie tego ułożyć, wyjaśnić, zrozumieć, nie potrafię "wrócić do życia". Zanim poznałem moją byłą moje życie nie było kolorowe, było ciężko dopiero kiedy ją poznałem życie stało się ciekawsze interesujące, poczułem że w końcu zaczyna się coś układać w końcu miałem kogoś komu na mnie zależy (przynajmniej tak to wtedy wyglądało), ogólnie wszystko zaczęło wychodzić na prostą, wspólnie spędzone dni, nieustanne rozmowy, wiadomości, wspólne święta, snucie planów, aż w końcu jej wyjazd co prawda nie długi ale po którym wszystko się zmieniło, i wtedy nie wiedziałem dlaczego, coś zaczęło się psuć, próbowałem to ratować, ale usłyszałem tylko "ja nie widzę sensu ciągnąć tego dalej" i tak mój los szczęśliwego człowieka przestał istnieć. Największy problem jest w tym że nie mogę o niej zapomnieć, wciąż siedzi mi w głowie, na każdym kroku coś mi o niej przypomina,piosenki, miejsca, filmy, a może też pustka. Ogólnie wszystko wróciło do normy sprzed związku ciągłe problemu w pracy (ale to jak chyba u wszystkich w tych czasach), na uczelni, w domu. I jeżeli już ktoś zdołał przeczytać moje wypociny to jestem mu bardzo wdzięczny :) A teraz pytanie do was może macie jakiś sposób aby sobie z tym poradzić, co wam pomogło?
Mnie pomógł czas. Na początku bardzo często myslałam o tym dlaczego mnie zostawił. Nie mogłam się z tym pogodzić. Miałam cały kalejdoskop uczuć. Od nienawiści po miłość. Przelewałam te wszystkie uczucia i przemyślenia na papier, albo rozmawiałam z kimś bliskim, dotąd aż poczułam, że takie rozmowy nie są mi już potrzebne. Napisałam też list do niego, w którym napisałam to wszystko co we mnie siedzi. Listu nie wysłałam, bo nie o to chodziło. To był rodzaj takiej terapii.
Myślę, że tobie jest trudno o niej zapomnieć, bo w momencie kiedy ją poznałeś zaczęło dziać się lepiej w Twoim życiu. Kiedy ona odeszła to wszystko się skończyło. Nagle zaznałeś czegoś lepszego i nagle się to skończyło.
Minęło już tyle czasu że z każdym dniem zastanawiam się czy cokolwiek pozytywnego zdarzy się w moim życiu? W obecnej sytuacji tylko koniec byłby pozytywny. Jakoś nie mogę niczego nowego zacząć, brak perspektyw i planów na przyszłość jest przytłaczający...
Pewnie zabrzmi to banalnie, ale trzeba znaleźć w sobie siłę. Ona jest. Nawet jeśli wydaje się, że zamiast niej - tylko pustka i kompletny brak jakiejkolwiek pozytywnej energii.
Zaczyna się od iskry - poprzez płomień, po całe ognisko.
Nigdy nie jest tak, że od razu poczujemy się lepiej i odnajdziemy się w nowej, bolesnej sytuacji. Potrzeba czasu. No i własnej inicjatywy.
Wiem, łatwo pisać, ciężej tego dokonać, ale spróbuj zamiast zastanawiać się nad tym, czy coś pozytywnego zdarzy się w Twoim życiu pomyśleć, że naprawdę tak będzie i przyjdą lepsze dni. Ponieważ Ty się o to postarasz.
Jeśli masz hobby, zaangażuj się w nie jak najmocniej. Jeśli go brakuje, próbuj nowych rzeczy. Odwiedzaj nowe miejsca. Myślę, że jeśli widzi się jak wiele pięknych miejsc pozostaje dla nas nieznanych budzi się ciekawość. A to budujące uczucie. ; )
Miałem tak, czasami jeszcze mi dokucza ta myśl że minęło tyle czasu a moje życie posuwa się w zwolnionym tempie.
Moja rada... Trzeba się zebrać i przymusić się do życia, skupić energię którą przelewałeś w tamten związek w coś innego coś co Cię rozwinie. Może warto skupić się na nauce bardziej, wiem że nie zawsze jest łatwo się zabrać do roboty. Może żeby poprawić swoją samoocenę i samopoczucie popracować nad swoim ciałem? Dopóki będziesz czegoś od siebie wymagał i coś robił będziesz żył z dnia na dzień, z czasem zaczniesz zapominać, nie będziesz pewien pewnych wspomnień. Tylko na wszystko potrzeba czasu, nie da rady tak od razu stanąć na nogi...
Tylko musisz coś zrobić ze sobą cokolwiek, bo inaczej skończysz samotny zgorzkniały, myślami zatrzymany w tym co Cię kiedyś napędzało do życia. Musisz się otworzyć na morze możliwości jakie otwiera przed Tobą samotność i wykorzystać ją do tego żeby pójść dalej i nie stać w miejscu. Krok w dobrą stronę to to że napisałeś o tym, że widzisz że jest to złe. Powodzenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach