Ja tam bym chciał być dla kogokolwiek jako przyjaciel :)
Niestety czasem łatwo przekroczyć granicę i zakochać się w przyjacielu/przyjaciółce. A wtedy nawet najlepsza przyjaźń nie stanowi dopelnienia, no i czasem dochodzi zazdrość.
Mi przez lata sama przyjaźń wystarczała ale człowiek z natury chce wiecej.
Doskonale wiem, dlaczego jestem samotna. Zarówno nie mam drugiej połówki, jak i odsunęłam się od znajomych i unikam nowych znajomości. Powodem jest niska samoocena, brak akceptacji. Nienawidzę siebie i z góry zakładam, że nikt inny mnie nie polubi. Taka izolacja w ogóle mi nie służy, ale za nic nie potrafię się przełamać i wyjść do ludzi.
Wiek: 39 Dołączyła: 23 Mar 2016 Posty: 242 Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-03-23, 09:58
Jestem po rozwodzie (miałam 27 lat), mąż po 8 latach związku i rok po ślubie powiedział, że jednak mnie nie kocha... Potem byłam 2 lata w związku z najlepszym przyjacielem. Nie żałuję, to był bardzo dobry czas, tylko niestety jego problemy go przerosły, nie umiał pogodzić naszego związku, moich oczekiwań i swojej sytuacji rodzinnej. Z bólem, ale zakończyłam to, to było jedyne wyjście. To było jakieś pół roku temu. Dlaczego nikogo nie mam? Nie wiem. Może po prostu na siebie jeszcze nie trafiliśmy, może nie trafimy nigdy. Nie wiem. Czas pokaże.
Wiek: 32 Dołączył: 28 Mar 2016 Posty: 91 Skąd: Wielkopolskie
Wysłany: 2016-03-29, 18:13
Ja niestety w większości wypadków sam do tego dążyłem , nie pasowały mi związki w których byłem , a każda kolejna próba zapchania "dziury" kimś nowym nie dawała absolutnie żadnego rezultatu . Dałem sobie trochę na luz i dzięki temu łatwiej jest wszystko pogodzić Z resztą ja nie będę tracił życia na szukanie ,tylko wolę poznawać nowych ludzi , a cała reszta już jakoś "pójdzie"
Wiek: 39 Dołączyła: 23 Mar 2016 Posty: 242 Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-03-29, 20:04
Szukanie "plastrów" dla siebie, na swoje nie zabliźnione jeszcze rany (czy też "zapychanie dziury kimś innym") to bardzo niefajna metoda. Niestety, sama kiedyś coś w tym stylu zrobiłam i wiem, że to tę drugą osobę bardzo zraniło. Też sobie odpuściłam, czekam, po prostu. Może coś fajnego mnie spotka :)
Wiek: 39 Dołączyła: 23 Mar 2016 Posty: 242 Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-03-29, 20:09
Moje "czekam" oznacza to samo właśnie :) Nie wyczekuję nie wiadomo jak gorliwie, nie rzucam się na facetów, ale czekam tak na spokojnie, realizując siebie, swoje pomysły, plany, dbając o siebie sama, skoro póki conie nikogo, kto by zadbał o mnie :)
Wiek: 32 Dołączył: 28 Mar 2016 Posty: 91 Skąd: Wielkopolskie
Wysłany: 2016-03-29, 22:49
No mi ktoś mądrze kiedyś powiedział , "żyj dla siebie , nie dla innych" i w wielu wypadkach to się sprawdza . Związek nie gwarantuje tego że uciekniesz od samotności jak większość myśli , jeśli nie ma się własnego życia To tyle z mądrości
Wiek: 32 Dołączył: 28 Mar 2016 Posty: 91 Skąd: Wielkopolskie
Wysłany: 2016-03-30, 10:03
No niby tak, ale bycie z kimś żeby uwolnić się od samotności też nie jest dobre. W gruncie rzeczy lepiej nauczyć się wpierw żyć z samym sobą i wtedy będąc w związku to będzie procentowac. Jedynie że ktoś preferuje wolne związki i wtedy też masz namiastkę bliskości.
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-03-30, 15:00
Zgadzam się z Peter740 :) najpierw trzeba nauczyć się żyć ze sobą a potem coś budować. Samotność wiele uczy. Jeżeli nie pokochasz sam siebie nie wymagaj żeby ktoś ciebie pokochał. Trzeba otaczać się ludźmi, którzy dają nam dobre samopoczucie , nie tymi chwilowym tylko szukać takich, którzy przy nas będą bez względu na nasze samopoczucie czy błędy lub sukcesy. Łatanie dziury ludźmi przypadkowymi daje więcej szkód niż pożytku, choć i to czegoś uczy.
Wiek: 39 Dołączyła: 23 Mar 2016 Posty: 242 Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-03-30, 19:56
Jula napisał/a:
Zgadzam się z Peter740 :) najpierw trzeba nauczyć się żyć ze sobą a potem coś budować. Samotność wiele uczy. Jeżeli nie pokochasz sam siebie nie wymagaj żeby ktoś ciebie pokochał.
Też tak uważam. Dodałabym jeszcze, że to jest kwestia jakby emanowania emocjami - jeśli się lubię, akceptuję (tak ogólnie, bo wiadomo, że jakieś tam kompleksy zawsze człowiek ma), to inni to wyczuwają. Im więcej w nas radości życia, ciepła, akceptacji siebie, tym łatwiej nam zyskać sympatię innych.
No niby tak, ale bycie z kimś żeby uwolnić się od samotności też nie jest dobre. W gruncie rzeczy lepiej nauczyć się wpierw żyć z samym sobą i wtedy będąc w związku to będzie procentowac. Jedynie że ktoś preferuje wolne związki i wtedy też masz namiastkę bliskości.
Co za problem żyć z samym sobą ? Jak niby człowiek samotny żyje ? Problem zaczyna się gdy samotność trwa za długo, w moim przypadku 6 lat.
Samotność człowieka wyniszcza, a zmiany są nieodwracalne, więc zastanów się nad tym co piszesz, bo nie doświadczyłeś czym jest prawdziwa samotność.
Ostatnio zmieniony przez Yogi 2016-03-31, 15:27, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-03-31, 18:08
Yogi, jest ziarenko prawdy w tym co piszesz, gdy za długo jest się samemu trudno potem zaakceptować kogoś koło siebie. Niestety czasem bycie z kimś daje jeszcze gorsze rezultaty. Trzeba akceptować siebie i próbować wychodzić do ludzi, bez względu na to czy się boisz spotkań czy też boisz się zaufać komuś.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach