Wysłany: 2012-03-18, 00:34 CZY MAM JAKIEKOLWEK SZANSE
Witam
Powiedzcie mi czy ktos taki jak ja ma jeszcze szanse czy powinen sie poddac
mam 39 lat
zachorowalam w wieku 23 lat
nie bez skutkow ubocznych
mam sztuczna wstawke w zebach
nie strasze poza tym
jestem w miare szcupła 65/168
moze i nieladna tylko normalna ale nie szukam idealu
tylko jest mi samej zle
z mezem zylam w malżenstwie tylko pol roku a chodzilismy 7 lat
co mam zrobic czekac na smierc
na razie nic mi sie nie dzieje zyje pracuje wychowuje dziecko....tylko czasem brakuje czegos nie jestem bez uczuc i bez pragnien tego brakuje ale moze powinnam sie poddac
moze to nie dla mnie
powiedzcie szczerze
margolka1973, Najgorsze jest się poddać a tego nie rób nawet.Widać że nie miałaś lekko ale najwazniejsze że to przetrwałaś.Jeszcze w Twoim życiu może się dużo zmienić i mam nadzieję że tak będzie trzymam kciuki pzdr
39 lat? Początek nowego życia tak naprawdę. Jako kobieta dojrzała życiowo, która przeszła już swoje teraz dopiero powinnaś zacząć żyć. Czy masz szanse? Nikt nigdy nie powinien się poddawać. Masz kogo kochać, masz dziecko, teraz czas zadbać o damsko męską sferę uczuć. Nikt nie jest "bez skutków ubocznych", a sztuczną wstawkę w zebach ma naprawdę duży odsetek ludzi. Sama mam 21 lat, a ostatnio mi stomatolog powiedział że antybiotyki jakie dostałam rok temu wyniszczyły mi połowe uzębienia od środka i nie wie czy da się uratować, także wiem co czujesz
Nie poddawaj się
Nie ma sie poddawac:)) KAzdy moim zdaniem ma jakas swoja szanse tak samo jak mozna jej nie miec i wiek tu nie gra roli:) JEsli chodzi o wyglad to kazdy ma inny gust:) JEsli chodzi o to ze masz dziecko to czasami jest to przeszkoda a zcasami nie bo to zalezy od nastawienie i oczekiwan drugiej osoby. pOddawanie sie zmniejszy szanse poznania kogos:) Takze mysl pozytywnie i pomysl ze mozesz zaczac od nowa! Ludzie sie poznaja po 50tce:) a nawet po 70tce biora slub:)) wystarczy miec dobre nastawienie i przyciagac dobrych ludzi. Sprubuj w siebie uwierzyc ale nie szukaj nic na sile bo to co ma przyjsc to przyjdzie.:))
Wysłany: 2012-05-16, 11:09 Re: CZY MAM JAKIEKOLWEK SZANSE
margolka1973 napisał/a:
Witam
Powiedzcie mi czy ktos taki jak ja ma jeszcze szanse czy powinen sie poddac
mam 39 lat
zachorowalam w wieku 23 lat
nie bez skutkow ubocznych
mam sztuczna wstawke w zebach
nie strasze poza tym
jestem w miare szcupła 65/168
moze i nieladna tylko normalna ale nie szukam idealu
tylko jest mi samej zle
z mezem zylam w malżenstwie tylko pol roku a chodzilismy 7 lat
co mam zrobic czekac na smierc
na razie nic mi sie nie dzieje zyje pracuje wychowuje dziecko....tylko czasem brakuje czegos nie jestem bez uczuc i bez pragnien tego brakuje ale moze powinnam sie poddac
moze to nie dla mnie
powiedzcie szczerze
a co ja mam powiedzieć?
mam 26 lat, zachorowałam mając 10 lat.
To był nowotwór złośliwy ...
Nie miałam przerzutów, ale choroba pozostawiła mi po sobie pamiątki, z którymi muszę nauczyć się żyć. Ale nie potrafię :( Ja już dawno sie poddałam.
Pracuję, studiuję, niby żyje normalnie, ale ukrywam wszystko przed znajomymi, a to nie jest normalne :( Lepiej, ze jestem sama, bo jeśli ja to ukrywam i się tego wstydzę, to po co ktoś inny miałby się wstydzić za mnie?
...w sumie rozpisałam się troszkę nie na temat...
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-16, 13:52
W takich chwilach, kiedy człowiek myśli o sobie, ze jest "ułomny", "Inny"...nie wiele wart..
przypominam sobie starą chińską opowieść którą chyba przytaczałam na forum..
Pewna kobieta miała dwa dzbany - jeden był piekny, nowy, drugi stary, pęknięty.
Kobieta codziennie przynosiła pól kim wodę do domu w tych dzbanach.
Nowy zawsze przynosił całą, podczas gdy stary.. tracił część przez swoje pęknięcie.
Nowy dzban chełpił się przed starym,że jest lepszy.. a staremu było smutno, że nie ejst tak doskonały..
Pewnego dnia, kiedy stary dzban posmutniał tak bardzo, że prawie całą wodę wylał z siebie po drodze.. kobieta popatrzyłą na niego i powiedziała:
"popatrz.. przez ostatnie pół roku, kiedy przynisołam w was wodę, po drodze sypałam nasionka kwiatów..
Po Twojej stronie stary dzbanie, wyrosły one piękne, bo podlewałeś je cały czas.."
Każdy z nas nosi w sobie piekno, kórego nie dostrzega.. ale zawsze znajdzie się na naszej drodze ktoś kto je zauważy i doceni!.. Nie traćcie nadziei!
Tego Wam zyczę :)
Ktoś kiedyś powiedział.
,,Na miłość nigdy nie jest za późno, za to na samotność jest zawsze za wcześnie''
Coś chyba w tym jest
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-18, 12:16 Re: CZY MAM JAKIEKOLWEK SZANSE
margolka1973 napisał/a:
Witam
Powiedzcie mi czy ktos taki jak ja ma jeszcze szanse czy powinen sie poddac
mam 39 lat
zachorowalam w wieku 23 lat
nie bez skutkow ubocznych
mam sztuczna wstawke w zebach
nie strasze poza tym
jestem w miare szcupła 65/168
moze i nieladna tylko normalna ale nie szukam idealu
tylko jest mi samej zle
z mezem zylam w malżenstwie tylko pol roku a chodzilismy 7 lat
co mam zrobic czekac na smierc
na razie nic mi sie nie dzieje zyje pracuje wychowuje dziecko....tylko czasem brakuje czegos nie jestem bez uczuc i bez pragnien tego brakuje ale moze powinnam sie poddac
moze to nie dla mnie
powiedzcie szczerze
Dlaczego miałabyś nie mieć szans? Wartościowi ludzie nie kierują się wyborem partnera życiowego według jego wyglądu tylko charakteru. Nie ważne ile masz lat i co spotkało Cię w przeszłości, nawet jeśli zostawiło do dnia dzisiejszego jakieś widoczne zmiany w Twoim wyglądzie. Liczy się to (i nie są to tylko puste słowa) co masz w środku: Twój charakter, osobowość, podejście do życia, pasje i zainteresowania...
Człowiek, który zna swoją wartość prędzej czy później spotka podobnego sobie:)
Co wy jej tutaj za bajki opowiadacie.
Prawda jest taka, że jest stara ( jak na normy społeczeństwa - teraz liczą się raczej młode, chętne i łatwe panny) normalna ( nie świeci cyckami w necie, dba o dom i dziecko), na pewno jest inteligentna (raczej nie będzie zgrywać słodkiej, naiwnej idiotki przy facecie) A jako samotna mama jest zaradna i samodzielna. A to wszystko oznacza, że mało który mężczyzna się nią zainteresuje. Taka jest niestety prawda. I te całe wmawianie, że mężczyźni patrzą na walory wewnętrzne można włożyć pomiędzy bajki. Do tego ma dziecko, a to już jest niewygodne dla potencjalnego partnera, bo wiążąc się z samotną mamą, podejmuje się też odpowiedzialności za dziecko.
Nie róbcie dziewczynie nadziei. Prawda jest taka, że jest skazana na samotność, prawie do końca swojego życia. Może będzie miała kolegów, koleżanki, ale nie porządnego i odpowiedzialnego partnera u swojego boku.
39? to stara? moja najstarsza partnerka seksualna miała 35 lat (ja miałem wtedy 20...) więc z tym wiekiem nietrafione
ps. moja ciotka ma 50 lat i 2 lata temu rozwiodła się po 25 latach małżeństwa i mimo wszystko już sobie znalazła nowego partnera na świecie jest 7 miliardów ludzi, dla każdego ktoś jest
Partnera seksualnego to jest łatwo znaleźć. Za przeproszeniem 99% facetów myśli dolnymi częściami ciała. A w związku nie chodzi wyłącznie o seks. Związek z samotną mamą, to również odpowiedzialność za dziecko, wspólna, szara codzienność. I tutaj panowie wymiękają. Ewentualnie jak już jakiś się zdecyduje, to wyłącznie po to, żeby wykorzystać ile się da z takiej matki, a potem i tak ją oleje.
Prezes - sam okresliłeś po co tobie kobieta w związku - jako partnerka seksualna. A cała reszta to gdzie? Nie ty jeden w ten sposób podchodzisz do kobiet.
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-08-13, 10:25
Selcia napisał/a:
Co wy jej tutaj za bajki opowiadacie.
Prawda jest taka, że jest stara ( jak na normy społeczeństwa - teraz liczą się raczej młode, chętne i łatwe panny) normalna ( nie świeci cyckami w necie, dba o dom i dziecko), na pewno jest inteligentna (raczej nie będzie zgrywać słodkiej, naiwnej idiotki przy facecie) A jako samotna mama jest zaradna i samodzielna. A to wszystko oznacza, że mało który mężczyzna się nią zainteresuje. Taka jest niestety prawda. I te całe wmawianie, że mężczyźni patrzą na walory wewnętrzne można włożyć pomiędzy bajki. Do tego ma dziecko, a to już jest niewygodne dla potencjalnego partnera, bo wiążąc się z samotną mamą, podejmuje się też odpowiedzialności za dziecko.
Nie róbcie dziewczynie nadziei. Prawda jest taka, że jest skazana na samotność, prawie do końca swojego życia. Może będzie miała kolegów, koleżanki, ale nie porządnego i odpowiedzialnego partnera u swojego boku.
Trochę przesadziłaś. Od kiedy to wiek czy posiadanie dziecka determinuje to, że ktoś jest skazany na samotność? Owszem, będzie jej trudniej znaleźć wartościowego partnera, ale to nie oznacza, że nie ma na to szans! Ludzie wiążą się ze sobą w różnym wieku i na rozmaitych etapach swojego życia. Dzięki temu, że każdy z nas ma inny charakter i potrzeby, można znaleźć dla siebie kogoś odpowiedniego.
Czy ja wiem czy to przesada? To raczej doświadczenie życiowe. Realizm życia. Mój i osób, które znam. A słowo trudniej - można tutaj zastąpić od razu słowem - niemożliwe. Po co więc jej wciskać kit, pocieszać, skoro życie rzeczywiste i brutalnie zweryfikuje te pragnienia?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach