Wysłany: 2013-01-04, 14:45 Zerwanie z przeszłością.
Jak radzicie sobie z zerwaniem z przeszłością? Mam na myśli to że macie przeszłość do której nie chcecie wracać, taka pod znakiem depresji, samookaleczeń i tak dalej... wiecie co mam na myśli... I jak radzicie sobie z zerwaniem z nią? Proszę was o ludzkie odpowiedzi a nie naukowy bełkot.
Co natchnęło mnie do tego wątku? Przez ostatnie półtora roku uczyłem się zaocznie w szkole oddalonej o "x" kilometrów ( to nieistotne ), każdy wyjazd tam wiązał się z wyrwaniem weekendu z mojego życia. Co prawda nocleg miałem u siostry ale najgorsze było psychiczne wyrwanie się z domu i ten... strach przed tym co mnie może w szkole czekać. Jakoś zniosłem ten czas, mam tu na myśli i szkołę i ten gorszy czas w życiu. Szkoła się skończyła, depresja też. Powtarzałem sobie że tam zostawiam problemy i zło świata, po ostatnich zajęciach definitywnie psychicznie zerwałem więzi z tamtym miejscem i z tam widywanymi ludźmi. Ale czeka mnie egzamin końcowy który będzie w połowie stycznia, wierzcie mi lub nie ale nie mam ochoty na niego jechać, nie dlatego że się go boje... tylko, no tak -boje się ale powrotu tam bo czuję że to co tam symbolicznie zostawiłem znów zabiorę. Albo tam nie pojadę i przekreślę całą naukę albo pojadę i sądzę że czeka mnie powrót do tego co było kiedyś... Muszę psychicznie to zwalczyć, jak Wy poradziliście sobie w takiej lub podobnej sytuacji? Jak odcięliście się od przeszłości?
Ja bym pomyślała, że wykształcenie jest najważniejsze i tylko po to warto podjąć wysiłek i wrócić. Potem bym nie wracała tam, gdzie mi źle. Najlepiej wziąć oddech i powiedzieć "dam radę"-tak wiem to banał,ale to zawsze lepsze niż rozpamiętywanie potem,że na marne poszło coś.
potraktuj to zadaniowo.
powodzenia
Sen [Usunięty]
Wysłany: 2013-01-04, 16:21
Nie myśl za dużo to i problemów Ci zniknie. U mnie to działa xd
Nie myśl za dużo to i problemów Ci zniknie. U mnie to działa xd
łatwo powiedzieć... "nie myśl" nie tak łatwo :)
Wcale nie jest tak łatwo nie myśleć, zwłaszcza wtedy kiedy myśli same pchają się do głowy i są związane z czymś niemiłym, ze strachem. W kółko coś analizujesz, rozkładasz na czynniki pierwsze, nic z tego nie masz i czujesz się zmęczony od samego myślenia. Trudno nad tym zapanować.
Nie myśl, to się tylko tak łatwo mówi, gorzej z wykonaniem.
po prostu pojechać, spędzić te dwa dni egzaminów i wrócić... wydaje proste, zbyt proste... chyba tak nie umiem.
Nie chcesz "naukowego bełkotu" ale nie przyjmujesz też najprostszej rady.
Ja również poleciłabym Ci " Jechać. Zdać. Wróci" nastrój się na taką formę, a nie na to, że będę na pewno rozpamiętywał. Zresztą skoro rozpamiętujesz, to nie uporałeś się do końca ze swoimi problemami. Nie wiem jakie to były problemy, więc trochę trudno coś Ci doradzić. Wiem, że uniwersalna rada nie przeszła. Druga- czas, hmm.. masz za mało czasu aby postarać się "przepracować" swoją przeszłość, więc tez odpada.
Może rozmowa z anonimowym lub przyjaznym człowiekiem? wyrzucenie na "jednym oddechu" wszystkiego? Może poproś kogoś, aby pojechał z Tobą i psychicznie Cię wspierał? Odwracał Twoją uwagę.
po prostu pojechać, spędzić te dwa dni egzaminów i wrócić... wydaje proste, zbyt proste... chyba tak nie umiem.
Nie chcesz "naukowego bełkotu" ale nie przyjmujesz też najprostszej rady.
Ja również poleciłabym Ci " Jechać. Zdać. Wróci" nastrój się na taką formę, a nie na to, że będę na pewno rozpamiętywał. Zresztą skoro rozpamiętujesz, to nie uporałeś się do końca ze swoimi problemami. Nie wiem jakie to były problemy, więc trochę trudno coś Ci doradzić. Wiem, że uniwersalna rada nie przeszła. Druga- czas, hmm.. masz za mało czasu aby postarać się "przepracować" swoją przeszłość, więc tez odpada.
Może rozmowa z anonimowym lub przyjaznym człowiekiem? wyrzucenie na "jednym oddechu" wszystkiego? Może poproś kogoś, aby pojechał z Tobą i psychicznie Cię wspierał? Odwracał Twoją uwagę.
To się wydaje najrozsądniejsze. Będzie trudne, ale z drugiej strony szkoda to zawalić. Tyle czasu się męczyłeś na darmo? egzamin to będzie takie symboliczne postawienie kropki, zamknięcie tematu.
Rozmowa... postaram się z kimś pogadać. Ale najchętniej na żywo... postaram się.
Ja całą przeszłość psychicznie zamknąłem tam. Pogadam szczerze z koleżanką która jest na dobre i na złe, od samego początku:) Naładuję odtwarzacz, słuchawki na uszy i możliwie najczęściej odcinać się poprzez muzykę :)
Tym czasem Jasper dziękuje:)
Podstawa to zająć myśli... tak by nie myśleć o tym:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach