Ryzykowne pytanie.Usilne poszukiwanie odpowiedzi na nie wydaje mi sie mocno przereklamowane.Wharton napisał-"Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by człowiek nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens." Ja juz sensu nie poszukuje,pogodzilem sie z jego brakiem,miewam co najwyżej jakies dorazne bez-sensy
Wiara w Boga i nadzieja że wyslucha moich pragnień i próśb. Moja przyjaciółka rodzina to że Bóg na każdym kroku mnie nie opuszcza praca którą nie bardzo lubię ale dzięki niej mam gdzie mieszkać i żyć
Myślę, że chyba nie należałby wybiegać zbytnio, przejść przez życie mądrzę po swojemu i w zgodzie sobą. A wszystkie moje marzenia i pragnienia myślę, że uda mi się zrealizować w 99,99%. Jak ktoś kiedyś powiedział życiu trzeba pomagać....:P
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-12, 20:53
Na seminarium doktoranckim miałem taki ciekawy wykład z filozofii, który mniej więcej dotyczył sytuacji człowieka we współczesnym świecie. I trzeba przyznać, że nie jest za wesoło. Przede wszystkim kiedyś sens i cel ludzkiej egzystencji był stosunkowo łatwy do określenia dla jednostki. Było wiele elementów stałości, były wyraziste autorytety, jasne zasady, autentyczni mentorzy. Nie jest tajemnicą, że różnica pomiędzy nami a naszymi dziadkami jest prawdopodobnie większa niż pomiędzy nimi a ludźmi okresu renesansu. Ilość i szybkość zmian jakie dokonały się w ciągu 80 - 90 lat ubiegłego wieku po zakończeniu I wojny światowej nie ma porównania z żadnym innym okresem w historii świata. W chwili obecnej wszystko jest relatywne, tymczasowe i zmienne. Ciężko jest człowiekowi obrać sobie jakiś konkretny cel czy sens swojego życia, ponieważ w obliczu tych szybko zachodzących zmian w każdej chwili mogą się one zdezaktualizować i przestać mieć znaczenie. Żeby nie być gołosłownym przytoczę przykład kierunków studiów (w wyższych szkołach, nie na uniwersytetach), które przygotowują młodych ludzi do pracy w zawodach, które... jeszcze nie istnieją, ale istnieć będą Ciężko jest obrać jakąś ścieżkę, skoro co chwila budowane są nowe i zasypywane stare. I niestety duża część musi iść z prądem, bo nie wie, co ma ze sobą zrobić. I mam taką refleksję, że w świecie, w którym młody naukowiec sprzedaje fastfuda w budzie z kebabami, a spalony od promieni solarium plastik trzepiący kasę na pokazywaniu w Internecie 4 liter odzianych w same stringi, prawdziwym sensem jest robienie wszystko aby być kimś, pozostając jednocześnie sobą
Ostatnio zmieniony przez Mr. Z 2012-11-12, 20:56, w całości zmieniany 2 razy
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-11-16, 21:27
Mr. Z napisał/a:
Na seminarium doktoranckim
Szary student na licencjacie bije pokłon w Twą stronę
Sensem mojego życia jest... moment komp? Internet? Aaa nie. Ciekawość. Zapodam fakt z przeszłości: kiedy rozpoczynałem studia miałem takiego doła jak lej po bombie. Prawdopodobnie było ze mną gorzej niż niedawno. Chciałem ze sobą skończyć, wybrałem sobie już nawet datę, chciałem żeby była okrągła. Czyli w urodziny. Ale wiecie co? Zrezygnowałem. Byłem ciekaw co się wydarzy kolejnego dnia. Byłem ciekaw tego co się stanie w moim życiu. Sensem mojego życia stała się ciekawość. Potem w nawyk weszła mi chęć dokładnego poznawania mechanizmów tego o czym nam mówili na zajęciach. I co? Jestem teraz na III roku, żyję. Nie zabiłem się. Ciekawość mnie uratowała. Miałem doła, wtedy i teraz niedawno, i co? I wyszedłem z tego sam. (No teraz z niekwestionowaną waszą pomocą ) w każdym razie, bez specjalistów.
Mr. Z, Ma sporo racji w tym poście. Widzę tam analogię dla siebie. Nie obrałem jeszcze dokłądnego celu w życiu bo uzależniam go od tego co się wydarzy. Może wyjadę z kraju, może zostanę. Wszystko jest puki co zmienne, niewiadome. I prawdę mówiąc takie podejście jest trocę zdrowsze, bo niema obawy że jakiś misterny plan szlag trafi bo coś się zmieni. Może się dostosuję, i zwiążę swój zyciowy plan z nowymi rzeczami? Może będę sam, i wyjadę, może znajdę miłość swojego życia i razem wyjedziemy? Albo zostaniemy? (biolog mode ON: życie jest trochę jak płynna mozaika błony komórkowej: trzyma się kupy ale wszystko się zmienia i nic nie jest tam gdzie było, biolog mode OFF).
Tyle. Dziękuję za uwagę, kolokwium pisemne
Wiek: 35 Dołączył: 21 Lis 2012 Posty: 275 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-22, 11:47
Mój sens życia? Podobnie jak bargman, ciekawość. Gdyby nie ona już dawno bym się powiesił ale zawsze gdy myślę o tym pojawia się myśl - co będzie później. A jeśli jadąc autobusem podejdzie do mnie jakaś ładna dziewczyna i coś zagada? a jeśli za pół roku wpadne komuś w oko na koncercie? a jeśli wygram w lotto? znajdę w końcu fajną stałą pracę? poznam jakiś ludzi? To jest mój sens. W moje 23 urodziny często o tym myślałem ale pojawiła się ciekawość, no i po 3 miesiącach poznałem kobietę w której się zakochałem z wzajemnością, nie trwało to jednak długo ale może za pare miesięcy znów kogoś poznam :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach