Hmmm. Zapracowac sie na smierc. Albo przynajmniej, zeby juz nie bylo sily na myslenie. Zwyczajnie przepracowac sie. Ze zmeczenia padac na pysk. Mozna?
Postanowilam wyprobowac. Znow.
Juz kiedys tak mialam. Szesc dni w tygodniu po czternascie godzin. Wytrzymalam jakies dziewiec miesiecy. Po czym myslalam, ze zwariuje. Tym bardziej, ze akurat w psychiatryku pracowalam, tak wiec odbijao sie to wszystko nie tylko na zdrowiu fizycznym, ale i na emocjach.
Z drugiej strony, nie ma czasu na glupoty. Na zastanawianie sie. Ani na trollowanie; )
Tak zwane zycie osobiste przestaje istniec. Wirtualne tez; ) Praca, praca, i tylko praca.
Probowal ktos sie kiedys tak wykonczyc? Co sadzicie o pracoholizmie? Jedno z uzaleznien XXI wieku, ucieczka przed problemami, czy koniecznosc w dzisiejszym swiecie? No i konsekwencje dla psychiki. Ktos sie interesowal tym tematem?
Ostatnio zmieniony przez Lilith 2013-06-06, 23:42, w całości zmieniany 1 raz
Sen [Usunięty]
Wysłany: 2013-06-06, 23:42
Mój brat swego rodzaju na to zapadł. Po wielu miłośnych porażkach rzucił się w wir pracy, i tak już parę lat... ;3
Mój brat swego rodzaju na to zapadł. Po wielu miłośnych porażkach rzucił się w wir pracy, i tak już parę lat... ;3
Ciekawe jak dlugo pociagnie; )
Tymczasem po prawie calym tygodniu pracy- odpadam. Dobranoc; )
Sen [Usunięty]
Wysłany: 2013-06-06, 23:46
nie jestem pewien, ale widać po nim, że marnieje. Przytył, postarzał się strasznie, ale to konkretnie. Niby ma 28 lat teraz, a wygląda na 35, czy nie więcej... Tak w sumie jak teraz na niego patrze, to faktycznie zmarniał...
Jestem leniem, więc ciężko mi popaść w pracoholizm, choć gdy bywa, że jest źle i nie mam się do kogo odezwać, praktykuję. Może z wiekiem człowiek gorzknieje i nabiera większej ochoty do masochistycznego pracoholizmu?
O mały włos otarłam się o pracoholizm. Za dużo wzięłam na siebie obowiązków. Studia, wolontariaty, praca, korepetycje..
Gdzieś po drodze zaniedbałam znajomych, swoje zainteresowania a uporczywe myśli, przed którymi chciałam uciec i tak gdzieś tam międzyczasie się pojawiały.
Pracoholizm to nie jest antidotum na zapomnienie.. po prostu z deszczu pod rynnę.
Eksperyment w powtorym pracoholizmem na razie sie nie powiodl. Po 2 tygodniach jestem tak padnieta, ze jednk sie poddam i zmienie prace na bardziej normalna. Moze nie tak w sumie normalna, ale blizej. Zaoszczedzi mi to 2 godziny dojazdow w te i we wte (razem 4). Jednak jak czlowiek sie starzeje, to juz sie po prostu nie chce tyrac jak kiedys.
Według mnie pracoholik nie pracuje głównie dla kasy a dla samej pracy.Wydaje mu się że każda chwila relaksu i odpoczynku jest niepotrzebnym lenistwem.Więc wdług mnie ocierasz się o pracoholizm,nawet jeżeli jest to lęk przed brakiem dostatecznej ilości pieniędzy.Pracoholik również w ten sposób może tłumaczyć to,żeby tylko pracować.
Mam w rodzinie osobę która cierpi na pracoholizm ( nie przyznaje się do tego oczywiście ) kontakt z Nią to nie jest niczym miłym bo dla tej osoby zawsze praca jest ważniejsza od ... wszystkiego . Jednak w pewnym stopniu tęsknie za tą osobą i ... to boli .
Czyli w pewnym sensie to mi jeszcze nie grozi, po pierwsze zdaję sobie z tego sprawę, po drugie, są dla mnie jeszcze ważniejsze sprawy od pracy jednak.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach