Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
nie wiem czego chcę od życia
Autor Wiadomość
KROPLA w morzu 
Milczący



Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 76
  Wysłany: 2013-08-30, 10:33   nie wiem czego chcę od życia

Witam po dłuższej nieobecności na forum. Przez długi okres wszystko było ok, ale teraz znowu dołek.
Wygląda to w ten sposób, że robię sobie wyrzuty, że nie mam pracy, kariery, światowego życia, tylko mieszkam w małej miejscowości mam tylko chłopaka. Doskonale wiem, że to są moje wymysły, zarzuty, którymi się dręczę. No bo na dobrą sprawę - znam polskie realia odnośnie pracy i kariery, wiem, że dużo młodych nie ma pracy, mało kto robi karierę w zawodzie - doskonale to wiem, ale jednak zarzucam sobie, że to moja wina, bo jednak są niektóre osoby (w mniejszości, ale są), które realizują się zawodowo i robią tzw. karierę. I ja sobie wymyślam, że to był mój błąd, błędna decyzja o tym gdzie mieszkam, zamiast wyjeździe do jakiegoś prestiżowego miasta. Zazdroszczę niektórym kariery, bądź dalszej nauki (np. doktoratu albo podjęcia kolejnych studiów). Ja na studiach byłam naprawdę zdolna, tkwił we mnie potencjał, tak sobie myślę, że gdybym za w czasu podjęła odpowiednie działania i środki, to teraz mogłabym być na studiach doktoranckich. Teraz sobie wyrzucam to, że nic nie robiłam w tym kierunku. Albo kolejny mój zarzut - a raczej zazdrość - że grupka moich znajomych jest dobrze sytuowana, mają takie elastyczne prace, że często mogą brać urlopy, a w związku z tym jeżdżą po różnych europejskich stolicach, po halach koncertowych na świetne występy. To jest moje wielki marzenie, jeździć sobie za ulubionymi zespołami na koncerty do Paryża, Budapesztu, Rzymu, Barcelony etc.etc. Te moje myśli należą do tej bardziej "karierowej" grupy zarzutów - po prostu żałuję,że nie mam światowego życia. I trochę go innym zazdroszczę - obudziło się we mnie paskudne uczucie zazdrości. To chyba najgorsze przekleństwo, odbiera całą radość. A druga grupa to sprawy rodzinne- kiedyś krytykowałam koleżanki, które w młodym wieku wpadły, a w konsekwencji musiały wyjść za mąż, one teraz mają rodziny,mężów, dzieci i z tego co widzę na fb albo nk to świetnie im się powodzi. I tym przypadku ja sobie też robię wyrzuty, że skoro nie zrobiłam kariery i światowego życia, to chociaż powinnam mieć rodzinę, a nie mam. Ok, mam miłość - cieszę się z mojej miłości, naprawdę kocham chłopaka - długo nad tym myślałam ostatnimi czasy - czy to aby miłość. Ale to jest prawdziwa miłość. To jedno wiem. No ale do naszego ewentualnego ślubu, zamieszkania, założenia rodziny daleka droga. Więc na razie nie mam żadnej gwarancji co do trwałości tego związku - chociaż oczywiście chcę żeby trwał i zamienił się w małżeństwo. No ale na chwilę obecną jesteśmy chłopakiem i dziewczyną, bardzo się kochamy, przyjaźnimy, szanujemy, jest chemia, ale póki co nie ma między nami tego, co niektórzy nazywają "papierkiem" - a ja zaczynam coraz bardziej odczuwać potrzebę papierka. Chociaż z drugiej strony panicznie się tego boję. I tak to ze mną jest - beznadzieja sprawa z moimi pragnieniami, myślami, obawami, zazdrościami. Niszczy mnie to.
A z drugiej strony wiem, że najważniejsza jest ta miłość, którą mam - bo co mi będzie po super pracy, po koncertach, po spełnieniu zawodowym, jeżeli nie będę miała tego z kim dzielić.... to będzie na nic. Ile jest sfrustrowanych kobiet, które stawiały na karierę i światowe życie, a były na świecie same jak palec. Ale takie niestety mnie ciekawią, wydaje mi się, że miały super życie, chociaż prawda często była inna.
I tak się dręczę - że nie robię kariery zawodowej, że nie robię kariery naukowej, że nie zwiedzam świata i koncertów, a tak naprawdę ja w tym kierunku nic nie zrobiłam i nie robię żadnego kroku. Bo się boję, że mnie przerośnie, że nie dam rady. I dręczę też innych - np. zarzucam rodzicom, chłopakowi, że oni nie porobili kariery, że nie mają pasji, która wypełniałaby całe ich życie - a im jest dobrze tak jak jest. A mnie trudno się z tym pogodzić. nie potrafię podejść do tego na luzie - zamęczam siebie i innych. I jeszcze wytykam innym, że nie mają ambicji... po prostu nie wiem co się ze mną dzieje - nie wiem, czy to normalne.
Boję się, żebym nie zrobiła czegoś głupiego, żebym nie straciła tej miłości. Boję się siebie, bo nigdy nie wiadomo co mi przyjdzie do głowy.
 
 
     
Vyar 
Częsty bywalec



Wiek: 35
Dołączyła: 22 Cze 2013
Posty: 918
Skąd: Mar Vanwa Tyalieva
Wysłany: 2013-08-30, 12:02   

Witaj w klubie.
Masz chłopaka obok siebie? Toś szczęśliwa, tyle mogę powiedzieć. Nie róbcie sobie wyrzutów, pomagajcie sobie.
 
 
     
Samur
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-30, 12:50   

KROPLA w morzu napisał/a:
Przez długi okres wszystko było ok, ale teraz znowu dołek.
KROPLA w morzu napisał/a:
nie mam pracy, kariery, światowego życia, tylko mieszkam w małej miejscowości mam tylko chłopaka.
KROPLA w morzu napisał/a:
Zazdroszczę niektórym kariery, bądź dalszej nauki
KROPLA w morzu napisał/a:
Albo kolejny mój zarzut - a raczej zazdrość - że grupka moich znajomych jest dobrze sytuowana, mają takie elastyczne prace, że często mogą brać urlopy, a w związku z tym jeżdżą po różnych europejskich stolicach, po halach koncertowych na świetne występy.
KROPLA w morzu napisał/a:
A druga grupa to sprawy rodzinne- kiedyś krytykowałam koleżanki, które w młodym wieku wpadły, a w konsekwencji musiały wyjść za mąż, one teraz mają rodziny,mężów, dzieci i z tego co widzę na fb albo nk to świetnie im się powodzi.
KROPLA w morzu napisał/a:
I tak się dręczę - że nie robię kariery zawodowej, że nie robię kariery naukowej, że nie zwiedzam świata i koncertów, a tak naprawdę ja w tym kierunku nic nie zrobiłam i nie robię żadnego kroku.
Pochodzę z rodziny patologicznej utrzymując własną matkę i dwójkę młodszych braci. Przez 2 lata mieszkaliśmy na budowie, przy czym jedną zimę nie mieliśmy nawet szczelnych okien, temperatura była taka sama jak na dworze. Na drugą zimę od czasu do czasu ogrzewaliśmy mieszkanie PALNIKIEM z budowy. Mój ojciec to parszywy drań, który - znając moje nastawienie - zaczął mnie olewać i olewa już 7 lat, bez jakiegokolwiek kontaktu, choć widuję go raz w tygodniu najczęściej. W chwili obecnej ja straciłem pracę, moja matka nie ma na rachunki i za co żyć, ukochana dla której poświęciłem sporą część dotychczasowego życia po prostu mnie porzuciła, ja sam zaś - by zaoszczędzić - gnieżdżę się w ciasnym pokoju zawalonym workami z różnymi rzeczami, mam tylko wąskie przejście do łóżka i fragment stolika na którym stoi laptop.

Mimo to biorę życie jakie jest i cieszę się wszystkim czym mogę, Tobie zaś ktoś powinien napisać coś takiego:
Jesteś rozpuszczoną księżniczką, której wiecznie w dupie źle. Gdybyś była facetem, zapewne przyjechałbym tylko po to, by Ci przywalić, ale na szczęście nie widziałem jeszcze, by jakikolwiek facet beczał o coś takiego.

Wybacz za ton, ale gdy widzę takie "straszne problemy" i przypominam sobie swoje, bądź równie złe, albo i nawet gorsze innych ludzi, to mam ochotę obrobić bank, kupić za to atomówkę, albo i kilka, a następnie wystrzelić w każde większe zbiorowisko ludzi Twojego pokroju.


Btw, szacun za ocenę sytuacji w innych rodzinach na podstawie Facebook'a, jesteś moją "idolką" na tym forum.
Ostatnio zmieniony przez Samur 2013-08-30, 12:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jedru 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączył: 20 Sie 2013
Posty: 176
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-08-30, 15:41   

Wydaje mi się Samur, że trochę przesadziłeś, a przynajmniej ja inaczej odebrałem wypowiedź KROPLA w morzu,
Ja rozumiem to tak że głównym problemem jest tu niemoc znalezienia sobie celu w życiu, a te inne opisane problemy wynikają z tego.
Niestety nie potrafię pomóc, od dziecka wiedziałem czego chcę od życia i nigdy nie miałem z tym problemu. Chociaż dużo gorzej idzie mi z realizacją tego celu ;)
 
 
     
Samur
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-30, 16:00   

jedru napisał/a:
Ja rozumiem to tak że głównym problemem jest tu niemoc znalezienia sobie celu w życiu
Przecież celów się nie szuka, je się wyznacza. Ona zaś, gdyby chciała, postawiłaby sobie za cel jedną z rzeczy, które wymieniła, a następnie dążyła do tego, zaś tak nie jest.
 
     
jedru 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączył: 20 Sie 2013
Posty: 176
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-08-30, 16:13   

Samur napisał/a:
postawiłaby sobie za cel jedną z rzeczy, które wymieniła

Jak sam napisałeś musi dokonać wyboru, na coś się zdecydować, czyli znaleźć ten cel i dopiero go wyznaczyć. To nie jest według mnie łatwe i znam wiele osób, które miały z tym problem.
 
 
     
KROPLA w morzu 
Milczący



Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 76
Wysłany: 2013-08-30, 17:33   

Łooo Samur mocne to było. Kubeł zimnej wody na opamiętanie.
Nie no - moje (jak już napisałam bezsensowne, wymyślone) problemy, a Twoje nie mają nawet porównania. Współczuję Ci ciężkiej sytuacji życiowej i życzę, aby wszystko dobrze Ci się ułożyło.

A teraz słowem wyjaśnienia/rozwinięcia - jeszcze raz podkreślę: obiektywnie to ja nie mam na co narzekać, doceniam swoje życie, doceniam to, że jestem zdrowa, mam troskliwych rodziców, naprawdę kochającego chłopaka. W mojej sytuacji narzekanie byłoby obrazą losu.W pełni rozumiem ludzi, którzy przeżywają w swoim życiu prawdziwe dramaty, jeżeli mogę to staram się im trochę pomóc, albo pocieszyć. I nie uważam się za rozpieszczoną królewnę. Piszę o czymś zupełnie innym - o myślach, które mnie nachodzą, o zwątpieniach, o tym, co czasem mi się uroi w głowie i mnie męczy, a ja nie mam na to wpływu. Takie myśli powracają i niszczą człowieka. Ja jedynie na te myśli narzekam, a nie na swój los.
Co do wyznaczania sobie celów i dążenia do nich - ok, przyznaję, że na pewnym etapie trochę przegapiłam właściwy moment i nie zawalczyłam o pozostanie na uczelni - no nic, trudno się mówi. Może za parę lat uda mi się coś zmienić w tym kierunku i podjąć jakieś studia. Czas pokaże.
Co do celu na teraz - znalezienie pracy (moje marzenie to w zawodzie, ale podejmę jakąkolwiek - nie mam z tym żadnego problemu). Teraz głównie swoje dni na to poświęcam.

Ten post napisałam po to, żeby po pierwsze wypisać się przed kimś, wyrzucić z siebie te natrętne myśli, a po drugie wyrzucić z siebie obawy - bo moja obawa jest taka, żebym nie raniła przez to moich bliskich i żebym nie zniszczyła swojego związku.
 
 
     
Samur
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-30, 18:49   

KROPLA w morzu napisał/a:
Łooo Samur mocne to było. Kubeł zimnej wody na opamiętanie.
NAO, choć dobrze wiem, że bywam wredny i nie owijam w bawełnę. :twisted:

KROPLA w morzu napisał/a:
I nie uważam się za rozpieszczoną królewnę.
Jak każda inna, w sumie póki lustereczko nie powie, to się nie zorientuje. ;-)

KROPLA w morzu napisał/a:
Ten post napisałam po to, żeby po pierwsze wypisać się przed kimś, wyrzucić z siebie te natrętne myśli, a po drugie wyrzucić z siebie obawy - bo moja obawa jest taka, żebym nie raniła przez to moich bliskich i żebym nie zniszczyła swojego związku.
Tylko, że pisząc na forum publicznym liczysz się jednoznacznie z tym, że będzie to komentowane w każdy możliwy sposób. W tym przypadku zrobiłaś to w tak perfidny sposób, że nie jestem w stanie tego nawet biernie przyjąć, odczuwając przy tym wiele negatywnych uczuć w stosunku do Twojej osoby. Masz poniżej przykład:
KROPLA w morzu napisał/a:
Wygląda to w ten sposób, że robię sobie wyrzuty, że nie mam pracy, kariery, światowego życia, tylko mieszkam w małej miejscowości mam tylko chłopaka.
Srsly? Mam tylko chłopaka? W tym przypadku nieco już mnie uspokoiłaś dodając:
KROPLA w morzu napisał/a:
A z drugiej strony wiem, że najważniejsza jest ta miłość, którą mam - bo co mi będzie po super pracy, po koncertach, po spełnieniu zawodowym, jeżeli nie będę miała tego z kim dzielić.... to będzie na nic. Ile jest sfrustrowanych kobiet, które stawiały na karierę i światowe życie, a były na świecie same jak palec. Ale takie niestety mnie ciekawią, wydaje mi się, że miały super życie, chociaż prawda często była inna.
Nie mniej, po chwili co widzę?
KROPLA w morzu napisał/a:
A druga grupa to sprawy rodzinne- kiedyś krytykowałam koleżanki, które w młodym wieku wpadły, a w konsekwencji musiały wyjść za mąż, one teraz mają rodziny,mężów, dzieci i z tego co widzę na fb albo nk to świetnie im się powodzi.
Kolejny tekst księżniczki. Mam dobrze, ale chciałabym więcej...

Po prostu tego nie rozumiem, jeśli ja czegoś chcę, to stawiam to sobie za cel i dążę do jego spełnienia. Nie marudzę jak to bardzo chciałbym mieć dla przykładu motor, ale siedzę na dupie w domu, nie zarobię na kurs prawka i na motor. "Choć ah, tak bardzo chciałbym i jak ja bardzo zazdroszczę kolegom, oni takie mają..."

GET OVER IT.

Takie też małe info, ja zawsze powtarzałem, że jeśli moja kobieta ma jakiś problem, to nie ważne jaki on jest, zawsze może ze mną o nim porozmawiać i zawsze będę starał się pomóc go rozwiązać. Szczerość to podstawa. Ty zaś wolisz nie mówić mu o tym co Cię dręczy, ale publicznie to już owszem. Again:
KROPLA w morzu napisał/a:
Ten post napisałam po to, żeby po pierwsze wypisać się przed kimś, wyrzucić z siebie te natrętne myśli, a po drugie wyrzucić z siebie obawy - bo moja obawa jest taka, żebym nie raniła przez to moich bliskich i żebym nie zniszczyła swojego związku.
Bo jak wyrzucisz z siebie obawy, to przestaniesz nagle ranić? Tak to nie działa. Jeśli sama sobie stwarzasz problemy, to po prostu polecam psychologa, bo to jest co najmniej nienormalne.
 
     
KROPLA w morzu 
Milczący



Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 76
Wysłany: 2013-08-30, 19:14   

Ciekawy kompan do wymiany zdań się trafił ;)
to po kolei :
1.Od tego jest forum, żeby było komentowane w każdy możliwy sposób. Z poglądów innych, obcych mi ludzi czasami można coś sensownego wyciągnąć. Twój post to dla mnie akurat kubeł wody na opamiętanie. I muszę przyznać Ci rację w tym, że moje wymyślone problemy to jest nic w porównaniu do rzeczywistych problemów, jakie mają ludzie, a nawet Ty sam.
2. Pisząc mam tylko chłopaka nie traktuję go wcale przedmiotowo, absolutnie, to najbliższy mi człowiek. Cieszę się z naszej miłości. I własnie m.in. dlatego chcę się to na forum poradzić - co mam robić, aby nie zniszczyć tego związku przez moje bezsensowne wymyślanie problemów?
3. Muszę się zgodzić z tym co napisałeś - te moje wymyślone problemy to jest cos w stylu :"Mam dobrze, ale chciałabym więcej..." i związany z tym punkt 4
4. Może to i jest sprawa dla psychologa, ale póki co wolę to forum i tu będę się wypisywać.
 
 
     
Samur
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-30, 19:43   

KROPLA w morzu napisał/a:
2. Pisząc mam tylko chłopaka nie traktuję go wcale przedmiotowo, absolutnie, to najbliższy mi człowiek. Cieszę się z naszej miłości. I własnie m.in. dlatego chcę się to na forum poradzić - co mam robić, aby nie zniszczyć tego związku przez moje bezsensowne wymyślanie problemów?
Tylko, że tu nie ma raczej eksperta w dziedzinie psychologii, a tu jest pies pogrzebany. :-P Ja dla przykładu nie mam zielonego pojęcia, co mógłbym Ci poradzić, bo tego po prostu nie rozumiem. Nie mniej:
KROPLA w morzu napisał/a:
4. Może to i jest sprawa dla psychologa, ale póki co wolę to forum i tu będę się wypisywać.
As u wish. ;-) W sumie poniekąd można uznać to za komplement dla forum.
 
     
NovemberRain
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-30, 23:14   

KROPLA w morzu, doskonale Cię rozumiem i mam wokół siebie mnóstwo takich ludzi. Właściwie wykazałaś się sporą odwagą pisząc o tym wszystkim na forum - mimo tego, że możesz być tutaj anonimowa, nikt Cię nie zna, nie zacznie wytykać na ulicy palcami za Twoje myśli i uczucia.
Pamiętaj o tym, że za swoje uczucia człowiek nigdy "nie odpowiada". Ponosi za nie konsekwencje tylko wtedy, gdy w jakiś sposób wprowadzi je w życie.

Być może kolega Samur ostro odpisał, ale rzecz jasna ma do tego prawo. Między innymi dlatego, że to forum, na którym, tak jak napisaliście, każdy może się do tego odnieść w każdy możliwy sposób. Ale też dlatego, że dla niego Twoje problemy mogą być naprawdę błahostkami z racji tego, co przeszedł w życiu, podczas gdy dla Ciebie stanowią niemal wyzwania.
I tutaj nie powinno się oceniać, które z Was ma gorsze i większe problemy. Ty sobie nie radzisz właśnie Z TYM. Właśnie to Cię trafiło i nie daje Ci spokoju. To przykra sytuacja i wiem doskonale, jak się czujesz, bo sama jestem w podobnej sytuacji (tyle że nie mam chłopaka - ale nie o to się tutaj rozchodzi, jak większość właśnie może pomyśleć: ej, ma chłopaka, ma wsparcie, cóż więcej potrzeba, skoro jest kochająca osoba tuż obok?! Nie, to tak nie działa. To są Twoje myśli i przykre uczucia, z którymi musisz się zmagać - między innymi dlatego, że nie wybrałaś wcześniej swojej drogi, ale... o tym może trochę więcej poniżej).

W porządku, nie określiłaś się, nie wybrałaś swojej drogi. A dlaczego? Może dlatego, że właściwie nie wiedziałaś, jaka ona ma być? Co to właściwie ma być. Robienie kariery zawodowej to pojęcie rzecz jasna względne, każdy w innej dziedzinie się odnajdzie (albo nie odnajdzie się w żadnej i będzie wegetował, kto wie?). I tu oczywiście powinno się pojawić: no dobra, nie wie, jaka jest droga, więc niech jej poszukuje! (nie mylić z wyznaczaniem celów, jak już kolega Samur napomknął!) Niech próbuje wszystkiego, co stoi jej na drodze! Niech testuje wszystko, co się nawinie i będzie pod ręką, przecież jest tyle możliwości, a przecież jest taka młoda!

A tymczasem co? Życie przelatuje Ci przez palce. I te zdania powyżej powinny się pojawić i każdy człowiek mógłby pomyśleć o Tobie w ten sposób, ale tu pojawia się problem. STRACH. A właściwie lęk. Bo strach pojawia się przed czymś znanym, a lęk przed nieznanym. I lękasz się, że sobie nie poradzisz - tak naprawdę nie wiedząc z czym przecież! Na tym właśnie to polega. Boisz się, że nie podołasz temu, co stanie na Twojej drodze, boisz się sięgać po coś, co być może mogłoby przynieść Ci radość, ale.. nie wiesz, czy przyniesie i nie wiesz, czy to będzie dla Ciebie odpowiednie. Jesteś po prostu bierna w swoim życiu - tak a mnóstwo ludzi na tym świecie (wiem, że to żadne pocieszenie, a poza tym to podłe, by próbować pocieszać się nieszczęściem takim samym jak nasze, którego doświadczają inni ludzie).

Idąc dalej - u Ciebie poszło to trochę głębiej (dlatego wspomniałam o tym, że za uczucia nie odpowiadamy, ale za to, co z nimi zrobimy - owszem), bo napisałaś, że masz pretensje do rodziny i chłopaka o to, że nie sięgnęli po to, co "im się należy". Może robisz to dlatego, że gdzieś tam głębiej czujesz, że może gdyby oni to zrobili, to Ty też wyciągnęłabyś dłoń po to, po co chciałabyś (albo chociaż po to, co WYDAWAŁOBY się dla Ciebie odpowiednie). Nie możesz ich obwiniać w jakikolwiek sposób za to, bo to Twoje życie, którego nikt za Ciebie nie przeżyje (i tak, wiem, że doskonale o tym wiesz).

Myślę, że czujesz się tym wszystkim przytłoczona, osaczona i być może miałaś nadzieję, że trafi się tutaj ktoś, kto da Ci gotowe rady i rozwiązania. Powie, co powinnaś zrobić - krok po kroku, bo tak przecież byłoby wygodniej (i nie, nie chcę tutaj nawiązywać nawet do określenia księżniczki, nie w tym rzecz), łatwiej. Ale nie sądzę, żeby zjawiła się tutaj taka osoba, która wskaże Ci dokładnie drogę do odpowiedniego wyjścia z tej pułapki. Będziesz błądziła, być może potykała się, ale mam nadzieję, że nie utracisz wiary w to, że jeszcze czeka Cię szczęście i wewnętrzny spokój (którego zapewne teraz nie doświadczasz, bo jak mogłabyś mając takie myśli i zadręczając się nimi w kółko? Analizując i rozmyślając o tym tuż po przebudzeniu, w trakcie obiadu, tuż przed zaśnięciem...).

Pragniesz tego papierka zapewne dlatego, że jesteś przekonana o tym, że da Ci to swoiste poczucie stabilizacji. Co będzie rzecz jasna tylko prowizoryczne, bo z czasem znów zaczną pojawiać się te myśli - do momentu, aż nie zrobisz czegoś w swoim życiu (tak, prostu to brzmi. Zrobię jakiś krok i hop - wszystkie demony znikają!) i z sobą samą.

I jeszcze jedno: spróbuj zdobyć się na odwagę i porozmawiać o tym ze swoim chłopakiem. Może on również myśli o sobie w ten sposób, skoro nie zrobił żadnej "kariery" (co mu zresztą zarzucasz), a tylko z zewnątrz to wygląda tak, że jest mu z tym wszystkim dobrze, bo być może boi się o tym z Tobą porozmawiać? Kochacie się, tak jak mówisz: przecież Cię nie wyśmieje, nie odwróci się na pięcie mówiąc, że jesteś niepoważna.

Mam nadzieję, że staniesz na nogi i ciężar tych myśli nie przytłoczy Cię na tyle, byś nie mogła postawić samej siebie do pionu. Tak jak mówisz o samej sobie - masz potencjał, jeszcze nie wszystko stracone, jeszcze się nie poddałaś i nieustannie walczysz. Samo myślenie o tym jest już przecież podjęciem walki: nie pogodziłaś się z tym, nie chcesz takiego stanu rzeczy, nie odpowiada Ci to i wiesz, że w innej sytuacji byłoby lepiej, poczułabyś się KIMŚ.

Walcz zatem dalej, aż w końcu znajdziesz broń, która powali wszystkich przeciwników w postaci Twoich dręczących myśli i okrutnych uczuć.
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-30, 23:31   

KROPLA w morzu napisał/a:
Boję się, żebym nie zrobiła czegoś głupiego, żebym nie straciła tej miłości. Boję się siebie, bo nigdy nie wiadomo co mi przyjdzie do głowy.


Z uwagą przeczytałam Twój post. Cóż Ci mogę poradzić.
Powinnaś się cieszyć, że masz chłopaka. Zazdrość nie jest dobrą cechą, sama widzisz do czego to prowadzi.
Nie wszyscy mogą, robić to co by chcieli. Wielu skończyło studia, a robi co innego.
Nie wiesz jak ich życie wygląda, z pozoru może się wydawać doskonałe.
Stań się rozważna, skup się na sobie, swoim chłopaku i tym co dostajesz każdego dnia, o resztę się nie martw. Marzenia się spełniają, może i Tobie się spełni, dostaniesz pracę, życie Ci się poukłada i kiedyś uda Ci się wyjechać w podróż.
Zyczę powodzenia i niezawracaj sobie głowy niepotrzebnymi rzeczami.
 
     
KROPLA w morzu 
Milczący



Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 76
Wysłany: 2013-08-31, 08:55   

Dziękuję za odpowiedzi. Muszę wyciągnąć z nich wnioski. Dają do myślenia. O wielu poglądach, spostrzeżeniach sama doskonale wiem, ale zawsze to inaczej jak ktoś z boku to na chłodno oceni i coś podpowie.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS