Ile to dni mineło od środy? chyba 4 co?
jeszcze za wcześnie, żebym to przeliczał na dni, na razie wole przeliczac na godziny i cieszyć każdą, w której nie myslę o niej.
znowu zakręt, bo znowu zostałem sam. to sie jeszcze da przezyc, w koncu mam przyjaciół. ale to, że znowu kochał mocno i znowu to stało sie nieważne ciężko przechodzi mi przez głowę. walcuje mi każdą bruzdę na mózgu. własnie chyba teraz, w tym momencie mam walcowanie.
czasem sobie myślę, ile jeszcze tych zakrętów, ile jeszcze strace energii nim to wszystko ułoży się po mojej myśli.
najbardziej wkurza mnie przywiązanie. czemu człowiek jest takim stadnym zwierzęciem. przywiążesz się, a potem same cierpienia i męki. podobno norma przy uzależnieniach.
podsumujmy:
jestem na zakręcie, czuje się uzalezniony od niej i mam walcowanie w mózgu.
p.s. boże widzisz i nie grzmisz, co ja tu wgl wypisuje, wybaczcie :) chociaz w sumie, troche ulżyło!
madamada88 [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-24, 11:59
U mnie minęło 5 dni.
Ile bym dała, by nigdy go nie poznać, by zapomnieć...
Podobnie jak Ty, celebruję każdą chwilę, w której myśli mam zajęte czymś innym.
Nigdy w całości nie można zrozumieć drugiej osoby, ale, na pewno w połowie wiem, co teraz czujesz.
To prozaiczne, co napiszę, ale potrzeba wam czasu i tyle. Przemyślenie wszystkiego też w jakiś sposób pomaga. Na początku jest bardzo ciężko, ale z czasem robi się trochę lżej na skołatanej duszy:).
Podpisuję się pod cytrynką.
Myślenie, wałkowanie tym nic nie da.
Poszukajcie odskoczni, coś co pozwoli Wam na chwilę o tym zapomnieć.
Nie analizujcie nie szukajcie odpowiedzi na pytanie : dlaczego ja?
To nic nie da.
Żyjcie:)
A pamiętajcie tylko dobre, miłe wspomnienia związane z daną osobą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach