Ile jeszcze razy ma próbować coś zmienić? Ile jeszcze razy mam popróbować coś osiągnąć? Ile razy się nie wezmę za siebie, ile razy nie staram się czegoś osiągnąć, dopiąć swego to mi to nie wychodzi. Mam już dość. Jest tu na forum ktoś kto miał tak samo? Jak sobie poradził? Czym się motywował? Jaki cel obrał sobie w życiu? Ja już nawet nie umiem ze sobą wytrzymać. Przegrywam jak leci co się da. Chciałem iść na farmację, zmieniłem przez to szkołę po I klasie, uczyłem się do matury wręcz olewając pozostałe nie potrzebne mi przedmioty. I co? I nie dostałem się. Poszedłem na polibudę, gdzie uwaliłem rok, matma, fizyka, nie wytrzymałem. Teraz jestem tu gdzie jestem. III rok, radzę sobie najgorzej z grupy. Co z tego że siedzę nad książkami, że się uczę, jak i tak uwalam po kolei kolosy? Dziwię się że przetrwałem I letnią sesję tutaj, trzy egzaminy w plecy i kolos z biochemii. Jestem. Zdałem. Teraz mam dość. Nienawidzę ludzi na roku. Nienawidzę prowadzących. Nienawidzę tych zajęć. Znowu to przegram? Ostatnio jeszcze sprawa z tą dziewczyną. No kolejna przegrana, przegrana kiedy myślałem że w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło, a ono się wypięło na mnie dupskiem. ILE jeszcze razy mam przegrać żeby w końcu się poddać? Mam dość...
A dziś znów przegrałem ze sobą. Dwa tygodnie temu pierwszy raz się pociąłem. Dziś znów nóż się do mnie uśmiechnął. Ale w sumie. Nawet to, nawet porządnie się chlasnąć nie umiem...
Nie będę Ci sypać farmazonami, że będzie lepiej. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo i przez życie przejdziemy bezproblemowo z uśmiechem na twarzy. Nasze życie zależy od niekończącej się liczby czynników, jakie mają na nas wpływ. Jedni mają ciężko, inni nie (chociaż może tylko nam się tak wydaje?). W każdym bądź razie albo znajdziesz siłę w sobie i będziesz walczył o to co dla Ciebie istotne i osiągał swoje cele, albo poddasz się i ... Cięcie się to rozładowanie emocji na bardzo krótki okres, po którym przychodzi jeszcze silniejsza frustracja. Sprawia Ci ono przyjemność? Jaki jest jego cel? Jeśli tylko taki jak napisałam, to proponuję sport.
Nie powiem Ci w jaki sposób masz wziąć się w garść, bo nie wiem co na Ciebie działałoby motywująco. Ja codziennie powtarzam sobie w myślach "Pamiętaj, jak poddasz się, załamiesz, odpuścisz sobie to nikt Ci nie pomoże. Przejdą obok i będą mieć to w dupie. Będziesz sobie powoli spadać na dno, a sama wiesz jak tam jest i jak trudno potem od niego się odbić. Dlatego walcz - to Twoje życie i tylko Ty możesz je uratować".
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-15, 11:43
Karolina napisał/a:
"Pamiętaj, jak poddasz się, załamiesz, odpuścisz sobie to nikt Ci nie pomoże. Przejdą obok i będą mieć to w dupie. Będziesz sobie powoli spadać na dno, a sama wiesz jak tam jest i jak trudno potem od niego się odbić. Dlatego walcz - to Twoje życie i tylko Ty możesz je uratować".
Dobrze to wiem, pozostaje mi do rozstrzygnięcia kwestia czy ja jeszcze chcę się ratować.
Karolina napisał/a:
Cięcie się to rozładowanie emocji na bardzo krótki okres, po którym przychodzi jeszcze silniejsza frustracja. Sprawia Ci ono przyjemność? Jaki jest jego cel?
Sam już nie wiem, dla mnie to coś w rodzaju kary, za to że zawodzę, że przegrywam. Co mi to daje? Oczyszczenie, chwilową ulgę.
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-15, 11:58
bargman napisał/a:
Karolina napisał/a:
"Pamiętaj, jak poddasz się, załamiesz, odpuścisz sobie to nikt Ci nie pomoże. Przejdą obok i będą mieć to w dupie. Będziesz sobie powoli spadać na dno, a sama wiesz jak tam jest i jak trudno potem od niego się odbić. Dlatego walcz - to Twoje życie i tylko Ty możesz je uratować".
Dobrze to wiem, pozostaje mi do rozstrzygnięcia kwestia czy ja jeszcze chcę się ratować.
Karolina napisał/a:
Cięcie się to rozładowanie emocji na bardzo krótki okres, po którym przychodzi jeszcze silniejsza frustracja. Sprawia Ci ono przyjemność? Jaki jest jego cel?
Sam już nie wiem, dla mnie to coś w rodzaju kary, za to że zawodzę, że przegrywam. Co mi to daje? Oczyszczenie, chwilową ulgę.
W takim razie przede wszystkim rozważ kwestię czy chcesz zlecieć na dno i tam sobie dogorywać, czy walczyć. Ostrzegam tylko - na dnie jest piekło, z którego rzadko się wraca, bo wymaga to pracy, samozaparcia, czasu itd. itp. Moim zdaniem studia i zawiedziona miłość nie są tego warte. W sumie to nic nie jest tego warte. Szukałeś pomocy? Wsparcia? Wspominałeś o mamie. Nie decyduj za nią, daj jej szansę aby mogła Ci pomóc.
Piszesz, że cięcie się to kara jaką sobie wymierzasz. Motywuje Cię ona do działania? Myślę, że poza bliznami, które Ci pozostaną, na nic to się nie zda. Lepsze oczyszczenie da Ci zrobienie kilkudziesięciu km na rowerze lub wyczerpujące bieganie.
Zgadzam się z Karoliną. Cięcie przynosi tylko CHWILOWĄ ulgę i nic poza tym i tak naprawdę niczego nie rozwiązuje. Sam wymierzasz sobie karę, sam się obwiniasz. A pytałeś mamy, czy ją zawiodłeś?? rozmawiałeś z nią o tym kiedyś? Spróbuj za każdym razem, kiedy myślisz o tym żeby się pociąć wyjść na rower, połazić gdzieś, oderwać myśli od tego co złe.
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-15, 12:20
Nie muszę pytać by wiedzieć ze ja zawiodłem nie raz. Wystarczy mi odpowiedź typu "Ty? Niemożliwe." Kiedy pochwaliłem się że zdałem jakiś tam egzamin w I terminie. Np, ostatnia sesja, trzy na cztery egzaminy zdane w pierwszych terminach, w domu wypominka o ten jeden na który nie miałem już siły się uczyć. Nie mam do niej żalu o to, moja wina, nie dałem rady. Wiem że teraz było by podobnie. Stwierdziła by pewnie że jestem jakiś nienormalny i że jak się nie ogarnę to coś tam. Co, tego nie wiem, spięć poważniejszych nigdy nie było, nie jestem kłótliwy. Jak dostawałem ochrzan dawniej to tylko słuchałem. Oszczędzało i oszczędza to nerwów. Do tej pory lubi mnie zjechać za byle co. Więc nie widzę większego sensu wciągać jej w moje problemy.
Sport, sport, ech, to nie dla mnie. W sumie pomaga mi pograć sobie. Rundka w jakiejś grze potrafi pomóc. Chwilowo pozostanę przy tym. Staram się nie myśleć o cięciu, o złych rzeczach, ale to działa tak że te myśli sobie "poczekają" i nagle zaatakują.
Nie wiem, nie chce stoczyć się na dno, chyba nie skłamię jak powiem że sam nie wiem czego chcę. Może po prostu trochę szczęścia w życiu, jakiegoś nawet małego, cholernego sukcesu.
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-15, 13:29
- Rodzice zawsze wymagają od nas więcej niż robimy/zrobiliśmy, ponieważ chcą nas zmotywować, pokazać że wierzą iż stać nas na więcej itd.
-Nadal nie rozumiem dlaczego nie chcesz zaryzykować i poprosić ją o pomoc czy wsparcie? Nic nie tracisz pytając. Najwyżej Cię nie zrozumie czy nie będzie umiała udzielić pomocy, jednak przynajmniej Ty sam nie będziesz mógł sobie zarzucić iż nie podjąłeś kroków, zmierzających do wyjścia z obecnej sytuacji.
-Jeżeli granie Cię odstresowuje, to graj. Dlaczego sport nie jest dla Ciebie?
-Dopóki nie będziesz sam wiedział czego chcesz, daleko nie zajdziesz. Proponuję żebyś na spokojnie ułożył sobie choćby krótką listę celów i priorytetów do których będziesz dążył, a także działań, które pomogą Ci przezwyciężyć obecne "porażki"
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-15, 14:55
Karolina napisał/a:
Dopóki nie będziesz sam wiedział czego chcesz, daleko nie zajdziesz. Proponuję żebyś na spokojnie ułożył sobie choćby krótką listę celów i priorytetów do których będziesz dążył, a także działań, które pomogą Ci przezwyciężyć obecne "porażki"
Dobry pomysł, zastosuję się do tego.
Karolina napisał/a:
Jeżeli granie Cię odstresowuje, to graj. Dlaczego sport nie jest dla Ciebie?
Tak po prostu, nie przepadam za sportem. Biegając tak czy tak bym rozmyślał, grając przynajmniej staram się mieć w głowie jakąś szczątkową taktykę działania na daną chwilę, to mnie bardziej zajmuje i absorbuje umysł.
Cytat:
- Rodzice zawsze wymagają od nas więcej niż robimy/zrobiliśmy, ponieważ chcą nas zmotywować, pokazać że wierzą iż stać nas na więcej itd.
-Nadal nie rozumiem dlaczego nie chcesz zaryzykować i poprosić ją o pomoc czy wsparcie? Nic nie tracisz pytając. Najwyżej Cię nie zrozumie czy nie będzie umiała udzielić pomocy, jednak przynajmniej Ty sam nie będziesz mógł sobie zarzucić iż nie podjąłeś kroków, zmierzających do wyjścia z obecnej sytuacji.
Dla świętego spokoju. Raz że nie zrozumie, dwa uczepi się mnie że nie umiem sobie z czymś takim poradzić.
Staram się nie myśleć o cięciu, o złych rzeczach, ale to działa tak że te myśli sobie "poczekają" i nagle zaatakują.
Tak, to są takie właśnie upierdliwe myśli, które wracają, jak bumerang. Jest na nie jeden sposób, to o czym wspomniałeś, czyli odganianie ich od siebie, skupianie się na rzeczach, które lubisz i które sprawiają ci radość. Za każdym razem kiedy pojawią się te złe myśli, skupiaj się na tym co cię interesuje. Jeździj na rowerze do upadłego, rób cokolwiek. Ważna jest systematyczność.
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-15, 18:29
bargman napisał/a:
Karolina napisał/a:
Jeżeli granie Cię odstresowuje, to graj. Dlaczego sport nie jest dla Ciebie?
Tak po prostu, nie przepadam za sportem. Biegając tak czy tak bym rozmyślał, grając przynajmniej staram się mieć w głowie jakąś szczątkową taktykę działania na daną chwilę, to mnie bardziej zajmuje i absorbuje umysł.
Sprobuj sportu, ktory nie daje czasu na myslenie o nie wiadomo czym.
Polecilabym ci jakas formie szermierki.
Wzmacnia pewnosc siebie, nie jest katorznica fizycznie i nie jest nudna.
Heh, to musisz się napić bargman!
A serio to cięcie się to żadna amerykanizacja. Przynajmniej nie dla mnie. Chociaż ja nigdy nie ciełam by zabić. Mama... Tak, to też taki czynnik, który trzyma mnie przy życiu. Ogólnie, cała rodzina. Ale bargman Ty nie chcesz się zabić:)! Czuję to, po sposobie w jaki piszesz. Ja też nie raz takim potokiem pytań zalewałam sobie głowę. Chociaż nigdy nie miałam większych problemów z zaliczeniami w szkole/na studiach (i nigdy specjalnie się nie starałam, czasami po prostu miałam farta), to nie raz myślałam sobie "nie chcę tej 4! wolę przyjaciół!". Tak wiem, to jest jakiś tam plus, ale jak dla mnie na prawdę gówniany:). Ile jeszcze? Ktoś chyba napisał: do usranej śmierci. Na tę chwilę czuję, że będę wiecznie walczyć. Ja przykładowo średnio lubiane studia rekompensuję sobie nauką japońskiego. Żałuję tylko, że późno się "obudziłam". Akurat co do gier komputerowych to jestem sceptycznie nastawiona. Wiem, bo sama maniakalnie grałam chociażby w the sims czy w herosów, ale to takie zapomnienie na chwilę i w życie to niewiele wnosi;). Jeśli nie sport, to może jakiś język, kursy, warsztaty?
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-15, 21:15
neo-geisha napisał/a:
Mama... Tak, to też taki czynnik, który trzyma mnie przy życiu.
Tak jak u mnie. ;)
neo-geisha napisał/a:
Ale bargman Ty nie chcesz się zabić:)! Czuję to, po sposobie w jaki piszesz.
A można coś bliżej na ten temat? Jak można z postów wyczytać taki wniosek :>
neo-geisha napisał/a:
Jeśli nie sport, to może jakiś język, kursy, warsztaty?
Trzeba będzie się zorientować co się dzieje w okolicy, w końcu osiedle studenckie, tu musi się coś dziać :)
cytrynka83 napisał/a:
Za każdym razem kiedy pojawią się te złe myśli, skupiaj się na tym co cię interesuje.
Staram się, uwierz. ;)
Furia napisał/a:
Polecilabym ci jakas formie szermierki.
Wzmacnia pewnosc siebie, nie jest katorznica fizycznie i nie jest nudna.
Kwestia czy coś takiego się tutaj znajdzie.
prezes napisał/a:
http://bezuzyteczna.pl/al...lu-powoduje-de/
Pozostawię bez komentarza. Nadmienię tylko że alkohol rozbił moją rodzinę. Więc argument "napij się" nijak mi nie pomaga. ;)
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-15, 21:23
Ale trzeba pić z umiarem.
Wiem to, bo sama sporo takich pytań przytoczyłam w swoich rozmowach sam na sam;). Po prostu szukasz na nie odpowiedzi. Ale lepiej, jak radziło parę osób (w tym ja sama :P) poszukaj czegoś co Cię zainteresuje. Powodzenia w szukaniu!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach