Warto, bo leki tylko wyciszają stan emocjonalny i uniemożliwiają wprowadzanie zmian i odkręcania nawyków lękowych. Pierwszy krok ku odburzeniu. Brawo :)
Luin, poza dietą coś więcej czy tylko ograniczanie węgli?
Ostatnio zmieniony przez Shrt 2016-09-07, 22:08, w całości zmieniany 1 raz
Ja też nie. Poszedłem mimo sporych niechęci, ale widzę efekty ćwiczeń co daje sporą motywację. Plus fakt że poprawia się krążenie i endorfiny walą po baniaku, przez co jakiś bardziej rześki się czuję i mniej przymulony jestem. Nawet kawy zbytnio nie piję. Mimo, że jest to żmudne itp to polecam. Warto się przełamać i zrobić coś dla siebie, bo dieta to tylko połowa sukcesu.
Ja też nie. Poszedłem mimo sporych niechęci, ale widzę efekty ćwiczeń co daje sporą motywację. Plus fakt że poprawia się krążenie i endorfiny walą po baniaku, przez co jakiś bardziej rześki się czuję i mniej przymulony jestem. Nawet kawy zbytnio nie piję. Mimo, że jest to żmudne itp to polecam. Warto się przełamać i zrobić coś dla siebie, bo dieta to tylko połowa sukcesu.
Chodziłam na siłownię i zawsze były to dla mnie męczarnie. Wolę jeździć na rowerze. Ubolewam tylko, że niedługo i tego będę musiała zaprzestać.
Dla mnie 'sukcesem' było życie w stresie. Swego czasu w 2 miesiące poleciało 10 kg, czy tego chciałam, czy nie.
Mi od stresu ostatnio zeszło 9 kg w 3 miesiące, ale można powiedzieć, że miałem sporą przemianę od tej pory i czuję, że odżyłem na nowo. Mimo, że młody gówniak ze mnie. Rower zawsze spoko, ja bardzo lubię po lasku w swoich okolicach jeździć :)
Chodziłam na siłownię i zawsze były to dla mnie męczarnie. Wolę jeździć na rowerze. Ubolewam tylko, że niedługo i tego będę musiała zaprzestać.
Przecież na siłowni też masz rowerki, i te wszystkie przyrządy do fitnessu :)
Tyle że te rowerki stoją w miejscu :>
A przyrządy do fitnessu są beznadziejne :(
Ja muszę się naprawdę ruszać. Już zdecydowanie bardziej wolę chodzić te 10 km swoją stałą trasą niż spędzać chociażby godzinę na siłowni. Nudzi mnie to niesamowicie.
Chodziłam na siłownię i zawsze były to dla mnie męczarnie. Wolę jeździć na rowerze. Ubolewam tylko, że niedługo i tego będę musiała zaprzestać.
Przecież na siłowni też masz rowerki, i te wszystkie przyrządy do fitnessu :)
Tyle że te rowerki stoją w miejscu :>
A przyrządy do fitnessu są beznadziejne :(
Ja muszę się naprawdę ruszać. Już zdecydowanie bardziej wolę chodzić te 10 km swoją stałą trasą niż spędzać chociażby godzinę na siłowni. Nudzi mnie to niesamowicie.
Ale na rowerku fitnesowym możesz sobie ustawić program np interwałowy, jest skuteczniejszy w wyciskaniu z Ciebie "soczków" do tego masz licznik kalorii, miernik tętna, i widzisz cel :P
A na powietrzu hmmm można się za dziewczynami porozglądać :D, tylko, że to niebezpieczne jest :p
Chodziłam na siłownię i zawsze były to dla mnie męczarnie. Wolę jeździć na rowerze. Ubolewam tylko, że niedługo i tego będę musiała zaprzestać.
Przecież na siłowni też masz rowerki, i te wszystkie przyrządy do fitnessu :)
Tyle że te rowerki stoją w miejscu :>
A przyrządy do fitnessu są beznadziejne :(
Ja muszę się naprawdę ruszać. Już zdecydowanie bardziej wolę chodzić te 10 km swoją stałą trasą niż spędzać chociażby godzinę na siłowni. Nudzi mnie to niesamowicie.
Ale na rowerku fitnesowym możesz sobie ustawić program np interwałowy, jest skuteczniejszy w wyciskaniu z Ciebie "soczków" do tego masz licznik kalorii, miernik tętna, i widzisz cel :P
A na powietrzu hmmm można się za dziewczynami porozglądać :D, tylko, że to niebezpieczne jest :p
Gdybym miała jakiegoś towarzysza, to może widziałabym ten cel. Przez jakiś czasu chodziłam na siłownię najpierw z przyjaciółką, a później z kumplem, ale że oni garnęli się do tego tak samo jak ja, to i tak kończyło się na niczym. Z tego co pamiętam, to nie chudłam ani kilograma.
Ja na tym rowerze to kiedyś pod samochód wpadnę. Już raz miałbym zderzenie z autobusem. Trudno.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach