Akceptacja siebie... ogólnie akceptuję siebie takiego jakim jestem. Nawet gdybym miał poobijaną twarz(na szczęście wszelkie starcia kończyły się dla mnie dobrze bez i operacji plastycznych) to i tak akceptował bym siebie. Tyle na ten temat :)
Wiek: 29 Dołączyła: 30 Mar 2012 Posty: 150 Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2012-09-15, 19:51
Ja siebie w miarę akceptuję. Kiedyś bardzo siebie nie akceptowałam i w chwilach rozpaczy pocieszałam się, że żyję bo mam talent i tylko to mam tak naprawdę. To podejście w tamtym czasie było dla mnie dobre, bo widziałam sens swojego istnienia. Teraz jest tak, że nie uważam mojej pasji za coś najważniejszego, bo to już by była wielka dla mnie pułapka i skończyła bym pewnie marnie z takim myśleniem. Zresztą miałam coś takiego, że mocno uwierzyłam w talent, by zaraz jeszcze tego samego dnia uważać go za coś dla mnie najgorszego. Dlatego nie można ani tak ani tak. Teraz siebie akceptuję, chodź jedna sprawa mnie nurtuje i chcę by się wyjaśniła, oby mogła. Jest to coś w stylu romantycznej tragedii, ale może przesadzam.
Mr.eM [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-16, 04:15
Akceptuję siebie, ale jest pewna granica. Czekam , aż ktoś sprawi, że zaakceptuję siebie całkowicie
hm. oj ten etap to miał wzloty i upadki .ale jestem na etapie akceptacji siebie w pelni :D chodz sa momenty gdzie jednak sie odzywa to echo z wewnatrz ale walcze z tym ciagle
Przyznam szczerze, że kompletnie nie potrafie zaakceptować siebie przez co pewnie odstraszam innych ludzi. Czy tak może być?
Czasem mam ochotę 'zniknąć na moment, zobaczyć komu będzie mnie brakowało najbardziej'.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach