Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja historia
Autor Wiadomość
Bartek84
Milczący


Dołączył: 10 Lip 2017
Posty: 78
Wysłany: 2017-07-10, 18:34   Moja historia

Cześć,

Mam 33 i jestem sam jak palec. Brzmi banalnie na tym forum prawda? Problem w tym, że jeszcze nie dawno byłem szczęśliwy i uważałem samotność za wygodę. Wiodłem spokojne i bardzo nudne życie. Pracowałem, wracałem do domu, zajmowałem się swoim hobby, a w weekendy spotykałem z przyjaciółmi. Ich partnerzy się zmieniali, zostawali, było kilka ślubów, ale nie zwracałem na to większej uwagi. Podchodziłem bezrefleksyjnie do ich perypetii.
Rok temu dokonałem długo planowanego przełomu i kupiłem własne mieszkanie. W końcu wyprowadziłem się od rodziców i późno, ale jednak zacząłem żyć pełną piersią. Mam ciekawą, dla mnie pracę, zacząłem też realizować marzenia, na które nie mogłem sobie wcześniej pozwolić i... poznałem kogoś.
Przychodząc do nowej pracy zalazłem za skórę koleżance z pokoju. Zrobiłem to nieświadomie, ale ona bardzo to rozpamiętywała i zaczęła krucjatę przeciwko mnie. Zaczęło się typowe dla kobiet obmawianie, próby wyszydzenia itp. Nie zwracałem na to uwagi, ale wiedziałem żeby na nią uważać. Unikałem konfrontacji ostentacyjnie ignorując zaczepki.
Po nowym roku nasze relacje zmieniły się z niewyjaśnionych przyczyn o 180 stopni z jej inicjatywy. Wiem, że przeżywała wtedy bardzo trudny okres, bo się rozwodziła, wiem o kochanku - koledze z pracy, ale nagle zaczęła do mnie zagadywać, żartować i zapraszać na imprezy firmowe, których wcześniej unikałem.
Okazało się, że pod tatuażami, czasem wulgarnym trybem życia kryje się bardzo inteligentna osoba, której nigdy wcześniej nie spotkałem. Wiem jak dla niektórych facetów to zabrzmi, ale jest samotną matką i jej dziecko po prostu lgnęło do mnie za każdym razem, gdy musiała je przyprowadzić do pracy. Ja zresztą nie miałem z tym problemu i bardzo dobrze czułem się w roli "wujka".
I wtedy zrozumiałem, że się zakochałem. Uderzyło to we mnie jak potężna fala. Wydawało mi się, że jestem dojrzały emocjonalnie, ale... zupełnie się pogubiłem. Zamiast korzystać i podkręcać atmosferę straciłem całą pewność siebie i rozpaczliwie próbowałem to sobie poukładać. Na domiar złego nigdy wcześniej nie byłem w żadnym głębszym związku i nie wiedziałem co robić. Zaczęły się bezsenne noce, brak skupienia, słuchanie muzyki godzinami i zastanawianie się co się ze mną dzieje.
W tym czasie mój rywal nie próżnował. Starał się, chociaż jestem pewien, że ich "związek" opiera się na "przyjacielskim seksie". Czułem się o nią bardzo zazdrosny tym bardziej, że jest dla mnie atrakcyjna, ale nie reagowałem - nie umiałem i pewnie nadal nie umiem. Z dnia na dzień widziałem jej rozczarowanie. Zrozumiałem, że muszę zacząć działać.
Spotkaliśmy się większą grupą na majówce, która zakończyła się nad ranem w kilkuosobowym gronie na bilardzie. Wszyscy byliśmy pijani, oni zaczęli się do siebie kleić i w pijackiej desperacji wypaliłem do niej na osobności, że na nią "lecę". :oops: Zupełnie ją to zaskoczyło i szybko powędrowała w jego ramiona mnie ignorując. Alkohol musiał stłumić moje emocje, bo jakoś dotrwałem do końca i wróciłem do domu, ale kolejne dni majowego weekendu to maraton picia, płaczu i użalania się nad sobą. Musiał to być żałosny widok. Czułem się fatalnie, ale jakoś się pozbierałem (nie miałem w końcu wyjścia).
Z dnia na dzień straciła mną zainteresowanie, w pracy przez kilka tygodni była między nami napięta atmosfera, a teraz jesteśmy już tylko przyjaciółmi, którzy pozostają w dość zachowawczych relacjach.
I byłby koniec tej tragikomicznej historii, gdyby nie to, że moje życie wewnętrzne stanęło do góry nogami; nagle zapragnąłem z kimś być. Czuję się samotny, przybity, niespełniony i niepewny siebie. Rozmawiałem na ten temat z kilkoma bardzo zaufanymi przyjaciółmi, ale to pomogło tylko na chwilę. Okazuje się, że zupełnie nie rozumiem jak "działają" relacje damsko - męskie. Gdy zacząłem obserwować świat z trochę innej perspektywy zauważyłem jak bardzo bywa to skomplikowane i ilu nieszczęśliwych z tego powodu ludzi jest w moim otoczeniu! Zwróciłem uwagę na to, że w towarzystwie od zawsze nazywano mnie "singlem" co dawniej ignorowałem, a teraz bardzo mnie uwiera.
Jedno jest pewne - jestem sam i chce to zmienić. Ale nie wiem jak.
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2017-07-10, 19:11   Re: Moja historia

Bartek84 napisał/a:

I byłby koniec tej tragikomicznej historii, gdyby nie to, że moje życie wewnętrzne stanęło do góry nogami; nagle zapragnąłem z kimś być.
Jedno jest pewne - jestem sam i chce to zmienić. Ale nie wiem jak.


Zadaj sobie przede wszystkim pytanie, dlaczego chcesz teraz z kimś być i czy przypadkiem nie chcesz zrekompensować nieudanego uczucia do tamtej dziewczyny nowym uczuciem...
 
     
ampedusa 
Nowy


Wiek: 29
Dołączyła: 26 Cze 2012
Posty: 17
Skąd: Lublin
Wysłany: 2017-07-10, 20:04   

Ja uważam, że historia, która Cię spotkała, choć naprawdę przykra, wyrwała Cię trochę z tej "monotonni" i pokazała czego tak naprawdę pragniesz w życiu. To super, że to sobie uświadomiłeś. Jak kogoś poznać? Ciągle próbować, choćby na tym forum.
 
     
Bartek84
Milczący


Dołączył: 10 Lip 2017
Posty: 78
Wysłany: 2017-07-10, 20:27   

Marcy, te pytanie zadałem sobie zaraz po tym zamieszaniu: dopiero teraz przekonałem się, że powrót do pustego mieszkania po całym dniu w pracy, na siłowni, zakupach itp jest smutny. Chcę dawać komuś i dostawać oparcie. No i fajnie byłoby budzić się i zasypiać obok osoby, na której mi zależy, a jej na mnie.

Ampedusa, też uważam, że wiedza to podstawa, bo wiesz czego chcesz, ale monotonia ma swoją wielką zaletę - łatwiej zapomnieć i się oswoić, gdy coś ci przysłania złe myśli. Skupiasz się na czymś i daje ci to wytchnienie. Z tym próbowaniem, to na razie jestem na etapie szukania.
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2017-07-10, 22:13   

Bartek84 napisał/a:
Marcy, te pytanie zadałem sobie zaraz po tym zamieszaniu: dopiero teraz przekonałem się, że powrót do pustego mieszkania po całym dniu w pracy, na siłowni, zakupach itp jest smutny. Chcę dawać komuś i dostawać oparcie. No i fajnie byłoby budzić się i zasypiać obok osoby, na której mi zależy, a jej na mnie.


Ok, w porządku, rozumiem. :)
Ja Ci powiem nawet więcej- ja mimo, że nie wracam do pustego mieszkania, to czuję smutek, bo nie ma obok mnie faceta, którego kochałabym ze wzajemnością.
Niestety- pewnych pokładów uczuć i emocji nie da się obdarzyć nikogo innego poza osobą, z którą tworzyłoby się związek...
 
     
Bartek84
Milczący


Dołączył: 10 Lip 2017
Posty: 78
Wysłany: 2017-07-11, 17:53   

Marcy napisał/a:
Ja Ci powiem nawet więcej- ja mimo, że nie wracam do pustego mieszkania, to czuję smutek, bo nie ma obok mnie faceta, którego kochałabym ze wzajemnością.


Przynajmniej masz się do kogo odezwać. U mnie wieczorami lipa i pozostaje mi tylko książka/TV/komputer. (niepotrzebne skreślić ;-) )

Marcy napisał/a:
Niestety- pewnych pokładów uczuć i emocji nie da się obdarzyć nikogo innego poza osobą, z którą tworzyłoby się związek...


I dlatego muszę szukać.
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2017-07-11, 18:17   

Bartek84 napisał/a:


Marcy napisał/a:
Niestety- pewnych pokładów uczuć i emocji nie da się obdarzyć nikogo innego poza osobą, z którą tworzyłoby się związek...


I dlatego muszę szukać.


Musisz to tylko umrzeć i płacić podatki. :oczko:
"CHCĘ" jest chyba bardziej adekwatnym słowem. ;)
Ale co do sensu to jak najbardziej mogę się podpisać. :usmiech:
 
     
Bartek84
Milczący


Dołączył: 10 Lip 2017
Posty: 78
Wysłany: 2017-07-11, 21:09   

IMO pasuje doskonale; "nie chcę być sam, więc muszę szukać".

Muszę też rano wstawać czego nie lubię. ;-)
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2017-07-11, 21:14   

Bartek84 napisał/a:
IMO pasuje doskonale; "nie chcę być sam, więc muszę szukać".

Muszę też rano wstawać czego nie lubię. ;-)


Myślałam raczej o tym w sensie "chcę szukać". Zmuszać się do niczego nie ma sensu, a już na pewno nie do miłości.

"Nie lubię" to jest według mnie ogólnikowo powiedziane w kontekście rannego wstawania. :lol2: Ja osobiście tego nienawidzę, a mam czego, bo wstaję o 4.30 :lol2:
 
     
Bartek84
Milczący


Dołączył: 10 Lip 2017
Posty: 78
Wysłany: 2017-07-11, 21:22   

Marcy napisał/a:
Zmuszać się do niczego nie ma sensu, a już na pewno nie do miłości.


Wiadomo, ale szukać... chcę. ;-)

Szacunek za silna wolę. Budzę się o 5:30, krótki "rozruch", 3 głębokie wdechy i 15 minut później jestem już na pełnych obrotach.
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2017-07-11, 22:41   

Bartek84 napisał/a:
Marcy napisał/a:
Zmuszać się do niczego nie ma sensu, a już na pewno nie do miłości.


Wiadomo, ale szukać... chcę. ;-)

Szacunek za silna wolę. Budzę się o 5:30, krótki "rozruch", 3 głębokie wdechy i 15 minut później jestem już na pełnych obrotach.


Ach, silną wolę mam dużą, to fakt. :) To ja wręcz przeciwnie, rozkręcam się długo, poranki to zdecydowanie nie moja pora dnia. :)
 
     
Bartek84
Milczący


Dołączył: 10 Lip 2017
Posty: 78
Wysłany: 2017-07-12, 21:06   

Bo pewnie późno idziesz spać. ;-) Najgorzej mam w weekendy, gdy budzę się równo 5:30, a czasem nawet i wcześniej. Nigdy po tym nie zasypiam chociaż próbowałem nie raz. Przynajmniej mam więcej wolnego czasu w ciągu dnia, bo szybciej robię zakupy i ogarniam mieszkanie. :-P
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2017-07-12, 21:10   

Bartek84 napisał/a:
Bo pewnie późno idziesz spać. ;-) Najgorzej mam w weekendy, gdy budzę się równo 5:30, a czasem nawet i wcześniej. Nigdy po tym nie zasypiam chociaż próbowałem nie raz. Przynajmniej mam więcej wolnego czasu w ciągu dnia, bo szybciej robię zakupy i ogarniam mieszkanie. :-P


Tak, jestem typem sowy. :) W tygodniu niestety nie wychodzi mi zasnąć wcześniej niż o 23.00... No ale jak się wraca do domu o 18.00 to malutko tego czasu na cokolwiek, może dlatego. A w weekend to ja mogę spać do oporu, odsypiam cały tydzień, zazwyczaj przed 11.00 nie otwieram oczu, a potrafię i pociągnąć z przerwami do 14.00 :lol2:
 
     
Bartek84
Milczący


Dołączył: 10 Lip 2017
Posty: 78
Wysłany: 2017-07-14, 18:53   

Tyle godzin jesteś w pracy, czy taki masz dojazd? Ja teoretycznie pracuję 9,5 godziny, ale nawet w największym "młynie" wychodziłem po 8,5 - 9 godzinach. Dziś pomachałem szefowi i współpracownikom przed 15 - szkoda mi piątku na bezczynne siedzenie skoro wszystko zrobiłem. :-)
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2017-07-14, 23:21   

Bartek84 napisał/a:
Tyle godzin jesteś w pracy, czy taki masz dojazd? Ja teoretycznie pracuję 9,5 godziny, ale nawet w największym "młynie" wychodziłem po 8,5 - 9 godzinach. Dziś pomachałem szefowi i współpracownikom przed 15 - szkoda mi piątku na bezczynne siedzenie skoro wszystko zrobiłem. :-)


W pracy standardowo 8h plus 50 minut dojazd w jedną stronę. :usmiech:
To dobrze, że możesz sobie tak wyjść, my mamy ewidencję pracy co do minuty, przyjdziesz na 7.00, musisz wyjść ani minuty wcześniej jak o 15.00...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS