Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Długa historia
Autor Wiadomość
Poduszkowy 
Nowy

Dołączył: 25 Lip 2018
Posty: 9
Wysłany: 2018-07-26, 00:02   Długa historia

nie wiem czy to dobry temat,ale brakuję mi pewnej osoby.Opiszę poniżej całą sytuację.
Poznaliśmy się dwa lata temu ( w padzierniu 2016) na jednym forum dla ludzi którym jest smutno. Napisałem wtedy długi post o swoich smutkach,samotności,braku miłości,o tym jak się czuje i problemach.Później na mój post odezwało się kilka dobrych osób,które starały się mnie pocieszyć,pomoc. Lecz jedna osoba przykłuła moja uwage najbardziej i zaczeliśmy ze sobą konwersacje na tamtym forum. Po kilku odpowiedziach wymienilismy sie numerami GG. Rozmowa sie jedna tak potoczyła,że zaczęlismy więcej rozmawiac o Niej,bo mam raczej taki charater ,że lubie pomagać,dużo pytać,dawać wskazówki,pocieszać.W rozmowach często mam dobry instynkt i czesto łacze fakty. Dzięki temu ludzię mi szybko ufają.Przez kilka dni powiedziała mi o sobie bardzo duzo informacji.Pisaliśmy po kila godzin dziennie,wieczorami,nocami.Nagle się przestraszyła i na tydzień znikła. Po tygodniu jak już mysląłem ze juz ze soba nie porozmawiamy nagle się odezwała i znowu zaczęlismy ze sobą pisać. czasem było tak,że zaczynalismy o 18, a kończylismy o 5 rano. Rozmawialiśmy o wszystkim. tym co było,co jest o tym co nas spotkalo w ciagu dnia i próbowałem ją zarazić optymizmem mimo,że samemu mi go często brakuje i brakowało.Poprawialem jej samoocenę i tłumiąc kompleksy nt . wyglądu prosząc ją codziennie o jej zdjęcie na dobranoc :-) Dawaliśmy sobie duzo nawzajem i czesto mowilismy sobie ciepłe słówka. Przywiązałem się do niej i ze smutnego chłapaka,stałem się szczęsliwy. Poczułem się dla kogoś bardzo ważny gdyż bylem o tym kazdego dnia przekonowany,gdy wyciągałem ją z mega dołów i zmieniałem jej dzień.Gdy zaczynalismy rozmowę była często bardzo smutna,zmęczona pracą,przygnebiona sytuacją w domu,bez sił. Czesto domownicy ja psychicznie ranili ,a jednak każdy dzień kończyliśmy usmiechem rozmawiając o tym co nas cieszy i cieszyło. Myslałem o niej prawie cały dzień.Obiecalem jej ,że zawsze będzie mogła na mnie liczyć.Poczułem się ja nigdy w zyciu i wtedy zrobiłem najwiesza głupote jaką mogłem.Powiedziałem jej ,że się zakochałem. Wiem,że to głupie.Jak można się w kimś zakochac jesli nawet się go nie widziało na zywo..? Ale nigdy nie byłem przez kogoś kochany i nigdy nie czułem takiego szczęscia,że ktoś mnie aceptuje takim jakim jestem.Po tym znikła,tłumacząc to tym,że ma problem z bratem i trafił on do szpitala (co faktycznie miało mejsce) i jakis czas nie będziemy mogli rozmawiać. To był magiczny czas. Półtora miesiąca rozmów codziennie po wiele godzin. Po trzech tygodiach złożyłem jej piekne zyczenia świąteczne,później zyczenia na dzien Kobiet ,a nastepnie jej urodzinowe. Bez odzewu. Przez te pól roku bardzo czesto o niej myślałem i bardzo się martwiłem czy cos się nie wydarzyłobo miała bardzo cięzkie życie i bardzo trudną do zycia,toksyczną rodzine. Dwa tygodnie po ostatnch życzeniach sie do mnie odezwała. Przeprosiła ze ta się zachowała,podziękowała za zyczenia. Myslała,że po takim czasie nie będę już chciał z nią rozmawiać,ale mi w pamięci zostało to ,że czułem się szczęsliwy gdy z nią rozmawiałem i bardzo polubiłem to jaka jest osoba. Dałem jej kiedyś słowo,że zawsze mi może o wszytsim powiedzieć. Okazało się ,że się zakochała trzy miesiące wczesniej w osobie z tóra utrzymywała kontakt 10 lat,a która straciłą pracę w anglii i została bez srodków do zycia. Ona zaproponowała mu pomoc i dąła mu prace w firmie jej rodziców. Poczatkowo mieszkal poza ich domem lecz po jakimś czasie wprowadził się do nich jak juz ze sobą byli.Ale wracając do tematu. Wtedy jak się odezwała do mnie-zdradził ją-tzn.pisał o seksie z jedna z ich pracownic. Załamała się i mimo wszystko byłem dla niej pierwszą opcją by porozmawiać,"wypłakać się",szukać zrozumienia i pocieszenia. Od tego czasu pisalismy co jakiś czas,czasem rozmawialismy przez telefon.Zwłaszcza wtedy gdy było coś między nimi zle. Czesto bylo ta,że ją obrażał,wyzywał,robił awantury,kłócili się,okłamywał ją.Z resztą okłamywał ją przez całe 10 lat,co dowiedziała się od jego mamy. Kilkukrotnie wyrzucała go z domu,lecz zawsze wracał.. Ja w międzyczasie bylem w związku z pewną osobą,ale była to relacja w której zostałem tylo oszukany i wykorzystany.. Załamałem się i kontakt z S. był dla mnie ważny i jęsli mam byc szczery dodawała mi bardzo duzo sil.Nasz kontakt na nowo rozwinął sie ... przy okazji świąt Bożeg narodzenia. Ten chvj złamał jej wtedy kregosłup.. Znowu stalismy sie dla siebie bardzo dużym oparciem i o wszystim sobie mówiliśmy. GG,Smsy i czasem do siebie dzwoniliśmy. Czesto podtrzymywałem ją na duchu gdy już miała całkowicie dośc.. wiem o bardzo wielu przykrościach które jej robił,wiem jak się do niej wstrętnie odzywał i ile kłótni było między nimi.ale jakoś dawała psychicznie radę dzięki naszym rozmowom i temu ze wie ze na mnie zawsze może liczyć. 3 miesiące temu zabronił jej ze mna pisac i ontroluje jej telefon,ale od czasu do czasu gdy on grał na komputerze lub nie było go obok udawało nam się wymienić wiadomościami. Dalej ta ich relacja była chora i całyczas między nimi sa jakieś klótnie z niczego,awantury.W sensie potraf byc trzy dni ok,a nagle awantura.Ogólnie chora atmosfera. trzy tygodnie temu pojechali na wspólny wyjazd do krakowa.Było dobrze,póxniej mała awantura,po awanturze znowu ok i na zgode poszli do kina,a po kinie,wieczorem S. wypowiedziła imie swojego byłego chłopaka (opowiadała mu ze byli z kamilem wjakimś parku i coś tam widzieli.Poprostu uzyła przyładu) a on na imię kamil dostał szału.Poszarpał ją (wczesniej juz tez mu się zdarzało nią szarpac) i S.uciekła z wynajetego przez nich mieszkania.Spędział kila godzin na dworze w nocy,ja mi opowiadała spała na ławce obok zuli nawet..i bardzo się bała. Dzwoniła do nie po ucieczce,ale miałem wyłączony telefon akurat :( po kilku godzinach wróciła.Tego matoła juz nie było w domu,a drzwi zostawił otwarte.W srodu były jej doumenty,torebka,portfel.Wszystkie osobiste rzeczy poza telefonem. Napisała do mnie na GG co się wydarzyło. porozmawialiśmy i zaproponowała czy się spotkamy.Przyjechałem tam o 20.Spędziliśmy super wieczór,dużo się smiejąc i rozmawiając.Zwiedziliśmy rynek w krakowie i pochodzilismypo starym miescie a później poszlismy do tego mieszania i tam gadaliśmy do 3 rano,po czym kazde poszło do swojego łóza i wstaliśmy o 8.Zrobiłem jej sniadanko (no w zasadzie dałem jej owoce,a sobie wziąłem jogurt i zrobiłem kawe,czyli nic wielkiego,a Ona do mnie ,że pierwszy raz jej ktoś zrobiłe sniadanie,a w zasadzie taki substytut sniadania.a po sniadaniu poszliśmy jeszcze na ciastko i druga kawe,o 13 kazde z nas pojechało w swoje strony.To był cudowny czas i bardzo mi dziękowała za to ze przyjechałem do niej,bo dzięki temu wieczór jej minął bez płaczu,a co więcej było jej dobrze i w drodze powrotnej duzo jeszcze sie smialiśmy pisząc sobie smieszne smsy :) kilka dni później temu jej ojciec skręcił jej ręke i uciekła z tym swoim z domu . Przedwczoraj mi napisała ze za miesiąc chce z nim wyjechać do Anglii. To tyle z opisu tego wszystiego,ale ja mam rozterkę : Od jakiegoś czasu chodzę bardzo smutny i przygnębiony. Cały czas o niej myslę i martwię się o nią by nic jej się nie stało. często marzę o tym by się z nia ta spotyać ja wtedy.. jest mi cholernie zle bez spotań,a planowany rzez nią wyjazd doprowadził mnie az do płaczu. czuje ze wtedy już nie bedzie jej wogóle. Już teraz mamy bardzo ograniczony kontakt i czasem na odpowiedz musze czekać dwa dni i wtedy się martwie i mi cholernie smutno,bo całyczas o niej mysle.. Co gorsza czuje się gorszy od jej pseudochłopaka i jeszcze bardziej pdniszczyło to moją samoocene..nie wiem co robić. Z jednej strony nie chce jej zostawić samej z tym psycholem (podejrzewam u niego psychopatie lub socjopatie) i chce byc "obok" gdy coś się wydarzy co w końcu da jej siły by zaończyć ten toksyczny związek ( Pani psycholog mówiła mi ze ta relacja to może być syndrom sztokholmski,a przy syndromie sztoholmsim bardzo wazne jest wsparcie drugiej osoby,by ofiara miała poczucie ,że mam gdzie uciec) a z drugiej strony nie chce dłuzej cierpieć,bo bardzo mi jej brakuje i bardzo się o nią martwie kazdego dnia i przestaje czuć szczęscie wynikające z tej relacji..Czasem się tez zastanawiam czy gdyby nagle mnie zabraklo i bym jej powiedział ze musze odejśc ale zawsze moze na mnie liczyć gdy staie sie coś bardzo złego, to czy po którejś kłótni,o której nikomu by nie miała opowiedzieć to czy poprostu szybciej by go nie zostawiła i z głowy by jej wypadł pomysł jechania z nim 2000 m od Polski..
 
     
Raziel 
Nowy

Wiek: 36
Dołączył: 11 Lip 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-26, 09:36   

@Poduszkowy
Ciężko mi to napisać ale... odpuść sobie. Nie można uratować kogoś kto nie chce być uratowany. To cie niszczy mentalnie jak i psychicznie. Wiem co przechodzisz jestem w podobnej sytuacji. Tobie nie brakuje dokładnie jej ale "bratniej duszy" która w niej była.
Jeśli będziesz dalej się o nią zamartwiał skończysz tak jak ja. Nieprzespane noce myśli samobójcze, ogólny brak chęci do wszystkiego. To nie jest zdrowe.
 
     
Poduszkowy 
Nowy

Dołączył: 25 Lip 2018
Posty: 9
Wysłany: 2018-07-26, 12:33   

Raziel napisał/a:
@Poduszkowy
Ciężko mi to napisać ale... odpuść sobie. Nie można uratować kogoś kto nie chce być uratowany. To cie niszczy mentalnie jak i psychicznie. Wiem co przechodzisz jestem w podobnej sytuacji. Tobie nie brakuje dokładnie jej ale "bratniej duszy" która w niej była.
Jeśli będziesz dalej się o nią zamartwiał skończysz tak jak ja. Nieprzespane noce myśli samobójcze, ogólny brak chęci do wszystkiego. To nie jest zdrowe.

Teoretycznie masz rację,że nie można uratować kogoś kto nie chce być uratowany,ale z drugiej strony to jedyna osoba z która utrzymuję jakis kontakt poza moją siostrą i szwagrem. Z Mama nie rozmawiam ze wzgedu na jej partnera,który mnie nie akceptuje i co wiec nie cierpi. Chyba wyczuwa we mnie zagrożenie ( że bedę rywalizował z nim.. czego nigdy nie zamierzalem) i robi mi pod górkę,często szuka powodu by się klocić,a Mama jest wtedy bardzo smutna. Bardzo rzadko do niej dzwonie i w zasadzie się z nią nie spotykam. Moj tata mieszka 30 km od mojego miasta i widzimy sie okolo 2 razy na miesiąc na łącznie 6 godzin (3x2). Z druga siostra zawaliłem relację własnie przez mój smutek i brak sił.. Mialem byc chcrzestnym jej dziecka,ale nie umiałem się zebrać do tgo by zalatwić bierzmowanie i pozwolenia na bycie chcrzestnym.Bardzo długo się tez w tym czasie zastanawialem,czy ja wogole się do tego nadaję z powodu moich smutków,lęków,samotności. Moj niegdys przyjaciel urwał ze mną kontakt,a ostatnia nasza rozmową było to jak się zaliłem z powodu niezczęsliwej relacji z Kobietą.. Nie mam w zasadzie nikogo oprócz S. i bardzo cięzko mi powiedzieć jej ( i sobie równiez..) ze musze odejść. Ja wiem i czuję , że jej na mnie zależy,ale tylko jak na osobie której ufa,która zawsze jej pomoże,która zawsze ma dla niej czas. Jestem dla niej taka bezpieczną przystanią.ja to wiem i czuję.Ale mi zależy by byc szczęsliwym-by robic milion fajnych rzeczy,uprawiać razem sport(ona równiez jak Ja lubi aktywnośc) , by ktoś czasem przyszedł na hale popatrzyc jak gram,by wieczorny film w telewizji pooglądać w dwie osoby leżac na kanapie, by móc ją zaprosić na obiad do siebie. Jednym słowem by to nie byla tylko relacja pisana,choć do któregoś momentu było to dla mnie do zaakceptowania. Marzę również o jej szczęsciu . I czesto marzę co by było gdyby nagle poczuła w sobie siłe i moc, by zerwac ze swoim pseudochłopakiem,bo nie da się cały czas w czymś takim zyc. Wiem ze byłbym wtedy opcją numer jeden i moje marzenia zaczęłyby nabierać realnych kształtów,bo ona również ma w zasadzie tylko mnie i swoją przyjaciółkę oraz jej córeczkę dla której S. jest chrzestną. Ale relację z tą przyjaciółką też czasem sa negatywne. No i ta przyjaciółka nie dałaby jej takiego wsparcia jak Ja. z rzesztą mi bardziej ufa i o wszystkim mówi. marzę by tak było i była blisko mnie.Bysmy dużo czasu spędzali razem i z czasem może by nasze serca złączyly się w jedną całość,gdyby zawse było tak jak wtedy gdy się spotkaliśmy. Dodatkowo paralizuje mnie to ,że jej obiecalem "ze będę"..Wczoraj napisała do mnie o 1;20,akurat chwile po tym jak się położylem i juz odplywałem i obudzł mnie dzwięk gg w teefonie ,rzebudziłem się przeczytałem i nie moglem zasnąc przez ponad godzine mysląć o niej i o tym co sie może wydarzyć jak bedzie już z nim w Londynie..
 
     
Raziel 
Nowy

Wiek: 36
Dołączył: 11 Lip 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-26, 13:08   

Eehhh miśku złoty. Nie będziesz dla niej opcja numer jeden. Nigdy. Twoja S to moja K. Przerabiałem podobny scenariusz. Narzekania jak to z nim źle jaki to tyran ale jak jej powiesz spróbujmy być razem, w końcu dobrze się dogadujemy i dobrze się ze sobą czujemy to ci powie że ona chciała tylko przyjaźni. Problem jest taki że ty i ja zostaliśmy zamknięci w szufladce jako "przyjaciel". Ona do ciebie przyjdzie wyżali się wypłacze ale na noc wróci do niego. Nie znasz jej tak naprawę. Dużo pisaliście ze sobą, a słowo pisane ma te wadę że nie widzisz emocji w nich zawartych, i tak naprawdę kochasz wyidealizowaną wizje jej a nie ja samą. Mnie tez jest ciężko się z tym pogodzić, tez czuje się samotny ale nie myślę o niej bo wiesz co... ona nie zasługuje na to żebym ja się o nią martwił. Teraz się nie odzywa bo jej się w życiu zaczęło układać więc zapomniała gdzie miała wsparcie. Karma ma jednak to do siebie że kiedyś wróci. Przestań marzyc o niej bo tylko pogłębiasz swój smutek. To nie zaprowadzi cię do niczego dobrego. Napisze odpisz ale sam kontaktu nie szukaj. Daj jej odczuć że coś się kończy.
 
     
Poduszkowy 
Nowy

Dołączył: 25 Lip 2018
Posty: 9
Wysłany: 2018-07-26, 14:08   

Raziel napisał/a:
Eehhh miśku złoty. Nie będziesz dla niej opcja numer jeden. Nigdy. Twoja S to moja K. Przerabiałem podobny scenariusz. Narzekania jak to z nim źle jaki to tyran ale jak jej powiesz spróbujmy być razem, w końcu dobrze się dogadujemy i dobrze się ze sobą czujemy to ci powie że ona chciała tylko przyjaźni. Problem jest taki że ty i ja zostaliśmy zamknięci w szufladce jako "przyjaciel". Ona do ciebie przyjdzie wyżali się wypłacze ale na noc wróci do niego. Nie znasz jej tak naprawę. Dużo pisaliście ze sobą, a słowo pisane ma te wadę że nie widzisz emocji w nich zawartych, i tak naprawdę kochasz wyidealizowaną wizje jej a nie ja samą. Mnie tez jest ciężko się z tym pogodzić, tez czuje się samotny ale nie myślę o niej bo wiesz co... ona nie zasługuje na to żebym ja się o nią martwił. Teraz się nie odzywa bo jej się w życiu zaczęło układać więc zapomniała gdzie miała wsparcie. Karma ma jednak to do siebie że kiedyś wróci. Przestań marzyc o niej bo tylko pogłębiasz swój smutek. To nie zaprowadzi cię do niczego dobrego. Napisze odpisz ale sam kontaktu nie szukaj. Daj jej odczuć że coś się kończy.

hmm..Tylko wydaje mi się ,że poprostu nie możliwe jest że jesli go kocha ( no,tak się jej wydaje,że go kocha i ma nadzieje ,że On się zmieni,że zacznie nad sobą pracować,naobiecuje jej złotych gór i dzialaja na nia czułe słówka :ze ją kocha,że jest dla niego całym swiatem,że nie wyobraza sobie poza nią zycia itd . Może popprostu się boi odejść,bo On juz kiedys jej mowił ze popełni samobójstwo jak ona odejdzie , czy Bóg wie czemu Ona tak naprawde z nim jest) to poprostu nie możliwe jest stworzenie związku od razu i bycia kimś więcej niz ..przyjaciel..Wydaje mi się,że zarówna S. jak i K. docenią Ciebie i mnie jak już nie bedzie przy nich obecnych partnerów i dotrze do nich,że chcemy dla nich dobrze,docenią nasze zalety i w twoim przypadku może to oznaczac miłośc, a w moim najpierw przyjażń w realu a później może coś więcej.Miłośc czasem bywa ślepa.
Czy ją kocham ? Chyba nie.Nie da się tak jak mówisz pokochac kogoś bez bycia obok siebie w realu. Ale poprostu mi zależy na niej,bo zaufała mi,ja jej obiecałem że zawsze może ze mną porozmawiać oraz bardzo ją polubiłem. Robi na mnie ogromne wrażenie.Podoba mi sę jej charakter,poglądy,zainteresowania,inteligencja,bijące ciepło.Dużo rzeczy z naszego zycia się zgadzało. Nasza relacja nie zawsze polegała tylko na tym ze to ja jej pomagałem.Czasami rozmawialiśmy tez o moich problemach,o tym co mnie smuci,boli,ale nawet samo pomaganie jej mnie bardzo wzmacniało. Czułem się wyjątkowy,czulem się doceniany,czułem się akceptowany,czułem że ona tez czeka tak samo jak ja na to byśmy mogli razem porozmawiać -nigdy tego nie miałem. To wszystko co czuje zaczęło się chyba własnie te 3 miesiące temu gdy zabronił jej się ze mna kontaktować,rozmawiać.Zaczęło mi jej brakować,chociaż wirtualnie. Chyba wtedy zacząłem się smucić i poczułem się odtrącony,odstawiony na boczny tor,gorszy mimo ze czasem wymienialiśmy wiadomościami gdy mogła pisać.Ale to już nie było to samo. Jak trzy tygodnie temu się wreszcie spotkalismy to był naprawde cudowny dzień. Czułem jak On a tego spotkania pragnęła. Spedziliśmy ze sobą 7 godzin na rozmowach,usmiechu,i ogólnie miło spedzilismy czas. Smutek nastal dopiero gdy byłem już w domu. i to ze zwiększoną mocą. Zastanawiałem się czy umiałbym teraz przejśc tylko do relacji takiej jaką mieliśmy czyli pisać nawet po kilka godzin na dzień i chyba bym juz nie umiał.
hmm..tylko Ona zawsze odpisuje,tylko,że zazwyczaj trwa to dzień-dwa-czasem trzy.. najczęscie są to dwa dni. Nigdy nie szukałem kontaktu ( no chyba,że wtedy jak mnie opusciła po raz pierwszy,ale były to tylko zyczenia) ,a tak to nie szukałem go na siłe.Nie zasyppywałem jej wiadomościami,czy smsami lub teefonami.napisałem wiadomość i kiedys zawsze przychodzi odpowedź.

[ Dodano: 2018-07-26, 17:24 ]
przed chwilą mi napisała ,czy mam ochote się spotkać w któryś dzień, tylko w centrum handlowym zeby jej chłopak nie wiedział ze się spotkamy. Nie wiem co robić..
Ostatnio zmieniony przez Poduszkowy 2018-07-26, 14:12, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS