Ktość kiedyś twierdził, że 31 grudnia skończy się rok, a 1 stycznia zacznie nowy. Ot tak żeby się nie pogubić.
Owszem każdego dnia możemy podsumować, ale kto ma czas na to każdego dnia, kto o tym na codzień myśli? A właśnie taki ustanowiony koniec roku jest dla mnie przynajmniej, dniem refleksji.
To tak samo, każdego dnia możemy się napić
Moim zdaniem, ogólnie czczenie każdego święta upijaniem się do nieprzytomności i piciem dla samego picia bo wszyscy piją jest głupotą, ale to mój sposób myślenia
Uważam, że każdy świętuje tak jak lubi, jedni tańczą, drudzy piją, inni pozwalają sobie na slodkości, bo na codzień nie jedzą...byleby człowiek szczęśliwy był, nie?
Ostatnio zmieniony przez myszka1604 2011-11-06, 21:25, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 29 Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 150 Skąd: Slask
Wysłany: 2011-11-06, 21:38
Ale ja nie podwazam sposobu twojego myslenia,robta co chceta nikt nie pisal o upijaniu sie do przytomnosci bo to nie na tym polega,ale jakoze liczy sie ogol wiekszosc preferuje w tym dn.jakis % taka tradycja? . Ja w tym dniu jakos nie zaglebiam sie w sens zycia i glebsze przemyslenia,tylko albo sie bawie,albo nudze. A poza tym w calym roku znalazloby sie wiecej takich dni na takie sprawy...
Znajac zycie znowu sie napier.... gdzies z kims i poleze na miasto. O! ostatni byl spokojny bo mialem oko poszyte i mialem dosc wrazen z imprez masowych. Darkness nie gadaj ze nie podsumowujesz roku chociaz na plus albo minus bo nie wierze. Postanowienia dla mnie tez nie maja sensu bo i tak zycie zrobi swoje.
Wiek: 29 Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 150 Skąd: Slask
Wysłany: 2011-11-06, 22:02
A co ja niby mam podsumowywac. Po pierwsze nie ma czego same rozczarowania,po drugie jestem na to za leniwa,po trzecie uwazam to za glupote. Nowy rok nie przynosi mi nic nowego prucz innego roku w kalendarzu nic nie zamykam bo rok szkolny dalej trwa,sprawy ciagle plyna tak sama. Takie gadanie,lista postanowien.
Symboliczne zakonczenie czegos i rozpoczecie od nowa. Kazdy sposob jest dobry zeby sie zmotywowac do dzialania. Jak bylem bezrobotny pare lat temu to symbolicznie mi sie konczyl hu...wy a rano byl nowy dzien w ktorym moglo sie cos wydazyc pozytywnego i gonilem co rano po ta sama gazete i do PUP chociaz wiedzialem ze to zludne. I tak pol roku.... he he ale dzialalem.
Wiek: 29 Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 150 Skąd: Slask
Wysłany: 2011-11-06, 22:18
Ala taki symboliczny dzien moze byc kazdy czemu akurat ten,bo kto tak stwierdzil. Nowy rok nie zmieni nic w twoim zyciu jesli nie uporasz sie ze swoimi myslami i problemami,bedzie dalej taki sam jak poprzedni i ta uludna chwila nadejscia "nowego lepszego" nic nie da.
Jednemu da a innemu nie. Masz racje. Problemy nie znikna ale pojawic sie moze ich rozwiazanie. To sie nazywa nadzieja. Niby matka glupich ale bez niej juz bym sobie dal spokoj z jakimkolwiek dzialaniem ku lepszemu. Plan na sylwka: naje...bac sie zresetowac muzg i nabrac jeszcze wiecej nadziei.
Wiek: 29 Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 150 Skąd: Slask
Wysłany: 2011-11-06, 22:36
Nadzieja moze przyjsc zawsze,nie pojawia sie tylko z poczatkiem nowego roku. Dobra niewazne,tyle opini ilu ludzi. Ja wiem swoje,ty swoje,ktos inny swoje. Poprzestanmy na tym. Pozdr.
A ja zawsze staram się jakieś pozytywy dostrzegać, nawet te najmniejsze. Jak do liceum jeszcze chodziłam to np. w nauce. Nigdy nie zakładam jakiś wielkich postanowień, bo wiadomo, że życie różnie postępuje. Nie oczekuje od nowego roku miliona złoty w spadku. Moje postanowienia to np. poprawienie samooceny, większa siła woli itd. to co mogę osiągnąć. Wydaje mi się, że właśnie takie podsumowanie na zakonczenie roku i dostrzeżenie tych malutkich plusów daje nam motywacje na rozpoczęcie nowego roku. Tak symbolicznie jak mateusz stwierdził. Ktoś może sobie za taki dzień objąc swoje urodziny, inny jakąs swoją rocznice czegoś...dla mnie to jest po prostu sylwester. Pozytywnej motywacji nigdy za wiele, tym bardziej komuś samotnemu, jak ja
myszka1604, Dobry pomysł o zorganizowaniu i spędzenia sylwestra w gronie forumowiczów ale można zawsze na wakacje zrobić też wypadek taki by zobaczyć czy by było sporo chętnych np nad morze wyruszyć co o tym myślicie
Nie ukrywam, że nie lubię sylwestra. Po pierwsze dlatego, ze przypomina mi o tym co zrobiłam 4 lata temu, zerwałam z chłopakiem, który był dla mnie bardzo ważny, moja pierwsza miłość, nie potrafię wytłumaczyć dlaczego to zrobiłam... Dzisiaj już nic do niego nie czuję, może jedynie został ten sentyment, mimo wszystko nie kojarzy mi się ten wieczór najlepiej. Drugie skojarzenie z sylwestrem to ,,o jeny gdzie ja pójdę, w co się ubiorę etc", jedno wielkie zamieszanie, nad jakąś głupią imprezą , gdzie później trzeba się pochwalić, jakiego to się miało wspaniałego sylwestra.
Narazie nie mam planów jak spędzę go w tym roku, jednak moim wymarzony sylwester wyglądałby tak : leżę w łóżku, gdzie jestem nieumalowana, nieuczesana, ubrana byle jak z kubkiem gorącej czekolady, wtulając się w Rafała (mój chłopak) i oglądając dobry film.
Jak zwykle nie mam planów na sylwestra.Jak zwykle nikt mnie nie zaprasza.Jak zwykle nie mam też i ja kogo zaprosić.A w ogóle ten sylwester w pojedynke jest bez sensu jak nie masz z kim dzielić radośći z nadchodzącego nowego roku.Nie wspominam już tutaj o świętach.
Plany były, ale jak to plany raczej trudno z ich realizacją, bo życie i tak wszystko pokąplikuje. Miałam z koleżankami pojechać na jakiś koncert, ale jedna pracuje a drugą z domu trudno wyciągnąć gdziekolwiek:( będzie wiec wilka samotność i przygnębienie:( i pójdę spać o 21.
hm, wątpię:( ale postaram się potraktować ten dzień jak jakiś zwykły. Od grudnia może rozpocznę moją pierwszą poważną pracę i na niej skupię całą uwagę. A, że sylwestra mamy w weekend to będę odpoczywać i tyle.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach