Hm... dlatego właśnie nie wymyślałam żadnego nicku, tylko wybrałam jedno z moich ulubionych imion. Też zawsze mam wrażenie, że ludzie oceniają po nicku. I nigdy nie potrafiłam niczego wymyślić... zwykle wklepuję coś w stylu ''dahjufhuieff'' :<
Robsson - można skojarzyć z imieniem Robert ;) I takie było moje pierwsze skojarzenie. Chociaż czasami pozory mylą
Loverman-podoba mi się, ładnie pasuje, ale nie jestem typem kochanka i nie szukam mężatek, jestem spokojnym mężczyzną, szukającym ciepła drugiej osoby, samotność na przestrzeni długich lat odcisnęła na mnie bardzo duże piętno, żyje z wyrokiem samotnika i chciałbym to zmienić, trudno mi się idzie samemu przez życie, właściwie to nie widze sensu życia w pojedynkę i dlatego mam w głowie tyle negatywnych mysli, wiele spraw olewam i nie chce mi sie żyć, moje życie to wegetacja, smutna proza :(
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-14, 22:14
Loverman napisał/a:
Loverman-podoba mi się, ładnie pasuje, ale nie jestem typem kochanka i nie szukam mężatek, jestem spokojnym mężczyzną, szukającym ciepła drugiej osoby, samotność na przestrzeni długich lat odcisnęła na mnie bardzo duże piętno, żyje z wyrokiem samotnika i chciałbym to zmienić, trudno mi się idzie samemu przez życie, właściwie to nie widze sensu życia w pojedynkę i dlatego mam w głowie tyle negatywnych mysli, wiele spraw olewam i nie chce mi sie żyć, moje życie to wegetacja, smutna proza :(
Dlaczego uważasz że "żyjesz z wyrokiem samotnika"? I czemu nie widzisz sensu życia "w pojedynkę"? Czy bycie samotnym równa się wegetacji?
Dlatego że znam siebie i gdy człowiek za długo jest singlem, źle to niego działa.Mam duże wątpliwości czy tak naprawde kogoś spotkam, nie jestem już nastolatkiem, a z poczuciem niskiej wartości ciężko zagadać czy cokolwiek spróbować na tym polu.Dlatego żyje z dnia na dzień sam i dla mnie jest to egzystencjonalna wegetacja.Bo jak można nazwać przedłużającą sie samotność i jej wpływ na codzienność?Może inaczej myślicie i czujecie.
Jak to mówią buddyści... taka karma- przeznaczenie
Ja odbieram to coraz bardziej jak klątwe
No wiesz, staram sie docenić to że jestem sam, że nikt mi nie ględzi i nie truje itd, ale w sytuacji gdy jestem sam takie argumenty do mnie nie docierają, rozumiesz...
Widziałem dużo związków i małżeństw i ich mroczne strony i jakoś mnie to nie odepchnęło, to są normalne koszty jakie sie ponosi w byciu razem, ale widze też osoby samotne od wielu lat, które nie przetrwały związków bo były za długo w trybach samotności i inaczej funkcjonować nie umieją.To jest straszne
Dlatego że znam siebie i gdy człowiek za długo jest singlem, źle to niego działa.Mam duże wątpliwości czy tak naprawde kogoś spotkam, nie jestem już nastolatkiem, a z poczuciem niskiej wartości ciężko zagadać czy cokolwiek spróbować na tym polu.Dlatego żyje z dnia na dzień sam i dla mnie jest to egzystencjonalna wegetacja.Bo jak można nazwać przedłużającą sie samotność i jej wpływ na codzienność?Może inaczej myślicie i czujecie.
Jak to mówią buddyści... taka karma- przeznaczenie
Ja odbieram to coraz bardziej jak klątwe
Znam osobę, która singlem jest od zawsze (obecnie ma 28 lat) i nie działa to na nią źle. Widzę po Twoich postach, że stan w którym jesteś bardzo Ci przeszkadza. Piszesz, że masz poczucie niskiej wartości, że dla Ciebie bycie singlem to wręcz klątwa...Nie myślałeś żeby zmienić ten stan, jeśli Ci on tak bardzo doskwiera? Przecież świat dookoła nas jest pełen ludzi i naprawdę jeśli się chce i jest się zdeterminowanym (nie zdesperowanym) to można poznać wiele wartościowych osób i spróbować stworzyć szczęśliwy związek z kimś, kto nam będzie odpowiadał Z poczuciem niskiej wartości można walczyć i nie są to z mojej strony puste słowa, bo ja robię to na co dzień, ponieważ niedawno ktoś zabrał mi całą pewność siebie i potraktował bardzo źle...ale nie o mnie tutaj Weź się za siebie porządnie i przestań wegetować, bo to najszybsza droga do depresji (nie mówię tu o zwykłym dołku, a chorobie).
No wiesz, ja też nie daje po sobie zbytnio poznać, że mi źle, bo gdy jestem wśród ludzi, to zazwyczaj otwieram się i często się uśmiecham, źle znosze samotność, a jak wiadomo ze znajomymi cały czas sie nie da przebywać, toteż fajnie by było wrócić do kogoś kto czeka w domu na ciebie(poza ojcem którego pochłania tv, oczywiście)Stąd moje S.O.S. w tym temacie.
Dzieki za poradę, ale wiedz że łatwo nie bedzie
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-15, 20:08
Loverman napisał/a:
No wiesz, ja też nie daje po sobie zbytnio poznać, że mi źle, bo gdy jestem wśród ludzi, to zazwyczaj otwieram się i często się uśmiecham, źle znosze samotność, a jak wiadomo ze znajomymi cały czas sie nie da przebywać, toteż fajnie by było wrócić do kogoś kto czeka w domu na ciebie(poza ojcem którego pochłania tv, oczywiście)Stąd moje S.O.S. w tym temacie.
Dzieki za poradę, ale wiedz że łatwo nie bedzie
Wiem, że łatwo Ci nie będzie, ale próbuj To dobrze, że jesteś otwarty na innych i często się uśmiechasz (bo nigdy nie wiadomo kto się w Twoim uśmiechu zakocha ). Wiem, co to znaczy wracać do pustego domu (pomijając rodziców)...ale trzymam kciuki za Ciebie, żebyś spotkał w końcu swoją drugą połowę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach