Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.
Znalezionych wyników: 3
Samotność Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Od jak dawna jesteście samotni?
Kurtz

Odpowiedzi: 299
Wyświetleń: 45448

PostForum: Samotność   Wysłany: 2012-03-17, 20:48   Temat: Od jak dawna jesteście samotni?
Od zawsze
  Temat: W jakiej skali ocenilibyście swoją samotność od 0 do 10?
Kurtz

Odpowiedzi: 365
Wyświetleń: 63040

PostForum: Samotność   Wysłany: 2012-03-17, 20:46   Temat: W jakiej skali ocenilibyście swoją samotność od 0 do 10?
10
  Temat: Wasza historia samotności...
Kurtz

Odpowiedzi: 366
Wyświetleń: 37030

PostForum: Samotność   Wysłany: 2012-03-16, 20:55   Temat: Wasza historia samotności...
Nigdy nie sądziłem, że będę się kiedyś wyżalał na jakimś forum... to dla mnie strasznie żenujące.

Nie wiem od czego zacząć. Nawet nie wiem czy moim problemem jest samotność czy po prostu ze mną jest coś nie tak. Mam 21 lat, jest mi źle, czuje się samotny, zawsze tak było. Może opowiem trochę swojej historii, której jeszcze nigdy nikomu nie mówiłem i nie wiem czy powinienem.
Pierwsze wspomnienie z dzieciństwa jakie pamiętam to to w którym mój pijany ojciec katuje mojego dziadka, miałem wtedy może z 6 lat, ale wszystko pamiętam bardzo wyraźnie, wiem, że działo się to w lecie, było ciepło, słońce powoli zachodziło. Stałem przy bramie wjazdowej na podwórko, cała akcja miała miejsce przed domem, kilka metrów ode mnie, był tam mój ojciec, który bił mojego, leżącego na ziemi dziadka, oczywiście dziadek, moja matka, która próbowała go odciągnąć no i oczywiście ja. Pamiętam też żółtą, zakrwawioną koszulę w która był ubrany mój dziadek po tym wydarzeniu widziałem ją jeszcze wiele razy. Nie chce opowiadać zbyt wielu szczegółów, bo cały czas mam wrażenie, że ktoś kogo znam może to przeczytać i wiedzieć, że chodzi o mnie. Ciężko mi się to pisze.
Jeszcze przez długi czas po tym co się stało, ojciec nie rozmawiał z dziadkiem(a nie było to łatwe, bo mieszkaliśmy pod jednym dachem), często robiłem za kuriera w różnych sprawach.
Reszta dzieciństwa u boku wiecznie pijanego ojca również nie była zbyt wesoła, więc postaram się opisać tylko te najważniejsze wydarzenia i te które doprowadziły mnie do tej chwili. Następne okropne wspomnienie... pamiętam jak moi rodzice się pieprzyli... Byłem niewiele starszy, miałem może z 9lat, to było dla mnie coś okropnego, nie wiedziałem czemu to robili, to było dla mnie coś obrzydliwego i niezrozumiałego. Byłem w tym samym pokoju co oni, leżałem u siebie na łóżku i udawałem, że śpię. A oni się pieprzyli przy jakimś pornolu z VHS. Okropne, nie chce więcej o tym mówić. Taka sytuacja zdarzyła się kilka razy, za każdym razem to samo.
Nie znam żadnych pozytywnych wspomnień związanych z moim ojcem. Zawsze traktował mnie jak gówno albo jak swojego prywatnego sługę. Pamiętam jak pewnego razu chciałem pójść na dół do dziadka, ale on mi zabronił, wiec wyszedłem z pokoju bez pozwolenia, on zaczął mnie gonić, a ja z płaczem uciekłem do matki. Żałosne, wiem. Tego samego wieczoru siedziałem z nim razem w pokoju, jadłem kolacje, ledwo mogłem przełknąć cokolwiek, bałem się, że za chwile wybuchnie i mnie uderzy. Zawsze jak się napił był nieobliczalnym psycholem, czasem też mi się dostało, ale w ostatecznym rozrachunku niezbyt często. Ciężko przypomnieć sobie wspomnienia z tak odległej przeszłości albo po prostu staram się o tym zapomnieć.
Nie chce już pisać o dzieciństwie, już wystarczy, przejdźmy dalej.
Chociaż to w sumie dalej będzie dzieciństwo.
Nigdy nie byłem zbyt lubiany, nie jestem i nie będę. Nie wiem czemu, może jestem aż taki brzydki? Starałem się być dobry, nie wchodzić nikomu w drogę, ale problemy zawsze mnie znajdowały. Przez podstawówkę i gimnazjum miałem tylko 2 dobrych kumpli. Wspomnienia z tego okresu nie są aż tak złe. Do najgorszych mogę zaliczyć wszystkie kolonie na których byłem, zawsze było okropnie, mimo to co roku na nie jeździłem. Każda wyglądała tak samo, w każdy wieczór były jakieś dyskoteki na których moi rówieśnicy się bawili i przeżywali swoje pierwsze miłości, a ja siedziałem w pokoju albo spałem. Kilka razy próbowałem swoich szans ale oczywiście źle to się skończyło i pozostawało jedynie kolejne złe wspomnienie.
Teraz trochę bardziej współcześnie.
Po gimnazjum nie wiedziałem do jakiej szkoły chcę iść, właściwie to nie chciałem do żadnej, ale to już swoją drogą. Wybrałem więc pierwszy lepszy kierunek i oczywiście źle to się skończyło, zanim się jeszcze zaczęło. Najbardziej obawiałem się, że nie będę akceptowany w nowej szkole i dokładnie tak się stało. Zaczęły się wagary, stopnie były coraz gorsze, wychodziłem z domu tylko na chwilę, czekałem aż mama wyjdzie z domu do pracy i wracałem. W szkole bywałem coraz rzadziej, było coraz gorzej, cały czas tylko lament matki. No i oczywiście nie zdałem. Czułem się okropnie. Po tym wszystkim, było mi już wszystko jedno co się dalej ze mną stanie. We wrześniu zapisałem się do nowej szkoły o "niższym standardzie". Sytuacja była nieco inna niż poprzednio, nie było aż tak źle, chociaż dalej nie miałem kolegów i nie byłem lubiany.
Z roku na rok jest coraz gorzej, szkołę kończę za miesiąc i nie wiem co dalej, nie chce już żyć. Każdego dnia żałuje, że się urodziłem, rzadko o tym nie myślę, mam już za sobą jedną próbę samobójczą o której wie tylko moja matka, jakoś udało mi się ją przekonać, że nie potrzeba mi psychiatry. Nie widzę przed sobą żadnych perspektyw, jest mi wszystko jedno co się ze mną stanie później. Nie mam nawet z kim o tym porozmawiać. Moje życie jest żałosne, jeśli kiedyś miałem jakąś szanse na miłość to i tak jest już za późno. Chociaż właściwie to nigdy nie miałem szansy, jestem brzydki i nietowarzyski, w czasie jak moi "kumple" poznawali swoje wybranki, ja siedziałem w domu przed telewizorem. Nigdy nie chodziłem na żadne imprezy, no i jestem abstynentem(byłem w życiu pijany tylko raz, po namowie "kumpli" i tego żałuje) więc nie poznam nikogo w towarzystwie w taki sposób. Moja abstynencja na pewno jest przez ojca. Alkohol w każdej postaci budzi u mnie obrzydzenie. Czuje, że nie mam po co żyć. Gdy idę do szkoły myślę tylko o tym, żeby być już w domu, samemu, jak zawsze. Moimi jedynymi prawdziwymi przyjaciółmi są telewizor, łóżko i komputer, tylko przy nich czuje się dobrze. Już nawet nie robię sobie jakichkolwiek nadziei na lepszą przyszłość, to po prostu nie może się wydarzyć. Ostatnio jest coraz gorzej, coraz częściej myślę o samobójstwie. Chciałem się niedawno powiesić, ale jak na ironię, nie mogłem znaleźć nigdzie w domu odpowiedniego sznurka. Dobre dni to te w których zaraz po powrocie do domu uda mi się zasnąć. Właściwie spanie to jedyne co mi się w życiu podoba. Najgorsze jest zawsze przebudzenie. W snach zawsze czuję się dobrze, prawie jakbym był kimś innym a gdy się budzę zaczyna się mój koszmar i wszystkie złe wspomnienia powracają.
To nie wszystko co chciałem napisać ale nie mam już siły. Czuję się troche lepiej na myśl, że ktoś to kiedyś przeczyta i może mnie zrozumie. Idę spać i jak zawsze, mam nadzieje, że jutra nie będzie.
 
Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS