Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
kawałek mnie
Autor Wiadomość
no_name 
Nowy

Wiek: 33
Dołączył: 17 Gru 2012
Posty: 34
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-12-17, 17:11   kawałek mnie

Ok, w przywitaniu obiecałem, że napiszę coś o sobie, więc pozwoliłem sobie stworzyć osobny temat w tym dziale (miotałem się pomiędzy jeszcze działem "poważne tematy" bo po części i tam pasuje) więc jeśli źle się ustawiłem, proszę o przeniesienie.

Hmm od czego zacząć... na początek może mała uwaga: szanuję wszystkich i moją dobroć rozdzielam po równo dla każdego. Post podzielę na pewne punkty, mniej lub bardziej ułożone, ale sam wiem, że zlepków się nie da czytać więc w ten sposób może będzie lepiej. Ostrzegam, post będzie dość obszerny!

Dobra, jedziemy: mam skończone 22 lata, imienia nie chciałbym zdradzać póki co. Nie mogę narzekać jakoś szczególnie na to, jaką mam sytuację ogólną, bo jestem (w miarę) zdrowy, myślący i ogólnie nie mam problemów takich, jak ludzie cierpiący, chorzy, nieszczęśliwi, ale...

Stosunki rodzinne: są całkiem niezłe, a nawet mógłbym rzec bardzo dobre, no właśnie, mógłbym. Od jakiegoś czasu czuję, że nie jestem częścią rodziny, siedzę w domu jak lokator, tak to moja wina pewnie, ale nie umiem wyrażać uczuć, oczywiście wszystkim się przejmuję, zamartwiam, ale duszę to w sobie, nigdy nikomu nie mówię. Moi rodzice można powiedzieć kompletnie mnie nie znają. Zostałem wychowany na bardzo grzeczną, kulturalną i spokojną osobę. Jestem uczynny, pomocny, uczciwy... i po części mam żal, że jestem aż za dobry dla innych...

Przechodząc dalej: wszyscy mogą mi wejść na głowę, a ja i tak się tym nie przejmuję, mogą po mnie jeździć, ale jest pewna granica, jeśli którą przekroczy ktoś, może spodziewać się najgorszego po mnie... nie jestem w stanie sobie tego nawet wyobrazić, ale generalnie wpadam czasem w złość o byle co, wyżywam się na przedmiotach, poza tym mój zryty charakter... czuję się czasem na 12-latka (a wyglądam na 16, ale o tym dalej). Oczywiście gdy trzeba, zachowuję się bardzo poważnie i tak twierdzę, że jestem za poważny czasem, odpowiedzialny, natomiast innym razem zachowuję się jak dzieciak... bez sensu.

Moja samotność (brzmi jak tytuł jakiejś książki heh): samotność to dość względne i obszerne zarazem pojęcie u mnie. Nie spotkałem drugiej takiej osoby, dlatego też uważam, że jestem jakimś cholernym popaprańcem. Nie miałem nigdy nawet koleżanki (nie, że w przedszkolu, czy szkole były - nie było). O związkach nie wspomnę, nigdy nie potrafiłem nawiązać kontaktu z żadną dziewczyną, 0 kompletne. W szkole zawsze jedynie "cześć", z żadną nie potrafiłem rozmawiać, zagadać. Jeśli już wymieniłem 2-3 zdania przez CAŁY ROK to było w sumie całkiem nieźle ;)
Mną też nigdy się żadna nie interesowała, nigdy nie zagadywały. Nawet w ramach jakiejś ew. pomocy, mimo iż byłem z czegoś w szkole lepszy od kolegów, to wolały się zwrócić do kogoś mniej obeznanego, ale tego, z którym się lepiej dogadywały. Miłość? Zauroczenie? Seks? Żadnej z tych rzeczy nie było, nigdy nie dotykałem kobiety, nie przytulałem się (no skoro nawet nie rozmawiałem za wiele, to czego oczekiwać?). Owszem mi się podoba mnóstwo dziewczyn, ja z tym problemu nie mam, nieudolnie czasem kiedyś próbowałem podbijać, ale to było żałosne - więc nikt mi nie powie, że: "nie próbowałeś to skąd wiesz". Tylko jak wiadomo, to musi działać w obie strony, no więc właśnie nigdy nie działało w moją... Czułem się fatalnie. Mimo wszystko miałem fajnych kolegów (w liceum) bo poprzednie etapy były słabe i pod tym względem.
W liceum miałem genialną klasę, otworzyłem się bardziej dzięki nim, ale jednak nie na dziewczyny, tu mnie coś trzymało, zawsze czułem się drętwo przy nich, zwyczajnie jestem niewidzialny dla kobiet. Z kolegami nie miałem problemu się dogadać, do dziś mam kilku świetnych przyjaciół, którzy zawsze mi pomogą i nie mogę powiedzieć, że jestem kompletnie sam (choć nie zawsze mówię im co mnie gryzie, a nawet częściej nie mówię, bo uważam, że mają własne problemy więc po co na dokładkę ja z moimi prowizorycznymi śmieciami), poza tym każdy z nich ma swoją połówkę (i nie mam tu na myśli wódki :P), dlatego tym bardziej nie chcę ich zamęczać, a i widujemy się rzadziej.
Na studiach nie ma u mnie dziewczyn (tak, studiuję informatykę, już w tej chwili ostatni rok), do tego zaocznie, ale grupa moja jest ok, choć widujemy się dość rzadko i nie zakumplowałem się raczej z nikim.

Kwestie fizyczne i umysłowe: taak, jak ja "uwielbiam" tą część... nienawidzę, jak ludzie oceniają tylko i wyłącznie po wyglądzie, nie trawię i za to bym mordował! Dlaczego tak jest?! Ja mam tutaj ekstra pecha chyba, bo to takie trochę kopanie leżącego (tak jak wspomniałem wyżej, nie jestem ułomny, nie bierzmy pod uwagę osób nieszczęśliwych). Natomiast już sam fakt tego, że mam 186 cm wzrostu (tak, ktoś powie "wow, fajnie"), do tego 57 kg wagi... :| od zawsze taki byłem, chudziak, chciałbym mieć chociaż +10kg nie oczekuję cudów. Choć ja mam ogromny dystans do siebie i nabijam się z samego siebie ile się da, zawsze mówię, że byłbym idealny na skoczka narciarskiego - wysoki, mała waga i nie muszę żadnych diet robić :) ale jednak z czasem to mi dokucza, każdy patrzy na mnie... dziwnie, no a dziewczynom nie podobają się chudzielce :P do tego mam mnóstwo innych wad, przygarbiony, trądzik, lekki (albo i więcej niż lekki) zez... bla bla bla szkoda gadać. Ja nigdy nikogo nie oceniam po wyglądzie bo to przecież nie jest od Nas zależne, nigdy nie powiedziałem, że nie spotkam się czy nie pogadam z kimś, kto wygląda gorzej. Nie szufladkuję w ten sposób ludzi.
Co do aspektów umysłowych, to częściowo charakter opisałem wyżej, ale dodam do tego, że nie uważam się za kogoś nadzwyczajnego, może jakieś tam talenty mam - mniejsze lubi większe, jak każdy pewnie.

Związki/część imprezowa: to też już po części opisałem, ale ja jestem chyba jednym z nielicznych jak widzę facetów, których nie kręci kompletnie "zaliczanie" i takie podejście do kobiet, seksu itp. Dla mnie to jest zerowy szacunek do kobiet i do samego siebie... jak tak można? Owszem lubię się zabawić, napić, kiedyś się zdarzyło zajarać tego szajsu... nie uważam się za sztywniaka (bo już tak mnie określano, tylko na tej podstawie, że mam NORMALNY punkt widzenia). Imprez jako takich stricte dyskotekowych nie lubię, byłem z 2 razy w takich miejscach typu dyskoteka/klub, wyciągnięty przez kumpli, może i było ok, ale i tak wiedziałem, że to nie dla mnie.
Chciałbym poznać inteligentną KOLEŻANKĘ na początek, która pogada, zrozumie, pocieszy... no takie wsparcie, ale i w odwrotną stronę, czułbym się lepiej. Przestałem mieć nadzieję na związki, z moją anty-zajebistością nie da się chyba. Taa walę smuty jak połamany, ale widziałem już tyle, że byłbym kompletnie zdziwiony diametralnym zwrotem akcji. Do tego mam jakieś pochrzanione wymagania i zasady (tak, np. względem seksu, domyślać się można), marzyłem o normalnej dziewczynie, która by mnie chciała... już nie marzę...

Sytuacja obecna: szukam od ponad 1,5 roku pracy, czuję zażenowanie, studentów nigdzie nie chcą, albo ja tak szukam tej pracy... czuję się często załamany, jeszcze naciski rodziny, wiecznie obława na mnie. Po części rozumiem, mógłbym pomóc, odciąć się, wydorośleć, ale po części boję się, nie umiem chyba, nie wiem... mój social skill jest na bardzo niskim, wręcz ujemnym poziomie. Nie chce mi się chodzić na imprezy, często w ogóle wyjść z domu. Miewałem już różne myśli, często patrzę i widzę: czemu ludzie-buraki, nie warci niczego, mają wszystko, a ludzie normalni, ambitni, chcący coś osiągnąć, pomagać innym nie mogą mieć niczego. Myślę, że gdybym znalazł fajną pracę, poznałbym jakichś ciekawych ludzi, to dodałoby mi motywacji. Mam przeogromne ambicje (może aż za duże?), pragnę założyć firmę w niedługim czasie, bo nie dam rady psychicznie robić dla kogoś (już tak pracowałem, porażka).
Może kiedyś czas iść na "pociąg do szczęścia"... towarowy... Piszę tu bo nikt mnie tak naprawdę nie zna, a smutno by było gdyby później się okazało, że był człowiek i go nie ma, nie szukał nawet pomocy, nikomu nic nie mówił (no tak, wybrałem sobie... internet na pogadanki eheh).

uhh cholera... nazbierało się, jeśli ktoś to szczerze przeczyta to szacun. Jeśli ktoś będzie chciał się spotkać, pogadać itp. ja bardzo chętnie, dojechać nie dojadę pewnie, ale Warszawa i okolice będzie ok. Jeśli ktoś wyśmieje (no cóż, to tylko internet), też się nie zdziwię, no będzie mi przykro, ale cóż zrobić, w pełni świadom to pisałem...

Wiem, że użalanie się i klepanie takich rzeczy jest smutne i betonowe, ale może poczuję się dzięki temu lepiej. Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, nie pisałem nigdzie też.
Nie wiem, może o kilku kwestiach zapomniałem, pisałem to ot tak w chwili, nie kilka dni, więc dopiszę dalej w temacie gdy coś mi się jeszcze rzuci. Jeśli dostanę bana za takie spamowanie bo ktoś obrzyga tęczą monitor to też się nie zdziwię, tak jak wspomniałem, wszyscy mnie kopią, czasami sam się też dobijam głupotami bo rozmyślam etc. więc właściwie nie zdziwi mnie już nic.
 
     
Monixa7 
Dyskutant


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 1350
Skąd: woj. lubelskie
Ostrzeżeń:
 4/4/4
Wysłany: 2012-12-17, 17:36   

:) Wiesz, szczerze, bardzo ładnie przedstawiłeś swoją osobę, i nie odebrałam tego nic a nic za użalanie, po prostu bierzesz sprawy w swoje ręce a nie jak kilku tu (to źle, tamto nie dobrze itp.) ... a ja byle jakie słowo biorę za użalanie, więc jak nie wzięłam, nikt nie weźmie :) doznałam szoku lekkiego jak zobaczyłam, że studiujesz informatykę, byłam pewna, że coś humanistycznego. Widzę, że masz poukładane w głowie, jesteś wygadany i masz otwarty umysł, nie jesteś pesymistą a to już dużo :D a z tym wejściem na głowę tak już jest, ja też to znam : "jak masz miękkie serce, musisz mieć twardy tyłek"
 
     
no_name 
Nowy

Wiek: 33
Dołączył: 17 Gru 2012
Posty: 34
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-12-17, 18:01   

humanistą też jestem po części (i pomimo tego, że mam dysleksję).
Wygadany? Tylko wirtualnie, w realu jestem kompletnie spokojny, aż do bólu ;/ Może do pewnego momentu (a nawet napewno), ale względem właśnie dziewczyn... wypadam beznadziejnie. Jestem realistą, choć znajomi mi mówią, że przeważa u mnie pesymizm. No nie chciałem tak walić z grubej rury jak mi źle, bo ja wiem, jakie to jest słabe.

Wszyscy mi mówią, że jestem sympatyczny, fajny itp. ... szkoda tylko, że nikt nie daje mi tej szansy by mnie poznać...
 
     
zielonakarafka 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączyła: 04 Gru 2012
Posty: 138
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2012-12-17, 18:29   

no_name przeczytałam Twojego całego (!) posta i już Cię zaczynam lubić ;)

Dobrze trafiłeś, bo to forum jest właśnie dla takich osób jak Ty. Ja sama jestem tu od niedawna, ale sama możliwość takiego zwykłego wygadania się komuś , czy pogadania o kompletnych głupotach daje bardzo dużo. Poza tym tutaj nikt Cię nie ocenia, nie obraża, nie potępia.
Jeśli będziesz chciał pogadać, tak zwyczajnie... o tym jak Ci minął dzień, co Cię dzisiaj rozśmieszyło, czy o tym jakie życie jest niesprawiedliwe, to moje pw czeka :-D

Jestem dziewczyną, ale nie gryzę. Nie masz się o co martwić :mrgreen:
 
 
     
Monixa7 
Dyskutant


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 1350
Skąd: woj. lubelskie
Ostrzeżeń:
 4/4/4
Wysłany: 2012-12-17, 18:57   

:) niom słabe to jest wiem z doświadczenia. Ciągłe słuchanie "źle, źle, źle itp:), tak wkurza, nie ma się ochoty rozmawiać z taką osobą :) ja się nie użalam nad sobą, choć mam powody, ale inni czasami takie ofiary z siebie robią, że padam :):) od czasu do czasu można mieć doła czy coś ale nie stale :) ja zawsze byłam wygadana, teraz głównie pisząc, mam problemy z mową i strasznie mnie wkurza jak ktoś mnie nie zrozumie, nienawidzę rozmawiać :) ale jak druga osoba mnie słucha i nie ma moich słów głęboko, jak jest fajny temat to gadam jak najęta....
Ostatnio zmieniony przez Monixa7 2012-12-17, 19:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
TipTopKot 
Aktywny



Wiek: 42
Dołączył: 08 Gru 2012
Posty: 224
Wysłany: 2012-12-17, 19:05   

No przecież na forum jest temat "jak się teraz czujecie" i tam cały czas jest źle, źle, źle :) Ale chyba właśnie od tego powinno być takie forum, żeby się wyżalić :)
 
     
Monixa7 
Dyskutant


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 1350
Skąd: woj. lubelskie
Ostrzeżeń:
 4/4/4
Wysłany: 2012-12-17, 19:12   

ale zawsze źle źle źle, zwariować idzie, ja piszę dobrze. Czasami pół na pół a z tego co czytam, jestem w najgorszej sytuacji hah, a inni wiele nie ważne kto tylko łe łe łe łe oj strasznie, oj smutno, oj źle! nic nie cieszą się, z tego co mają......
 
     
TipTopKot 
Aktywny



Wiek: 42
Dołączył: 08 Gru 2012
Posty: 224
Wysłany: 2012-12-17, 19:23   

Monixa7 napisał/a:
nic nie cieszą się, z tego co mają......


Bo człowiek najedzony nie cieszy się obiadem jak głodny. Ktoś ma dobrą pracę i stać go na samochód za 200 tyś. I co z tego, skoro jeździ nim sam? Jak się z tego cieszyć? Jakby mógł zamienić na taki za 10 tyś. i kobietę na fotelu obok, to by się pewnie i cieszył :)
 
     
Dreamska
Aktywny



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 470
Wysłany: 2012-12-17, 19:31   

Cytat:

Monixa7 napisał/a:
nic nie cieszą się, z tego co mają......


Bo człowiek najedzony nie cieszy się obiadem jak głodny. Ktoś ma dobrą pracę i stać go na samochód za 200 tyś. I co z tego, skoro jeździ nim sam? Jak się z tego cieszyć? Jakby mógł zamienić na taki za 10 tyś. i kobietę na fotelu obok, to by się pewnie i cieszył :)
Piramida Maslowa się kłania. Po raz pierwszy muszę przyanć rację TipTopowi :ysz:
 
     
Monixa7 
Dyskutant


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 1350
Skąd: woj. lubelskie
Ostrzeżeń:
 4/4/4
Wysłany: 2012-12-17, 19:35   

życie skarbie życie, nie cieszą się, że robią tyle rzeczy fajnych, każda zwykła rzecz jest przepiękna, której większość nie dostrzega, chodzisz a inni nie, to się cieszyć powinieneś i wiele, wzrok, słuch, mowa, czucie, wszystko robimy tak mechanicznie a to cudowne, cudowne jest to czego nie zauważa większość np, że stukamy paluszkami u rączek na klawiaturze a nie nóżek itp.....
 
     
TipTopKot 
Aktywny



Wiek: 42
Dołączył: 08 Gru 2012
Posty: 224
Wysłany: 2012-12-17, 19:35   

Dreamska napisał/a:
Po raz pierwszy muszę przyanć rację TipTopowi :ysz:


Przepraszam, że jestem sprawcą Twojego bólu :cry:

EDIT:

Monixa7 napisał/a:
życie skarbie życie, nie cieszą się, że robią tyle rzeczy fajnych, każda zwykła rzecz jest przepiękna, której większość nie dostrzega, chodzisz a inni nie, to się cieszyć powinieneś


Bo to jest normalne. Zawsze chodziłem i nie mogę się z tego cieszyć, bo to nic wyjątkowego. Jakbym nie chodził po wypadku trzy lata, to potem bym się cieszył, ale nie na co dzień (nie ma co porównywać ludzi chorych do zdrowych, bo można by powiedzieć np. dlaczego smucisz się, że jesteś sama? Przecież ktoś, gdzieś, w jakimś więzieniu siedzi odizolowany od 20-tu lat, i tak będzie do końca. Nawet jak będziesz za piętnaście lat sama, to ciesz się przez te lata).

EDIT2:

Dreamska napisał/a:
Taaa a w skrycie "yes, yes, yes w końcu!!"


:twisted: :twisted: :twisted: :twisted: Doczekałem się ;-)
Ostatnio zmieniony przez TipTopKot 2012-12-17, 19:42, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Dreamska
Aktywny



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 470
Wysłany: 2012-12-17, 19:40   

TipTopKot napisał/a:

Dreamska napisał/a:
Po raz pierwszy muszę przyanć rację TipTopowi


Przepraszam, że jestem sprawcą Twojego bólu
Taaa a w skrycie "yes, yes, yes w końcu!!" k ale nie offtopujmy... ;-) :-)
 
     
Monixa7 
Dyskutant


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 1350
Skąd: woj. lubelskie
Ostrzeżeń:
 4/4/4
Wysłany: 2012-12-17, 19:45   

tiptopkot ale jakbyś nagle miał wypadek, i coś by się zmieniło, byś wiedział jakie to cudowne było :), nigdy się nie smuciłam z błahostek.... never a inni z byle gówna :)
 
     
TipTopKot 
Aktywny



Wiek: 42
Dołączył: 08 Gru 2012
Posty: 224
Wysłany: 2012-12-17, 19:53   

Monixa7 napisał/a:
tiptopkot ale jakbyś nagle miał wypadek, i coś by się zmieniło, byś wiedział jakie to cudowne było :)


Jakbym, to tak, ale nie na co dzień. Wiadomo, że ślepy chciałby odzyskać wzrok, i dla niego to była bardzo ważna rzecz. Ale przeciętny człowiek nie może cieszyć się codziennie na nowo, że chodzi, mówi, rusza ręką czy nogą, widzi, słyszy. To jest powszechne. W obozach dodatkowy kawałek chleba był jak święto, ale te same osoby nie traktowały go tak wcześniej, bo miałby w domach śniadania, obiady i kolacje.
 
     
Dreamska
Aktywny



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 470
Wysłany: 2012-12-17, 20:03   

TipTopKot napisał/a:
tiptopkot ale jakbyś nagle miał wypadek, i coś by się zmieniło, byś wiedział jakie to cudowne było :)
Fakt, docenia się to co sie starciło cennego. Normalne i bardzo często spotykane w życiu.

Ale czy jak wyrzucasz jedzenie do kosza to zastanawiasz się ile dzieci w Polsce głoduje?
Jak kupujesz sobie bluzkę za 45 zł to myślisz o tym, że za ta kwotę kupiłabyś kilkanascie szczepionek dla dzieci w Afryce?
Jak jedziesz samochodem, to zatrzymujesz się na każdym przejsciu aby piesi przeszli, bo marzną?
Nie, jak masz zapewnione podstawowe potrzeby, to nie interesujesz się potrzebami ludzi którzy akurat tych potrzeb, nie doświadczyli. W swojej piramidzie wspinasz sie dalej. Czyli jak masz zaspokojone wszystkie potrzeby fizjologiczne, to dążysz świadomie lub nie do zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa i będziesz narzekać, że akurat tej potrzeby nie masz zaspokojonej, nie będziesz sie zbytnio zastanawiać, a nawet moze nie zrozumiesz, ze jakiemuś tam murzynkowi w afryce brakuje czystej wody do picia.. bo ty masz ą pod dostatkiem. Poczytaj sobie o potrzebach człowieka to zrozumiesz, dlaczego tak mało ludzi stać na szczerą empatię. :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS