Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Wasza historia samotności...
Autor Wiadomość
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-02, 21:06   

W Niemczech mieszkam 20 lat, przyjechałam tutaj na "łączenie rodzin" tzw. byli tutaj moi rodzice i brat z rodziną. Byłam młodą mężatką, oboje z mężem przyjechaliśmy na stałe do Niemiec. Początki były bardzo trudne zwłaszcza jak nie znało się kraju i języka.

Oboje z mężem dostaliśmy pracę,i mieszkanie urodziła nam się córka. Zyliśmy w miarę dobrze, pomału toczyło się życie na obczyźnie. ale szczęście długo nie trwało. Moja mama zmarła na wylew, tatę pochowałam 2 lata po mamie. Wydawało się że zła passa minęła, ale jeszcze pasmo nieszczęść się nie skończyło.
6 lat temu pochowałam męża, zginął w wypadku samochodowym. Przeszłam załamanie nerwowe, długotrwałe keczenie i sanatorium. Trwało to blisko 2 lata, nie umiałam się pozbierać z tej traumy. Miałam wtedy na utrzymaniu córkę, która potrzebowała pomocy. To dzięki niej i wsparciu kilku niemieckich przyjaciół wracałam do normalności.

Zmieniłam trzy lata temu pracę, aby zająć się innymi potrzebującymi, obecnie pracuję z " trudną młodzieżą" praca jest odpowiedzialna i stresująca, ale nie zamieniłabym jej na żadną inna. Pracuję na 3 zmiany. Wiem, i sama widzę ile młodych ludzi jest zagubionych i potrzebuje pomocy, nawet zwykłej rozmowy-gestu, czy poprostu czasu. Zapomniałam o sobie i to pomaga mi bardzo w moim życiu. Może dlatego m/in. trafiłam na to forum, samotność jest ciężka i straszna, ale jak zauważy człowiek obok siebie drugiego, co ma jeszcze gorzej to wtedy zapomina się o sobie.
 
     
mihi17maj 
Dyskutant


Wiek: 32
Dołączył: 05 Lis 2011
Posty: 1166
Wysłany: 2011-12-02, 21:35   

Mariette, <pocieszacz> Widzę nie masz łatwego życia ale najważniejsze że miałaś wsparcie u córki i przyjaciół z Niemiec i nie poddałaś się
 
 
     
Fortune 
Milczący



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Gru 2011
Posty: 58
Skąd: Wielka Brytania
Wysłany: 2011-12-02, 22:17   

Mariette, jestem dla Ciebie pelna podziwu. Jestes bardzo silna i bardzo piekna. Niesamowite co robisz... Naprawde Cie podziwiam.

Wszyscy przytulamy Cie najmocniej :usmiech:
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-03, 14:42   

Dziękuję za słowa otuchy, ale myślę, że więcej Wam się przydadzą. też nie jest Wam łatwo. Ty, Fortune jak widzę także żyjesz na emigracji, nie jest Ci napewno łatwo. Sama tęsknota za Ojczyzną jest ciężka, a jeszcze jak się ma w Polsce rodzinę. Doskonale rozumiem Was wszystkich. Zeby zrozumieć drugiego człowieka, samenu trzeba doświadczyć i przeżyć daną sprawę.

Dlatego do Was młodzi mam prośbę, nie poddawajcie się w życiu. Wierzcie w siebie i Boga, (kto jest wierzący) wierzcie, że dacie sobie w życiu radę. Naprawdę warto dążyć do celu.
 
     
Fortune 
Milczący



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Gru 2011
Posty: 58
Skąd: Wielka Brytania
Wysłany: 2011-12-03, 15:49   

wiesz Mariette, nie tesknie za ojczyzna jako taka, to dluga historia, ale sie na niej zawiodlam. tesknie za moja wyimaginowana ojczyzna, gdzie ludzie kochaja poezje, sa dobrzy dla siebie i innych, nie oszukuja i szanuja innych. takiego miejsca nie ma, prawda?
:oczko:

teraz jestem na etapie szukania swojego miejsca gdzies w swiecie. wiec nosi mnie tu i tam, aktualnie nie jestem w wielkiej brytanii. niedlugo tam jednak wracam i okazuje sie, ze bede musiala wiele spraw ukladac od nowa.

wierze w Boga calym sercem, modle sie, wlasnie zaczelam swoj wlasny, prywatny post. to mi niesamowicie pomaga, oddala samotnosc i oczywiscie przynosi nadzieje.

pozdrawiam Cie Mariette najcieplej. :przytul: :usmiech:
 
     
Deathman 
Nowy

Wiek: 32
Dołączył: 23 Lis 2011
Posty: 21
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-03, 18:56   

Cytat:
tesknie za moja wyimaginowana ojczyzna, gdzie ludzie kochaja poezje, sa dobrzy dla siebie i innych, nie oszukuja i szanuja innych. takiego miejsca nie ma, prawda?

Jest, obok mnie;) Miedzy innymi dlatego jestem outsiderem

Cytat:
wierze w Boga calym sercem

No ja akurat nie widze powodow do wiary w boga... jak jest dobrze mamy dziekowac bogu, jak jest zle to mamy dziekowac za to co mamy... pfff...
Rownie dobrze moge modlic sie do dlugopisu "dziekuje dlugopisie ze moge toba pisac", "dziekuje dlugopisie mimo ze wklad sie skonczyl i tak cie mam".
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-03, 19:04   

Fortune napisał/a:
takiego miejsca nie ma, prawda?


Niestety, ja takiego miejsca na ziemi nie spotkałam. Ale dobrze, że szukasz swojego miejsca, jest to ważne, " Kto szuka, ten znajdzie" i Tobie życzę abyś go znalazła,świat należy do odażnych.

Fortune napisał/a:
wierze w Boga calym sercem, modle sie, wlasnie zaczelam swoj wlasny, prywatny post. to mi niesamowicie pomaga, oddala samotnosc i oczywiscie przynosi nadzieje.


Doskonale, Bóg w każdej chwili Ci pomaga, nigdy człowieka nie opuści.Zyczę Ci dużo wytrwałości w dobrym. Również Cię, pozdrawiam.
 
     
Darkness 
Początkujący


Wiek: 29
Dołączyła: 13 Sie 2011
Posty: 150
Skąd: Slask
Wysłany: 2011-12-03, 19:04   

Deathman napisał/a:

Rownie dobrze moge modlic sie do dlugopisu "dziekuje dlugopisie ze moge toba pisac", "dziekuje dlugopisie mimo ze wklad sie skonczyl i tak cie mam".


heh,no...dobre :oczko:
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-03, 19:06   

Deathman napisał/a:
No ja akurat nie widze powodow do wiary w boga... jak jest dobrze mamy dziekowac bogu, jak jest zle to mamy dziekowac za to co mamy... pfff...


Ty może nie wierzysz, jesteś młody, ale Bóg w ciebie wierzy i prędzej czy później powrócisz na Jego drogę.
 
     
vivien1 
Nowy

Dołączyła: 03 Gru 2011
Posty: 1
Wysłany: 2011-12-03, 19:16   

Czuję się samotna i sflustrowana, zastanawiam się, co jest nie tak, czy to początek depresji czy jakaś choroba...Mam ładne mieszkanie, przystojnego męża, dobrą pracę. Nie mam dzieci, chociaż chciałabym je mieć- nie zdaje mi się jednak, że on jest na to gotowy. Czasem wydaje mi się, że mój mąż sam jest dzieckiem. Między nami jest niby wszystko ok, ale czuję się bardzo samotna...Nie rozmawiamy z sobą dłużej niż 15 minut dziennie- 5minut po powrocie z pracy, 10minut przed snem. Dla niego najważniejszy jest on sam- jego zdrowie, jego rozrywka, jego hobby itp...Większość czasu spędza na swoich rozrywkach, nie mam nawet do kogo odezwać się w domu. Ciągle jest zajęty i nie może znaleźć chwili na rozmowę, bo przecież ma swoje zajęcia. Nie mam z kim porozmawiać o tym co mnie cieszy, o tym co mnie smuci, o moich problemach. Mam już tego dość, wcześniej się starałam, dom posprzątany, obiad ugotowany,pranie zrobione i jeszcze ja w pełnym makijażu, pachnąca, w sukience, uczesana...A teraz mam to gdzieś, dla niego jakby nie istnieję. Nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi, daje pieniądze na dom i od czasu do czasu kupuje mi prezenty które wybiera machinalnie...Nie rozmawiamy. Przestaliśmy być przyjaciółmi. Przestałam być ważna i czuję, jakbym nie miała nikogo. Jakbym była sama. Sex też jest już bardzo rzadko, raz, może 2 w miesiącu. Zdaje mi się, jakbym w domu była meblem albo maszyną, która robi wszystko ale nie jest potrzebna. Bardzo chciałabym z kimś pogadać, być dla kogoś ważna, żeby tylko ktoś przez chwilę interesował się mną...
 
     
Fortune 
Milczący



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Gru 2011
Posty: 58
Skąd: Wielka Brytania
Wysłany: 2011-12-04, 05:43   

vivien, jestes we wlasciwym miejscu, na pewno. nie pomoge Ci w tej sytuacji, brak doswiadczenia, ale przytulam Cie calym sercem i najserdeczniej pozdrawiam. tutaj na pewno znajdziesz pomoc.
 
     
Fortune 
Milczący



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Gru 2011
Posty: 58
Skąd: Wielka Brytania
Wysłany: 2011-12-04, 05:46   

Deathman napisał/a:


Cytat:
wierze w Boga calym sercem

No ja akurat nie widze powodow do wiary w boga... jak jest dobrze mamy dziekowac bogu, jak jest zle to mamy dziekowac za to co mamy... pfff...
Rownie dobrze moge modlic sie do dlugopisu "dziekuje dlugopisie ze moge toba pisac", "dziekuje dlugopisie mimo ze wklad sie skonczyl i tak cie mam".


wszystko zalezy od tego, jak patrzysz na swiat. w kazdej sytuacji mamy za co podziekowac, ale to juz zalezy od czlowieka. to, ze nie wierzysz nie znaczy, ze musisz te wiare tak traktowac. wiecej szacunku wobec czyichs przekonan czy uczuc tez by sie przydalo :jezyk2:
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-04, 08:43   

vivien1 napisał/a:
Czuję się samotna i sflustrowana, zastanawiam się, co jest nie tak, czy to początek depresji czy jakaś choroba...


Witaj vivien1 ani to choroba, ani depresja zwłaszcza z Twojej strony. Zajmij się sobą, zacznij interesować się tym co najlepiej lubisz, książka czy wyjście do koleżanki na tzw. "ploteczki" dbaj o siebie nadal, myślę, że Twój mąż jest zaganiany pracą zawodową, albo ma na boku kogoś. Trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć.
Tutaj chodzi wyłącznie o Ciebie, walcz o swoje szczęście, każdy człowiek jest tego wart. Nie poddawaj się depresji, bo z tego trudno samemu wyjiść.Zyczę powodzenia. Pozdrawiam.
 
     
Dalwin. 
Nowy

Wiek: 47
Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 5
Wysłany: 2011-12-04, 09:01   

Mariette napisał/a:
vivien1 napisał/a:
Czuję się samotna i sflustrowana, zastanawiam się, co jest nie tak, czy to początek depresji czy jakaś choroba...


Witaj vivien1 ani to choroba, ani depresja zwłaszcza z Twojej strony. Zajmij się sobą, zacznij interesować się tym co najlepiej lubisz, książka czy wyjście do koleżanki na tzw. "ploteczki" dbaj o siebie nadal, myślę, że Twój mąż jest zaganiany pracą zawodową, albo ma na boku kogoś. Trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć.
Tutaj chodzi wyłącznie o Ciebie, walcz o swoje szczęście, każdy człowiek jest tego wart. Nie poddawaj się depresji, bo z tego trudno samemu wyjiść.Zyczę powodzenia. Pozdrawiam.


Popieram w całości to, co napisała Mariette :)
 
     
Dalwin 
Początkujący


Wiek: 47
Dołączył: 10 Sie 2011
Posty: 132
Wysłany: 2011-12-05, 15:37   

Podejrzewam, że podobnie jak Abuss cierpię na rodzaj fobii społecznej. Odkąd pamiętam zawsze unikałem towarzystwa. Dotąd często czuję się nieswojo wśród ludzi i jak Destroyer nie potrafię z nimi rozmawiać. Czasem pociągnę temat, ale czuję, że tak naprawdę, albo nie mam wiele do powiedzenia, albo że to co mówię nie ma znaczenia. W każdym razie nader często czuję się jak dziwak. Zresztą tak byłem (i jestem) postrzegany w rodzinie.

Miałem o tyle dużo szczęścia, że w młodości zawsze się znalazł ktoś, komu chciało się sterczeć pod oknem, dopóki nie zgodziłem się wyjść na miasto. Niestety od 19 roku życia przenosiłem się z miejsca w miejsce, więc moje dawne przyjaźnie słabły lub zupełnie się urywały. Jest jakiś sentyment między mną a dawnymi przyjaciółmi, ale odległości rzadko sprzyjają utrzymywaniu bliskich relacji, szczególnie, jeśli te od samego początku były oparte na bliskości (w sensie zamieszkiwania w pobliżu).

Dużo czasu i energii zainwestowałem w poznanie mojej partnerki, czego nie żałuję. Jednak zaniedbałem przyjaciół i przestaliśmy dla siebie znaczyć więcej niż miłe okazjonalne spotkania i rozmowy o wspólnej przeszłości. W końcu też przyszedł czas, kiedy ludzie, z którymi się uczyłem lub pracowałem, porozjeżdżali się po świecie, pozakładali rodziny i otoczyli się nowymi ludźmi. Nowe przyjaźnie też zdają się być trudniejsze w formowaniu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS
X