Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
W jakiej skali ocenilibyście swoją samotność od 0 do 10?
Autor Wiadomość
Marzyciel 
Początkujący



Wiek: 37
Dołączył: 06 Sty 2018
Posty: 105
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2019-03-18, 14:10   

Poljubac napisał/a:
Marzyciel napisał/a:
Są dni gdzie brakuje skali... :( tak jak teraz...

W takie dni słucham ukochanych melodii, które na zawsze zagościły w mojej Duszy. Stosuję również mądrą zasadę życiową zwaną "dispet" :aniolek:


Co to jest za melodia? :)
Ostatnio zmieniony przez Marzyciel 2019-03-18, 14:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Poljubac 
Milczący



Wiek: 52
Dołączył: 28 Lut 2016
Posty: 64
Wysłany: 2019-03-18, 17:00   

Marzyciel napisał/a:
Poljubac napisał/a:
Marzyciel napisał/a:
Są dni gdzie brakuje skali... :( tak jak teraz...

W takie dni słucham ukochanych melodii, które na zawsze zagościły w mojej Duszy. Stosuję również mądrą zasadę życiową zwaną "dispet" :aniolek:


Co to jest za melodia? :)

Dispet- nazwa tej postawy ludzkiej pochodzi od włoskiego słowa "dispeggio" oznaczającego pomimo. W dużym skrócie: pomimo wszystkiego złego co nas spotyka na drodze wyboistej zwanej życiem należy wyprostować plecy, podnieść do góry głowę i uśmiechnąć się.
 
     
Fortesso 
Nowy

Wiek: 33
Dołączył: 12 Lut 2019
Posty: 45
Wysłany: 2019-03-18, 21:29   

Poljubac napisał/a:
W takie dni słucham ukochanych melodii, które na zawsze zagościły w mojej Duszy. Stosuję również mądrą zasadę życiową zwaną "dispet" :aniolek:


Ja także w tego typu sytuacjach (w tym tej która mnie obecnie spotkała) powracam do ukochanej muzyki która towarzyszy mi praktycznie od początku mojego życia, gdy słucham bądź gram uciekam do zupełnie innej krainy (odległego lądu) który należy tylko do mnie, chodź przypadku mojego zmartwienia ta kraina już nie do końca należy wyłącznie do mnie a przede wszystkim do ukochanej w efekcie bardzo często muzyka która jest moją pierwszą miłością i siłą napędową powoduje ból, jeśli chodzi o wspomnianą postawę "dispet" również ją stosowałem niestety i tu przyszedł taki moment w którym nie potrafię podnieść głowy do góry.
Ostatnio zmieniony przez Fortesso 2019-03-18, 21:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Poljubac 
Milczący



Wiek: 52
Dołączył: 28 Lut 2016
Posty: 64
Wysłany: 2019-03-19, 16:42   

Fortesso napisał/a:
Poljubac napisał/a:
W takie dni słucham ukochanych melodii, które na zawsze zagościły w mojej Duszy. Stosuję również mądrą zasadę życiową zwaną "dispet" :aniolek:


Ja także w tego typu sytuacjach (w tym tej która mnie obecnie spotkała) powracam do ukochanej muzyki która towarzyszy mi praktycznie od początku mojego życia, gdy słucham bądź gram uciekam do zupełnie innej krainy (odległego lądu) który należy tylko do mnie, chodź przypadku mojego zmartwienia ta kraina już nie do końca należy wyłącznie do mnie a przede wszystkim do ukochanej w efekcie bardzo często muzyka która jest moją pierwszą miłością i siłą napędową powoduje ból, jeśli chodzi o wspomnianą postawę "dispet" również ją stosowałem niestety i tu przyszedł taki moment w którym nie potrafię podnieść głowy do góry.

Jeżeli ja potrafię ją podnieść to i Tobie się uda!
 
     
Fortesso 
Nowy

Wiek: 33
Dołączył: 12 Lut 2019
Posty: 45
Wysłany: 2019-03-19, 22:34   

Poljubac napisał/a:
Jeżeli ja potrafię ją podnieść to i Tobie się uda!


Wszystko zależy od danej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy a przede wszystkim naszej wytrzymałości (zmęczenia emocjonalnego) W moim przypadku znajduję się obecnie na etapie krytycznego wycieńczenia, coraz częściej zdarzają się dni które w całości przesypiam, w nocy zaś męczą mnie koszmary (bezsenność) utraciłem jakikolwiek sens życia jak by tego było mało obciążam się w kwestii pewnych wydarzeń związanych z moją sprawą co dodatkowo sprawia że nie potrafię podnieść głowy do góry. Wstając co dnia marzę by móc położyć się spać a przede wszystkim by we śnie nie pojawiały się scenariusze które tak bardzo nie dają mi żyć.
 
 
     
Rutti41 
Nowy

Dołączyła: 13 Sty 2019
Posty: 27
Wysłany: 2019-03-20, 07:01   

Fortesso napisał/a:
Poljubac napisał/a:
Jeżeli ja potrafię ją podnieść to i Tobie się uda!


Wszystko zależy od danej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy a przede wszystkim naszej wytrzymałości (zmęczenia emocjonalnego) W moim przypadku znajduję się obecnie na etapie krytycznego wycieńczenia, coraz częściej zdarzają się dni które w całości przesypiam, w nocy zaś męczą mnie koszmary (bezsenność) utraciłem jakikolwiek sens życia jak by tego było mało obciążam się w kwestii pewnych wydarzeń związanych z moją sprawą co dodatkowo sprawia że nie potrafię podnieść głowy do góry. Wstając co dnia marzę by móc położyć się spać a przede wszystkim by we śnie nie pojawiały się scenariusze które tak bardzo nie dają mi żyć.


Im mniej będziesz robił, tym gorzej będziesz się czuł. Pracuj. Rób coś. Narzucaj sobie aktywność. A zamiast skupiać się na "nieszczęściu" doceń inne rzeczy. A jest ich mnóstwo całe. Podobnie jak istnieje mnóstwo rzeczy gorszych niż to, że "panna porzuciła". Wyciągnij wnioski i żyj.
 
     
Fortesso 
Nowy

Wiek: 33
Dołączył: 12 Lut 2019
Posty: 45
Wysłany: 2019-03-21, 02:02   

Rutti41 napisał/a:
Im mniej będziesz robił, tym gorzej będziesz się czuł. Pracuj. Rób coś. Narzucaj sobie aktywność. A zamiast skupiać się na "nieszczęściu" doceń inne rzeczy. A jest ich mnóstwo całe. Podobnie jak istnieje mnóstwo rzeczy gorszych niż to, że "panna porzuciła". Wyciągnij wnioski i żyj.


Staram się jak tylko mogę organizować sobie czas wróciłem nawet do gier komputerowych na chwilę obecną skończyłem dwie lecz podejrzewam że na nich się zakończy moja przygoda ponieważ gry to nie jest już mój świat (zwłaszcza teraz) ponadto na co dzień pracuję przy komputerze więc ta ilość czasu spędzonego przed ekranem jest zdecydowanie zbyt duża. Jak już wspomniałem w poprzednich wiadomościach jeśli chodzi o jakichkolwiek aktywności poza domem to jest spotkań na kawę czy herbatę... (nie wliczając obowiązków) nie mam na co liczyć ponadto nie umiem (nie wiem w jaki sposób) wyrwać się z opisywanego osiedla. Przechodząc do sprawy uczuć nie jest to takie proste jak mogło by się wydawać gdyż jak już mówiłem obwiniam się w wielu aspektach tej sprawy z drugiej strony kocham Tą kobietę bardziej niż samego siebie, w chwili gdy mam świadomość że moje decyzje mogły ją skrzywdzić mam ochotę ze sobą skończyć będąc szczerym tylko miłość do niej a także inny osobisty czynnik trzyma mnie jeszcze przy życiu. Chciałbym się jeszcze odnieść do słów "istnieje mnóstwo gorszych rzeczy" z całym szacunkiem lecz najłagodniej ujmując nie jestem zwolennikiem takich słów przede wszystkim ze względu na fakt iż każdy z nas jest inny (posiada zupełnie inny charakter a także system priorytetów jakimi się kieruje) w efekcie dla pierwszej grupy osób wspomnianym problemem będzie nieszczęśliwa miłość, dla drugiej problemy rodzinne, dla trzeciej choroba, dla czwartej problemy zawodowe itd... Dla mnie osobiście każdy problem jest ważny niezależnie od podłoża gdyż każdy z nas przeżywa daną sytuację indywidualnie dlatego sądzę iż powoływanie się na powiedzenie "inni mają gorzej / istnieje wiele gorszych rzeczy" wcale nie pomaga gdyż każdy z nas w tym ja zdaje sobie sprawę o wielu ludzkich tragediach (za pewne nie jeden z nas współczuje w takiej sytuacji) niemniej przykłady te nie powinny być wyznacznikiem naszych osobistych tragedii które są dla nas zawsze na pierwszym miejscu. Sądzę że jeśli tylko mamy na to wpływ możemy wspomóc za równo przykładowe ofiary trzęsienia ziemi jak również sąsiada który może w tym momencie łaknie choćby odrobinę ciepła i empatii, czasami ta z pozoru zwykła rozmowa może uratować czyjeś życie. Wracając jeszcze do samych problemów chciałbym się posłużyć przykładem jednego z kolegów o których pisałem mianowicie zawsze gdy się spotykamy on opowiada godzinny monolog z najdrobniejszymi szczegółami o swojej pracy -często w czasie całej wizyty nie dając dojść do słowa (przedstawiając wspomniane problemy) i chodź miałem myśli by powiedzieć mu "kolego przepraszam ale nie chcę tego słuchać ponieważ jak widzisz mam swoje problemy i jestem na skraju wyczerpania" niemniej zawsze staram się postawić również w jego sytuacji może on potrzebuje się wygadać. Nawet jeśli dla nas dany problem wydaje się prosty (rozwiązalibyśmy go na trzy sposoby) uważam że należy postawić się także na miejscu danej osoby ponieważ z naszymi osobistymi dramatami jest trochę jak z ogniskiem obserwator stoi z tyłu gdy wyciągnie rękę czuje ciepło natomiast osoba zmagająca się z problemami / dramatami stoi w epicentrum wspomnianego ogniska a co za tym idzie odczuwa ból (ból indywidualnie stopniowany) Na koniec dodam jeszcze kilka słów odnoście samej pracy ponieważ zauważyłem że dla niektórych jest to ucieczka - dla mnie niestety nie (jak już mówiłem jesteśmy różni) aktualnie mam za sobą trudny miesiąc ponieważ tworzyłem całe zaplecze informatyczne firmy łącznie z grafiką powiem tak: pracując czy też będąc na postojowym myślę a przede wszystkim kocham tak samo.

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Fortesso 2019-03-21, 02:10, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
     
Rutti41 
Nowy

Dołączyła: 13 Sty 2019
Posty: 27
Wysłany: 2019-03-21, 07:04   

Fortesso napisał/a:
Rutti41 napisał/a:
Im mniej będziesz robił, tym gorzej będziesz się czuł. Pracuj. Rób coś. Narzucaj sobie aktywność. A zamiast skupiać się na "nieszczęściu" doceń inne rzeczy. A jest ich mnóstwo całe. Podobnie jak istnieje mnóstwo rzeczy gorszych niż to, że "panna porzuciła". Wyciągnij wnioski i żyj.


Staram się jak tylko mogę organizować sobie czas wróciłem nawet do gier komputerowych na chwilę obecną skończyłem dwie lecz podejrzewam że na nich się zakończy moja przygoda ponieważ gry to nie jest już mój świat (zwłaszcza teraz) ponadto na co dzień pracuję przy komputerze więc ta ilość czasu spędzonego przed ekranem jest zdecydowanie zbyt duża. Jak już wspomniałem w poprzednich wiadomościach jeśli chodzi o jakichkolwiek aktywności poza domem to jest spotkań na kawę czy herbatę... (nie wliczając obowiązków) nie mam na co liczyć ponadto nie umiem (nie wiem w jaki sposób) wyrwać się z opisywanego osiedla. Przechodząc do sprawy uczuć nie jest to takie proste jak mogło by się wydawać gdyż jak już mówiłem obwiniam się w wielu aspektach tej sprawy z drugiej strony kocham Tą kobietę bardziej niż samego siebie, w chwili gdy mam świadomość że moje decyzje mogły ją skrzywdzić mam ochotę ze sobą skończyć będąc szczerym tylko miłość do niej a także inny osobisty czynnik trzyma mnie jeszcze przy życiu. Chciałbym się jeszcze odnieść do słów "istnieje mnóstwo gorszych rzeczy" z całym szacunkiem lecz najłagodniej ujmując nie jestem zwolennikiem takich słów przede wszystkim ze względu na fakt iż każdy z nas jest inny (posiada zupełnie inny charakter a także system priorytetów jakimi się kieruje) w efekcie dla pierwszej grupy osób wspomnianym problemem będzie nieszczęśliwa miłość, dla drugiej problemy rodzinne, dla trzeciej choroba, dla czwartej problemy zawodowe itd... Dla mnie osobiście każdy problem jest ważny niezależnie od podłoża gdyż każdy z nas przeżywa daną sytuację indywidualnie dlatego sądzę iż powoływanie się na powiedzenie "inni mają gorzej / istnieje wiele gorszych rzeczy" wcale nie pomaga gdyż każdy z nas w tym ja zdaje sobie sprawę o wielu ludzkich tragediach (za pewne nie jeden z nas współczuje w takiej sytuacji) niemniej przykłady te nie powinny być wyznacznikiem naszych osobistych tragedii które są dla nas zawsze na pierwszym miejscu. Sądzę że jeśli tylko mamy na to wpływ możemy wspomóc za równo przykładowe ofiary trzęsienia ziemi jak również sąsiada który może w tym momencie łaknie choćby odrobinę ciepła i empatii, czasami ta z pozoru zwykła rozmowa może uratować czyjeś życie. Wracając jeszcze do samych problemów chciałbym się posłużyć przykładem jednego z kolegów o których pisałem mianowicie zawsze gdy się spotykamy on opowiada godzinny monolog z najdrobniejszymi szczegółami o swojej pracy -często w czasie całej wizyty nie dając dojść do słowa (przedstawiając wspomniane problemy) i chodź miałem myśli by powiedzieć mu "kolego przepraszam ale nie chcę tego słuchać ponieważ jak widzisz mam swoje problemy i jestem na skraju wyczerpania" niemniej zawsze staram się postawić również w jego sytuacji może on potrzebuje się wygadać. Nawet jeśli dla nas dany problem wydaje się prosty (rozwiązalibyśmy go na trzy sposoby) uważam że należy postawić się także na miejscu danej osoby ponieważ z naszymi osobistymi dramatami jest trochę jak z ogniskiem obserwator stoi z tyłu gdy wyciągnie rękę czuje ciepło natomiast osoba zmagająca się z problemami / dramatami stoi w epicentrum wspomnianego ogniska a co za tym idzie odczuwa ból (ból indywidualnie stopniowany) Na koniec dodam jeszcze kilka słów odnoście samej pracy ponieważ zauważyłem że dla niektórych jest to ucieczka - dla mnie niestety nie (jak już mówiłem jesteśmy różni) aktualnie mam za sobą trudny miesiąc ponieważ tworzyłem całe zaplecze informatyczne firmy łącznie z grafiką powiem tak: pracując czy też będąc na postojowym myślę a przede wszystkim kocham tak samo.

Pozdrawiam


Wiesz, ja akurat troszkę więcej przeżyłam (tak wiekiem, jak i doświadczeniem) i wiem, że pewne rzeczy mają absolutnie drugorzędne znaczenie. Być może też to kiedyś zrozumiesz. Powodzenia
 
     
Fortesso 
Nowy

Wiek: 33
Dołączył: 12 Lut 2019
Posty: 45
Wysłany: 2019-03-21, 15:39   

Rutti41 napisał/a:
Wiesz, ja akurat troszkę więcej przeżyłam (tak wiekiem, jak i doświadczeniem) i wiem, że pewne rzeczy mają absolutnie drugorzędne znaczenie. Być może też to kiedyś zrozumiesz. Powodzenia


Osobiście mimo mniejszej ilości przeżytych lat również doświadczyłem do prawdy wielu sytuacji o których nie wspomniałem na łamach forum lecz uważam że nie jesteśmy tu po to by licytować się osobistymi przeżyciami (doświadczeniem). Swym powyższym postem chciałem zwrócić uwagę iż każdy problem jest na swój indywidualny sposób ważny gdyż tak na prawdę wszystko zależy od nas samych (od indywidualnego dla każdego z nas sposobu stopniowania) Przyznaję że w swoim codziennym życiu posiadam do prawdy gro spraw (problemów) które mają dla mnie drugorzędne a nawet trzeciorzędne znaczenie niemniej wiem że to co dla mnie może wydać się prostsze bądź nawet banalne dla drugiej osoby może stanowić bardzo duży problem / problem nie do przeskoczenia, kluczem w takich sytuacjach jest empatia i próba mimo naszych przekonań i priorytetów postawienia się w sytuacji drugiej osoby nawet jeśli uważamy że to tylko czasowy problem gdyż nie znamy precyzyjnie myśli i uczuć innych nawet w 1% a co za tym idzie nie mamy pewności jak dana osoba to odczuwa (czy zdoła pokonać dany problem). Na zakończenie posłużę się jeszcze przykładem dojrzewającej młodzieży dla której pewne sprawy (dla nas banalne) są w danym momencie poważne uważam że tych również nie powinno się lekceważyć a tym bardziej posługiwać się słowami "inni mają gorzej" to z reguły tylko zaognia sytuację, nawet jeśli mamy pewność że ta z naszego punktu widzenia błahostka minie należy wspierać drugiego człowieka gdyż każdy jest inny a co za tym idzie trzem osobom to minie zaś czwarta wrażliwsza się załamie, ileż to razy słyszy się o próbach samobójczych bądź samobójstwach, dopiero wtedy gdy wydarzy się dane nieszczęście zaczynają się rozmowy oraz pytania gdzie byli inni i kto zawinił. Wśród osób dorosłych jakimi jesteśmy jest dokładnie tak samo nigdy nie mamy pewności co druga osoba tak na prawdę czuje dlatego w tego typu rozmowach nie należy posługiwać się utartym schematem a na sam początek postarać się poznać i zrozumieć drugiego człowieka proszę o tym pomyśleć

Pozdrawiam
 
 
     
Rutti41 
Nowy

Dołączyła: 13 Sty 2019
Posty: 27
Wysłany: 2019-03-21, 19:54   

Fortesso napisał/a:
Rutti41 napisał/a:
Wiesz, ja akurat troszkę więcej przeżyłam (tak wiekiem, jak i doświadczeniem) i wiem, że pewne rzeczy mają absolutnie drugorzędne znaczenie. Być może też to kiedyś zrozumiesz. Powodzenia


Osobiście mimo mniejszej ilości przeżytych lat również doświadczyłem do prawdy wielu sytuacji o których nie wspomniałem na łamach forum lecz uważam że nie jesteśmy tu po to by licytować się osobistymi przeżyciami (doświadczeniem). Swym powyższym postem chciałem zwrócić uwagę iż każdy problem jest na swój indywidualny sposób ważny gdyż tak na prawdę wszystko zależy od nas samych (od indywidualnego dla każdego z nas sposobu stopniowania) Przyznaję że w swoim codziennym życiu posiadam do prawdy gro spraw (problemów) które mają dla mnie drugorzędne a nawet trzeciorzędne znaczenie niemniej wiem że to co dla mnie może wydać się prostsze bądź nawet banalne dla drugiej osoby może stanowić bardzo duży problem / problem nie do przeskoczenia, kluczem w takich sytuacjach jest empatia i próba mimo naszych przekonań i priorytetów postawienia się w sytuacji drugiej osoby nawet jeśli uważamy że to tylko czasowy problem gdyż nie znamy precyzyjnie myśli i uczuć innych nawet w 1% a co za tym idzie nie mamy pewności jak dana osoba to odczuwa (czy zdoła pokonać dany problem). Na zakończenie posłużę się jeszcze przykładem dojrzewającej młodzieży dla której pewne sprawy (dla nas banalne) są w danym momencie poważne uważam że tych również nie powinno się lekceważyć a tym bardziej posługiwać się słowami "inni mają gorzej" to z reguły tylko zaognia sytuację, nawet jeśli mamy pewność że ta z naszego punktu widzenia błahostka minie należy wspierać drugiego człowieka gdyż każdy jest inny a co za tym idzie trzem osobom to minie zaś czwarta wrażliwsza się załamie, ileż to razy słyszy się o próbach samobójczych bądź samobójstwach, dopiero wtedy gdy wydarzy się dane nieszczęście zaczynają się rozmowy oraz pytania gdzie byli inni i kto zawinił. Wśród osób dorosłych jakimi jesteśmy jest dokładnie tak samo nigdy nie mamy pewności co druga osoba tak na prawdę czuje dlatego w tego typu rozmowach nie należy posługiwać się utartym schematem a na sam początek postarać się poznać i zrozumieć drugiego człowieka proszę o tym pomyśleć

Pozdrawiam


Tym bardziej z całą życzliwością sugeruję mniej gadania, a więcej działania. A jeśli masz w sobie sporo empatii to dobrą metodą jest pomoc innym zamiast skupiać się tak bardzo na sobie. Może jakiś wolontariat? Wtedy łatwiej spojrzeć w innym świetle na własne problemy.
 
     
Fortesso 
Nowy

Wiek: 33
Dołączył: 12 Lut 2019
Posty: 45
Wysłany: 2019-03-23, 00:49   

Rutti41 napisał/a:
Tym bardziej z całą życzliwością sugeruję mniej gadania, a więcej działania. A jeśli masz w sobie sporo empatii to dobrą metodą jest pomoc innym zamiast skupiać się tak bardzo na sobie. Może jakiś wolontariat? Wtedy łatwiej spojrzeć w innym świetle na własne problemy.


Przez około 4 lata należałem do wolontariatu (nauczyłem się tam do prawdy wiele) przyznam że rozważałem ponowne członkostwo (jeszcze w czasie gdy była przy mnie moja ukochana) niestety pewne względy osobiste w tym zdrowotne spowodowały że ostatecznie zrezygnowałem, obecnie mimo iż nie należę do żadnego wolontariatu zawsze z największą przyjemnością pomogę drugiej osobie (o ile tylko potrafię) poza wspomnianym wolontariatem przez 15 lat praktycznie codziennie opiekowałem się sparaliżowaną babcią, nie chciałbym by zabrzmiało to jako samochwalstwo lecz tak na prawdę po raz pierwszy wychodzę do innych ze swym problemem gdyż cała sytuacja mnie przerosła, jeśli zaś chodzi o samo spojrzenie mimo opisanych aktywności nie dostrzegam owej różnicy w tym miejscu chciałbym zaznaczyć że w żaden sposób nie lekceważę dotychczasowych doświadczeń wręcz przeciwnie bardzo często gdy widziałem swoją babcię serce mi pękało że nie może chodzić i mówić to było dla mnie coś niepojętego do samego końca dawałem babci tyle miłości ile mogłem (czasami myślę że wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej) niemniej jednak te jak i inne wydarzenia nie zmieniają faktu iż w chwili obecnej borykam się z problemem który jest dla mnie bardzo trudny.
 
 
     
Anneczka90 
Nowy

Wiek: 33
Dołączyła: 01 Maj 2019
Posty: 5
Wysłany: 2019-05-01, 17:46   

Moja samotność to tak 4 na 10 :) :serduszka:
 
     
Peter7400 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączył: 16 Kwi 2019
Posty: 117
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2019-05-02, 12:31   

Ja swoją samotność wykorzystuje jako motor napędowy do wielu rzeczy , zamierzam się w tym roku przeprowadzić do innego miasta , robię grę jako dodatek do cv , niby nic , bo to tylko gra platformowa , ale zacząłem ją robić i inne takie ;) Hah mam w ciul dużo pracy też nie myślę tyle o tym że nikogo nie mam. Powiem więcej , wole nawet sobie wszystko poukładać po swojemu , niestety nie mam zamiaru się rozrywać dla kogoś , gdy jest tyle do zrobienia . No , a nie chce wybierać w życiu między byciem z kimś , a lepszą pracą i przyszłością , bo to nie wyjdzie . Daje sobie czas na poukładanie sobie spraw , może zajmie mi to rok , może krócej , ale przynajmniej w tym czasie cały czas się rozwijam , a nie stoję w miejscu, bo tak jest najłatwiej.
 
     
imlerdhil 
Nowy

Wiek: 38
Dołączył: 01 Cze 2019
Posty: 3
Skąd: śląskie
Wysłany: 2019-06-09, 20:38   

Ja sam swoją samotność oceniam na mocne 9. Mam jednego przyjaciela i dwóch kolegów. Tyle tylko, że zawsze staram się milczeć. Boję się odzywać, zresztą rzadko mam cokolwiek do powiedzenia. Nie potrafię prowadzić "luźnych" gadek, nie lubię rozmów o niczym. Surowo oceniam własne wypowiedzi, bo już nieraz palnąłem jakieś głupstwa. Rzadko wychodzę z domu, kiedy idę na piwo, to najbardziej lubię opustoszałe lokale. Co dziwne, na koncertach czuję się w miarę dobrze, choć wyjścia na koncerty zdarzają mi się sporadycznie. W domu, w mojej "piwnicy" po prostu marnuję czas. Czekam, aż wszystko się skończy.
 
     
Mia29
Nowy

Dołączył: 05 Sie 2019
Posty: 4
Wysłany: 2019-08-06, 16:28   

Moje -1000 nigdy wcześniej tak nie miałam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS
X