Różnie ludziska mogą podchodzić do sprawy, mi najblizsze jest przekonanie,że kochać prawdziwie mozna wiele razy...
"Podobno każda miłość jest pierwsza
Myślę, że nawet jest to prawda
Lecz czuję również, że ta do Ciebie
Jest dla mnie wyjątkowo ważna
Z pewnością każda miłość jest ważna
A kiedy trwa jest najważniejsza
Lecz ta do Ciebie bez wątpliwości
Od tych poprzednich jest piękniejsza
Miłość to miłość, każda jest piękna
Ta która kwitnie jest najpiękniejsza
Lecz jestem pewien, że ta do Ciebie
Jest w swej wyjątkowości pierwsza"
Indios Bravos
Wiek: 28 Dołączył: 07 Maj 2017 Posty: 51 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-07, 15:34
Tak. Dziś dokładnie mijają cztery lata od dnia w którym rozpocząłem czteromiesięczny związek. Jednak dalej ją kocham. Aż z tej okazji do niej napisałem. Odpisała to co zawsze ostatnio: "wypierdalaj".
Zrobiwszy uczciwy rachunek sumienia, stwierdzam, że zakochana byłam wielokrotnie, ale chyba jeszcze nie przeżyłam tej prawdziwej wielkiej miłości. Brałam za nią różne stany - zauroczenie, fascynację, namiętność, ale w takim rozumieniu, w jakim pojmuję teraz miłość,jednak jej nie zaznałam. I to jest, cholerka, porażka.
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2017-11-19, 19:17
A byłem kiedyś, nawet historia tego jest tu gdzieś na forum. Nie wyszło, zbierałem się bardzo długo po tym, lecz dzisiaj, po 5 latach śmieję się z tego :D
I powiem wam jedno:
Wszelkie uczuciowe niepowodzenia należy traktować jako nic innego jak lekcję. Lekcję która nauczy was, że jeszcze nie raz dostaniecie obuchem po głowie, jeszcze nie raz spotka was podobna sytuacja, ale wtedy będziecie już mądrzejsi o wydarzenia z przeszłości. Będzie wam łatwiej - przetestowane :D
Zaproponuję piosenkę, idealnie pasującą do mojej wypowiedzi:
Good Charlote - Victims of Love:
https://www.youtube.com/watch?v=yvy5PmgFVfY
Zakochanie to stan euforyczny, jest piękny, człowiek dostaje skrzydeł, ale wytrwanie w tym gdy ta euforia przeminie to jest coś, wtedy własnie człowiek odkrywa czy kocha czy nie. Czy jest w stanie wytrwać gdy spadają różowe okulary. Ja tak miałam, mam... Ale być osamotnionym w związku to dopiero shit.
Teraz jestem w drugim związku i znów jestem zakochany.Drugi raz jest chyba łatwiej bo przynajmniej u mnie obecny związek jest bardziej naturalny i bardziej na luzie.
Miałem bardzo różne relacje z kobietami, ale nigdy miłości nie miałem. Nigdy też nie trafiłem na właściwą dla mnie kobietę.
Myślę, że jak ktoś się zakochuje w byle kim, w niewłaściwej osobie, to potem cierpi i nic nie zyskuje.
Ja i takiej sytuacji nie miałem, tylko było to na zasadzie: "luźnej relacji" i nic więcej z tego nie było.
Nigdy nie czułem miłości, ani od kobiety, ani też ja nie kochałem.
Ale jakoś nie cierpiałem z tego powodu. Bez miłości żyć można. Kwestia tylko: akceptacji i nastawienia psychicznego do takiej sytuacji.
Jedni to potrafią, inni nie potrafią.
Miłość też potrafi zawodzić... Możemy ulokować uczucia w całkowicie nieodpowiedniej osobie, która nie jest warta miłości i tak się dzieje.
Witam raz jeszcze. To mój drugi post tutaj, ale w temacie który mi doskwiera. Otóż nigdy nie byłem zakochany i wydaje mi się, że nawet bym nie potrafił się zakochać. Trudno mi nawet powiedzieć czy kogokolwiek kochałem, w znaczeniu rodziców, dziadków, siostrę, czy jej dzieci. Po prostu nie wiem jakie to uczucie. Jeśli chodzi o "obcych" ludzi, to zawsze po prostu zbyt się bałem, nie miałem żadnych tematów do rozmowy, więc nie byłem w stanie nawet nikogo poznać. Dziś mam tylko kilku kumpli, wśród których rzadko zabieram głos.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach