W ramach "zrób coś dla siebie" wyjechalam nad morze, co prawda musiałam skrócić wyjazd drastycznie ze względu na kontuzję, ale wynudziłam się chyba gorzej niż w domu. Nie widziałam ani jednej osoby, która bylaby sama.
A zatem, tak, samotność zatrzymuje mnie w domu i po tym niemiłym doświadczeniu, chyba mi to nie przeszkadza.
Wiek: 49 Dołączył: 17 Sie 2017 Posty: 28 Skąd: PŁOCK
Wysłany: 2017-08-17, 21:34
Najchętniej siedziałbym w domu. Niestety trzeba czasami wyjść z domu zrobić zakupy. Dla mnie to najgorsze przeżycie, i w sumie współczuję ekspedientkom które muszą patrzeć na moją twarz.
Tragedii nie ma, ale do ideału zawsze będzie daleko.
Najchętniej siedziałbym w domu. Niestety trzeba czasami wyjść z domu zrobić zakupy. Dla mnie to najgorsze przeżycie, i w sumie współczuję ekspedientkom które muszą patrzeć na moją twarz.
Tragedii nie ma, ale do ideału zawsze będzie daleko.
Z tego co pisałeś nie masz blizn na twarzy więc co jest przyczyną twojej twarzy?
Nie rozumiem?
mar27 pisał o przełamywaniu się... i tak trzeba czasem robić gdy w nas zabłyśnie jakaś namiastka chęci np. na wyjście do kina. Mimo iż nie ma z kim iść to trudno, szkoda stracić okazji na fajny film bo jest się samemu. Mi na szczęście się udało już jakiś czas temu przełamać w kwestii kina czy imprez. Od ponad roku jeżdżę na dużo imprez do klubów, dyskotek przeważnie do innego województwa bo u mnie to niestety za bardzo mocnego brzmienia to nie ma. Powiem szczerze, że takie imprezy dają mi dużo radości gdy mogę sobie potańczyć, nawet kilka razy byłem sam, jechałem prawie 200 km i nie chciałem żeby taka impreza ominęła mnie bo nie ma z kim jechać i oczywiście wybawiłem się świetnie (nawet bez alkoholu akurat mam ten komfort hehe ). Zazwyczaj jadę ze znajomymi oczywiście Tak więc wychodźcie mimo obaw, nie myślcie że może samemu nie wypada... oczywiście wypada
Ostatnio zmieniony przez LuKaSz93 2017-11-15, 19:54, w całości zmieniany 1 raz
No mnie w domu zatrzymuje głównie paszczak ze schroniska, który autentycznie rozpacza, jak wychodzę, i nie mogę zostawiać go samego, tylko muszę organizować mu opiekę, głównie w postaci mojej mamy.
Ale nabyłam właśnie nową zabawkę (kong) i za poradą psiego psychologa spróbuje go trochę przyzwyczajać do samotności.
No nie zawsze i wszędzie można go zabrać..wiadomo Niedługo to zaczniesz kupować na zapas i zamrażać bo nie będzie Cię chciał wypuścić Ale zobacz jaki wywołuje na Tobie szantaż emocjonalny trochę poskamle, maślane oczka zrobi i już Cię ma
Kiedyś tak było, ale zmieniłem pracę, poznałem nowych ludzi i coraz chętniej wychodzę z domu. W mojej pracy kontakt z ludźmi jest ważny i to pomogło mi w pierwszych krokach na przód.
Ja wychodzę z domu, bo jestem osobą otwartą, a poza tym tyle się dzieje ciekawych rzeczy, że szkoda życia na zamykanie się w czterech ścianach. Sylwestra spędzam sama, ale nie chciałam w domu przed kompem, albo z książką, więc poszukałam czegoś dla osoby niesparowanej. No i znalazłam...w Łodzi. Jadę na taki filmowy sylwester do kina kameralnego Charlie (polecam). Nie boję się samotnych wypadów, bo wiem, że zawsze kogoś można ciekawego spotkać, nawet jeśli to znajomość na 1 rozmowę. Na ludziach zawiodłam się nie raz i wiem, że nie ma co specjalnie liczyć na ich towarzystwo. Łódź polubiłam, więc sobie tam wpadam od czasu do czasu na weekend, pozwiedzam, fotki porobię, pójdę na spektakl. Czasem tylko smutno, że nie ma z kim wymienić się wrażeniami, ale co mam zrobić. W rozpacz zawsze można w paść, a przez to w depresję. Tylko po co? I tak nikomu nie będzie po nas żal. Jedyne co można zrobić dla siebie, to wzbogacać się o nowe wrażenia. Czerpać radość choćby i z tych przypadkowych i krótkotrwałych znajomości.
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2018-02-24, 22:30
Ja z natury jestem samotnikiem. Wprawdzie nie spędzam czasu na wypadach ze znajomymi w różne miejsca, bo tych mam dosłownie ze dwóch i naprawdę rzadko zdarza nam się gdzieś na jakiegoś chinola wypaść. Ale za to sam wybywam z domu w weekendy, a to głównie za sprawą dwóch błahych rzeczy: jakiś czas temu zakupiłem sobie wreszcie aparat, od zawsze mi się jakiś marzył, nie taki w telefonie, ale zwykły aparacik. Dzięki temu zawsze mam motywację, żeby się gdzieś ruszyć i pocykać trochę zdjęć. Powtarzam sobie, że skoro już zainwestowałem w sprzęt to szkoda, żeby stał i się kurzył, więc zwiedzam sobie i cykam fotki.
Druga sprawa jest jeszcze bardziej błaha: licznik kroków w telefonie :D Często próbuję przekroczyć liczbę kroków z dnia poprzedniego, co dodatkowo motywuje mnie do jakiegoś dłuższego spaceru, czy przejścia sobie o jeden przystanek dalej. Polecam, słuchawki w uszy, ulubiona nuta i idziemy przez życie.
Wiek: 39 Dołączyła: 23 Mar 2016 Posty: 242 Skąd: Łódź
Wysłany: 2018-02-26, 11:52
Aionka napisał/a:
Łódź polubiłam, więc sobie tam wpadam od czasu do czasu na weekend, pozwiedzam, fotki porobię, pójdę na spektakl
Super, że Ci się spodobało moje miasto :)
Samotność nie jest dla mnie powodem do siedzenia w domu, chociaż i to bardzo lubię :) Chodzę na angielski, czasem na jakieś spotkania związane z kulturą lub historią miasta, czasem na jogę, czasem wychodzę ze znajomymi lub spotykam się z przyjaciółmi. To, że nie mam "drugiej połówki", nie znaczy, że jestem całkiem samotna. Na szczęście.
Ostatnio postanowiłam coś zmienić w swoim życiu i wczoraj pierwszy raz od niepamiętnych czasów wyszłam ze znajomymi do klubu, wystroiłam się jak szczur na otwarcie kanału i powiem szczerze że było fajnie i w przyszłym tygodniu mam zamiar to powtórzyć
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach