Ja tam do starych nie należę (jeszcze :D), ale to kawalerów już niestety tak. Dla mnie też natura nie okazała się zbyt łaskawa, co tu więcej pisać, ładnie opisał to @ sPablo.
23 lata, a ja w życiu to może byłem na jednej randce, aż wstyd się przyznawać..... No, ale cóż poradzić, nie każdemu jest dane.
Ostatnio zmieniony przez t1993k 2016-09-17, 18:45, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 35 Dołączył: 28 Mar 2015 Posty: 29 Skąd: Lublin
Wysłany: 2016-09-21, 02:01
Mnie co prawda brakuje jeszcze 2 lat z drobnym kawałkiem do 30, ale perspektywy mam raczej kiepskie. Nie licząc wyglądu, wzrostu, braku wykształcenia, prawa jazdy i mojej choroby (schizofrenia paranoidalna), jestem zwyczajnie, chorobliwie nieśmiały...
Edit: poza tym nie jam i raczej nie będę miał w najbliższej przyszłości, pracy.
Ostatnio zmieniony przez Kynoko 2016-09-21, 02:02, w całości zmieniany 1 raz
To nie jest wina wyłącznie po stronie kobiet ale w ogóle ludzi. Brak zasad, szybkie życie, hedonizm i szeroki konsumcjonizm robią z człowieka bestie która wrzuca monetę biednemu nie żeby mu pomóc tylko się dowartościować i samemu dobrze poczuć. Ale oczywiście nie wszyscy tacy są, nie wiem czy jest ich więcej czy mniej ale są jeszcze kobiety jak i mężczyźni którzy kierują się pewnymi zasadami i moralnością w życiu.
Przyznam, że przeczytałam ten temat ze sporym zainteresowaniem iiiiii... normalnie nakopałabym Wam do czterech liter, panowie.
Znacie takie porzekadło, że "każda potwora znajdzie swojego amatora"? Jest i drugie - "Facet powinien być tylko trochę przystojniejszy od diabła". I jest w tych mądrościach ludowych sporo prawdy.
Chyba wyjdzie mi z tego coś na kształt rozprawki maturalnej, minimum pięć miliardów znaków, ale co tam.
Jeśli nie masz umysłu ameby to niedostatki fizyczne to mały pikuś. A im jesteś starszy (i starsze są Twoje potencjalne kandydatki na partnerki) to pikuś tym mniejszy. Serio. Czym jest łysina przy tym, że ktoś Cię rozumie, kocha, szanuje i potrafi rozbawić? Krzywe zęby? Monobrew? WHATEVER. Jeśli sam nie oczekujesz, że Twoja dziewczyna będzie wyglądać jak Salma Hayek 20 lat temu, to są spore szanse, że jesteś w stanie tę dziewczynę znaleźć.
Pomyślcie tylko: ilu jest ludzi na świecie, na naszym kontynencie, w naszym kraju, w waszym mieście, w waszej okolicy? I jak bardzo ci ludzie są różni? Zarówno fizycznie, jak i pod względem osobowości. Mają różne potrzeby i różne oczekiwania, więc różni ludzie mogą im się podobać. Ale z grubsza wszyscy chcą tego samego: kochać i być kochanym.
Jasne, nie czarujmy się, że wygląd nie jest ważny - jest. Ale to nie znaczy, że tylko Ken i Barbie mają szanse na miłość. Ja przez całe gimnazjum podkochiwałam się w rudym koledze, bo był przezabawny. Tak, w rudym. A mój były chłopak faktycznie wyglądał jak młody bóg... "Szkoda" tylko, że ten bóg to Budda. Sama figurą przypominam raczej kluskę śląską niż obowiązujące kanony Tap Szpadl. Trudno. Nie pochlastam się. Może schudnę, a może znajdzie się ktoś, kto przyjmie mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Poza tym rozejrzyjcie się dobrze. Czy naprawdę otaczają was same piękne pary? Wszyscy wyglądają jak żywcem wyjęci z planu filmowego? Jasne, że nie. A przecież zmieniają statusy na fejsbukach i zakładają obrączki przed ołtarzami.
Jestem w takim wieku, że wraz ze znajomymi płci żeńskiej stanowimy chyba całkiem niezłą grupę reprezentacyjną, a jakoś nigdy nie słyszałam, żeby któraś skamlała, że marzy jej się Cristiano Ronaldo. Bo większości marzy się prawdziwy facet, z krwi i kości, dla którego będzie mogła być najważniejsza na świecie.
Inna sprawa jest taka, że żeby kogoś poznać to trzeba spróbować. Otworzyć się. Wyjść do ludzi (jeśli ma się tyle cywilnej odwagi na podryw na żywo - ja, gdybym była facetem, to bym nie miała) lub spróbować poznać kogoś w sieci. Trzeba dostosować taktykę do własnych możliwości - ja wiem, że w realu nikogo nie poznam: stałe grono znajomych, w pracy średnia wieku 50+, mało okazji do poznania nowych ludzi, a klabingu nie lubię. Zresztą który Dżolero z dyski chciałby kluskę śląską? No właśnie. Ale dzięki latającemu potworowi spaghetti świat poszedł do przodu i mamy całą masę możliwości. Chyba warto chociaż spróbować?
Kynoko, nie przekreślaj swoich szans z powodu choroby. Z tego co wiem, leczenie farmakologiczne pozwala normalnie żyć. Znam dziewczynę chora na schizofrenię, oczywiście leczy się. Mało tego, że znalazła faceta i wyszła za mąż, to jeszcze urodziła synka.
Ostatnio zmieniony przez Marcy 2016-10-13, 13:01, w całości zmieniany 1 raz
Inna sprawa jest taka, że żeby kogoś poznać to trzeba spróbować. Otworzyć się. Wyjść do ludzi .
Widzisz. I tu jest pies pogrzebany. Myślisz, że to tak łatwo mając fobie społeczną, mega niską samoocenę, itp ?
Ale żeby to zrozumieć to trzeba tego doświadczyć.
Wiek: 42 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-10-13, 14:03
Amigo Vulnerable napisał/a:
cenestezja napisał/a:
Inna sprawa jest taka, że żeby kogoś poznać to trzeba spróbować. Otworzyć się. Wyjść do ludzi .
Widzisz. I tu jest pies pogrzebany. Myślisz, że to tak łatwo mając fobie społeczną, mega niską samoocenę, itp ?
Ale żeby to zrozumieć to trzeba tego doświadczyć.
Wtedy trzeba wziąć się za rozpracowywanie tych problemów, a jeśli sobie nie radzimy to wspólnie z terapeutą. Najgorzej jest się poddać. Wtedy faktycznie nic już nas nie czeka.
Jeśli nie będzie się próbować, to nigdy nie będzie lepiej. Ze słabościami, fobiami przecież można walczyć. Nie można zamknąć się w domu i nie robić nic, albo co gorsza użalać się nad sobą
Jeśli nie będzie się próbować, to nigdy nie będzie lepiej.
Ale każdy o tym wie. To banalny wniosek.
Ale wcielić to w życie jest nieziemsko trudno.
A do terapeutów, lekarzy trzeba mieć wielkie szczęście by trafić na dobrego. W tym fachu jest w tym kraju równie źle jak z innymi specjalizacjami lekarskimi (wczorajsza rozmowa na czacie).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach