Wiek: 32 Dołączył: 24 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-09-22, 22:57
Wiele zależy od podejścia. Byłem w tym roku sam na dwóch weselach - jedno w rodzinie, drugie u znajomych. Mimo tego, że byłem sam, naprawdę nieźle się bawiłem. Na początku czułem się dziwnie i nieswojo, bo osób takich jak ja nie było za dużo (albo wcale). Z czasem to minęło. Na obu weselach widziałem za to takie "pary", gdzie było widać, że to tylko na czas wesela i było widać, że za dobrze się nie bawią.
Nie dziwię się osobom, które na takich weselach źle się bawią. To dość niezręczne uczucie siedzieć tak samotnie, w szczególności, gdy obok stoi puste krzesło.
Ja byłem na 6 weselach w okresie 4 lat a ostatnie było 3 lata temu. Przeważnie byłem zapraszany z osobą towarzysząca i za każdym razem tłumaczenie dlaczego sam. Jakoś się przeżyło ale teraz najbardziej irytuje mnie jeśli mówią "poszlibyśmy na jakieś wesele" a moja odpowiedz to że mam czas a tak naprawdę dziwnie się czuje. A tak poza wątkiem trochę to teraz zamiast chodzić na wesela to cześciej jestem na pogrzebach.
Problem osób towarzyszących rozwiązuję tak, że nigdzie nie chodzę (znalazłam naprawdę złoty środek), nadchodzi jednak czas, gdy mimo wszystko nie będę mogła tak po prostu zrezygnować i cóż, mogę iść sama, to nie jest nic strasznego, ale co mnie zdenerwowało, to moja koleżanka (przyszła panna młoda), mówiąca mi, że znajdzie mi kogoś, bo to tak głupio, żebym była sama.
Problem osób towarzyszących rozwiązuję tak, że nigdzie nie chodzę (znalazłam naprawdę złoty środek), nadchodzi jednak czas, gdy mimo wszystko nie będę mogła tak po prostu zrezygnować i cóż, mogę iść sama, to nie jest nic strasznego, ale co mnie zdenerwowało, to moja koleżanka (przyszła panna młoda), mówiąca mi, że znajdzie mi kogoś, bo to tak głupio, żebym była sama.
No, bardzo k., dziękuję.
Haha... ja mam podobnie z siostrą ( wychodzi za chwile za mąż) i wie, że będę na tym weselu sam... i na siłę próbowała mnie poznać z jej współlokatorką... (po grzecznym przywitaniu spipeprzałem z mieszkania ino dym ).
Wiek: 32 Dołączył: 24 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-09-23, 15:29
Niestety, pewnych imprez nie da się uniknąć, bo rodzina, bliscy znajomi itp.
Moim zdaniem takie załatwianie kogoś "do pary" to zły pomysł. Bo takie sytuacje też widziałem i kończyło się na tym, że albo taka para wcale się nie bawiła, albo każde osobno. Całe szczęście nikt nie próbował mnie w ten sposób "uszczęśliwić".
Niestety, pewnych imprez nie da się uniknąć, bo rodzina, bliscy znajomi itp.
Ja nie mam rodziny ani znajomych i unikam :P.
W sumie fajnie ale chciałbym kiedyś iść na wesele. Mógłbym sam.
Ja mam rodzinę i znajomych, a i tak unikam. Byłam na dwóch, nic zachwycającego.
Na swoim weselu też mnie nie będzie , gdyż w ogóle takowego nie planuję, dla mnie wesele to totalny bezsens.
Niestety, pewnych imprez nie da się uniknąć, bo rodzina, bliscy znajomi itp.
Ja nie mam rodziny ani znajomych i unikam :P.
W sumie fajnie ale chciałbym kiedyś iść na wesele. Mógłbym sam.
Ja mam rodzinę i znajomych, a i tak unikam. Byłam na dwóch, nic zachwycającego.
Na swoim weselu też mnie nie będzie , gdyż w ogóle takowego nie planuję, dla mnie wesele to totalny bezsens.
Dokładnie.... bezsens, lepiej ideologii wesela się chyba nie da w jednym słowie ująć. Czasami odnosze wrażenie, że niektórzy ludzie myślą, że ślub, coś tam da, zadowoli rodzine. A prawda jest chyba taka, że liczy się tylko i wyłącznie to co dwoje ludzi łączy i tu żadne papierki nie pomoga... ale co ja tam wiem... Ja osobiście nigdy w życiu nie zrobiłbym czegoś takeigo, żeby towarzystwo zadowolić, zresztą moja rodzina to jest patologia także... raczej mi to nie grozi :)
o ile potrafię zrozumieć ślub, jakiś kameralny, bo miłość, bo ostateczny dowód, bo połączenie na zawsze, to wesela z gruszkę rozgryźć nie umiem i chyba nie chcę.
bo jaki jest sens wyrzucania pieniędzy, przeważnie dużych pieniędzy, dla rodziny, która tylko obrobi nam dupę, bo kiecka brzydka, bo żarcie złe, bo młody za dużo wypił, a świadkowa to puszczalska i olaboga co tam jeszcze.
na dodatek przed weselem nic tylko stres i wyrywanie włosów z głowy. i po co pytam?
wesela nie planuję. ślubu jakoś też nie. zresztą nie utrzymuję bliskich kontaktów z rodziną jako taką, więc mam zapraszać obcych ludzi? głupie to takie się wydaje.
Zgadzam się z Wami. Oczywiście każdy ma prawo sądzić po swojemu i być szczęśliwym po swojemu oraz każdy wydaje pieniądze jak mu się podoba, ale ja faktu brania kredytów po to, by wyprawić wesele nie pojmuję. Tak samo jak spraszania hordy ludzi, z których 3/4 się nie zna (jak wiele osób z dalszej rodziny znamy naprawdę dobrze, a jeśli ich dobrze nie znamy, to jaki sens zapraszania nieznajomych?), po to tylko, żeby pochwalić się znajomym na fejsie i sąsiadom, że miało się ślub na sto osób. Po kolejne, nie rozumiem całego tego halo, przerost formy nad treścią. Ślub dla niektórych jest naturalnym etapem bycia w związku, jakiegoś rodzaju scementowania miłości, czymś, co przychodzi zazwyczaj ewolucyjnie, więc jakoś nie mogę pojąć, dlaczego jest to powód do tak wielkiej imprezy
Wesele jest dla mnie reliktem przeszłości z czasów, kiedy faktycznie ślub oznaczał dla pary zupełnie nowy etap- zamieszkanie razem oraz podjęcie współżycia seksualnego, symbolika świętowania weselem nowego etapu miała więc jakiś czytelniejszy sens.
Ostatnio zmieniony przez Marcy 2016-09-23, 22:49, w całości zmieniany 1 raz
słyszałam o przypadkach, gdy koperty są puste, albo wypchane czymś, żeby zrobić "efekt".
i zależy od zamożności/chytrości rodziny.
na zdrowy rozsądek, rzadko kiedy ten biznes się zwraca.
Mój kuzyn, żeby zrobić wystawne wesele wziął kredyt, który spłaca będąc już po rozwodzie :D Wielkie wesela są już przereklamowane, ludzie zaczęli myśleć i robić skromne obiady czy kolacje dla najbliższej rodziny, bo to lepiej się opłaca. Nigdy nie zwróci się koszt wesela, a przy małej imprezie to żaden problem.
z moich obserwacji wynika, że te najbardziej wystawne, dość szybko kończą się w... sądzie!
myślę, że są sprawy ważniejsze niż wesele, a możliwość kredytu lepiej zachować na lepszą inwestycję, niż zaspokojenie rodzinnych fanaberii.
choć zapytawszy kiedyś kogoś, po co ona właściwie chce wesele, usłyszałam, że po to, żeby pokazać się światu w pięknej sukience
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach