Może i ja się wypowiem, ojciec od małego pił, matka ani kropli. Od zawsze pamiętam ich kłótnie, nigdy nie zapomnę. W ojca ślady raczej nie pójdę, ale piwko czasem machnę, raz na jakiś czas też lubię sobie machnąć jakiegoś np. Jamesona.
Ja nie jestem uzależniona, ale piwko, cydr, szampana czy winko sobie codziennie piję.
Ostrożnie z tym. Alkoholicy często zaprzeczają byciu alkoholikami.
Co ciekawe osoby uzależnione od innych narkotyków rzadziej zaprzeczają temu, że są uzależnione. Są bardziej świadome swojego problemu.
Ja nie jestem uzależniona, ale piwko, cydr, szampana czy winko sobie codziennie piję.
No spoko, to tak samo, jakby ktoś powiedział, że waży 150 kilo i nie jest otyły.
Spełniasz książkową definicję uzależnienia: "Uzależnienie – to nabyty stan zaburzenia zdrowia psychicznego albo psychicznego i fizycznego, który charakteryzuje się okresowym lub stałym przymusem wykonywania określonej czynności lub zażywania psychoaktywnej substancji chemicznej". (Encyklopedia PWN, Uzależnienie)
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-09-14, 22:43
Marcy, niekoniecznie. Wedle definicji, osoba uzależniona czuje przymus wykonywania czynności czy zażywania czegoś. To, że ktoś pije regularnie alkohol, nie znaczy, że jest osobą uzależnioną. Problem zaczyna się w momencie, gdy nie można przestać.
Marcy, niekoniecznie. Wedle definicji, osoba uzależniona czuje przymus wykonywania czynności czy zażywania czegoś. To, że ktoś pije regularnie alkohol, nie znaczy, że jest osobą uzależnioną. Problem zaczyna się w momencie, gdy nie można przestać.
Ale to się zazębia. Pije regularnie z jakich powodów? Może z właśnie takich, że nie umie już przestać.
Cóż, ja do tej pory uwielbiałem wypić, chyba to było spowodowane ciągłą samotnością i chęcią jej zagłuszenia. W innym wątku napisałem co ostatnio mnie spotkało, przez alkohol doznałem najtragiczniejszej straty, urwał się kontakt z moją przyjaciółką Natalią. Akurat przyjechał z Anglii stary znajomy i poszliśmy się napić. Ciąg trwał 6 dni nieprzerwanego nawalenia. Wtedy to właśnie straciłem Natalię. Kiedy wytrzeźwiałem wstrząs był nieziemski, miałem myśli samobójcze i dół absolutny. Wtedy to właśnie postanowiłem skończyć z piciem. Nie w takich ilościach jak dotychczas. Piłem bo byłem samotny i smutny, Natalia wprowadziła prawdziwą radość do mojego życia. Już nie byłem samotny i smutny. Po tym co się stało miałem ochotę zapić się na śmierć. Po wytrzeźwieniu doszedłem jednak do wniosku, że aby mieć jakąkolwiek możliwość odbudowania relacji z przyjaciółką, to muszę definitywnie przestać pić, aby ona czy ktokolwiek z jej rodziny nigdy nie zobaczyli mnie pijanego. Mam nadzieję, że po 2-3 miesiącach znowu zaczniemy ze sobą normalnie rozmawiać, musi widzieć, że się zmieniłem.
A alkohol to największa trucizna na świecie i to jeszcze legalna, tyle ludzi zostało pozbawionych szczęścia, tyle rozgoryczenia, bólu i nieszczęść sprowadziła ta zaraza. Nie pijcie, to mówi wam facet, który po 10 latach postanawia rzucić. Amen
Też jestem z grona lubiących wypić. Używki weszły do mojego życia po nie szczęśliwej miłości. Na codzień po pracy 2-3 piwka a jeśli mam jakiś dzień wolny i nie muszę prowadzić samochodu to wypijam więcej ale nie do nie przytomośći. Coraz częściej myślę żeby ograniczyć ale wychodze z pracy mnie suszy.
Spełniasz książkową definicję uzależnienia: "Uzależnienie – to nabyty stan zaburzenia zdrowia psychicznego albo psychicznego i fizycznego, który charakteryzuje się okresowym lub stałym przymusem wykonywania określonej czynności lub zażywania psychoaktywnej substancji chemicznej". (Encyklopedia PWN, Uzależnienie)
A ja?
Kupuje sobie czasem whyskacza o i czasami z nudów wieczorem, walne sobie drina albo dwa z cola, na weekendzie czasem sobie wychodzę z kumplem na piwo... kończy się na 3 do 8?.
Z mojego punktu widzenia ciężko powiedzieć, żeby musiał to robić, po prostu nie mam innych planów na wieczór, teraz trochę chodze na siłownie także piwo odstawiam...
A alkohol to największa trucizna na świecie i to jeszcze legalna, tyle ludzi zostało pozbawionych szczęścia, tyle rozgoryczenia, bólu i nieszczęść sprowadziła ta zaraza. Nie pijcie, to mówi wam facet, który po 10 latach postanawia rzucić. Amen
No wreszcie jeden mądrze gada! :) Przykro tylko, ze po szkodzie, ale lepiej późno niż wcale.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach