Wiek: 28 Dołączył: 21 Sie 2016 Posty: 18 Skąd: Kielce
Wysłany: 2016-08-22, 00:01
Jaka jest przyczyna mojej samotności, hmmm. Od dziecka nie miałem specjalnie kolegów, zawsze stałem na uboczu. Może to prześladowania w podstawówce sprawiły, że mam teraz takie opory przed ludźmi, może nie trafiam na osoby podobne do mnie, ciężko powiedzieć.
Moja głupota i świrostwo. To, że jak powiem jakiś żart, to nikt go nie rozumie i zastanawia się, czy mi nie odwaliło. Poza tym ma na to wpływ niezgodność moich fal magnetycznych z systemami meteorologicznymi innych ludzi. W dodatku utożsamiamiam się często z kameleonem, także tak to wygląda. Najgorsze jest chyba to, że jestem z siebie dumny
Moja głupota i świrostwo. To, że jak powiem jakiś żart, to nikt go nie rozumie i zastanawia się, czy mi nie odwaliło. Poza tym ma na to wpływ niezgodność moich fal magnetycznych z systemami meteorologicznymi innych ludzi. W dodatku utożsamiamiam się często z kameleonem, także tak to wygląda. Najgorsze jest chyba to, że jestem z siebie dumny
Chyba główną przyczyną mojej samotności był wypadek 8 lat temu. Zamknąłem się w sobie, nie chciałem żeby ktoś mnie odwiedzał i oglądał.
Teraz już większość znajomych wyprowadziła się z tej wsi gdzie mieszkam, pożenili się, mają już dzieci i nowych znajomych.
-brak ojca
-brak rodzeństwa
-brak kolegów przyjaciół
-brak akceptacji przez innych dla nich jestem jakimś dziwakiem z którego można się śmiać i drwić .
Mieszkam na wsi gdzie mało jest młodych ludzi do tego nie pomaga mi wygląd mam 180cm i 128kg wagi,nigdy nie miałem dziewczyny ,często sobie ze mnie żartują na różne sposoby ,czuję się nie potrzebny nikomu, nie chce mi się żyć .
Ostatnio zmieniony przez MenFishBack 2016-09-05, 20:22, w całości zmieniany 1 raz
No to wypadałoby wziąć się solidnie za siebie i skończyć brnięcie w żale u smutki. Zrzucenie wagi z pewnością poprawiłoby Ci samoocenę, pewność siebie plus sam fakt że podczas ćwiczeń tworzone są endorfiny zatem humor ogólny by też się poprawił. No i oczywiście dieta nisko węglowodanowa.
Ale wiesz że zaburzenie emocjonalne nie jest usprawiedliwieniem?
Jasne, że jest, bo to nie jest takie proste, jak się ludziom wydaje, ciągle tylko wypychają na siłę do ludzi, a to trzeba powoli wszystko tłumaczyć, że nie każdy człowiek Cię skrzywdzi, dotnie itd. To jest długi proces.
[ Dodano: 2016-09-08, 21:11 ]
MenFishBack napisał/a:
Przyczyn mojej samotności jest wiele
-brak ojca
-brak rodzeństwa
-brak kolegów przyjaciół
-brak akceptacji przez innych dla nich jestem jakimś dziwakiem z którego można się śmiać i drwić .
Mieszkam na wsi gdzie mało jest młodych ludzi do tego nie pomaga mi wygląd mam 180cm i 128kg wagi,nigdy nie miałem dziewczyny ,często sobie ze mnie żartują na różne sposoby ,czuję się nie potrzebny nikomu, nie chce mi się żyć .
Strasznie Ci współczuję, musi Ci być ciężko.Też kiedyś się ze mnie śmiali i mi dokuczali. Wiem, co to może wywołać, już kiedyś prawie straciłam przez to życie, więc to jest poważna sprawa. Ale musisz mieć kogoś, kto Cię wspiera i akceptuje bez względu na wszystko. A ci, co się z Ciebie śmieją są po prostu puści i mają gówniarskie zachowanie. Równie dobrze i Ty możesz patrzeć na nich z pogardą np. z tego właśnie powodu, bo nie są na Twoim poziomie. Przynajmniej wiesz, z kim nie gadać. Jesteś potrzebny, my wszyscy na forum tworzymy jedność :)
Nie musisz mi tłumaczyć czym jest zaburzenie emocjonalne. Nie mam też zamiaru pomóc w wychodzeniu z niego, bo jest to spory proces, ale usprawiedliwianie się zaburzeniem jest jego umocnianiem.
Co do ManFishBack, to cholernie współczuję. Nie masz co się na forum ograniczać, z naszej strony takich nieprzyjemności niedoświadczysz.
Nie musisz mi tłumaczyć czym jest zaburzenie emocjonalne. Nie mam też zamiaru pomóc w wychodzeniu z niego, bo jest to spory proces, ale usprawiedliwianie się zaburzeniem jest jego umocnianiem.
Jakbyś miał serce, to byś pomógł w zdrowieniu na tyle, na ile potrafisz. I nie usprawiedliwianie, tylko mówienie, jak jest, bo z tym wcale nie jest łatwo i dużo ludzi nie daje sobie z tym rady, poza tym ja mam jeszcze psychozę i nerwicę, co jeszcze dodatkowo dokłada to walki z chorobami.
Na codzień praktycznie pomagam, bo sam wyszedłem z nerwicy i deprechy, ale zwyczajnie może mi się niekiedy nie chcieć i nie jest to brak serca a fakt, że mam swoje życie i nie jestem jakimś mesjaszem by wszędzie siać pomoc (pomoc, nie wsparcie).
Nerwica jest też zaburzeniem, a nie chorobą ale z psychozą to Ci współczuję. Moim głównym lękiem w nereicy było, że od niej jakieś zmiany w mózgu mi się zrobią i neuroleptyki będę musiał brać czy coś. Na zaburzenie jedyny sposób to ogarnięcie go od podszewki, poznać mechanizmy działania, akceptować je że jest i nie ograniczać się w życiu mimo kołatan serca, ataków paniki i lęku wolnopłynącego i setek innych objawów. Nie jest to łatwe, ale jest wykonalne. Odpowiednia zmiana podejścia (nie antydepresanty, bo one przeszkadzają w zmianie nawyków lękowych) sprawia, że po raz kolejny nie wpadnie sie w koło lękowe i jeśli kiedykolwiek depresja i nerwica pokaże się ponownie to max na dzień, dwa. Nie jestem w stanie całego procesu streścić, ale jest potrzebna ogromna wiedza i przede wszystkim działanie. No i oczywiście działanie ponad emocjami, bo człowiek to nie tylko emocje.
Ostatnio zmieniony przez Shrt 2016-09-08, 21:35, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach