Tak naprawdę jestem samotny od 8 lat, chodziłem do szkoły, na kursy ale tak naprawdę nie znam osoby do której powiem coś więcej niż cześć. Wszyscy poszli w swoją stronę i ułożyli swoje życie. Naprawdę mam 26 lat i nie znałem nigdy żadnej dziewczyny a znajomych jakiś tam miałem, lecz później stałem się mało atrakcyjny, bo nie lubię imprez i pić alkoholu. Gdzieś na wyjazdach też wolę coś pozwiedzać i po spacerować. Nie potrafię się bawić i być duszą towarzystwa.
Ostatnio zmieniony przez mar27 2016-08-24, 12:35, w całości zmieniany 1 raz
Samotny ? Od kiedy ? Odkąd przestałem chodzić do LO. Potem studia to też nie to ... mam już trzydziestkę wiec jakoś tak jak rzuciłem studia czyli jakieś 6 lat temu.
Tak od 6 lat jestem ja i tylko ja . Czasem zaczyna mi się to podobać.
Fizycznie i psychicznie od początku konca szkoły .Ciągle tylko praca i dom to przygnębiające i dobijające mnie od środka nie mam nic po za komputerem . Nikt do mnie nie dzwoni ,z nikim nie wychodzę na jakieś spotkania. Strasznie mnie to irytuję i wkurza chciałbym to zmienić ale nie potrafię brak mi pewności siebie czuje że do tego swiata nie pasuję ,jest mi bardzo z tym zle ciągle widzę jak kuzynostwo się żeni lub kuzynka wychodzi za mąż a ja w całym swoim życiu nawet się nie całowałem masakra jakaś nie miałem dziewczyny ,czasami mi przychodzą do głowy rożne myśli ,na przykład to po co się urodziłem że to bez sensu to całe moje życie .
A czy robisz coś by to zmienić? Poznawanie ludzi przez neta? Odnawianie kontaktów? Proponowanie komuś wypadu na miasto? Wiesz, samo nic się nie zmieni i jeśli robisz to samo, to dostajesz to samo, a jeśli to nie działa to trzeba zmienić taktykę.
Ja samotny nie jestem, a w związku nie jestem od 3 lat, głównie z własnej woli.
Jestem samotna w zasadzie całe życie. Miałam podczas edukacji szkolnej regularnie powtarzające się trzyletnie epizody, kiedy miałam znajomych, ale po czasie okazywało się, że były to tylko powierzchowne znajomości. A już od 2 lat, czyli od skończenia licencjatu, jestem całkowicie samotna.
Nigdy szczególnie nie zastanawiałam się nad swoją samotnością. Zawsze miałam obok kogoś z kim mogłam pogadać w gorszej chwili, ludzie przychodzili, odchodzili, ale zawsze ktoś był. Ostatecznie więc nie skupiałam się nad psychiczną samotnością. Lubiłam być sama, słyszeć ciszę w głowie i mieć święty spokój.
wszystko zmieniło się rok temu, gdy wyjechałam za granicę. owszem, miałam znajomych, ale to było coś innego, te spotkania nie zaspokajały mojej psychicznej samotności i po roku po prostu utknęłam we własnym umyśle i teraz próbuję się z tego wygrzebać.
Aczkolwiek zdarzały mi się już o wiele wcześniej epizody depresji i poczucia osamotnienia, więc w gruncie rzeczy chyba zawsze byłam sama, tyle tylko, że zbyt zajęta, by zwrócić na to uwagę i to poczuć.
Jednak moja introwertyczna osobowość pozwala mi na dojście do wniosku, że póki studiuję nadal mogę liczyć na jakieś kontakt ze społeczeństwem, potem jednak na nowo mogę zamknąć się w swoim salonie samotności.
Teoretycznie od zawsze jestem samotny,bo jestem samotnikiem z natury Praktycznie chyba nigdy nie byłem samotny bo jakoś tak się w moim życiu układa że zawsze ktoś jest przy mnie
Samotny jestem od zawsze.... z nikim z najbliższej rodziny nie mam dobrego kontaktu. Czasami ludzie dziwią się, że ja i moja siostra jesteśmy tak skrajnie różnymi osobami. A czeym to jest spowodowane?
Oczywiście bardzo toksycznym środowiskiem w którym się obracałem, ... matka mi kiedyś powiedziała, że już jako bardzo małe kilkuletnie dziecko nie lubiłem ojca ( który notabene jest psychopatą ), i odgrodziłem się od ludzi psychicznym murem.. którego teraz sam nie jestem w stanie zburzyć ehhh:/
W sumie to od początku gimnazjum do teraz, wszystko przez moje hobby, którego też już nie mam bo to spowodowało moją samotność. Zamiast wychodzić ze znajomymi, ladnie się ubierać itp wydawałem kasę i poświęcałem wolny czas na swoje hobby. W liceum nie zintegrowałem się z klasą, pod koniec z jednym kolega jakoś zacząłem gadać i w sumie to jest jedna z 2 osob z ktora dzisiaj mam stały kontakt, no chwilowo nie bo jest za granicą w pracy ale na szczęście niedługo wraca. Po skończeniu liceum przez 1,5 roku z nikim nie mialem kontaktu, miałem dość życia ale zmiana pracy i odnowienie 2 kontaktów pomogło, nie do końca ale dużo się zmienilo na lepsze. Niestety ale kilka lat samotności i odizolowania sprawiło że nie mam zbytnio tematów do rozmów z nowo poznanymi osobami ani żadnych miłych wspomnień. W sumie to nigdy nie miałem takiego swojego stałego towarzystwa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach