Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Sunrise
2016-07-27, 19:31
Hej :)
Autor Wiadomość
Luin 
Początkujący



Wiek: 34
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 168
Wysłany: 2016-07-27, 18:55   Hej :)

To nie będzie zwykłe przywitanie. To będzie bardzo długie i szczere przywitanie. Jeśli to złe miejsce, to z góry przepraszam. Ale potrzebuję to z siebie wyrzucić.

Imienia na razie nie zdradzę. Mówiąc szczerze, sam fakt, że postanowiłam się tutaj zarejestrować, jest dla mnie w pewnym sensie uwłaczający (nie mam nic złego na myśli, przynajmniej nie o was tutaj, a raczej o sobie). Poza tym za chwilę będę zbyt szczera, żeby jeszcze zdradzić za dużo swoich personaliów. Ale z drugiej strony zarejestrowanie się tutaj to chyba oznaka tego, że wciąż o siebie walczę.

Zacznę od tego, że czuję się samotna, odkąd pamiętam. Nawet pracę maturalną pisałam na najbliższy mi temat - "samotność w literaturze". To nie jest tak, że nigdy nie miałam kolegów i koleżanek, bo miałam i mam. Ale ludzie, którzy mnie otaczali, nigdy mi do końca nie odpowiadali. Nie mogłam z nimi przeżyć tego, co przeżyć chciałam. Nie byli ze mną na 100%. Często było tysiąc rzeczy ważniejszych ode mnie. Ale przez wiele lat byłam cholerną optymistką. Najpierw idąc do gimnazjum, później do liceum, a później na studia - zawsze mówiłam, że ten etap będzie w moim życiu przełomowy. I owszem, zdarzały się momenty szczęśliwe, ale właśnie, były to tylko momenty. Ludzie przychodzili i odchodzili prędzej czy później. I być może wtedy nawet jeszcze nie przeżywałam tak tych odejść, bo wciąż miałam jakieś perspektywy. Ale im byłam starsza, tym znosiłam to gorzej.
Miałam kiedyś przyjaciela. Poznaliśmy się przez internet, kiedy mieliśmy po 18 czy 19 lat, pisaliśmy ze sobą kilka lat, nigdy się nie widzieliśmy, nigdy nawet nie rozmawialiśmy przez telefon. Nawet nie wiem, czy to był mój przyjaciel. Ale na pewno była to moja bratnia dusza - człowiek, który myślał i czuł tak samo jak ja, z którym porozumiewałam się telepatycznie, który bardzo dużo o mnie wiedział. I człowiek, który tak samo jak ja nie potrafił poukładać swojego życia. Ale z czasem nasze kontakty się poluźniły. A kiedy on znalazł sobie dziewczynę, znajomość ostatecznie się zakończyła. Choć minęły już 2-3 lata, ja nadal za nim tęsknię.
Studia minęły mi różnie. Oczywiście poznałam wielu ludzi i nawet z niektórymi połączyły mnie bliższe relacje, ale tylko na jakiś czas. Poznałam też mężczyznę, do którego poczułam więcej niż poczułam do kogokolwiek wcześniej i później i który unieszczęśliwił mnie na blisko 4 lata. Miałam też podczas studiów okresy, kiedy nie chciałam się spotykać z ludźmi. Wolałam siedzieć w domu, spędzać czas ze swoim kotem i psami, robić samotnie zakupy czy oglądać filmy od rana do wieczora. Ale były też okresy, kiedy łaknęłam kontaktu z ludźmi - tak bardzo, że potrafiłam pójść do łózka z facetem poznanym na imprezie albo dość nachalnie kleić się do kolegów, którzy ewidentnie mnie nie chcieli.
Ale studia w końcu się skończyły i teraz jest jeszcze gorzej. Straciłam wielu znajomych, których poznałam na studiach. Mam dwie osoby, które nazywam swoimi przyjaciółkami, ale one też nie dają mi tego, czego potrzebuję. Generalnie ludzie mają już swoje plany, życia, a tylko ja stoję w miejscu i każdego dnia walczę o to, żeby nie zwariować. Oczywiście raz jest lepiej, a raz gorzej. Dziś jest właśnie gorzej.
Z tego mężczyzny, którego poznałam na studiach, wyleczyłam się na początku tego roku. Bo poznałam innego, który kompletnie do mnie nie pasował, ale w którym widziałam obietnicę szalonego, beztroskiego życia, którego potrzebuję. Spotykaliśmy się niecały miesiąc, a ja w tym czasie popełniłam wszystkie błędy, które może popełnić kobieta w relacjach damsko-męskich. Mówiąc wprost, po prostu zachowywałam się jak desperatka i histeryczka. A później z hukiem rozstaliśmy się, a ja - próbując się dowartościować - poszłam do łóżka z żonatym mężczyzną poznanym na imprezie. Bardzo przeżyłam to rozstanie i nawet nie wiem czemu. Poczułam się wrakiem człowieka. Codziennie zmuszałam się do tego, żeby wstać z łóżka, zjeść śniadanie. I ubierałam się ładnie, robiłam makijaż i wychodziłam na spacer. Byleby tylko coś ze sobą zrobić, byleby nie siedzieć w domu. Innych perspektyw nie miałam. Nie mogłam zamęczać moich dwóch przyjaciółek i kumpla sobą. I tak by mnie nie zrozumieli. I tak nie daliby mi nic więcej ponad wysłuchanie mnie. Wiedziałam, że muszę sobie poradzić z tym sama. A jeśli sobie nie poradzę, to pójdę do specjalisty.
Na chwilę nawet sobie poradziłam. Ale od jakiegoś czasu uczucie pustki i braku perspektyw zaczęło wracać. Jeszcze w zeszłym roku w grudniu poznałam kogoś przez internet. Bardzo szybko zaczęliśmy snuć plany spotkania, choć dla mnie on przez długi czas był tylko kiepskim lekiem na samotność. Ale był też terapeutą, któremu zwierzałam się ze wszystkiego. I niezależnie od tego, co się ze mną działo, co robiłam, wybaczał mi wszystko i był ze mną. A ja w pewnym momencie zaczęłam uważać, że on jest inny od wszystkich. Że jest moim oparciem, opiekuje się mną. Że to właśnie ten człowiek, z którym będę mogła kraść konie. Ale znowu się pomyliłam. W pewnym momencie wszystko się zepsuło, nasze wzajemne oczekiwania się rozminęły. I zaczęłam czuć, że go tracę i że jestem coraz bardziej nieszczęśliwa i samotna.

Cóż jeszcze nogę o sobie powiedzieć... Nigdy nie uważałam, że jestem piękna. Ale chyba jestem ciekawa. Mam ogromne poczucie humoru, dużo pomysłów. I mam świetne wykształcenie i perspektywy zawodowe, których pewnie można mi zazdrościć. Mam dwadzieścia kilka lat i mnóstwo planów i marzeń, których pewnie nigdy nie zrealizuję, bo nie mam z kim. Można by powiedzieć, że przecież całe życie jeszcze przede mną, ale powtarzam to od co najmniej 10 lat i już chyba przestałam wierzyć, że coś się zmieni. Ktoś może powiedzieć, że jestem jedyną osobą, która może się uszczęśliwić. Jasne, też to wiem. No i co z tego? Każdego dnia walczę o siebie, wymyślam sobie jakieś zajęcia. Ostatnio moim zwyczajem są codzienne 2-godzinne spacery po mieście. Czytałam kiedyś o kobiecie, która była tak samotna, że chodziła do galerii handlowej, aby pobyć wśród ludzi. Chyba mam podobnie. W sierpniu mam urlop. Żeby sobie nie strzelić w łeb, zamierzam zapisać się na jakieś kursy i codziennie jeździć rowerem. Mam stertę książek do przeczytania. Jadę też z mamą na wakacje.
Tak, próbuję się uszczęśliwić. Ale prawda jest taka, że nie do końca można się samemu uszczęśliwić. Szczęście musi być w nas. A we mnie chyba go nigdy nie było. Od zawsze potrzebuję żyć "bardziej" niż ludzie w moim otoczeniu. I nie mam nikogo, kto by to podzielał. I ciągle kogoś takiego szukam, przez co wpadam w kolejne kłopoty. I coraz bardziej wątpię w to, że coś się w moim życiu zmieni.

A więc witam Was i podziwiam tych, którzy przeczytali to powitanie do końca. W każdym razie nie wyrzuciłam z siebie wszystkiego, co bym chciała, nie ubrałam tego w najwłaściwsze słowa. Ale inaczej w tym momencie nie potrafię.
 
     
Emil_z 
Nowy

Wiek: 40
Dołączył: 27 Lip 2016
Posty: 41
Skąd: ok. Warszawy
Wysłany: 2016-07-27, 19:04   

Przeczytałem z uwagą do końca, witaj na forum :)
 
 
     
deaky 
Aktywny



Wiek: 32
Dołączył: 24 Maj 2016
Posty: 268
Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-07-27, 19:58   

Witaj Luin :usmiech:
 
     
Sunrise 
Zasłużony


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Mar 2011
Posty: 1207
Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-07-27, 20:33   

Cytat:
Nawet pracę maturalną pisałam na najbliższy mi temat - "samotność w literaturze".


Ja tak samo :roll:

Witaj na forum. Życzę Ci udanych wakacji z mamą, no i tego aby zaczęły się spełniać Twoje marzenia ;-)
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 36
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-07-27, 20:41   Re: Hej :)

Luin napisał/a:
Czytałam kiedyś o kobiecie, która była tak samotna, że chodziła do galerii handlowej, aby pobyć wśród ludzi.


Gdy skończyłem studia, gdy ludzie z mieszkania się porozjeżdżali, gdy życie na moment zwolniło, gdy cisza i spokój zaczęły mnie męczyć i nie było się do kogo odezwać zacząłem zachowywać się w dokładnie ten sam sposób... z tą różnicą, że to nie książka a moja rzeczywistość.
Aha i druga różnica jestem facetem... podobno :D
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2016-07-27, 21:02   Re: Hej :)

Luin napisał/a:
Czytałam kiedyś o kobiecie, która była tak samotna, że chodziła do galerii handlowej, aby pobyć wśród ludzi.


No i ?
To ma szokować ?
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 36
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-07-27, 21:10   Re: Hej :)

Amigo Vulnerable napisał/a:
Luin napisał/a:
Czytałam kiedyś o kobiecie, która była tak samotna, że chodziła do galerii handlowej, aby pobyć wśród ludzi.


No i ?
To ma szokować ?


...masz z tym jakiś problem?
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2016-07-27, 21:31   Re: Hej :)

4w5 napisał/a:
Amigo Vulnerable napisał/a:
Luin napisał/a:
Czytałam kiedyś o kobiecie, która była tak samotna, że chodziła do galerii handlowej, aby pobyć wśród ludzi.


No i ?
To ma szokować ?


...masz z tym jakiś problem?


Problem ? nie. tylko zabrzmiało jak ciężki dramat, to pytam czy taka była intencja...
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 36
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-07-27, 21:36   

...może dla kogoś perspektywa czegoś takiego brzmi jak dramat?
nie wiem
 
     
zapominajka 
Aktywny



Dołączyła: 01 Gru 2015
Posty: 251
Wysłany: 2016-07-27, 22:21   

ja kiedyś, żeby z kimś pogadać pytałam się o drogę, chociaż dobrze ją znałam

każdy ma swoje sposobiki :yes:
 
     
M i H 
Nowy

Wiek: 35
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 18
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2016-07-28, 07:19   

Hej Luin,
 
     
Luin 
Początkujący



Wiek: 34
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 168
Wysłany: 2016-07-28, 08:18   Re: Hej :)

Amigo Vulnerable napisał/a:
4w5 napisał/a:
Amigo Vulnerable napisał/a:
Luin napisał/a:
Czytałam kiedyś o kobiecie, która była tak samotna, że chodziła do galerii handlowej, aby pobyć wśród ludzi.


No i ?
To ma szokować ?


...masz z tym jakiś problem?


Problem ? nie. tylko zabrzmiało jak ciężki dramat, to pytam czy taka była intencja...

Tak, uważam, że to ciężki dramat, jeśli ktoś jest tak samotny, że chodzi do galerii tylko po to, aby pobyć wśród ludzi. Nawet nie z nimi porozmawiać, ale po prostu pobyć, żeby tylko nie siedzieć samemu w czterech ścianach.
I to nie była książka, to był jakiś artykuł w internecie, może komentarz pod artykułem. W każdym razie to nie była fikcja.

witam wszystkich jeszcze raz :)
 
     
zapominajka 
Aktywny



Dołączyła: 01 Gru 2015
Posty: 251
Wysłany: 2016-07-28, 11:17   

Luin, jesteś wśród ludzi, którzy mają doświadczenie w samotności, chodzenie do galerii, żeby pobyć wśród ludzi to jest nic, lajcik.

też witam jeszcze raz :-)
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-28, 12:39   Re: Hej :)

Witaj Luin.
(imo imo imo imo imo imo imo imo imo imo imo imo - żeby nie było)
Eh, wiesz co widzę po twoim wywodzie? Presja i lęki... i znów leki... i lęki a potem domykasz znów to presją.
Presja - aby zrealizować się życiowo - marzenia, swój obraz siebie (czy to jak pragniesz się sama postrzegać tu i teraz i w niedalekiej i dalej przyszłości) i lęki może świadome lub nie świadome że to ci nie wyjdzie. Do tego dochodzi frustracja, przez perspektywę spojrzenia przez przeszłość swego życia i porównanie z stanem obecnym. Od frustracji mało już do działań impulsywnych, histerycznych i ogólnie mało racjonalnych. Ba masz o sobie jakieś "mniemanie", czy dobrze czy złe? Nie wiem. Zdaje mi się ze potrzebujesz głównej mierze popuścić pasa... Tak dać sobie samej na luz z wymaganiami, marzeniami, ambicjami... spróbować akceptować bieżący stan rzeczy - samotność własną, perspektywy, możliwości aktualne. Dla czego ? By móc w końcu żyć! Mam wrażenie ze pragniesz poznać tego jedynego i finito - wszystko się odmieni i dzięki niemu będziesz miała życie jakie zawsze pragnęłaś - G_prawda. Z takim założeniem tylko jeszcze bardziej możesz nakręcić się w błędne koło! Chcesz żyć jak pragniesz? Robić to co zawsze chciałaś? W czym problem? Rób to! -ale dla siebie. A odpuść presje ze "o tak chcę żyć", że chce mieć "kogoś (o takiego i takiego)" i tpd - bo to strasznie wyniszcza...

Stań może przed lustrem, popatrz się na siebie i daj sobie w twarz, zaboli? Daj sobie jeszcze raz. Z użalania nic zyskasz. A być samotnym (w rożnych aspektach) a zarazem szczęśliwym to nie problem - trzeba tylko się zdystansować i zaakceptować siebie samego.
 
 
     
Luin 
Początkujący



Wiek: 34
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 168
Wysłany: 2016-07-28, 12:51   

zapominajka napisał/a:
Luin, jesteś wśród ludzi, którzy mają doświadczenie w samotności, chodzenie do galerii, żeby pobyć wśród ludzi to jest nic, lajcik.

Naprawdę? A co może być jeszcze gorszego? Czyli ze mną jeszcze nie jest tak źle?


Ze mną to chyba jest dość dziwnie. Jak już wspomniałam, mam troje bardzo bliskich znajomych, z którymi regularnie się widuję i którzy będą ze mną, kiedy powiem, że jest mi źle. Tyle że mnie te spotkania nie do końca satysfakcjonują. Chciałabym robić z nimi coś innego, spędzać czas bardzo aktywnie. A moja przyjaciółka aktywne spędzanie czasu rezerwuje w zasadzie tylko dla swojego chłopaka (choć jej rozumienie aktywności i tak bardzo różni się od mojego). Dlatego ja staram się robić sama rzeczy, które w tym momencie jestem w stanie sama robić. Ta sama przyjaciółka zapraszała mnie na wakacje nad morzem wraz z kilkorgiem innych naszych znajomych, ale odmówiłam. Uznałam, że wcale mi to nie poprawi samopoczucia, a wręcz może je pogorszyć, bo za bardzo bym się nudziła. Teraz sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Bo przez cały czas, kiedy jej nie będzie, będę musiała jakoś sztucznie zapełniać sobie czas.
W ogóle mam wrażenie, że to, co piszę, jest trochę żałosne, że za bardzo się nad sobą użalam. Ale mam ostatnio kilka strasznych dni.

@Poddrzewem - trochę racji oczywiście masz w tym, co napisałeś. Ale wiesz co? Ja wcale nie potrzebuje tego jedynego, doświadczenie nauczyło mnie, że ja się do tego nie nadaję. Zresztą wszystko to, co czułam kiedykolwiek do jakichkolwiek facetów... to nigdy nie była miłość czy nawet zakochanie. Myślę, że wystarczyłoby mi mieć przyjaciela (przyjaciółkę), ale takiego, który byłby podobny do mnie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS