Dzisiaj byłem z kuzynem i wcześniej wymienionymi osobami na kręglach... co do kuzyna - zawodowy żołnierz 2 lata ode mnie starszy, z fajną pracą właśnie się wprowadził do nowiutkiego sterylnie zaprojektowanego mieszkania i co Z tego ? a no gówno, miesiąc temu rzuciła go dziewczyna notabene psychopatka, i teraz gościu wraca codzień do tej klatki i bezmyślnie przerzuca kanały w telewizji... sam taką sytuacje przerabiałem jak mieszkałem pół roku samemu w krakowie - można zwariować psychicznie od tego gapienia się w cztery ściany. Dodatkowo sytuacji nie polepsza rodzina która ciągle czegoś chce, czzemu nie jesteś taki jak koledzy, ćzemu nikogo nie naśladujesz, czemu do niczego nie dążysz, czemu nie jesteś taki jak wszyscy , i kiedy kogoś do domu w końcu przyprowadzisz i po co ty w ogóle żyjesz... takich ludzi żywcem powinno się palić na stosie. Ehhh jestem wypatroszonym z emocji człowiekiem :/
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2016-05-08, 23:28, w całości zmieniany 1 raz
nie wiem dlaczego uważasz, że coś z tobą nie tak, ja uważam, że to całkiem normalne, że nie chcesz żyć tak jak próbują ci narzucić inni, to twoje życie, nie ich, niech się odpapierują
to że ktoś cierpi bo rzuciła go dziewczyna też jest normalne, oczywiście współczuję, ale kurde, nienormalne by było, jakby nie cierpiał w takiej sytuacji :(
Mnie akurat poczucie samotności w domu nie zatrzymuje.
Funkcjonuje normalnie, żyję, gdzieś wychodzę, trochę pracuje. Nie usiedziałbym w czterech ścianach, bez wychodzenia.
Myślę, że nie na tym samotność polega.
GODZINACH! Pfff, dobre :) Już miesiąc siedzę w domu, wychodząc tylko po jakieś szybkie zakupy cały czas oglądając się czy mnie nie śledzą wysłannicy Don Pedra z krainy Deszczowców :)
Jutro do szpitala! JUHU! W końcu jakaś rozrywka :D
Mnie zatrzymuje...
Nie lubię sama wychodzić, no chyba, że na zakupy. :D
Do innych aktywności potrzebuję towarzystwa, taka już jestem. I nie bardzo mam motywację, aby ruszyć tyłek na jakieś wydarzenie sama...
No ja to i tak nie miałbym z kim, gdzieś wychodzić.
Nie mam żadnych przyjaciół, ani bliskich znajomych, a wszędzie chodzę sam.
Nawet nikt mnie nie odwiedza w mieszkaniu, a mieszkam sam.
witam na forum. Ja mam coś podobnego takie hamulce. Samo wyjście do kina samemu jakoś nie przeszkadza. Ale najgorsza jest myśl że się kogoś spotka i wrażenie, że ten ktoś będzie myślał o tobie że to tak głupio, że poszedłem sam do kina. Taka obawa przed "tłumaczeniem" się że sam, że czemu itd. Podobnie ciężkie są pytania, że gdzieś pojechałem a z kim i niektórzy nie rozumieją, że można samemu;)
Ostatnio zmieniony przez jaros 2016-05-22, 22:48, w całości zmieniany 1 raz
ja to w sumie ciężko znoszę towarzystwo innych, jak ostatni raz byłam w kinie ze znajomym, to tak się pokłóciliśmy na który film iść, że omal nie skończyło się na tym, że każde by poszło na swój, to było w multikinie, więc dało by radę... w sumie to w ostatniej chwili żeśmy się pogodzili
kochamma [Usunięty]
Wysłany: 2016-05-27, 02:22
mnie nie tyle samotność co relacje rodzinne zatrzymują mnie w domu.
zacznę od tego że brat mamy w młodości był alkoholikiem pił ok 20 lat, z tego powodu też nie ożenił się i mieszka z nami. mama z tego powodu jest przewrażliwiona na punkcie alkoholu. spotykając się ze znajomymi piwkuje się przeważnie - a to już problem dla mamy. druga część znajomych to kryminaliści. mam denerwuje się jak spotykam się z nimi. żeby nie słuchać jej gadania że latam na każde ich zawołanie, że mną pomiatają, chujają mnie, i wielu innych pierdzieleń często zostaje w domu. podczas jednej z awantur z tego powodu usłyszałem że dopóki mieszkam z nią to nie ma moich spraw tylko są nasze i że ona nigdy sie nie zgodzi na takie towarzystwo. póki co nie mam za co sie wyprowadzić ;/
[ Dodano: 2016-05-27, 02:23 ]
swoją drogą też dużo osób jest samotnych z własnego wyboru. tzn jakbym teraz zadzwonili kumple do mnie to nie ma szans żebym poszedł nie chce mi się już a dużo osób towarzyskich by poleciało.
Niektórzy są samotni z własnego wyboru, ale różnie to wygląda.
Są tacy, którzy są samotni, bo był to nieświadomy wybór. Samotność chwilowa jest chyba każdemu potrzebna, bo wtedy jest taki całkowity czas dla siebie, na swoje sprawy i przemyślenia.
Zależy, z jaką samotnością ma się do czynienia. Rzeczywiście niektórym ludziom pasuje życie w samotności, bo coś w tym polubili.
dziś mija 4 tydzień mojego siedzenia w domu przez chorobę 24godziny w pokoju czasem na pare minut na swoje podwórko wychodziłem w końcu jakoś normalnie mogę się poruszać :) i absolutnie nie mam zamiaru siedzieć w domu mimo iż nie mam za bardzo gdzie i z kim wyjść, motocykl rozwalony w samochodzie sprężyna szczeliła, w rowerze podczas ostatniego wypadu rozwaliłem felgę pech jakis normalnie :D ale mimo to że będę musiał na 2 nogach ruszyc gdzieś moje leniwe dupsko to i tak to zrobię o wiem wybiorę się na spacer i małe zakupy :D
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach