Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Wasze relacje z rodziną
Autor Wiadomość
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 35
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-05-15, 19:24   

No i dzisiaj znowu akcja w domu... leżałem cały dzień przeziębiony i wkońcu wstałem poszedłem na góre do matki i siostry które coś tam oglądały i mama zrobiła mi taką akcje, że się po prostu rozryczała, i z żalem do mnie zaczęła lamęcić " dlaczego ja wychowałam takiego bezbożnika, gdzie popełniłam błąd, i że to dlatego że ja w coś tam kurwa nie wierze to przez to mi nic w życiu nie wychodzi..."
Ja oczywiście jestem strasznie wyczulony na takie pierdolenie... nie znosze wzbudzania we mnie poczucia winny.... pewnie dlatego, że całe życie byłem w domu wszystkiemu winny, zawsze ojciec mnie krytykował za wszystko- za to jakie mam poglądy, jakich mam znajomych, jakiej muzyki słucham, nawet to że lubie nie wiem siedzieć przy kompie i w coś grać niż iść pod sklep i sie nakurwić jak szmata to też było problemem.. nawet jak moja siostra rozpieprzyła w sylwka matce samochód to najbardziej za tą akcje oberwało się mi.. stary był mnie gotów pobić za to, że telefonu nie odbierałem przez pół dnia bo Karolina miała wypadek... co najlepsze moi starzy to nauczyciele.. kto to kurwa dopuścił do pracy z dziećmi to ja nie wiem. Wiecznie zawsze wszystko jest żle oceny w szkole zawsze były za słabe... trawnik koło domu zawsze źle skoszony, pokój źle posprzątny źle źle źle ciągle kurwa wszystko źle... od zawsze

Nawet wczoraj wieze starego na mecz bo klub sportowy prowadzi i co, sam sobie piwo wypił i trzeba jaśnie pana zawieść.... i on mi kurwa w moim samochodzie zwraca uwage jak ja mam jeździć po drodze... tzn nie zwraca mi uwage tylko napierdala na mnie wyzwiskami w stylu niudacznik, tuman itd.. gdyby nie to, że z nimi mieszkam to bym go chyba wyjebał z samochodu na środku drogi, albo sam wziąłbym kluczyki, wysiadł i zabrał się w pizdu... nie podoba się moja jazda? to wypierdalać...

Jak ja mam z takimi ludźmi żyć? Myśle o wyprowadzce... ale jednocześnie boje się tego, że niezależność sprawi, że będe dla roodziców jeszcze gorszy... albo że zerwie z nimi całkowicie kontakt....
Cały czas odnosze wrażenie, że ja od najmłodszych lat podświadomie całkowicie odrzuciłem wzorce wychowania jakie dostałem od rodziców... nigdy ich nie słuchałem, nigdy żadne z nich nie było dla mnie jakimkolwiek autorytetem... w domu żyłem tylko tak jakby fizycznie, a psychicznie żyłem albo przed telewizorem, później przzed kompem... generalnie izolowałem się i to jest teraz moje najwieksze przekleństwo... nie potrafie stowrzyć z drugim człowiekiem żadnej bliższej psychicznej relacji...
 
     
Sunrise 
Zasłużony


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Mar 2011
Posty: 1207
Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-05-15, 20:20   

Cytat:
Myśle o wyprowadzce... ale jednocześnie boje się tego, że niezależność sprawi, że będe dla roodziców jeszcze gorszy... albo że zerwie z nimi całkowicie kontakt....

A właściwie co Ciebie jeszcze w tym domu trzyma?
 
     
zapominajka 
Aktywny



Dołączyła: 01 Gru 2015
Posty: 251
Wysłany: 2016-05-15, 22:13   

odseparowanie się od toksycznej rodziny dużo zmienia na lepsze, naprawdę, mnie to bardzo pomogło... tylko teraz jestem w czarnej dziurze, bo nie mogę zerwać kontaktu z matką, bo już powoli staje się nieporadna... teraz to taka miła kobieta... na ogół... ale próbowała dużo numerów... naprawdę dużo...

a tak a propos krytyki, to ja swojej mamusi odpowiadałam słodko, że to nie moja wina jaka jestem, bo niedaleko pada jabłko od jabłoni :-P
Ostatnio zmieniony przez zapominajka 2016-05-15, 22:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 35
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-05-16, 08:49   

Sunrise napisał/a:
Cytat:
Myśle o wyprowadzce... ale jednocześnie boje się tego, że niezależność sprawi, że będe dla roodziców jeszcze gorszy... albo że zerwie z nimi całkowicie kontakt....

A właściwie co Ciebie jeszcze w tym domu trzyma?




..brak umowy o prace, troche taki lęk przed totalnym osamotnieniem, jeszcze stary mnie szantażuje, że jak coś mi się nie uda to żebym czasem nie chciał wracać do domu... żałosne.
 
     
Sunrise 
Zasłużony


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Mar 2011
Posty: 1207
Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-05-16, 12:18   

4w5 napisał/a:
Sunrise napisał/a:
Cytat:
Myśle o wyprowadzce... ale jednocześnie boje się tego, że niezależność sprawi, że będe dla roodziców jeszcze gorszy... albo że zerwie z nimi całkowicie kontakt....

A właściwie co Ciebie jeszcze w tym domu trzyma?

..brak umowy o prace, troche taki lęk przed totalnym osamotnieniem, jeszcze stary mnie szantażuje, że jak coś mi się nie uda to żebym czasem nie chciał wracać do domu... żałosne.

Pytanie, czy lepiej próbować samemu stanąć na nogi, bo w końcu kiedyś i tak przecież będzie trzeba, czy dawać się maltretować toksycznym ludziom? Z tego co piszesz, to przynajmniej Twojemu ojcu udało się uzależnić Cię od siebie psychicznie. Co nie zrobisz i tak będzie w jego ocenie źle a zatem co Ci szkodzi wynieść się od nich? Robotę dorywczą chyba jakąś dasz radę znaleźć żeby coś sobie wynająć. Co do mieszkania samemu, bez kontaktu z ludźmi to chyba nie o to chodzi by z kimś mieszkać nawet, gdy towarzystwo nie odpowiada. Można mieszkać samemu i mieć towarzystwo...zależy od nas.
Ostatnio zmieniony przez Sunrise 2016-05-16, 12:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zapominajka 
Aktywny



Dołączyła: 01 Gru 2015
Posty: 251
Wysłany: 2016-05-16, 19:20   

nie ma jak kochająca rodzinka, potrafią tak dokopać jak nikt...
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 335
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-17, 09:44   

To są trudne sprawy, w rodzinach.
Ja nigdy nie miałem zbyt dobrych relacji z rodziną, a już na pewno nie z ojcem i matką. Oni nawet nie umieli ze mną normalnie rozmawiać, jak to powinno wyglądać. Jak wyprowadziłem się od nich, mając zaledwie 18 lat, to cieszyłem się, że już nie mam z nimi nic do czynienia, że będę mieszkał gdzie indziej, z daleka od nich. Ale smutne było i to, że im było to na rękę, pozbywając się mnie z domu i nie mając mnie na głowie.
Gdy trafiłem w te okolice, gdzie teraz mieszkam, mieszka tu moja ciocia, oni się nie interesowali, jak się czuje, czy jest mi ciężko. Skupili się tylko na sobie, na tym, aby mieli co wypić, zapalić i zaprosić do siebie sąsiadów, znajomych, bo zawsze lubili towarzystwo.
Tylko, przeważnie, to "towarzystwo" było od alkoholu, bo oni innych, niepijących znajomych, to raczej nie mieli. To też smutne, ale ja nie pamiętam, żebym kiedyś od ojca i matki dostał jakiś prezent na imieniny i urodziny. Nigdy nie było takiej sytuacji. Chyba że w dzieciństwie? Ale tego nie pamiętam.
Dalsza rodzina, ze strony matki też ma mnie gdzieś, ma gdzieś matkę, bo zerwali kontakt, nie odwiedzają w ogóle matki, nie mówiąc już o mnie.
Oni w ogóle zapomnieli, że ja istnieje, a kilka osób z rodziny matki było na mojej Komunii, gdy byłem dzieckiem.
Dla mnie dziwne jest to, że można przyjechać do kogoś na tak ważną uroczystość, potem odjechać i zerwać całkiem kontakt, udając, przez wiele lat, że się nie zna mnie, że ja byłem dzieckiem, jakbym nie był w ogóle ważny.


Tego nie jestem w stanie zrozumieć, że można się tak w bliskich rodzinach zachowywać.
Dbać o siebie, a o kogoś w rodzinie się zapomina, bo to jest nieistotne.
 
 
     
Barbórka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-23, 12:11   

Jak czytam te posty, to aż mi się łezka w oku kręci... Przykre i smutne... Bo gdzieś w świadomości siedzi nam obraz idealnej rodziny, kochającej mamy i taty. I tego każdy z nas oczekiwał.
A jak jeszcze wokół Ciebie były dzieci, które taki kochający i bezpieczny dom miały, to już w ogóle przerąbane. Z góry wiesz, że jesteś jakiś gorszy...

Ja nie mam złych relacji z rodziną, ale o dobrych też trudno mówić.
Moja mama odkąd pamiętam była alkoholiczką, tata był nauczycielem ,próbował ratować to wszystko, ale to był taki typowy facet - z takimi tematami sobie nie radził.

A moja rodzina jest bardzo poukładana, sami nauczyciele, biznesmeni, doktorzy... i wszyscy oceniają Cię na podstawie ilości zer na koncie albo ukończonych studiów i zdobytych tytułów.

4w5, nie czekałabym dłużej, tylko spakowała manatki i w drogę. Może rodzina zatęskni???
Nie oszukujmy się, rodzice mają dzieci i chcą żyć ich życiem, realizować własne marzenia poprzez nie. A jak nie wychodzi to proszę, brak zrozumienia i akceptacji, bo jesteś inny niż oni to sobie zaplanowali - szczególnie rodzice nauczyciele... Mam taką ciotkę, wrrrr...

Nie wiem, jak reszta... Ja jestem chrześcijanką ( nie słucham Ojca R. i nie mam klapek na oczach - nie przyklejcie mi łatki :), ale w takich sytuacjach, gdy już nawet najbliżsi mają Cie gdzieś uświadamiasz sobie, że jest jednak Ktoś, komu na Tobie zależy, na takim, jakim jesteś, a nie ideałem, którego oczekują inni.
Mi to pomaga....

Akcja, doskonale Cie rozumiem... Moja mama w większości przypadków, kiedy jej potrzebowałam ,była pijana. Zalewałam się łzami, bo tata nie potrafił zastąpić mamy, choć jest wspaniałym człowiekiem. Czułam się fatalnie, jak na zakończenie szkoły przychodzili wszyscy rodzice tylko nie moi... Była takich sytuacji masa... Aż w końcu zaczynasz wątpić, że możesz na kogoś liczyć i że komuś na tym świecie na Tobie zależy.

Tak jak mówiłam, rodzina ze strony moich rodziców zła nie jest... Ale jak słyszę te wszystkie komentarze, dotyczące życia, którego oni nie znają, bo nie wiedzą co to znaczy, gdy wracasz do domu i zastanawiasz się czy będzie dziś obiad czy nie ... - mając 7 lat... Ale i tak są najmądrzejsi , bo przecież pokończyli różnego rodzaju uczelnie i inne cuda.
 
     
Bari 
Częsty bywalec



Wiek: 28
Dołączył: 07 Cze 2013
Posty: 515
Wysłany: 2016-05-24, 00:49   

Ja się dzisiaj przekonałem że prędzej mogę liczyć na znajomych z pracy niż na rodzinę... (konkretnie chodzi o dziadków). Chciałem tylko wcześniej zaprowadzić samochód do mechanika, żeby załatwić to póki czekam na prawo jazdy, a potem już sobie jeździć... ale oczywiście dziadek musi wszystko robić po swojemu i postawił sprawę jasno: po niedzieli, za tydzień. A jak się wygadałem o tym w pracy to brygadzista mi powiedział "trzeba było od razu do mnie przyjść, byśmy to załatwili"... Brak słów.

Ostatecznie zdecydowałem że poczekam na to prawko jeszcze kilka dni i sam pojadę do mechanika, ewentualnie z bratem.
Ostatnio zmieniony przez Bari 2016-05-24, 00:49, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Irys 
Początkujący


Wiek: 31
Dołączyła: 08 Cze 2015
Posty: 150
Skąd: Śląskie
Wysłany: 2016-06-17, 20:24   

Moje kontakty z rodziną można uznać za takie średnie. Co to znaczy? A to, że z rodzicami rozmawiam, starszą siostrą i jej chłopakiem też, ale z najstarszą siostrą już nie i jej mężem też nie.
No cóż. Pewnie jak ich córka dorośnie to też nie będę z Nią gadać, bo będzie mi przypominać o tym, że jej ojciec jest idiotą i lubi bić kobiety. Nigdy ale to przenigdy to się nie zmieni. Szwagier jest dla mnie obcy. Najstarsza siostra jest dla mnie neutralna.
 
 
     
robinsoncruzoe 
Nowy

Wiek: 44
Dołączył: 26 Cze 2016
Posty: 3
Wysłany: 2016-06-26, 21:50   samotny w małżeństwie

U mnie relacje z rodziną popsuła moja żona i teściowa. Nienawidzą mojej siostry i skutecznie mnie oddalały od niej. Teraz po śmierci mamy to mi nawet zabroni jechać samemu do siostry, czy ojca. To chore wiem, ale potrafi moja żona zrobić z tego, że chcę się sam wybrać kłótnię, że mam już tego serdecznie dość. Gdyby nie dziecko to nie wiem, już bym chyba zrezygnował ze wszystkiego. Czy to normalne by tak dzielić rodzinę?
 
     
pogadanka 
Nowy

Dołączyła: 14 Maj 2016
Posty: 24
Wysłany: 2016-07-02, 16:22   

Takie posty potrafią naprawdę zasmucić... samotność wśród ludzi samotność wśród bliskcih
I tak sobie myślę że samotność jest czymś naturalnym w naszym żcyiu może mieć różne formy ..
Im mniej będziemy z nią walczyć może tym lepiej znosić...?
Drugi czlowiek nigdy do końca nie zrozumie nas , naszych myśli, potrzeb .. bo nie jest nami... bo zawsze bedzie odbierał drugą osobę wg siebie, wg swojego punktu widzenia .. druga sprawa ze bardzo wielu ludziom zwyczajnie brak empatii ..można byc obok... i starać się nie przeszkadzać..nie starać sie na siłę dotrzeć....
Ostatnio zmieniony przez pogadanka 2016-07-02, 16:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS