Coraz częściej myślę że bycie samotnym,to bycie niezrozumianym przez innych.Człowiek nawet na bezludnej wyspie nie musi czuć się samotnym,jeżeli wierzy w sens samotnego przebywania i jeżeli wierzy że jest ktoś,kto równierz w to wierzy.
Coraz częściej myślę że bycie samotnym,to bycie niezrozumianym przez innych.Człowiek nawet na bezludnej wyspie nie musi czuć się samotnym,jeżeli wierzy w sens samotnego przebywania i jeżeli wierzy że jest ktoś,kto równierz w to wierzy.
Wątpię, żeby ktoś, kto (nawet czysto hipotetycznie) mieszka na bezludnej wyspie, zgodziłby się z tobą. Nawet jeżeli początkowo brak ludzi jest fajny i odczuwa się ulgę, to po pewnym czasie zaczyna ich brakować i wszystko wydaje się nie mieć już sensu, jeżeli jest się samemu na świecie. Człowiek jest zwierzęciem stadnym i chce być jakiemuś stadu potrzebny - taka nasza natura.
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-02-17, 10:39
No pustelnicy na ogół przyjmują taki tryb życia z jakichś swoich powodów np.religii itp.
Chcą być sami z sobie znanych powodów. Świadomie rezygnują z życia między ludźmi. Modlą się, kontemplują w imię jakichś swoich wartości, celów.
Jednak jak sam napisałeś jest ich na świecie mało a w Polsce nie wiem czy jeszcze jakiś żyje. Ja pamiętam , że jak byłam dzieckiem to mieszkał taki, chyba w rejonach Kalwarii. Byliśmy u niego, widziałam chatkę w której mieszkał, zbierał zioła i robił z nich jakieś specyfiki farmaceutyczne. Teraz chyba już nie żyje. Dzień mijał mu na medytacjach, modlitwie i zbieraniu ziół.
Wydaje mi się , że taki tryb życia nie jest zgodny z naturą człowieka.
Nie rozumiem Andi twojego stwierdzenia, że człowiek samotny, wybierając samotność jako cel widzi w tym sens gdy wie że jest na świecie ktoś taki jak on i też w to wierzy. ????
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-02-17, 19:39
To chyba wolę braterstwo z kimś niż że świadomością że gdzieś ktoś jest samotny jak ja:)
No bo jak. Mnie źle i mam widzieć w tym sens bo gdzieś jest "on" i jemu też źle.
No chyba, że byłaby to konkretna "ona" to bylabym zadowolona, że czuje to co ja.:)
No chyba że mam widzieć w tym sens tzn w samotności ,że gdzieś jest "on" i ponieważ też jest samotny to gdy się spotkamy to już będziemy razem nie samotni.:)
Wydaje mi się, że człowiek samotny staje się niewidoczny. Jest zauważalny ale niewidoczny. W dodatku jeżeli sam przestanie być choć trochę aktywny (chodzi o kontakty z ludźmi) to już całkiem go nie widać albo raczej Go nie widzą.
A co do pustelników to jeszcze kilku jest na Podlasiu. No i jakiś klasztor o klauzurze totalnego zamknięcia też jest. Zasiaduje w nim kilku braci. Można podejść do bramy tylko i to raz w tygodniu ale chyba bez bezpośredniego kontaktu. Z tego co pamiętam braciszkowie opuszczają mury raz w roku na parę godzin. Zresztą zauważyłem, że monastyczność jest teraz w modzie. Zen ma swoje medytacje, hinduizm a nawet judaizm. Okazuje się, że i chrześcijanie też mają swoje medytacje.
No i pewnie chodzi o to by nie czuć się samotnym albo raczej nie czuć się ...sam... a bardziej razem.
ja mam meza coreczke , ale jestem bardzo samotna nie mam zadnych przyjaciol, mam wrazenie ze nikt mnie nie lubi i cos ze mną nie tak, mam 32 lata i bardzo brakuje mi kolezanek z ktorymi chociaz raz na miesiac mogla bym sie spotkac na piwo...
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-02-21, 15:44
Inka84, skąd ja to znam. Nawet gdy miałam męża to nie miałam na to czasu bo były dzieci. Teraz to już wogóle ciężko ten czas wyskrobać. Siedzisz w domu, niby nie samotna ale dziecko i mąż to za mało. Zamknęlas się w czterech ścianach i dlatego czujesz że nikt cię nie lubi. A to nieprawda,, po prostu nie wiedzą, że tam siedzisz i czegoś ci brakuje. Wiem bo miałam to samo. Nie miałam czasu dla znajomych to o mnie zapomnieli. Teraz mam innych, którzy są że mną i kiedy mam czas to się z nimi widuje a jak nie mam to oni to rozumieją. Mieszkasz blisko mnie, co prawda ją z drugiej strony Krakowa ale do Wieliczki to tylko Kraków przejechać. Odezwij się , gdybyś chciała choćby pogadać lub popisać. To jest lek gdy nie ma się czasu i możliwości. Internet i telefon jest łatwiejszą formą komunikacji i łatwiej znaleźć na to czas.:)
Jula bardzo dziękuję ze napisałaś. Dokładnie tak jak piszesz straciłam wszystkich, siedze w czterech scianach i potrafię się tylko uzalac nad sobą nic więcej, brakuje mi tak bardzo wyjscia gdzieś, moj mąż ma tylu kolegów non stop się z nimi widuje na piwo albo nawet pograć na grach a ja nie mam nikogo, czasem jakas kolezanka zadzwoni ale gadam tylko przez tel. bo żadna nie ma czasu się ze mną spotkać , dlatego mam wrażenie ze wszyscy przestali mnie lubic, chyba ,mam też do dupy charakter...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach