Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy samotność zatrzymuje Was w domu?
Autor Wiadomość
Bart87 
Początkujący


Wiek: 36
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 107
Wysłany: 2015-10-10, 10:18   

Kiedyś się izolowałem, olewałem wszystkich, byle jak najdalej od ludzi w których towarzystwie czułem się źle.. Dzisiaj korzystam z każdej okazji żeby gdzieś wyjść i muszę przyznać, że czuję się po takich spotkaniach o wiele lepiej mimo że wciąż mam niską samoocenę i brak pewności siebie..
 
 
     
Bari 
Częsty bywalec



Wiek: 28
Dołączył: 07 Cze 2013
Posty: 515
Wysłany: 2015-10-10, 22:53   

Ja bym chętnie skorzystał z okazji wyjścia na miasto, ale albo nie ma kiedy, albo nie ma z kim.
 
     
andi 
Częsty bywalec


Dołączył: 26 Maj 2015
Posty: 882
Skąd: Małopolska
Wysłany: 2015-10-12, 20:05   

Można też i samemu wychodzić ale wiadomo że we dwoje razniej :-)
 
     
Vayre 
Milczący


Dołączył: 24 Wrz 2015
Posty: 65
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2015-10-12, 20:43   

Ja nie wychodzę na jakieś imprezy itd. bo nie czuję takiej potrzeby. O wiele lepiej jest mi spotkać się ze znajomą osobą lub dwiema niż z nowo poznanymi. Nie chce i nie lubię nawiązywać nowych ludzi. Jestem samotny, mam tutaj na myśli każdego rodzaju samotność. I czuję się z tym dobrze.
 
     
Leander 
Milczący


Wiek: 39
Dołączył: 01 Paź 2013
Posty: 74
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-30, 11:21   

Cytat:
Kiedyś się izolowałem, olewałem wszystkich, byle jak najdalej od ludzi w których towarzystwie czułem się źle.. Dzisiaj korzystam z każdej okazji żeby gdzieś wyjść i muszę przyznać, że czuję się po takich spotkaniach o wiele lepiej mimo że wciąż mam niską samoocenę i brak pewności siebie..


Ja mam podobnie. Też trzymałem się z daleka od ludzi, bo czułem się źle w ich towarzystwie. Teraz mam w sobie więcej pewności siebie, asertywności i jak mam możliwość to korzystam. Ktoś chce się spotkać, to ok, chętnie. Tylko, że właśnie takich okazji nie mam zbyt dużo. Obracam się w towarzystwie tych samych osób. Żeby poznać kogoś nowego to musiałbym pewnie zapisać się na jakieś zajęcia, zagadać do kogoś. Ciężko mi się samemu zmusić do takich rzeczy. Poza tym zostaje net.
 
 
     
zapominajka 
Aktywny



Dołączyła: 01 Gru 2015
Posty: 251
Wysłany: 2015-12-01, 23:46   

to zależy czasem mam takie momenty, że mam problem z wychodzeniem z domu, poza tym cierpię na różnego rodzaju lęki i to niestety nie pomaga
 
     
Andskyru 
Aktywny


Wiek: 28
Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 320
Wysłany: 2015-12-03, 19:53   

To nie samotność wieź nas w domu, skoro po za domem też jesteśmy samotni... prędzej bezsens... lenistwo.. strach...
 
     
Intro1 
Nowy

Dołączyła: 03 Lut 2016
Posty: 25
Skąd: Polska
Wysłany: 2016-02-07, 01:31   

Nie powiedziałabym, że samotność zatrzymuje w domu. Raczej mocno zachęca, aby w nim dużo przebywać - o, to lepsze określenie, bardziej oddające stan rzeczy. :-(
 
 
     
hannahanna 
Nowy

Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 7
Wysłany: 2016-05-03, 20:44   

Nie ma takiej opcji.
Uwielbiam słuchać muzykę o 5 rano, idąc przez zakamarki Warszawy. Wraz ze wschodem Słońca.
Uwielbiam fotografować kałuże w ulewę, kiedy wszyscy chowają się.
Uwielbiam TO, co trzyma ich w domu...
 
     
wyobcowany 
Nowy


Dołączył: 01 Maj 2016
Posty: 10
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2016-05-05, 11:14   

I tak i nie. Brakuje mi wyjścia gdzieś ze znajomymi, czy też może i spotkań - dajmy na to - we dwoje. Jednak jednocześnie jestem zagorzałym spacerowiczem i dzień może zakończyć się udanie dopiero po dokonaniu mojego codziennego rytuału.
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 35
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-05-08, 11:05   

Wczoraj siostra wyciągła mnie na juwenalia rzeszowskie, był koncert eneja. Poszedłem tam z siostrą jej koleżanka zz mieszkania, i narzeczonym siory. Niby wszystko cacy, ale pod tak długim okresie niebytu nigdzie na żadnych imprezach czułem sie troche jak słoń w składzie porecelany, albo to zwyczajnie kwestia braku odpowiedniego towarzystwa.
Po koncercie już jak nocowalem u siostry w pokoju, miała ona do mnie pretensje, że jakoś mało rozmawiam z tą jej koleżanką, że jestem jakiś taki sztywny... no super.
I jeszcze dzisiaj mi sie oberwało, że czemu nie chce iśc z nimi do kościoła, że co ta jej koleżanka sobie o mnie pomyśli jaki to ze mnie bezboznik... a ja oczwyście w myślach sobie mysle WTF?!... o co tu kurwa chodzi, ja tu na jakieś swattanie przyjechałem czy co?.. i znowu mam grać kogoś przed nimi tak jak przed rodziciami, że jestem wierzący ? przeciez kurwa dobrze wiedzą ze ogólnie kościół i wiare mam daleko w poważaniu i dalej mnie dręczą, że wszyscy wierza, że co sąsiedzi sobie pomyslą., i takie myslenie jest we wszystkich sferach zycia oczywiście, we wszystkim trzeba być naj.
Zaczynam szczerze nienawidzić swojej rodziny i przy okazji siebie.
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2016-05-08, 11:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zapominajka 
Aktywny



Dołączyła: 01 Gru 2015
Posty: 251
Wysłany: 2016-05-08, 12:01   

no faktycznie wygląda to jak swatanie ;-)

nie przejmuj się tak bardzo w sumie miło, że stara się gdzieś Ciebie wyciągnąć

a że przesadza z ewangelizacją to musisz trenować asertywność, niestety

tak to już jest, jak się jest niewierzącym w rodzinie katolików, ja tak mam i jakoś daję radę, doszłam nawet do tego, że olewam wszystkie święta i jakoś się rodzinka pogodziła... po wielu, wielu latach...
Ostatnio zmieniony przez zapominajka 2016-05-08, 12:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 35
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-05-08, 16:49   

Mój stary to jest Karol a nie katolik, kiedyś tak mi wpierdolił za to ze nie poszedłem do kościoła, że tydzień spędziłem w szpitalu u mnie w domu nie ma miejsca na asertywność. Całe życie sie tego domu wstydziłem ojciec despota i nadopiekuńcza matka... a ja się czuje teraz życiowo wypalony, bo całe życie zaczynając od gimnazjum uciekałem od problemów w wirtualny świat to tak w expresiwym skrócie...
 
     
MorrisEm 
Aktywny


Wiek: 45
Dołączył: 05 Sty 2016
Posty: 296
Skąd: Podbieskidzie
Wysłany: 2016-05-08, 19:00   

4w5 napisał/a:
Niby wszystko cacy, ale pod tak długim okresie niebytu nigdzie na żadnych imprezach czułem sie troche jak słoń w składzie porecelany, albo to zwyczajnie kwestia braku odpowiedniego towarzystwa.

To nie musi być do końca spowodowane tym, o czym piszesz. Ja też często na koncertach czułem się beznadziejnie mimo tego, że bywałem na nich regularnie - zawsze jak się działo coś ciekawego w mojej okolicy (do 100km), to starałem się brać udział. Brałem urlop w pracy, jechałem nawet sam 100km, żeby być na koncercie, na którym mi zależało. Na koncertach lokalnych u mnie w mieście spotykałem masę kumpli i znajomych, siedzieliśmy razem, piliśmy, skakaliśmy i darliśmy ryje pod sceną itp, więc na brak towarzystwa raczej nie mogę narzekać. Ale po rozstaniu z moją byłą jakoś tak emocje mi siadły, co z tego, że są kumple, skoro nie ma się do kogo przytulić, skoro w domu nikt nie czeka aż wrócę?
Właśnie to jest to, o czym piszesz: kwestia braku ODPOWIEDNIEGO towarzystwa. Myślę, że może chodzić właśnie o to. Przynajmniej u mnie tak jest. Kumple to za mało. Zrezygnowałem więc z uczestnictwa w takich imprezach, już kilka razy odmawiałem kumplom, kiedy chcieli mnie wyciągnąć z domu. W końcu kiedyś pewnie przestaną to robić...

4w5 napisał/a:
I jeszcze dzisiaj mi sie oberwało, że czemu nie chce iśc z nimi do kościoła, że co ta jej koleżanka sobie o mnie pomyśli jaki to ze mnie bezboznik

To już jest przegięcie :/
 
     
Sunrise 
Zasłużony


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Mar 2011
Posty: 1207
Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-05-08, 19:06   

4w5 napisał/a:
Mój stary to jest Karol a nie katolik, kiedyś tak mi wpierdolił za to ze nie poszedłem do kościoła, że tydzień spędziłem w szpitalu u mnie w domu nie ma miejsca na asertywność. Całe życie sie tego domu wstydziłem ojciec despota i nadopiekuńcza matka... a ja się czuje teraz życiowo wypalony, bo całe życie zaczynając od gimnazjum uciekałem od problemów w wirtualny świat to tak w expresiwym skrócie...

Przykre... aż brak słów ale taka hipokryzja to nie jest niestety nic nadzwyczajnego w społeczeństwie.
Wychodzisz na spacery z Sonią? Ja Ci tego zazdroszczę. Dziś byłam na spacerze z odtwarzaczem mp3 i widziałam sobowtóra Sonii. Nie wiem tylko czy to też była dziewczyna czy chłopak, bo nie miałam jak ocenić :lol2:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS
X